Dzisiaj godz. 10, 25 sędzia Sądu Rejonowego w Głogowie odczytał w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej wyrok w rozprawie Jan Kalinowski vis Marek Zagrobelny. Treść wyroku była miażdżąca dla oskarżonego Marka Zagrobelnego. Sąd uznał, iż Marek Zagrobelny jest winien czynu zarzucanego mu przez oskarżyciela prywatnego Jana Kalinowskiego. Wobec powyższego Sąd po pierwszy: umorzył warunkowo postępowanie wobec oskarżonego Marka Zagrobelnego na okres 1 roku celem próby. Po drugie nakazał oskarżonemu Markowi Zagrobelnemu zwrócić 300 zł Janowi Kalinowskiemu z tytułu opłacenia przez niego pozwu. Marek Zagrobelny ma również zwrócić Janowi Kalinowskiemu kwotę 432 zł z tytułu poniesionych przez niego nakładów na obrońcę. Na rzecz Skarbu Państwa Marek Zagrobelny ma zapłacić 100 zł z tytułu kosztów procesowych. Razem więc proces kosztował będzie Marka Zagrobelnego 832 zł. To w wymiarze finansowym, bo w wymiarze moralnym znacznie więcej.
Przypomnę Państwu pokrótce dlaczego Jan Kalinowski oskarżył przed Temidą Marka Zagrobelnego.
19 listopada 2010 roku na blogu ówczesnego kandydata na wójta gminy Niechlów (Boże strzeż ich przed takim dopustem!) ukazał się tekst, w którym pałający pragnieniem zostania wójtem gminy Niechlów Marek Zagrobelny zarzucił ówczesnemu staroście – Janowi Kalinowskiemu, iż ten popierał wójta Jana Głuszkę, gdyż miał z tego tytułu uzyskać „korzyści osobiste”.
Jan Kalinowski słusznie uznał, iż jest to sformułowanie godzące w jego dobre imię. Wredność i przewrotność niedowarzonego kandydata na wójta Niechlowa polegała na tym, iż swój tekst opublikował na godzinę przed ogłoszeniem ciszy wyborczej. Jan Kalinowski głupot nie czytuje więc o tekście z pisowskiego piekła rodem dowiedział się dopiero następnego dnia. Nie miał więc możliwości odpowiedzieć oszczercy, bo trwała cisza wyborcza.
Przyznać trzeba, że czynił takie starania. Jan Kalinowski zadzwonił do Marka Hołtry, by ten porozumiał się z Markiem Zagrobelnym i wpłynął na niego, by szkalujący i chamski tekst został zdjęty z bloga. W odpowiedzi Jan Kalinowski usłyszał od Marka Hołtry, iż Marek Zagrobelny nie odbiera telefonów, bo obowiązuje … cisza wyborcza.
W tej sytuacji Janowi Kalinowskiemu nie pozostało nic innego niż obrona swojego dobrego imienia przed bezstronnym obliczem Temidy.
W sumie odbyły się trzy rozprawy. Pierwsza niewarta jest wzmianki, bo ograniczyła się do kilku minut, podczas których sąd próbował pogodzić zwaśnione strony. Każda ze stron odmówiła zawarcia ugody.
Podczas pierwszej rozprawy reprezentujący Jana Kalinowskiego mecenas Aleksander Matyaszczyk zaproponował, by Marek Zagrobelny przeprosił jego klienta i będzie „po ptokach”. Marek Zagrobelny zgodził się, ale chciał przeprosić tylko w części. I ta część, za którą nie chciał przeprosić dotyczyła właśnie owego sformułowania „korzyści osobiste”. Tu trzeba dodać, iż niespełniony kandydat na wójta miał złudzenie, iż zabezpieczył się przed sądem wstawiając przed feralnym dla niego zwrotem słowo: „obawiam się, iż ...”.
Podczas pierwszej rozprawy oskarżony Marek Zagrobelny próbował z procesu zrobić polityczne forum dyskusyjne, ale sędzia bezbłędnie jego zabiegi określił mianem „wice politycznego” i zastrzegł,. Iż do takich wynaturzeń na sali sądowej nie dopuści. Oskarżony próbował też snuć swoje dalekie od tematu rozważania na tle ówczesnej „napiętej sytuacji politycznej i społecznej”, co sędziego absolutnie nie interesowało.
Sędziego interesowało meritum sprawy. Głównie chodziło dla wysokiego Sądu o to, jakie to „korzyści osobiste” osiągnął z rzekomego popierania na stanowisko wójta gminy Niechlów Kandydatury Jana Głuszki – Jan Kalinowski.
Tu przypomnę, iż na żadnym spotkaniu przedwyborczym, które odbywały się na terenie gminy Niechlów Jan Kalinowskmi nigdy nie udzielał poparcia Janowi Głuszce. Jan Kalinowski był wówczas starostą i zawsze podkreślał, iż: „nie jest rolą starosty popierania kogokolwiek na wójta czy burmistrza”. Ale skąd miał o tym wiedzieć przegrany kandydat na wójta Marek Zagrobelny skoro na żadnym z tych spotkań nie był?
W trakcie odpytywania przez Sąd na tę okoliczność przyznawał, że nie był, ale „słyszał od wielu osób ze swojego komitetu”. Pamiętam, że w tym momencie sędzia spytał od jak wielkiej ilości osób to słyszał? Marek Zagrobelny odrzekł, że od wielu. Sędzia prosił o doprecyzowanie liczby członków jego komitetu wyborczego. W odpowiedzi Wysoki Sąd usłyszał, iż komitet wyborczy składał się z ok. 20 osób. W tym miejscu Sąd rozważał czy na wobec kilku tysięcy mieszkańców gminy Niechlów 20 osób to jest wielu.
Były też inne zabawne momenty rozprawy. Sędzia i oskarżony bardzo często nadawali na odległych od siebie falach. Oskarżony często najwyraźniej nie rozumiał, co mówi do niego sędzia. Sędzia z kolei gubił się w odpowiedziach oskarżonego, które były najczęściej nie na temat. Pamiętam, jak wysoki Sąd zdziwił się niepomiernie, gdy usłyszał, iż oskarżony ma ukończone prawo. „Pan jesteś prawie prawnik in spe” – rzekł bardzo zdziwiony sędzia.
Podczas dzisiejszej rozprawy Sąd przesłuchał świadków, których wskazał Marek Zagrobelny. Podczas poprzedniej rozprawy sędzia przyparł oskarżonego do muru i zażądał wykazania „korzyści osobistych”, jakie rzekomo miał odnieść Jan Kalinowski z tytułu rzekomego popierania Jana Głuszki na wójta.
Oskarżony nie potrafił wykazać takich korzyści i odrzekł, iż słyszał o nich od Marka Hołtry i Jana Kalinowskiego. W tej sytuacji sędzia zaprosił obu panów na salę obrad w charakterze obowiązkowych świadków.
Obaj świadkowie karnie w gmachu sądu. I wówczas dowiedziałem się rzeczy ciekawych aż do obrzydliwości.
Ale właśnie zadzwoniono mi, bym wpadł na symboliczna „siątkę” toteż ciekawość Państwa zaspokoję dopiero jutro, bo na rauszu absolutnie nigdy nie tworzę. Pokornie proszę o wybaczenie.
czwartek, 2 czerwca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz