środa, 14 stycznia 2009

Akta w mgle

Bardzo ślimaczy się nam dochodzenie prowadzone przez prokuraturę w sprawie finansowania nielegalnie wydawanego przez Stowarzyszenie Szkoła Reymontowska w Witoszycach "Biuletynu Regionalnego", który finansował nasz samorząd powiatowy. Finansowanie tego miesięcznika miało miejsce od stycznia 2007 roku. Kiedy w roku 2007 przyjrzałem się owemu czasopismu i skonfrontowałem je z przepisami ustawy prasowej wyszło szydło z worka. Okazało się, że miesięcznik wydawany jest niezgodnie z obowiązującym prawem. Finansowaliśmy czasopismo będące tubą propagandową truposzki „SamejBronki”. Kosztowało to nas miesięcznie 2000 zł + 22% VAT. Kasę zwijał Maciej Papież z Leszna i promował Wacława Berusa, który też rzekomo umie pisać i od czasu do czasu zamieszczał „swoje” niegodne wspomnienia „artykuły”. Kiedy wraz z grupą co bardziej rozumnych radnych zajęliśmy się tą sprawą, dopływ kasy z naszego samorządu został zakręcony niczym ruski kurek z gazem. „Biuletyn Regionalny” wydał ostatnie tchnienie i przeszedł do niebytu.
Bardzo ciekawe jest uzasadnienie, jakie przedstawiali członkowie Zarządu, gdy przyznawali kasę czasopismom. Były – na szczęście! – I sekretarz PZPR Stefan Mrówka z właściwą sobie pryncypialnością i ideologiczną przenikliwością oświadczył: „należy mieć nadzór nad gazetami, winny być ustalone zasady wydawania gazet, przed publikacją treść winna być konsultowana z przedstawicielami starostwa i wydawcą” (protokół z posiedzenia Zarządu z dnia 7 lutego 2007 roku).
Jak czyta się te słowa towarzysza byłego sekretarza Stefana Mrówki, to z podziwu wyjść nie można. Czasy się zmieniły, ale tęsknota za ręcznym sterowaniem i nadzorem nad prasą pozostała w Stefanie Mrówce nieodmiennie pezetpeerowska.
Sprawą finansowania wymienionego czasopisma zajęła się Komisja Rewizyjna. Okazało się wówczas, iż „Bukietowa” i Zarząd dała kasę dla samej siebie, bo czasopismo wydawano pod szyldem Stowarzyszenie Gminna Szkoła Reymontowska w Witoszycach a przewodniczącą tej organizacji była „Bukietowa”. Ciekawe też jest, że wiceprzewodniczącym był Władysław Stanisławski. Na posiedzeniu Zarządu „Bukietowa” głosował więc w swojej sprawie. Ale to już taki urok członków „SamejBronki”, że etyka kojarzy im się tylko z etykietką.
W protokole pokontrolnym Komisja wyraziła swą dezaprobatę dla finansowania czasopisma i zaleciła Zarządowi zaprzestanie tej praktyki. Zarząd zwlekał, ale w końcu czasopismo znalazło się na własnym garnuszku. Propagandowej tubie partii „Bukietowej” na zdrowie to nie wyszło.
Komisja Rewizyjna przekazała sprawę do prokuratury. Czynności w tej sprawie podjęła prokuratura w Lubinie. Ta poinformował radnego Marka Hołtrę, iż: „materiały w zakresie wydawania czasopisma „Biuletyn Regionalny” zostały wyłączone i przekazane według właściwości do Prokuratury Rejonowej w Głogowie”. Informacja ta pochodzi z dnia 27 maja 2008 roku. I od tego czasu w sprawie tej zapadła cisza.
Zaniepokojeni nieoczekiwaną ciszą radni opozycyjni pytali o przebieg sprawy „Bukietowej”. Ta z kolei pytała głogowską prokuraturę. Na pismo „Bukietowej” w tej sprawie, które wysłane zostało 16 lipca odpowiedź uzyskano dopiero 29 października 2008 roku. W piśmie tym czytamy, iż: „w kwestii wydawania czasopism „Życie Powiatu”, jak również „Biuletynu Regionalnego” należy bezpośrednio zwracać się do Prokuratury Rejonowej w Lubinie jako jednostki prowadzącej obie te sprawy”.
Zdziwienie moje i zainteresowanych radnych nie miało granic po przeczytaniu tegoż pisma. Długi czas oczekiwania na odpowiedź prokurator głogowski tak tłumaczy: "wyrażam ubolewania z powodu poważnego uchybienia, jakim jest niewątpliwie pismo Pani z dnia 16 lipca bieżącego roku, skierowane do tutejszej Prokuratury. Z osobą winną tegoż zaniedbania bezzwłocznie przeprowadziłem ostrą rozmowę dyscyplinującą, co nie wyklucza wyciągnięcia w najbliższym czasie poważniejszych sankcji”. Pismo podpisał prokurator rejonowy – Wojciech Czerwiński.
Rzecz jasna pismo to niczego nie tłumaczy. Wciąż nie wiemy, gdzie są akta sprawy, bo wg pisma prokuratury lubińskiej zostały one przesłane do Głogowa. Fakt ten potwierdza pismo prokuratury w Lubinie z dnia 21 listopada 2008 roku. Czytamy w nim: „uprzejmie informuję, iż w dniu 7. 03.2008 r. tut. Prokuratura wydała postanowienie o wyłączeniu materiałów dotyczących wydawania czasopisma „Biuletyn Regionalny” i przekazania ich według właściwości do Prokuratury Rejonowej Głogowie celem dalszego prowadzenie”.
Wszystko wskazuje na to, iż szef prokuratury w Głogowie nie wie co ma w szafach. Wg bowiem Lubina już w marcu ubiegłego roku materiały zostały przekazane do Głogowa.
Ta niewyjaśniona sytuacja trwa do dnia dzisiejszego. Oprócz pustego śmiechu jaki może w każdym z nas zebrać się pod wpływem treści zawartej w korespondencji z Głogowa są i inne aspekty sprawy. A są one poważne, bo narażają na szwank ten organ ścigania. Po mieście krążą bowiem pogłoski, iż ze sprawy będą nici. Argumentuje się to tym, iż umoczony w finansowanie potencjalnie nielegalnego „Biuletynu Regionalnego” jest członek Zarządu Tadeusz „Urodzony Dyrektor” Birecki. Wieść gminna niesie, iż prokurator Czerwiński i Birecki są kolegami z ławy szkolnej. Obaj w latach 1962 – 66 chodzili go górowskiego ogólniaka. Mówi się nawet, iż uczęszczali do jednej klasy i razem działali w jakichś tam organizacjach – mieniących się socjalistycznymi – a stanowiących w rzeczywistości nędzny pozór samodzielności i demokracji w kraju.
Oczywiście ja tym gminnym „informacjom” wiary nie daję i Państwu również odradzam. Nie mniej pozostaje otwartym pytanie: gdzie są akta sprawy? Tę zagadkę postaramy się wyjaśnić.

Brak komentarzy: