sobota, 30 października 2010

Na onecie (tutaj) ukazał się artykuł, w którym autor pisze o Górze. Można się z tekstem zgodzić lub nie. Autor dość pobieżnie przemyka nad wydarzeniami politycznymi w naszym mieście, ale jego spojrzenie jest ciekawe, bo pozbawione uprzedzeń. Co prawda starosta Jan Kalinowski nigdy członkiem PiS nie był, ale warto przeczytać tekst i trochę zastanowić się nad jego treścią. Dzisiaj powiatem nie rzadzą partie polityczne, ale ludzie rozsądku, którzy w chwili zagrożenia jego bytu postanowili przejąć władzę, bo to co się działo było nie do przyjęcia. Państwo zobaczą wkrótce super-szkielet wypadający z szafy Starostwa.

Zarząd przy drzwiach otwartych

Wczoraj o godz. 14,00 odbyło się trzecie posiedzenie nowo wybranego Zarządu Powiatu. Obecny Zarząd Powiatu obradował w następującym składzie: starosta Jan Kalinowski (przewodniczący Zarządu), wicestarosta Marek Biernacki, członkowie Zarządu – Kazimierz Bogucki, Tadeusz Bieleń, Paweł Niedźwiedź.

Decyzja starosty Jana Kalinowskiego obrady tego gremium są jawne i dostępne dla wszystkich chętnych.

Zarząd dokonał drobnych poprawek w budżecie powiatu. Zapoznał się również z przebiegiem sprawy wytoczonej nam przez „Chemeko – System” (wysypisko w Rudnej Wielkiej). Firma pozwała nas przed laty do sądu. Żąda ona odszkodowania za starty, jakie rzekomo poniosła na skutek opóźnienia w budowie wysypiska, które powstało na skutek wadliwej decyzji wydanej przez starostwo.

Sprawę referował p.o. dyrektora Wydziału Geodezji – Józef Sromek. Na obecnym etapie sprawa wygląda następująco. Sąd wyznaczył kolejnych biegłych. Jeden zajmie się oceną konieczności przebudowy wałów na wysypisku oraz oceną czy podłoże, na którym zbudowano tę inwestycję zostało prawidłowo ocenione pod względem geologicznym. Tu należy dodać, iż na terenie wysypiska występują liczne rozlewiska wodne, które przed realizacją tej inwestycji nie miały miejsca. Być może popełniono błąd przy geologicznej ocenie przydatności tego terenu pod wysypisko.

Drugi biegły, którego powoła sąd ma ocenić zasadność wielkości roszczeń pod adresem naszego powiatu wysuwanych przez „Chemeko”.

W tej chwili wysypisko w Rudnej Wielkiej ma jedną kwaterę całkowicie wypełnioną a drugą w połowie. Firma zarabia na tym interesie ciężkie pieniądze.
Obławiają się również prawnicy. Koszty obsługi prawnej, które ponosi Starostwo są bardzo wysokie. W tym roku wydaliśmy na ten cel 80.000 zł.

Podczas wczorajszego posiedzenia Zarządu starosta Jan Kalinowski przedstawił aneks do umowy o obsługę prawną tej sprawy, który nadesłała kancelaria prawna: „Domański, Zakrzewski, Palinka” (Warszawa). Zarząd przyjął aneks i od wczoraj jedna godzina pracy kancelarii prawnej w naszej sprawie będzie powiat kosztowała 800 zł za godzinę.

Uczestnicząca w posiedzeniu Zarządu sekretarz powiatu Elżbieta Kwiatkowska poinformowała członków Zarządu, iż należy się spodziewać nowego aneksu w tej sprawie.

Zarząd zajął się też sprawą nowej siedziby dla Powiatowego Urzędu Pracy. Jak Państwo wiedzą będzie on przeniesiony do budynku, gdzie do niedawna mieścił się sąd.
Starosta Jan Kalinowski podpisał decyzję o przyznaniu dodatkowych środków na dokończenie ślimaczącego się remontu w tym budynku. Pozwoli to na zakończenie prac już w przyszłym tygodniu i PUP będzie mógł się sukcesywnie przeprowadzać. Nowa siedziba PUP będzie bardziej przyjazna dla interesantów, zwiększy się komfort obsługi.

Zarząd zajął się również sprawą przywrócenia w Górze wydziału ksiąg wieczystych. Straciliśmy ten niezwykle potrzebny urząd. Oddaliśmy bez walki. To jedno z licznych czarnych dokonań poprzedniego Zarządu.

Nowy Zarząd postanowił zwrócić się do Ministerstwa Sprawiedliwości z prośbą o przywrócenie w Górze tej placówki. Starosta Jan Kalinowski spotka się z burmistrzami i wójtami w tej sprawie. W ich urzędach znajdują się podpisy mieszkańców naszego powiatu z apelem o pozostawienie wydziału ksiąg wieczystych (i sądu również) w Górze. Tych podpisów są tysiące. Poprzedni Zarząd nie wykorzystał tego argumentu. I tym wyrządził nam krzywdę. Protesty i starania we Wschowie doprowadziły do pozostawienia tam sądu pomimo wcześniejszych planów jego likwidacji.

Zarząd zajmował się również sprawami pracowników szpitala. Chodzi o spełnienie postulatu pielęgniarek włączenia im do pensji zasadniczej premii oraz podpisania pakietu socjalnego w związku z likwidacją szpitala, którego obowiązki przejmie spółka ze stu procentowym udziałem powiatu górowskiego.

Sprawa premii ciągnie się ponad dwa lata. Starosta Jan Kalinowski podczas poprzedniego posiedzenia Zarządu, w którym uczestniczyła dyrektorka szpitala Czesława Młodawska, zobowiązał ją do przedstawienia wyliczeń obrazujących ekonomiczne skutki takiej decyzji. Członkowie Zarządu otrzymali takie wyliczenia. I nie kryli oburzenia ich zawartością. Paweł Niedźwiedź powiedział: „Dostaliśmy wszystko, tylko nie to o co nam chodziło”. Starosta Jan Kalinowski poinformował zebranych, iż dyrektorka szpitala nie dotrzymała wyznaczonych przez niego terminów dostarczenia żądanych dokumentów. Na sali słychać było wyraźnie zgrzytanie zębów członków Zarządu.

Symulacje dotyczącą skutków ekonomicznych sporządził skarbnik powiatu Wiesław Pospiech. Z obliczeń wynika, że włączenie premii do pensji zasadniczej spowoduje wzrost wydatków na wynagrodzenia o ok. 2% – 4% w skali roku. Członkowie Zarządu – po dyskusji – doszli do wniosku, iż takie obciążenie szpital wytrzyma. Starosta Jan Kalinowski powiedział: „Proszę Państwa, my mamy premię i pakiet socjalny załatwić. To się nie może dalej ciągnąć w nieskończoność, bo to jest niepoważne wobec pracowników szpitala. Po to nas wybrano i po to rządzimy”.

Uczestniczący w obradach radny Marek Hołtra apelował, by do pakietu podejść ostrożnie. Chodziło mu o to, by pakiet zawierał takie rozwiązania, które pozwolą podnieść pensje najgorzej zarabiającym. „Musimy starać się uniknąć takiej sytuacji, że słabo zarabiający otrzyma np. 160 zł podwyżki a dobrze zarabiający tyle samo. Na takie rozwiązanie nas nie stać”.

Starosta Jan Kalinowski zauważył, iż pieniądze na podwyżki dyrekcja może wygospodarować zmniejszając wysokość kontraktów z lekarzami. „Nie może być tak, że ciężar kryzysu ponosi tylko jedna grupa pracownicza. Musi być jakaś solidarność i przyzwoitość wobec ludzi. Dyrekcja szpitala jest po to, by taki plan opracować”.
Ze starostą zgodził się członek Zarządu Tadeusz Bieleń. „Kontrakty w ciągu dwóch ostatnich lat wzrosły o 300%. Tak nie można. A o ile wzrosły pensje pielęgniarek?”
Członek Zarządu Kazimierz Bogucki stwierdził, że: „Pani dyrektor gra z nami na czas. Ja mam dość tej zabawy w kotka i myszkę. Trzeba zdecydowanych działań, by to przerwać”.

Starosta Jan Kalinowski podjął decyzję, iż dyrektorka szpitala będzie poproszona na Zarząd, który odbędzie się 3 listopada o godz. 13. „Spodziewam się, że pani dyrektor przyjdzie w pełni przygotowana do rozmowy z nami.”
Wicestarosta Marek Biernacki przedstawił Zarządowi wnioski o dofinansowanie dwóch imprez sportowych.

W ubiegłym tygodniu Zarząd podjął decyzję o dofinansowaniu „Biegu Niepodległości” kwotą 2000 zł, która przeznaczona zostanie na nagrody pieniężne dla zwycięzców. Okazało się, że brakuje jeszcze 1000 zł, by zaspokoić oczekiwania organizatorów biegu. Wicestarosta Marek Biernacki bardzo gorąco rekomendował Zarządowi udzielenie dodatkowego dofinansowania. Zarząd jednomyślnie przychylił się do tej prośby.

Rozpatrzono również prośbę Towarzystwa Przyjaciół Dzieci o dofinansowanie biegu przedszkolaków, który odbywa się podczas „Biegu Niepodległości”. Chodziło o drobną kwotę 500 zł na zakup trzech pucharów i 120 dyplomów. Wicestarosta Marek Biernacki rekomendując Zarządowi pozytywne załatwienie tej prośby mówił o ogromnej sympatii górowian do biegu przedszkolaków. „Ludzie tłumnie przybywają na te bieg, bo jest to impreza bardzo sympatyczna i stanowi naprawdę wielkie przeżycie dla uczestniczących w nim maluchów”.

Członek Zarządu Tadeusz Bieleń poparł wicestarostę Marka Biernackiego i stwierdził, iż: „Przyznajmy te pieniądze, bo Górze rodzi się mało dzieci. W Wąsoszu na jedno małżeństwo przypada trójka dzieci a w Górze niecałe dwoje”. Zebrani argumentację radnego przyjęli ze śmiechem. Ja pozwoliłem sobie zwrócić uwagę, że np. radny z Wąsosza Paweł Niedźwiedź nie ma dzieci. „Ale pracuję nad tym” – odciął mi się Paweł Niedźwiedź. Dofinansowanie przyznano i na tym posiedzenie Zarządu się zakończyło.

piątek, 29 października 2010

Powiat pozwany

20 października do Starostwa Powiatowego wpłynął pozew przeciwko naszemu powiatowi o: „wydanie nakazu zapłaty w postępowaniu nakazowym”. Chodzi o zapłatę za budowę strażnicy. Pozew znalazł się Sądzie Okręgowym we Wrocławiu (I Wydział Cywilny) i złożony został przez firmę „Dudkowiak” Przedsiębiorstwo Budownictwa Ogólnego W Lesznie.

Powód domaga się od powiatu górowskiego kwoty 1.013.477 zł wraz z ustawowymi odsetkami (daje to na dzień dzisiejszy ok. 1.300.000 zł).

W pozwie czytamy: „W związku z tym, iż w toku realizacji prac ujawniły się liczne braki i błędy w dokumentacji pozwany (Starostwo Powiatowe) zlecił powodowi wykonanie robót dodatkowych i zamiennych. Zakres robót dodatkowych i zamiennych określony został w dziesięciu protokołach konieczności (tu wymieniono numery tych dokumentów). (…)

Powód wykonał wszystkie roboty objęte umową podstawową oraz roboty dodatkowe, zamienne i konieczne wskazane w protokołach konieczności, które to roboty po ich wykonaniu zostały w całości odebrane bez uwag”.
I dalej:

„Po zakończeniu całości prac, w tym robót konicznych, dodatkowych i zamiennych powód zgłosił pozwanemu gotowość do odbioru końcowego. Odbiór nastąpił w dniu 04.02.2010 r. W trakcie czynności odbiorowych stwierdzono drobne usterki. Pomimo drobnych zastrzeżeń komisji odbiorowej obiekt został od powoda odebrany. Po zakończeniu odbioru końcowego powód usunął wszystkie usterki wskazane w protokole. Usunięcie usterek zostało potwierdzone komisyjnie w dniu 18.02.2010 r.”

„W związku z zakończeniem całości VAT nr 6/2010 na kwotę 1.013.477 zł brutto będącą fakturą końcową. (…) Pozwany fakturę przyjął. „

„Pozwany w terminie nie dokonał zapłaty, uzasadniając to tym, iż nie dysponuje środkami finansowymi, a nadto koniecznością weryfikacji rozliczenia całej inwestycji pod kątem robót konicznych, dodatkowych i zamiennych”.

„Odpowiadając na wezwanie do zapłaty, pozwany w piśmie z dnia 05.05.2010 r. poinformował powoda, iż przeprowadza weryfikację prac objętych umową, i że do czasu zakończenia wewnętrznego postępowania weryfikacyjnego nie dokona żadnej płatności na rzecz powoda. W piśmie pozwany zarzuca powodowi naruszenie procedur w zakresie wykonywania robót dodatkowych, nie wskazując jednakże żadnych konkretnych przypadków takiego działania. Dalej pozwany informuje powoda, że weryfikację zlecił rzeczoznawcy, i że potrwa ona do końca maja 2010 r. (…)

„Stanowisko pozwanego i twierdzenia o konieczności przeprowadzenie kontroli jest całkowicie niezrozumiałe w świetle treści pisma z dnia 19.10.2009 r. skierowanego przez starostę powiatu górowskiego do wojewody dolnośląskiego. W piśmie tym pozwany oświadcza, iż na koniec września 2009 r. przeprowadził szczegółową analizę realizacji inwestycji, w której uwzględniono także dodatkowe roboty konieczne, które były i pozostają do wykonania oraz że na zakończenie inwestycji potrzebne są dodatkowe środki w wysokości 1.691.600 zł, o które wnosi.”

„Mając powyższe na uwadze należy wskazać, iż na roboty wykonane przez powoda za okres od października 2009 r. do dnia odbioru powód wystawił faktury na łączną kwotę 1.557.899,50 zł brutto.”

"Powyższe jednoznacznie wskazuje, że pozwany doskonale orientował się w zakresie swoich zobowiązań, a jego obecne działania należy traktować wyłącznie jako zmierzające do odwlekania należnej zapłaty na rzecz powoda."

"Przemawia za tym również stanowisko prezentowane przez p.o. dyrektora wydziału budownictwa Andrzeja Samborskiego – odpowiedzialnego z ramienia pozwanego za realizację inwestycji – który na spotkaniu Komisji Finansów Rady Powiatu w dniu 27.04.2010 r. z udziałem przedstawicieli powoda oraz mediów jednoznacznie stwierdził, iż zlecono powodowi wykonywanie robót dodatkowych, koniecznych i zamiennych, że roboty te zostały wykonane i odebrane oraz, że bez wykonania tych prac nie byłoby możliwe uzyskanie decyzji o pozwoleniu na użytkowanie obiektu."

"Kolejnym dowodem potwierdzającym fakt, iż wszystkie prace dodatkowe, konieczne i zamienne wykonane przez powoda zostały zrealizowane w uzgodnieniu i za zgodą stron procesu inwestycyjnego jest protokół z dnia 29.06.2010 r. spisany przez powiatowego inspektora nadzoru budowlanego z udziałem p. Andrzeja Samborskiego jako przedstawiciela inwestora – powoda, inspektorów nadzoru oraz kierownika budowy. W protokole tym przedstawiciel inwestora oświadcza, iż wszystkie roboty, w tym odstępstwa od projektu, tak istotne jak i nieistotne, zostały wykonane w uzgodnieniu i za zgodą wszystkich stron procesu inwestycyjnego”.

Jak Państwo widzą firma budująca strażnicę straciła nerwy i pozwała nas do sądu. Z treści pozwu, i z tego co udało się dotychczas ustalić, wynika jasno, że najprawdopodobniej wina leży po naszej stronie. Warto tu przypomnieć, iż w związku z tą sprawą stanowisko p.o. dyrektora wydziału budownictwa stracił Andrzej Samborski. Była to decyzja starosty Jana Kalinowskiego. Kolejną decyzją w tej sprawie była prośba starosty skierowana do NIK o zbadanie tej inwestycji.

W tej sytuacji możemy oczekiwać, iż sprawa zostanie wyjaśniona dogłębnie. Dowiemy się dlaczego za brakło pieniędzy i kto jest winny. Tym razem na krasnoludki winy się zwalić nie da. Ale za ten inwestycyjny bubel zapłaci pewnie powiat.

Czysty jak łza niemowlęcia

W ubiegłym roku gminę Wąsosz obiegła sensacyjna informacja, iż nazwisko burmistrza Wąsosza - Zbigniewa Stuczyka znajduje się w katalogu Instytutu Pamięci Narodowej. Wg tego katalogu (patrz tutaj) burmistrz Wąsosza miał być tajnym współpracownikiem organów bezpieczeństwa o pseudonimie „Lotos”.

30 września 2010 roku Oddział Instytutu Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu we Wrocławiu - wydało Zarządzenie, które jasno wykazuje, iż burmistrz Wąsosza Zbigniew Stuczyk złożył oświadczenie lustracyjne zgodne z prawdą.

Proszę wczytać się w treść Zarządzenia IPN i nie wysnuwać zbyt pochopnych wniosków. W swoim oświadczeniu lustracyjnym Zbigniew Stuczyk stwierdził, iż: „odbył zasadniczą służbę w Wojskowej Służbie Wewnętrznej” (Mińsk Mazowiecki).

Burmistrz Wąsosza w swoim oświadczeniu lustracyjnym nie potwierdził faktu współpracy z organami bezpieczeństwa. Zarządzenie IPN kładzie kres wszelkim domniemaniom na ten temat i przerywa krążące licznie plotki.

wtorek, 26 października 2010

Początek nowej drogi

Wyniki wczorajszej sesji Rady Powiatu dla jednych stanowiły zagadkę a dla innych tylko potwierdzenie zawartych umów koalicyjnych.

Nie każda z tych umów została dotrzymana. Przykładem tego jest postawa byłego wicestarosty Tadeusza Bireckiego, który jeszcze w niedzielę (i p[-poniedziałek również) twierdził, że od wtorku powraca do pracy.

Oddelegowany do pracy na hali „Arkadia” pracownik starostwa również wszem i wobec obwieszczał swój powrót do pracy w starostwie. I się przeliczył.
Głosowanie nad ponownym wyborem władz powiatu przebiegło zgodnie z założonym w niedzielne popołudnie planem.

Pilnie obserwowałem twarze aktorów dramatu. Na jednej z twarzy widziałem wyraźnie zdziwienie wynikiem wyborów na stanowisko starosty. To nie tak miało być! – w niemym podziwie jaśniała twarz byłego przewodniczącego Władysława Stanisławskiego.
Kiedy odczytano wynik wyborów na funkcję wicestarosty twarz Stanisławskiego oblekła się bladością. Widać było wyraźnie, iż nie bardzo chwyta on to, co dzieje się na sali obrad.

Stanisławski spoglądał w zadrukowane kartki papieru, z których wyczytać ni8e mógł więcej niż tam się znajdowało. Obracał je nawet na puste, niezadrukowane strony, chociaż tam była tylko nieskazitelnie czysta biel.

A nowa koalicja szła po bandzie. Wygrywała głosowanie po glosowaniu. I zwolennicy zmurszałego porządku nie mieli nic do powiedzenia.

Czy Państwo wiecie, że była starościna – z nadania Stanisławskiego – „Bukietowa” nie wykorzystała 27 dni urlopu wypoczynkowego za ten rok? Pospiesznie wzięła kasę w wysokości ok. 9 tys. zł z tego tytułu i nadal przebywa na chorobowym.
Czy Państwo wiecie, że „Bukietowa” płaciła za reklamę swojej osoby w pewnej niszowej gazecie po ponad 2000 zł miesięcznie z kasy Starostwa? Ostatni taki rachunek musi uiścić nowa władza.

Odwołany przez Radę Powiatu jej były przewodniczący Władysław Stanisławski nie krył obaw przed ujawnieniem dokumentów. W pewnym momencie powiedział: „Życzę powodzenia i proszę o skierowanie całych sił i wszystkich dostępnych środków na działanie dla dobra tego powiatu”. Następnie dodał: „Proszę nie szukać niczego w papierach, ale pracować efektywnie dla dobra powiatu”.

Skąd ta obawa? A no stąd, że dzisiaj sam Stanisławski zaprzeczając swoim wczorajszym słowom zaczął szukać w papierach tego, co jest podpisane jego nazwiskiem. A jest to dokument, w którym Władysław Stanisławski bierze czynny i "twórczy" udział w dokonywaniu zmian konstrukcyjnych strażnicy. Na tym dokumencie jest jego podpis.

Jakim prawem „woźny” Rady Powiatu uczestniczy w tego typu obradach i składa wnioski? Państwo sami sobie odpowiedzą na te pytanie. Bo dla mnie „prawem kaduka i uzurpatora”. Ale przecież po to Stanisławski zrobił „Bukietową” starościną, byśmy zmarnowali cztery lata a on mógł panować (panoszyć się ponad miarę) w tym czasie.;
Piękne było przemówienie starosty Jana Kalinowskiego. „Dziś nie głosowaliśmy ma mnie, na radnego Biernackiego, Bielenia. Dzisiaj głosowaliśmy za normalnością. Zakończył się ciemny okres w naszym samorządzie. Prawda zwyciężyła. Koniec z bezwolnym starostą. Ci, którzy głosowali przeciw byli z trwaniem tego złego czasu”.
I pięknie zakończył: „Jestem dumny, że jestem starostą tego powiatu”. I ja, jako górowianin poczułem się dumny, że mam w końcu takiego starostę.
Czym był wczorajszy wieczór?

Powrotem do normalności. Powrotem do źródeł samorządu. Skończył się okres kacykostwa. Skończył się okres gdy nikt nie wiedział kto podejmuje decyzję i kto z ich wykonanie odpowiada. Ośrodek władzy od wczoraj jest jeden: mieści się on na II piętrze starostwa Powiatowego w gabinetach starosty i wicestarosty. Skończyła się epoka rządów z siedziby PSS-u, Cechu Rzemiosł Różnych. To w gabinetach starosty i wicestarosty jest dzisiaj realna i namacalna władza.
I nie ma innych – i nie będzie! – ośrodków decydenckich. Czas chujwiewłdzy minął bezpowrotnie.

Przed nowym Zarządem problemów bez liku. Na załatwienie ich czasu nie starczy. Ale starczy czasu, b y przywrócić ELEMENTARNY ŁAD w naszym powiatowym samorządzie. a tego oczekujemy wszyscy. Bez względu na to, jaki rezonans społeczny będzie tego efektem. Tu chodzi o sprawiedliwość i odpowiedzialność wobec społeczeństwa. A nic nie jest ważniejsze od tego.

poniedziałek, 25 października 2010

Nowy starosta - po raz drugi

25 października o godz. 20 rozpoczęła się 46. sesja Rady Powiatu, którą poprowadził Tadeusz Podwiński. Przybyło na nią 14 radnych, zabrakło Beaty P. W porządku obrad przewidziano wybór starosty, wicestarosty i członków zarządu. Radni musieli to uczynić, ponieważ poprzedni wybór podważył werdykt nadzoru prawnego wojewody.Udało się dokonać nowego wyboru władz powiatu bez większych problemów. Na stanowisko starosty ponownie zgłoszono Jana Kalinowskiego, który otrzymał 8, 4 radnych się wstrzymało, 1 był przeciw. Jan Kalinowski nie głosował.Nowy starosta ponownie zgłosił na swojego zastępcę Marka Biernackiego, który otrzymał 10 głosów poparcia, a 3 radnych było przeciw. Sam zainteresowany nie głosował. Ponownie wybierano członków zarządu. Kazimierz Bogucki otrzymał 8 głosów, 4 radnych było przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. Tadeusza Bielenia poparło 7 radnych, 5 było przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. Z kolei 9 radnych zagłosowało za Pawłem Niedźwiedziem, 3 było przeciw, a 1 nieodmiennie wstrzymał się od głosu.
Proszę wybaczyć nadużywanie słowa "ponownie", ale niestety nie da się bez niego opisać obrad.
Starosta Jan Kalinowski stwierdził, że ci, co oddali na niego i innych swoje głosy, głosowali nad zmianą sposobu rządzenia powiatem, żeby było inaczej; ci, którzy byli przeciw, głosowali za tym, co było.
Nie obyło się bez uszczypliwości i stawiania sobie zarzutów, ale ze względu na późną porę - sesja zakończyła się kilka minut po 22, a ja kończę pisanie po 23 - powrócę do nich w kolejnych postach.

NIK wyjaśni

Nowa władza w Starostwie porządkuje bardak pozostawiony przez „Bukietową”. Dzisiaj odbyło się spotkanie starostów z wykonawcą strażnicy. W efekcie rozmów i wyjaśniania przyczyn powstania nieprawidłowości przy realizacji tej inwestycji starosta Jan Kalinowski podjął decyzję o poinformowaniu Najwyższej Izby Kontroli o całej sprawie.

Myślenie jak korkociąg

Poniższy post napisałem 25 lipca 2008 roku. Przypomniałem sobie o nim, gdy przeczytałem przechwałki Stanisławskiego, który puszy się i indyczy z powodu decyzji wojewody. Fakt, że dzięki temu mogą Państwo przekonać się, jak bardzo były przewodniczący Rady Powiatu przywiązał się do „Bukietowej” w roli starościny. Zrzucił przyłbicę i otwarcie opowiedział za tą nieudolną kobietą.

Poniższy tekst pokazuje pokrętność myślenia Stanisławskiego w okresie, gdy był w opozycji i gdy rządził. Bo nie miejcie Państwo złudzeń., że za opłakany stan powiatu Stanisławski nie odpowiada. Odpowiada jak jasna cholera! I trzeba doprowadzić do wyeliminowania Stanisławskiego z górowskiej polityki, bo wywiera on destrukcyjny wpływ na rzeczywistość. On nam szkodzi!

Postarajmy się więc, by Stanisławski był tylko i wyłącznie prezesem PSS –u a nie radnym. Niech prezesuje biorąc za to grubą kasę i stara się, by w sklepach PSS – mnie było tak strasznie drogo. Chyba też zauważyli Państwo, że pogorszyła się wyraźnie jakość chlebka w PSS – ie. I to wszystko przemawia za tym, by prezes był tylko i wyłącznie prezesem.

"Trzeba też przyznać, iż Przewodniczący jakby dojrzał i przemyślał wiele ze swojej działalności, którą prowadził jako radny w poprzednich kadencjach. Zestawmy z sobą kilka wypowiedzi, by poznać ewolucję poglądów Ojca Powiatu na różne zagadnienia.
Kadencja Rady Powiatu 2002 – 2006.

Obecny Przewodniczący znajduje się w twardej i nieubłaganej opozycji. Jest problem z obsadzeniem Komisji Rewizyjnej. Ówczesny Przewodniczący – Edward Kowalczuk – żali się podczas sesji: „Prace w Komisji (Rewizyjnej – autor) destabilizuje zmiana w składzie. Poza tym radni spoza koalicji nie chcą wejść do jej składu i to też utrudnia pracę” (sesja - 20.11.2003).

Kadencja Rady Powiatu 2006 – 2010. Władysław Stanisławski dzieli i rządzi. Opozycja nie chce wejść do Komisji Rewizyjnej. „Nie obraziłem żadnego z radnych swoim wywiadem, stwierdzam wyraźnie, że obowiązkiem radnego jest praca w komisji i gdybyśmy przeszli do genezy, nie wyprowadzicie mnie z równowagi” (sesja - 31.01.2008).

To co było cnotą, gdy Przewodniczący Rady Powiatu był w opozycji, staje się występkiem, gdy on rządzi.

W sprawie zaciągania kredytów miał Przewodniczący wówczas takie zdanie: „W sumie będziemy mieli 6 mln zł kredytu. To, że Rząd powiedział, że do wysokości 60% kredytu możemy brać kredyt i nic się nie dzieje to jest tylko złudzenie. W takim powiecie jak nasz, gdzie dotacje celowe stanowią ¾ budżetu, nie starczy środków na zwrócenie tych pieniędzy” (sesja - 20.11.2003).

Obecnie mamy 20 mln z hakiem i jakoś nie budzi to zaniepokojenia Przewodniczącego.
Na zaciąganie kredytów, by spłacać zaciągnięte wcześniej Przewodniczący miał również jednoznaczne (i zdrowe) zdanie: „Nie do przyjęcia jest by w budżecie powiatu kredyt spłacać kredytem” (sesja – 25.03.2003).

Teraz nie zaciąga się kredytu, by spłacać poprzedni, ale „konsoliduje” dług. Bardzo elegancka nazwa, nieprawdaż?

Zdroworozsądkowe podejście – będąc w opozycji – prezentował Przewodniczący w sprawie naszego Szpitala: „Zabrakło nam przez kilka ostatnich lat konsekwencji w działaniu jeśli chodzi o SP ZOZ Góra, a przede wszystkim w realizacji restrukturyzacji” (sesja – 29.04.2004).

Wówczas żądał restrukturyzacji a będąc przy władzy uwierzył w obiecanki – cacanki i czeka na cud oddłużenia. O restrukturyzacji zapomniał.

Przewodniczący – będąc w opozycji – wypowiadał się też stanowczo przeciw dyrektorskiej karuzeli w Szpitalu: „Już bardzo dawno mówiliśmy o tym, żeby powołać radę złożoną z lekarzy, ekonomistów mających praktykę i wtedy podejmować konstruktywne decyzje, A nie ciągała zmiana dyrektorów i zmiana programów, z których nic nie wychodzi” (sesja – 6.03.2003).

Po dojściu do władzy zapomniał swojej deklaracji i spuścił dyrekcję Szpitala. Rady oczywiście też nie powołano, bo i po co? Żeby mieli inne zdanie niż Przewodniczący?
Na temat dostarczania materiałów sesyjnych na ostatnia chwilę Przewodniczący miał również stanowczy pogląd: „Zobowiązał się też Pan do opracowania materiałów dot. tego tematu i dostarczenia ich w odpowiednim terminie zapewniającym zapoznanie się z nimi przed sesją. Natomiast sławetne materiały do dyskusji otrzymujemy rano przed sesją, trudno być geniuszem i dyskutować na temat tego programu naprawczego. Jeśli mamy się szanować nawzajem to od początku do końca, taka powinna być zasada” (sesja – 6.03.2003).

Stojąc na czele Rady zapomniał o swojej wypowiedzi i powiela, to co tak bardzo krytykował. Więcej, pozwala też robić to innym.

Będąc w opozycji krytykował działania Zarządu, o których nie informowano Rady: „Wiele spraw zrobiono poza Radą i dlatego nie można się dziwić takiemu postępowaniu oraz nie można twierdzić, że to zła wola” (sesja – 20.11.2003). W tym miejscu wyjaśnienie: sprawa dotyczyła projektu uchwały w sprawie Szpitala, który ukrywano przed radnymi. Dokument „wyciekł” i rządzący zarzucili opozycji złą wolę, granie na Szpitalu, czyli nic nowego.

Ofertę Baronowskiego w sprawie dzierżawy SP ZOZ też ukrywano przed radnymi, ale Przewodniczący rabanu z tego powodu nie robił.

Poprzedniej ekipie nie wyszła sprawa tzw. rolowania długów SP ZOZ. Opozycyjny radny Władysław Stanisławski tak to skwitował: „Bardzo uprzejmie proszę Panie Starosto. Ja jestem człowiekiem honoru, Pan również chyba, myślę, że tak. Powiedzcie, że nie wyszło z Inwest Bondem, czemu tego nie usłyszymy? O tych rzeczach powinniśmy wiedzieć, jakie koszty ponieśliśmy, dlaczego nie trafiliśmy?” (sesja – 6.03.2003).
Obecnemu Zarządowi nie wyszła sprawa emisji obligacji przez firmę Galileo. Czy Państwo wiedzą dlaczego? Nikt się na ten temat nawet nie zająknął. Nawet Przewodniczący.

Ktoś może sobie zadać pytanie: co stało się z tym człowiekiem? Gdzie podział się człowiek, który przewodził opozycji, potrafił jasno i wyraźnie wskazywać braki, uchybienia i rażące błędy. Odpowiedź jest prozaiczna i wygłoszona została przez samego Przewodniczącego, gdy ułożona przez niego koalicja znalazła się u władzy: „No rzeczywiście dziwna to amnezja. Muszę powiedzieć, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” (sesja – 15.11.2007)".

Paranoja trwa!

Trzeba powiedzieć, że tzw. władze Spółdzielni Mieszkaniowej „Wspólny Dom” starają się jak mogą, bym o nich nie zapomniał.
A ja z wdzięczności za tę troskę, którą mi okazują nie pozbawiając mnie tematów do pisania nie mogę pozostać obojętny. O wszystko można mnie posądzać, ale nie o bezduszność i niewdzięczność.
Dotarła do mnie informacja o przyznaniu nagród dla społecznych członków Zarządu Spółdzielni. Nawet uchwalono taką uchwałę.
Szkoda tylko, że spółdzielcy nie poznali nazwisk nagrodzonych i wysokości tych nagród. Po co te tajemnice?

Toż już wszystkie wróble spółdzielcze ćwierkają, że do kasy spółdzielczej głęboko sięgnęli Stanisława Chrobak i nadprezes Oberg. Jasne, że nie ma co robić ambarasu z tytułu przyznania przez Radę Nadzorczą spółdzielni nagród dla „społecznych” członków Zarządu. Bo i o co robić awanturę? O te durne 1000 zł? Toż to by było śmiechu warte. Proszę spojrzeć na skrin uchwały. Wszak nikt tajemnicy nie czyni z tego wydarzenia.
Problem polega jednak na czym innym. Są nim przepisy prawa. Rozdział V kodeksu pracy mówi wyraźnie, że: „Pracownikom, którzy przez wzorowe wypełnianie swoich obowiązków, przejawianie inicjatywy w pracy i podnoszenie jej wydajności oraz jakości przyczyniają się szczególnie do wykonywania zadań zakładu, mogą być przyznawane nagrody i wyróżnienia. Odpis zawiadomienia o przyznaniu nagrody lub wyróżnienia składa się do akt osobowych pracownika”.
I tu trzeba przypomnieć, że ani Stanisława Chrobak, ani też społeczny nadprezes Grzegorz Oberg nie są pracownikami spółdzielni.
Ja rozumiem, że przewodniczący Rady Nadzorczej miałki i nijaki Andrzej Patronowski absolutnie się na prawie nie zna, ale żeby nadprezes Oberg tego nie wiedział? To zakrawa na skandal!
A właśnie, pozostańmy przy szefie RN. Andrzej Patronowski wymyślił całkiem nową rzecz w prawie. Jest nią: „ustana nagana z wpisaniem do akt”. Nie żartuję! Taką „ustną naganę z wpisaniem do akt” otrzymało kilku pracowników spółdzielni. Jak drodzy spółdzielcy widzicie szef RN wnosi twórczy wkład w polskie prawodawstwo.
W spółdzielni powołano speckomisję ds. zbadania zawartości dyktafonu, na którym nagrywane były posiedzenia RN. Okazało się bowiem, że podczas posiedzeń tego wielce szacownego gremium dyskusja często odbiegała od meritum. W nagraniach znaleźć można grube słowa, niewybredne żarciki i tematy, które absolutnie nie są w polu zainteresowań RN. Kiedy fakt nagrywania posiedzeń RN wyszedł na jaw (a dyktafon jest własnością spółdzielni) wybuchła panika. No i teraz trwa dochodzenie kto i9 dlaczego nagrywał posiedzenia RN.
Wśród pracowników spółdzielni krążą pogłoski o czystkach. Ofiarami zwolnień ma być kilka osób. W grę wchodzi nawet pani odpowiadająca za utrzymanie porządków w biurach spółdzielni. Pani ta utrzymuje pomieszczenia biurowe we wzorowym porządku, co podobno, wzbudza najgłębszy niepokój Patronowskiego i nadprezesa Oberga. Podobno obawiają się oni, że w ramach utrzymania porządku i czystości mogą znaleźć się w koszu na śmieci.
Inną twórczą inicjatywą RN i Zarządu spółdzielni jest zakaz przebywania na terenie spółdzielni przez jej pracowników. Nie żartuję!
Przyuważono jak jeden z pracowników, po godzinach pracy, instaluje antenę telewizyjną członkowi spółdzielni. Ten wysoce naganny fakt został przez RN i Zarząd potraktowany z najwyższą surowością. Pracownikom nie wolno dorabiać po godzinach. Komuś tu odje… .
A ja pięknie mataczono z uchwałą w sprawie obniżenia poborów prezesowi spółdzielni. Najpierw podjęto uchwałę w sprawie obniżenie poborów „dla prezesa Marka Downara”. Później skreślono nazwisko prezesa w tej uchwale i podjęto trzecią uchwałę o obniżeniu poborów dla prezesa spółdzielni. To się rebiata nakololwała!
A tymczasem RN spółdzielni ma sprawę w sądzie pracy. Odbędzie się ona 29 października. Prezes Downar postawił dwa zarzuty: bezprawnego przyznania diet członkom RN oraz mataczenia w sprawie obniżenia poborów.
RN jednak kontratakuje. Pojawiła się ulotka zatytułowana „Chcemy spokoju!!!”
Apeluje się w niej do zmysłów spółdzielców. „Grupa Bis 2” (całkowicie anonimowa) zapowiada, że przyjdzie na nadzwyczajne walne zgromadzenie spółdzielców, do zwołania którego prace idą pełną parą. Cel nadzwyczajnego walnego jest szczytny i godny poparcia. Chodzi o odsunięcie od władzy obecnych władz spółdzielni.

Faktycznie, spółdzielnia i spółdzielcy potrzebują spokoju. Nie nastanie on jednak dotąd, dokąd o sprawach spółdzielców decydowali będą Patronowski i nadprezes Oberg. I spółdzielcy w dobrze pojętym własnym interesie musza się ich pozbyć. Czym szybciej – tym lepiej.
Drodzy spółdzielcy; jeżeli mnie teraz czytacie, to proszę pamiętać, że macie wobec mnie dług wdzięczności za diety, które przestali pobierać członkowie RN. Wobec tego i w związku ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi proszę Państwa o drobna przysługę. Z Państwa okręgu wyborczego do Rady Miejskiej startuje Andrzej Patronowski. Apeluje do Państwa, byście ni9e czynili mi tej przykrości i by moje piwne oczęta tego człowieka w Radzie Miejski9ej już więcej nie widziały. Będę za ten drobiazg Państwu bardzo wdzięczny i dozgonnie zobowiązany. Pozdrawiam Państwa.

No comments

I tak skończą wszyscy, którzy będą opowiadali nieresorowane bujdy na mój temat. Litości w tym sezonie się nie przewiduje.

środa, 20 października 2010

Oj mniej kandydatów, oj mniej ...


W 2006 r. do Rady Miejskiej startowało w zależności od okręgów wyborczych od 10 do 12 komitetów wyborczych. W sumie wystawiły 286 kandydatów. W tegorocznych wyborach jest znacznie mniej chętnych do rządzenia, bo do 20 października zarejestrowały się tylko dwa komitety wyborcze z listami, na których znalazło się jedynie 66 kandydatów. Wśród nich jest "Samoobrona".Wydawało się, że przepadła wśród afer i przebita osikowym kołkiem przez Jarosława Kaczyńskiego, a tu wychynęła się z niebytu jak jakieś zombie.

Wg kalendarza wyborczego spragnieni władzy i rządzenia mają jeszcze czas do 22 października. W 2006 r. i w 2010 r. było i jest do obsadzenia 21 mandatów w górowskiej Radzie Miejskiej.

Okręg nr 1



Okręg nr 2



Okręg nr 3

Przemeblowanie

W Starostwie Powiatowym zaszły zmiany kadrowe. Nikogo nie zwolniono z pracy, ale dokonano wewnętrznych przesunięć pracowników.

Pełniącym obowiązki dyrektora Wydziału Budownictwa Starostwa Powiatowego został z dniem dzisiejszym Jan Antonicki. Na tym stanowisku zastąpił on pełniącego obowiązki dyrektora Andrzeja Samborskiego, którego starosta powiatu górowskiego przesunął do innych obowiązków w tym samym wydziale.

Jan Antonicki po raz trzeci pełni funkcję p.o dyrektora Wydziału Budownictwa. Wcześniej był nim od marca 2001 – listopada 2003. Po raz drugi pełnił funkcję p.o. w tym wydziale w okresie od maja 2005 do maja 2008. Nowy szef Wydziału Budownictwa jest aktywny zawodowo od 1966 roku. Swoja pracę zawodową rozpoczynał jako pracownik fizyczny. Ma ukończone technikum budowlane oraz posiada wszystkie uprawnienia związane z nadzorem budowlanym.

Odsunięcie Andrzeja Samborskiego kierowania Wydziałem Budownictwa wiąże się z niejasnościami przy budowie strażnicy. Sprawa jest powszechnie znana. Na tę inwestycje zabrakło ponad 1 mln zł. Dostępne analizy na temat przyczyn niedoszacowania kosztów tej inwestycji wskazują jako osobę odpowiedzialną właśnie byłego szefa Wydziału Budownictwa. W protokołach Regionalnej Izby Obrachunkowej we Wrocławiu, która przeprowadzała kontrolę starostwa zaniedbania i zaniechania zostały wykazane. Zawartość tych protokołów najprawdopodobniej stanowiło podstawę do podjęcia decyzji o zdjęciu dotychczasowego szefa Wydziału Budownictwa z pełnionej przez niego funkcji.

Rządząca obecnie koalicja, gdy była jeszcze w opozycji, domagała się wyjaśnień w tej sprawie. Wyjaśnianie tego problemu szło ówcześnie rządzącym bardzo opornie. W między czasie wykonawca podał nas do sądu.

Ze źródeł zbliżonych do starostwa dowiedziałem się, iż nowy starosta podjął zdecydowane działania mające na celu określenie przyczyn niedoszacowania budowy strażnicy. Pozwolę sobie zauważyć, iż jest to ruch we właściwym kierunku. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć dlaczego doszło do licznych nieprawidłowości przy realizacji tej inwestycji oraz kto za to personalnie odpowiada.

Wszystko wskazuje tez na to, iż nowy Zarząd Powiatu będzie szedł w kierunku stabilizacji sytuacji w Wydziale Budownictwa. W korytarzach starostwa mówi się, iż szykowany jest nabór na wolne stanowisko urzędnicze – dyrektor Wydziału Budownictwa. Odbędzie się więc konkurs, który może skończyć z prowizorką, jaka było długoletnie pełnienie obowiązków przez kolejnych szefów tego wydziału. A to wyjdzie na zdrowie petentom i zatrudnionym w wydziale pracownikom.

Dokonano również delegowania jednego z pracowników starostwa do pracy w jednostce podległej starostwu. Decyzję tę podjął osobiście starosta Jan Kalinowski. Powodem było sianie plotek prze tegoż pracownika na temat masowych zwolnień w starostwie po przejęciu władzy przez nową ekipę.

Drugi powód pojawił się niedawno. Dotyczył urzędującej burmistrz. Pracownik starostwa twierdził do wielu osób, iż burmistrz Irena Krzyszkiewicz kupiła sobie działkę budowlaną w Lesznie i tam buduje sobie willę. Dodawał do tego tekst, z którego wynikało, iż z tego powodu firmy z Leszna wygrywają tak dużo przetargów.
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz poprosiła starostę Jana Kalinowskiego o konfrontację z rozsiewającym te plotki pracownikiem starostwa. Do konfrontacji doszło. W jej efekcie starosta Jan Kalinowski podjął decyzję o przeniesieniu pracownika starostwa do innej pracy, którą odbywa on poza budynkiem starostwa.

Ten przykład ma stanowić przestrogę i ostrzeżenie dla tych wszystkich, którzy zamiast sumiennie pracować na rzecz samorządu powiatowego w godzinach pracy zajmują się idiotycznymi plotkami.

Stanowi to również przestrogę dla Państwa, jako wyborców, by mocno zastanowić się nad kandydatami na radnych, którzy są zatrudnieni w jednostkach samorządowych na umowę o pracę. Po wyborze bowiem nie wiemy czy to jest tylko pracujący na rzecz petentów urzędnik samorządowy czy też już polityk – plotkarz zajmujący się w bezwzględny sposób zwalczaniem konkurencji.

Gorzko się jednak robi na wieść o tym, iż ten odsunięty od siania plotek i pomówień pracownik starostwa znalazł sobie miejsce na liście jednego z komitetów wyborczych. Źle to wróży temu komitetowi, jak siebie znam, powiadam Państwu. Bardzo źle!

wtorek, 19 października 2010

Sesyjny miks

W okresie od 13 sierpnia do 13 października burmistrz Góry umorzyła 11 osobom i 1 firmie podatek Najwyższe umorzenie podatku dotyczyło tradycyjnie już SP ZOZ – u, który zaoszczędził w ten sposób kwotę 5188 zł. Pozostałym 11 osobom fizycznym burmistrz Irena Krzyszkiewicz umorzyła podatek na łączną kwotę 3290,02 zł.
W ciągu tego samego czasu odroczono i rozłożono na raty zobowiązania podatkowe dla 4 osób. Kwota rozłożonych i rozłożonych na raty należności podatkowych wyniosła 6626,52zł.

W okresie od 18 sierpnia do 12 października br. gmina sprzedała należące do niej nieruchomości na sumę 391.038,62 zł. Ta cała kwota stanowi dochód własny naszej gminy.

M.in. sprzedano: 8 lokali mieszkalnych, które zbyte zostały w trybie bezprzetargowym na rzecz ich dotychczasowych najemców (ogółem: 47.267,62 zł netto), 1 lokal handlowy za 90.840 zł netto, 1 nieruchomość rolna położona w obrębie miasta Góry (33.000 zł netto), 1 nieruchomość niezabudowana położoną w Górze za 199.730 zł netto.

Dobra wiadomość jest również taka, że trwa postępowanie w sprawie wydania decyzji środowiskowej dla inwestycji o nazwie: „Budowa mas bitumicznych wraz z zapleczem laboratoryjno – biurowym i niezbędna infrastrukturą techniczną w miejscowości Góra”. Chodzi tu o budowę w podstrefie Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej wytwórni mas bitumicznych, w którą chce zainwestować firma Skanska. Można mieć nadzieje na nowe miejsca pracy.

W okresie od 1 stycznia do 13 października Straż Miejska wystawiła 34 mandaty karne na kwotę 4400 zł.
Od chwili zainstalowania parkometrów (październik 2009) do 13 października do kasy gminnej wpłynęło z tego tytułu 72.711,10 zł.

Pomiędzy 12 sierpnia a 13 października br. 660 kierowców przekroczyło prędkość. Wspólnym wysiłkiem zasilili więc naszą gminną kasę kwotą 133.650 zł.

Podczas dzisiejszej sesji Rady Miejskiej radni przyjęli uchwałę o udzielaniu i rozliczaniu dotacji dla niepublicznych przedszkoli prowadzonych na ternie gminy przez osoby fizyczne i prawne inne niż jednostka samorządu terytorialnego. Mówiąc krótko budżet gminy wziął na siebie obowiązek dotowania każdego przedszkolaka, który znajdzie się w niepublicznym przedszkolu.

Na każde takie dziecko gmina będzie przyznawała dotację w wysokości równej 75% ustalonych w uchwale budżetowej wydatków bieżących ponoszonych w przedszkolach publicznych w przeliczeniu na 1 ucznia. Na dziecko niepełnosprawne wysokość dotacji będzie taka sama, jak obowiązująca stawka przewidziana na 1 ucznia przedszkola w części ogólnej subwencji oświatowej otrzymywanej przez gminę z budżetu państwa.

Uchwała ta wywołana została przez złożony w gminie wniosek o dokonanie wpisu do ewidencji placówek oświatowych niepublicznego przedszkola „Puchatkowo s.c.”. Przedszkole te prowadza dwie panie z Rawicza (Teresa Janczyk, Lucyna Wyszyńska), które swoją działalność rozpoczęły w Górze.

poniedziałek, 18 października 2010

Zaczęły się schody

Przejęcie władzy






Zmieniła się władza w powiecie. Odeszła „Bukietowa”, przewodniczący Rady Stanisławski i cały Zarząd Powiatu. O tym Państwo wiedzą.
Przy przekazywaniu władzy bardzo elegancko zachował się wicestarosta Tadeusz Birecki. Zaprosił on swojego następcę Marka Biernackiego do gabinetu i przedstawicieli mass mediów. W świetle fleszy nastąpił gorący i serdeczny uścisk dłoni, który uwieczniono dla potomności. Później obaj panowie zostali sam na sam. Ustępujący wicestarosta przez 1,5 godziny przekazywał sprawy, którymi się zajmował swojemu następcy. Zadeklarował daleko idącą pomoc, gdyby nowy wicestarosta Marek Biernacki miał problemy i wątpliwości dotyczące pozostawionych mu dokumentów.
Okazało się, iż odwołany wicestarosta jako jedyny zachował się z klasą. „Bukietowa” tego dnia nie pojawiła się w pracy (zwolnienie lekarskie nie przeszkodziło jej jednak być 10 października w hali „Olimpia”). Pojawiła się dopiero w czwartek. Przyniosła telefon komórkowy i klucze od drzwi wejściowych do budynku Starostwa. W wianie dla nowego starosty pozostawiła teczkę z podaniami o przyjęcie do pracy w starostwie. Innych dokumentów w jej biurku starosta Jan Kalinowski nie znalazł (to znaczy były, stare audyty, nieaktualne broszurki dotyczące pozyskiwania funduszy unijnych, katalog z ofertą kosmetyków). Jak Państwo widzą nic interesującego.
Nowy Zarząd do dzisiaj zachodzi w głowę, co w takim razie „Bukietowa” robiła przez osiem godzin za drzwiami swojego gabinetu. Spraw do załatwienia nie zostawiła żadnych. Jedynym efektem swojej działalności mógł jedynie wykazać się były wicestarosta Tadeusz Birecki.
Klasą nie błysnął również były przewodniczący Rady Powiatu – Stanisławski. Namieszawszy z sesjami (jedną zwołał bezprawnie) nie przybył na salę obrad. Zabrakło cywilnej odwagi? Radni zlitowali się nad zagubionym biedaczkiem i odwołali go ze stanowiska przewodniczącego.
Nowym przewodniczącym Rady Powiatu został Tadeusz Podwiński, który podziękował radnym za wybór. Przewodniczący Tadeusz Podwiński powiedział również: „Po raz drugi obejmuję funkcję Przewodniczącego Rady Powiatu po odwołaniu Władysława Stanisławskiego”. Ta piękna dygresja nowo wybranego szefa Rady przypomniała wszystkim, że raz już Rada poznała się na „zaletach” Stanisławskiego. Było to w sierpniu roku 2000.
Miejmy nadzieję, że Stanisławski dotrzyma słowa i nie wystartuje w wyborach samorządowych, które pewnie przegra. Okazał się wielkim politycznym szkodnikiem czego zapomnieć mu nie można. Trzeba też pamiętać, iż wyborcy powinni przypilnować, by Stanisławski miał więcej czasu na prowadzenie PSS – u, w którego placówkach handlowych ceny są na poziomie Himalajów. Ja rozumiem, że prezes kocha dobrze zarabiać, ale żeby zaraz z niezamożnych konsumentów skórę drzeć, to już lekka przesada.
No dobrze, skończmy z tym zajmowaniem się osoba Stanisławskiego, bo już następuje przerost treści nad formą.
Rezygnację z funkcji wiceprzewodniczącego Rady Powiatu złożyła również Anna Berus. Radni nie poświęcili temu pustemu gestowi większej uwagi i postanowili nie przyjmować tej rezygnacji. Wyszli z założenia, że szkoda zachodu dla osoby, która w Radzie nic nie znaczy. Ponadto pamiętali, iż to Stanisławski namaścił ją na tę funkcje i doszli do wniosku, iż trzeba tę osobę z zostawić na stanowisku, by stanowiła dla wyborców żywą przestrogę do czego mogą doprowadzić rządy prezesa. Zresztą, po 30 dniach od chwili złożenia rezygnacji funkcja wiceprzewodniczącej wygaśnie na mocy prawa.
Każdy wie co powiedział w swoim krótkim wystąpieniu nowy starosta. Centralnym motywem mowy było stwierdzenie, iż: „każdy ze starostów mówił, że dla dobra tego powiatu sprzymierzy się nawet z diabłem”. Starosta Jan Kalinowski powiedział: „Ja tego nie powiem. Ze złem sprzymierzać się nie można. Zło jest zawsze złem”.
Każdy z Państwa może sobie dopowiedzieć co miał na myśli nowy starosta. Dla mnie było jasne, że pewną zdechłą partię i człowieka, który pozwolił, b y „Bukietowa” brała kasę za nic przez nieomal 4 lata. Poznawszy działalność Stanisławskiego mogę Państwu powiedzieć z ręką na sercu: to jest wewnętrznie zły człowiek.
Objąwszy władzę 13 października nowy Zarząd nie miał zbyt wielu okazji do podjęcia decyzji, o których mógłbym Państwa poinformować. Nie mniej starosta Jan Kalinowski postanowił, że posiedzenia Zarządu Powiatu będą jawne. Oznacza to, iż każdy z Państwa może przyjść i przysłuchiwać się obradom.
To jest niezwykle ważna decyzja. Otwiera ona drogę do pełnej jawności działania Zarządu Powiatu. Warto dodać, iż poprzedni Zarząd obradował skrycie. Prawo nie nakazuje jawności obrad Zarządu, ale też tego nie wyklucza. Miejmy nadzieję, że jawność obrad Zarządu będzie kontynuowana po wyborach samorządowych, nawet przez inna ekipę.
Nowy przewodniczący Rady Powiatu Tadeusz Podwiński podjął również decyzję, iż sesje Rady Powiatu będą odbywały się w godzinach popołudniowych. Jego poprzednik – Władysław Stanisławski – jakoś nie mógł się do takiej decyzji przełamać. Decyzja Tadeusza Podwińskiego pozwoli ludziom, którzy pracują brać udział w sesji.
15 października odbyło się pierwsze posiedzenie nowego Zarządu. Rozpoczęło się ono o godz. 16.
Podczas obrad mówiono o stanie finansów Starostwa. Nie jest dobrze. Do szefów wszystkich jednostek podległych powiatowi postanowiono wysłać pismo nakazujące wstrzemięźliwość w wydatkach. Fatalnie sytuacja wygląda w Powiatowym Zarządzie Dróg, który nie miał środków finansowych na dokonanie zakupów soli i piasku w związku ze zbliżająca się zimą. Zarząd Powiatu dołożył PZD 74.000 zł na dokonanie niezbędnych zakupów. Starosta Jan Kalinowski zapewnił, iż nie dopuści się do sytuacji, by w przypadku ataku zimy nie było środków materialnych do walki ze śniegiem i lodem na drogach [powiatowych i wojewódzkich. Decyzja Zarządu pozwoli PZD zakupić sól i piasek, którego na stanie nie miał.
Zarząd dokonał też przeglądy budżetów szkół podległych powiatowi. Okazało się, iż LO ma budżet niedoszacowany z winy dyrekcji, a Zespół Szkół przeszacowany na skutek hołubienia tej placówki przez poprzedni Zarząd a dokładnie Stanisławskiego. Z tą nieprawidłowością skończono.
Nowy Zarząd przyznał też środki dla organizacji społecznych. Ośrodek Kultury Fizycznej w Górze otrzymał 2000 zł na „Bieg Niepodległości”.
MKS „Pogoń” Góra złożył wniosek o przyznanie drużynie piłkarskiej młodzików dofinansowania na zakup strojów. Sprawę tę Zarządowi zreferował wicestarosta Marek Biernacki, w którego gestii znajduje się m.in. sport.
Wicestarosta Marek Biernacki mówił o młodzikach w samych superlatywach. Podkreślił, iż ci młodzi chłopcy są bardzo utalentowani piłkarsko. Nawiązują równorzędną walkę – i wygrywają – rówieśnikami z Glogowa, Legnicy, Złotoryi, Jawora, Przemkowa. „Ci chłopcy SA nasza duma i żywa reklama powiatu górowskiego” – stwierdził wicestarosta. I następnie dodał: „Proszę zobaczyć napis na ich koszulce. Czy Długołęka to jest powiat górowski?” – zadał retoryczne pytanie. Wicestarosta rekomendował Zarządowi udzielenie dofinansowania. Członkowie Zarządu po krótkiej dyskusji wyrazili aprobatę dla tego pomysłu. Więcej! Młodzicy będą nosili na swojej odzieży sportowej herb naszego powiatu oraz napis: „Oficjalna reprezentacja powiatu górowskiego”.
To znakomity pomysł Zarządu. Ci chłopcy Graja rzeczywiście fantastycznie. Ich postawa na boisku sprawia, że są fantastyczna reklama naszego powiatu i sympatyczną żywą promocją.
Tak oto pokrótce wygląda praca nowego Zarządu. Cudów oczekiwać nie należy, ale powrotu do normalności jak najbardziej.
Pierwsze posiedzenie Zarządu Powiatu




Kwintet rządzący

Starosta Powiatu Górowskiego - Jan Kalinowski
Wicestarosta Powiatu Górowskiego - Marek Biernacki
Członek Zarządu Powiatu - Kazimierz Bogucki
Członek Zarządu Powiatu - Tadeusz Bieleń
Członek Zarządu Powiatu - Paweł Niedźwiedź

wtorek, 12 października 2010

Jaja bezprawnie sadzone

A przewodniczący Rady Powiatu w stanie dymisji nadal szaleje! Wczoraj radni powiatowi otrzymali pismo, które zwołuje ich na godzinę 8 rano do Starostwa. Problem polega na tym, iż radni absolutnie nie wiedzą po co mają przyjść.

Wg Stanisławskiego jest to XLIV sesja Rady Powiatu, która odbędzie się wg porządku obrad Mowa tu o sesji z dnia 6 września, które z poważnym naruszeniem prawa Stanisławski nie otworzył. Nic bardziej mylnego.

Pismo domorosłego znawcy prawa, naszego powiatowego Mojżesza – Prawodawcy, nie spełnia wymogów prawnych.

Statut powiatu górowskiego w § 16, w punkcie 2 powiada:

„O sesji zawiadamia się wszystkich radnych co najmniej na 7 dni przed terminem rozpoczęcia obrad”. Pismo radni otrzymali wczoraj (11 październik) a więc zgodnie z tak umiłowanym przez Stanisławskiego prawem, sesja nie może odbyć się w środę (13 październik). Zgodnie z prawem nie, ale wola Ojca Powiatu, Dobroczyńcy i prezesa Najdroższych Sklepów w Górze jest prawem.

Nawiasem mówiąc słyszałem, że przewodniczący ma tak silną wolę, iż materialny kształt może nadać nawet szczeblowi z drabiny, która przyśniła się św. Jakubowi. Ma moc sprawczą przewodniczący (podobno ten szczebel z drabiny trzyma w nocnej szafce przy łóżku). Ludzie różne rzeczy mówią, tak, że nie wiem czy brać to na serio.

Powróćmy jednak ad rem.

Proszę zauważyć, iż w piśmie do radnych tym razem nie ma podstawy prawnej, na mocy której nasz Spiżowy Prawodawca zwołał sesję. Nie wiemy więc czy mamy sesję zwołaną w trybie zwyczajnym (z art. 15, ust. 1 ustawy o samorządzie powiatowym),

czy nadzwyczajnym (art. 15, ust. 7 ustawy o samorządzie powiatowym).

Być może jest to nowy rodzaj sesji i prawa – lex Stanislaski. A to w takim wypadku czapki z głów i klękajcie narody! Należy się jednak zastanowić czy lex Stanislaski nbędzie uznany przez nadzór prawny wojewody. Tam mogą nie uznać Autorytetu Prezesa PSS „Społem” i zakwestionować jego prawną nieomylność i twórczy wkład w podstawy prawne samorządu powiatowego. I co będzie?

A to, że nadzór prawny wojewody uchyli podjęte podczas tej „sesji” uchwały. Uchwały niezwykle istotne. W porządku obrad mają się znajdować m.in.: wybór wicestarosty, wybór dwóch członków Zarządu Powiatu.

I tu gra Stanisławskiego staje się jasna. W zgodnej opinii prawników pismo, które otrzymali radni nie jest zawiadomieniem radnych o sesji. Więcej, nikt nie umie powiedzieć co to jest!

Sesja 6 października nie została otwarta z winy Stanisławskiego. A przepis mówi wyraźnie:
„7. Na wniosek zarządu lub co najmniej 1/4 ustawowego składu rady powiatu przewodniczący obowiązany jest zwołać sesję w ciągu 7 dni od dnia złożenia wniosku. Wniosek o zwołanie sesji powinien spełniać wymogi określone w ust. 1.”

I tak też orzekł nadzór prawny wojewody. Wygląda na to, że Stanisławski chce zwołać sesję nadzwyczajną po upływie ustawowego terminu. A jak się odbędzie, to on, jako Wielki Strażnik Prawa gładziutko i szybciutko zaskarży podjęte tam uchwały do nadzoru prawnego wojewody. Proste?

Nie ma więc mowy o tym, by była to wciąż ta sama, XLIV sesja Rady Powiatu z 6 października.

Z tym zwołaniem „sesji” jest jeszcze jeden problem. Zawarty on jest w art. 15 ustawy o samorządzie powiatowym:

„Art. 15. 1. Rada powiatu obraduje na sesjach zwoływanych przez przewodniczącego rady powiatu w miarę potrzeby, nie rzadziej jednak niż raz na kwartał. Do zawiadomienia o zwołaniu sesji dołącza się porządek obrad wraz z projektami uchwał.”
Przewodniczący w piśmie zaznacza, że obradować się będzie: „wg porządku obrad wcześniej wysłanego”.

Problem polega tylko na tym, którego porządku, bo jak Państwo widzą w piśmie porządek, niezgodnie z przepisem prawa, nie został zamieszczony.
I nie widomo czy radni będą obradować nad powołaniem wicestarosty czy tez nad odwołaniem Stanisławskiego.

Jest jeszcze jeden problem. Jak Państwa informowałem Stanisławski złożył na ręce I wiceprzewodniczącego Rady Powiatu Edwarda Szendryka rezygnację z funkcji przewodniczącego.

W środę, o godz. 10,00, ma odbyć się sesja nadzwyczajna, w programie której jest odwołanie przewodniczącego Rady Powiatu. Dla nikogo nie jest tajemnicą, iż nowa koalicja poszerzy porządek obrad o wybór wicestarosty i dwóch członków Zarządu Powiatu. Wnioskodawcy zwołania sesji nadzwyczajnej mają takie prawo. Stanisławski nie jest niedoświadczonym radnym i doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

Rodzi się więc pytanie: po co zwołuje „sesję” niezgodnie z przepisami prawa, na której mają być wybrani wicestarosta i członkowie Zarządu?

Mąci wodę, by do tego nie dopuścić i mieć prawne argumenty wobec nadzoru prawnego wojewody, który – co jest oczywiste! – podjęte na tej „sesji” uchwały uchyli, jako niezgodne z prawem.

I w ten sposób uchowa swoją polityczną córeczkę, oskarżoną, odwołaną starościnę powiatu górowskiego Beatę P. Ta dojedzie do końca i w nagrodę za swoje nieudolne rządy dostanie trzymiesięczna odprawę. A Stanisławski będzie puszył się niczym paw, że znowu postawił na swoim.

I ja Państwu jeszcze dopowiem, że on się jeszcze, by ten swój cel osiągnąć – brzydko chwyci. Może otrzymał już anonim, a może ujawni fakty, o których doskonale wiedział od lat a ich znajomość nie uwierała jego sumieniu przez długi okres czasu. Tak w ogóle, to sądzę, że – jak pisał Lec: „sumienie to on ma, ale nie używane. Horrendalna pensja z PSS i blisko 2000 bezrobotnych w naszej gminie. A ceny w sklepach PSS też horrendalne. Akurat na portfel Stanisławskiego.

poniedziałek, 11 października 2010

Znaleźli bacik!

Prawna eskalacja na przepisy prawne pomiędzy nową koalicją a przewodniczącym w stanie dymisji Stanisławskim sięga zenitu. Dzisiaj podbijemy stawkę. Grupa radnych przeglądnęła kodeks karny i znalazła paragrafik jak znalazł na przewodniczącego. I radni nie odpuszczą, bo zgodnie doszli do wniosku, że Stanisławskiego należy ze względu na wiek i pustosłowie, którym tak obficie raczył przez ostatnią kadencję wszystkich radnych i opinię publiczną, po prostu z polityki wyeliminować.

Stanisławski okazał się wielkim szkodnikiem politycznym, który tak naprawdę jest egoistą i człowiekiem niewielkiego formatu. Dobry w grze w znaczone karty i absolutnie nietwórczy. Ot, taki odrzut z Pyralndii. Cieszy mnie fakt, iż podobno nie startuje on w najbliższych wyborach, chyba, że razem z oskarżoną, odwołaną z funkcji starościny i miłą jego sercu Beatą P. (format też niewielki).

Przepis art. 231 par. 1 k.k. stanowi, że funkcjonariusz publiczny, który przekracza swoje uprawnienia lub nie dopełnia obowiązków, a w konsekwencji działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności.
Sprawcą czynu zabronionego może być tylko i wyłącznie funkcjonariusz publiczny. Definicję kto jest funkcjonariuszem publicznym zawiera art. 115 par. 13 k.k. Między innymi są nim: poseł, radny czy sędzia.

Przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego ma dwie formy:

1. Gdy funkcjonariusz dokonuje czynności, która nie mieści się w zakresie jego uprawnień, ale pozostaje w związku z zakresem jego służbowej działalności (np. wydaje pozwolenia na broń osobie, która nie spełnia przesłanek wymaganych przez ustawę o broni i amunicji - osoba karana sądownie)

lub

2. Gdy niedopełnienia obowiązków, co zazwyczaj polega na zaniechaniu działań z jego strony. To zaś może przybrać formę całkowitego niewykonania ciążącego na funkcjonariuszu obowiązku lub nienależytego jego wykonania. Może też polegać na pozytywnym działaniu, jeżeli obowiązek wymagał powstrzymania się od określonych działań.

Ustalenie sposobu działania na szkodę musi wynikać z porównania zachowania funkcjonariusza publicznego z treścią i zakresem ciążących na nim obowiązków.

The end

Dzisiaj ok. godz. 10, przewodniczący Rady Powiatu Władysław Stanisławski, zrezygnował z zajmowanej przez siebie funkcji.

13 października odbędzie się sesja Rady Powiatu. W porządku obrad sesji znajdował się punkt o odwołaniu Stanisławskiego z pełnionej przez niego funkcji. W ten sposób Stanisławski uniknął przkrego uczucia związanego z odwołaniem.

Rada Powiatu z całą pewnością przyjmie rezygnację Stanisławskiego. Jest ona pokłosiem złamania przez Stanisławskiego ustawy o samorządzie powiatowym 6 września, gdy nie otworzył on obrad nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu. Ta kompromitująca Stanisławskiego decyzja była przejawem jego poczucia megalomanii.

Stanisławski 6 października rażąco naruszył prawo. Radni są w trakcie badania wszzystkich aspektów jego decyzji, w tym wynikających z Kodeksu Karnego.

Warto przypomnieć, iż Stanisławski był przewodniczącym Rady Powiatu. Po raz drugi pełnił tę funkcję od 28 listopada do dnia dzisiejszego (jego kadencja wygaśnie, gdy radni przyjmą dymisję zwykłą większością głosów).

Trzeba też dodać, iż Stanisławski jest radnym powiatowym po raz czwarty. Jego bezprawnej decyzji o odmowie wszczęciu obrad Rady Powiatu 6 października nie można kłaść na krab jego niewiedzy. Była to czysto polityczna zagrywka Stanisławskiego. Niestety, to nie idzie na osobiste konto Stanisławskiego. To bezprawna decyzja idzie na konto Rady Powiatu, która na to nie miała żadnego wpływu.

Inna wiadomość z powiatu. Oskarżona, odwołana z pełnionej funkcji starościna Beata P., przebywa na zwolnieniu lekarskim. Wczoraj, ok. godz. 14,50 moje oczy nie uwierzyły temu co widza. Oto w drzwiach hali „Olimpia” widzę wkraczającą na mecz piłki siatkowej oskarżoną, odwołaną starościnę Beatę P. Zasiadła na trybunach i świetnie się bawiła. Uśmiech nie znikał z jej schorowanej twarzy. ZUS się bardzo ucieszy!

Informacja ostatnia. Oskarżona, odwołana starościna powiatu górowskiego Beata P. nie otrzyma odprawy w związku z jej odwołaniem. Nikt z odwołanych członków Zarządu jej nie otrzyma, bo ich kadencja została przerwana. Sianie plotek przez nieuków na ten temat jest niczym nieuprawnionym nadużyciem, które ma wprowadzić zamęt wśród opinii publicznej. To jest zwykłe, ordynarne kłamstwo.

piątek, 8 października 2010

Nauczyciel agresor

Wtorek, 5 października 2010 roku. W Zespole Szkół w Górze rozpoczyna się ósma lekcja. Uczniowie I klasy szkoły zawodowej, którzy uczą się zawodu mechanik samochodowy wchodzą do klasy nr 3, w której mają mieć lekcję geografii. Na lekcji obecnych jest 13 uczniów.

Lekcja rozpoczyna się normalnie. Nauczyciel B.H prowadzi wykład a uczniowie w większym czy mniejszym skupieniu śledzą tok wywodu nauczyciela.
W połowie lekcji nauczyciel B.H. wychodzi z klasy na korytarz. Powód? Dzwoni jego telefon komórkowy. Wraca po 2 – 3 minutach.

Po powrocie do klasy nauczyciel B.H. spostrzega, że z jego biurka zniknęły klucze od klasy. Poirytowany zwraca się do pierwszego, wybranego przez siebie ucznia z ostrym żądaniem: Z! oddaj klucze!”

Zaskoczony żądaniem uczeń Z odpowiada nauczycielowi: „Niech mnie pan nie oczernia. Nie mam pana kluczy”.

Jeden z uczniów próbuje łagodzić sytuację i informuje nauczyciela B.H., iż klucze leżą na ławce. Bi

Uczeń G zabiera klucze z ławki i wykonuje ruch, jakby chciał rzucić nimi w ucznia Z. Na całą akcję spogląda 12 par uczniowskich, zdziwionych mocno oczu.
Uczeń Z chwyta krzesło i mówi do gotowego do rzucenia w niego kluczem ucznia G: „Patrz na to!”

Uczeń G, wstaje, podnosi ławkę i mówi do ucznia Z: „To patrz na to”.

Napięcie w klasie rośnie. Agresja wisi w powietrzu.
Następuje eksplozja przemocy. Nauczyciel zachodzi ucznia Z od tyłu i uderza go ręka w tył głowy.

Uczeń Z nie odpowiada agresją na agresje. Wybiera jedyne rozsądne wyjście z konfliktu. Chce opuścić klasę i udać się do dyrekcji, by poinformować o zajściu. Usiłuje opuścić klasę. Nauczyciel B.H. uniemożliwia mu to. Chwyta ucznia Z w uścisk i nie pozwala opuścić mu klasy. Następuje uspokojenie sytuacji. Uczeń Z siada na krzesło a nauczyciel H.B. nadal prowadził lekcję.

Wydawało się, iż sytuacja uległa uspokojeniu. Tylko na chwilę. Uczeń Z siedzi spokojnie i pisze sms do rodziców z opisem zaistniałej wcześniej sytuacji. Spostrzega to nauczyciel H.B., który próbuje odebrać uczniowi komórkę. Nauczyciel wdaje się w przepychankę z uczniem. Próbuje odebrać mu telefon. Łokciem zablokował głowę ucznia a ręką usiłował spenetrować kieszeń spodni ucznia Z.

Tym razem uczeń nie wytrzymał nerwowo. Wyrwał się nauczycielowi i udał do wicedyrektora szkoły – Krzysztofa Szmydyńskiego. Za chwile u wicedyrektora pojawił się nauczyciel B.H. Wicedyrektor wysłuchał stron konfliktu. B.H. wypierał się faktu uderzenia ucznia Z. wg niego jedynie trzymał ucznia za kark, bo chciał, by ten usiadł. Wicedyrektor porosił ucznia Z, by ten po skończonej lekcji przyszedł do niego na rozmowę. Nim lekcja się skończyła wicedyrektor i dyrektorka szkoły pojawili się w klasie nr 3. Uczeń Z został wywołany i udał się do gabinetu dyrektorki ZS.

Uczeń Z i dyrektorka ZS rozmawiają z sobą gabinecie dyrektora. Poszkodowany stwierdza, że wystąpi przeciw nauczycielowi na drogę prawną. Cała klasa była świadkiem zajścia. Dyrektorka ZS sugeruje, by uczeń Z zastanowił się nad swoja decyzją. Proponuje, by uczeń spróbował się postawić w sytuacji nauczyciela B.H., który musi w szkole uczyć 700 idiotów. Ze strony dyrektorki pada też propozycja przeprosin, które miałby złożyć nauczyciel B.H. Uczeń Z stanowczo odmawia. Nie chce przeprosin, chce kary dla nauczyciela B.H. Na tym rozmowa się kończy.

Przedstawiłem Państwu suchy, pozbawiony emocji przebieg wydarzeń. Sprawa jest jasna: nauczyciela poniosły nerwy. To absolutnie nie ma prawa się zdarzyć. Nauczyciel powinien ponieść konsekwencje za brak opanowania. Powiedzmy sobie szczerze, że dla ludzi o słabych nerwach w oświacie miejsca być nie powinno. Cokolwiek dzieje się na lekcji, to nie jest powód by sięgać po przemoc. A po przemoc sięgnął w tym wypadku nauczyciel.

Sprawa stała się bardzo głośna. W ZS próbowano ją zatuszować. Po co? Dobre imię szkoły ucierpi? A dupa tam z dobrym imieniem szkoły skoro te dobre imię na szwank naraża nauczyciel. Sądzę, że sprawa się na tym nie skończy. Uczeń Z jest bardzo zdeterminowany, by uzyskać satysfakcję.

Dietowstręt

Zarząd spółdzielni „Wspólny Dom” w Górze, który z setkach pism skierowanych do członków spółdzielni zarzekał się, iż diety przyznane są zgodne z prawem. 24 września tenże sam Zarząd podjął uchwałę nr 28/2010, w której treści czytamy: „Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej „Wspólny Dom” w Górze w dniu 24 września podjął Uchwałę o uchyleniu uchwały nr 23/2010.


Krótko mówiąc: Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej „Wspólny Dom” w Górze przyznał się do błędu i wycofał z nieprawnie podjętej uchwały o przyznaniu członkom Rady Nadzorczej diet. Innymi słowy – spółdzielcy nie będą skubani ze swoich pieniędzy.
Ten doniosły akt Zarząd spółdzielni podjął 24 września, ale dokument w tej sprawie opublikowano po dłuższej zwłoce.

I tak oto kończy się kłamstwo członków Rady Nadzorczej na temat rzekomego prawnego pobierania diet. Kłamstwo to szeroko reklamowano wśród spółdzielców za pomocą odezwy, którą wyprodukowano w spółdzielni i skserowano na papierze spółdzielni w ilości ok. 1000 szt. Rodzi się pytanie: czy spółdzielcy powinni ponosić koszty związane z rozpowszechnianiem bredni Rady Nadzorczej?

I pytanie drugie: czy członkowie Rady Nadzorczej wpłacili nieprawnie pobrane diety do kasy spółdzielni, czyli czy zwrócili spółdzielcom ich pieniądze?
Byłoby ładnie ze strony członków Rady Nadzorczej, by poinformowali oni o tym spółdzielców, których próbowali wykiwać i okantować.

Z drugiej strony warto odnotować fakt powrotu do deklaracji przedwyborczych członków Rady Nadzorczej, którzy przed wyborem na te zaszczytne funkcje, deklarowali niechęć do pobierania diet. Sądzę, że jednoznacznie negatywny odbiór roszczeniowych postaw członków Rady Nadzorczej wśród członków spółdzielni uzmysłowił członkom Rady Nadzorczej żałosne konsekwencje działań, których efektem miało być pogrubienie ich portfeli.

Warto jeszcze wrócić do źródeł i zaprzestać tego żałosnego urzędowania od 7 do 15 w biurach spółdzielni przez panów Oberga i Patronowskiego. Tego ci panowie wyborcom nie obiecali. Te „urzędowanie” obrasta już w legendy i anegdoty. Przykro przejść do historii będąc obsadzonym w roli mało zabawnych błaznów.

I na koniec mama prośbę do członków spółdzielni. Zbliżają się wybory do samorządu gminnego. Podobno z Państwa okręgu startuje Andrzej Patronowski. Mam prośbę: nie róbcie przyszłej Radzie Miejskiej obciachu i nie stawiajcie krzyżyka przy jego nazwisku. Tego panna należy wyeliminować z polityki. Powód? A choćby ten, że groził mi na terenie UMiG. I powód drugi: nigdy rozsądnie się nie odezwał. Proszę o łaskawe rozważenie mojej prośby.

Most w stanie erekcji

7 października w Ciechanowie dokonano symbolicznego aktu wmurowanie aktu erekcyjnego pod budowę mostu. W uroczystości wzięli również udział włodarze dwóch naszych samorządów najżywotniej zainteresowanych powstaniem tej inwestycji – szef gminy Jemielno Czesław Połczyk oraz nasza burmistrz Irena Krzyszkiewicz.

Dla nas, górowian, najważniejszą informacją była deklaracja marszałka województwa Marka Łapińskiego, iż samorząd Dolnego Śląska jest gotowy do sfinansowania budowy obwodnicy Góry. Wg marszałka Łapińskiego nasze oczy ujrzą obwodnicę w 2013 roku.
Ta deklaracja ma istotne znaczenie. W chwili obecnej obwodnica Góry jest na etapie wpisywania jej w plan zagospodarowania przestrzennego Dolnego Śląska. Procedury towarzyszące tym pracą są żmudne i czasochłonne. Jest jednak istotne, że budowa obwodnicy nie jest na etapie rozważań teoretycznych i gdybania, ale w fazie projektowania jej przebiegu.

Tu trzeba przypomnieć, iż koncepcję przebiegu obwodnicy Góry opracował szef Unii Górowian – Zbigniew Józefiak. Z wypracowaną przez niego koncepcją i przebiegiem zgodzili się w 9i0% fachowcy z Wrocławia. I nad nią pracują obecnie architekci i planiści z wrocławskiej urbanistyki.

Należy też nie zapomnieć o wkładzie władz Góry w działo pozyskania przychylności decydentów wojewódzkich dla idei budowy obwodnicy. Przypomnieć trzeba, że Zbigniew Józefiak oraz burmistrz Irena Krzyszkiewicz razem udali się do Wrocławia, by przekonywać władze samorządowe naszego województwa do budowy obwodnicy. Ta harmonijna współpraca przyniosła jak widać pierwsze efekty.

A teraz prosiłbym tych wszystkich, którzy na różnych forach twierdzili, że most nie powstanie, że to propaganda na rzecz PO i burmistrz Ireny Krzyszkiewicz o posypanie sobie pustych łepetyn popiołem. Przy pisaniu o obwodnicy radziłbym udać się na konsultacje do szefa Unii Górowian, który słów na wiatr nie rzuca. On spokojnie objaśni, wyjaśni wątpliwości niewiernych Tomaszów, których brak wiary najczęściej wynika ze złej woli i czystej ignorancji.














Zdjęcia z budowy mostu w Ciechanowie wykonane 6 września przez mieszkańca tej miejscowości - Adama Czajewskiego. Panu Adamowi serdecznie dziekuję za zgodę na publikację zdjęć.