piątek, 30 stycznia 2009

Posiedzenie komisji sejmiku w Górze

Po raz pierwszy w dziejach naszego samorządu powiatowego odbyło się w Górze wyjazdowe posiedzenie Komisji Rozwoju Turystyki, Sportu i Rekreacji sejmiku województwa dolnośląskiego. Komisja liczy sobie 11 członków. Przewodniczącą komisji jest Elżbieta Zakrzewska i to ona dzisiaj prowadziła obrady. Gości powitał Przewodniczący Rady Powiatu Władysław Stanisławski, który stwierdził również, iż „radni powiatowi sprawili mi znaczną przyjemność, że stawili się tak licznie (9 radnych), ale nie wszyscy”. A z naszych radnych powiatowych na posiedzenie komisji przybyli: Kazimierz Bogucki, Marek Hołtra, Teresa Sibilak (członek Zarządu Powiatu), Jan Bandzior, Marek Biernacki, Paweł Niedźwiedź. Obecna była również „Bukietowa”. Tradycyjnie już na sali obrad nie dało się zauważyć dwóch członków Zarządu – Jana Sowy i Stefana Mrówki. Zapewne zatrzymały ich sprawy „wagi państwowej”. Jak zwykle zresztą.


Członkowie sejmiku zostali następnie wprowadzeni w: „klimat powiatu górowskiego” przez Ludwika Skoczylasa pełniącego obowiązki dyrektora wydziału promocji. Przez 10 minut mówił on nieprzerwanie o walorach naszego powiatu. Kiedy po 10 minutach wszyscy obecni na sali „wczuli się w klimat”, jeden z dyrektorów urzędu marszałkowskiego przedstawił stan bazy sportowej na terenie gmin wchodzących w skład powiatu górowskiego. Okazało się, iż prymusem jest gmina Wąsosz (m.in. 10 boisk i 2 hale). Reprezentował ją podczas posiedzenia burmistrz Zbigniew Stuczyk. Gmina Góra intensywnie nadrabia zaległości w tej dziedzinie. Zebrani dowiedzieli się, iż przez 10 lat istnienia powiatu samorząd województwa przeznaczył na rozwój naszej bazy sportowej ok. 4,5 mln zł.
Poinformowano również zebranych, iż Ministerstwo Sportu wdraża projekt pilotażowy: „Animator – moje bosko Orlik 2012”. Program ten ma wspomóc wszystkich tych, którzy wybudowali „orlika” w jego optymalnym wykorzystaniu. Wiadomo, iż ktoś musi mieć pieczę nad obiektem i przebywającymi tram amatorami sportu. Aby wspomóc w tym samorządy, które nie zawsze dysponują środkami na opłacenie takiej osoby, powstał powyższy projekt. Zasada jego działania jest prosta: każda gmina może ubiegać się o maksymalnie 1000 zł brutto na zatrudnienie instruktora sporu, trenera lub nauczyciela wuefu, ale do tej puli musi dodać też 1000 zł ze środków własnych (obie kwoty brutto). Te pieniądze mają dać gwarancję prawidłowego i intensywnego wykorzystania „orlików”.
Kiedy dyrektor wydziału turystyki w urzędzie marszałkowskim Jacek Papiernik prezentował dane statystyczne dotyczące naszego powiatu, radni zaczęli się nudzić, gadać między sobą. Prezentacja dyrektora była bardzo przeciętna i nie wnosiła do dyskusji niczego twórczego.
Dyrektor wydziału promocji w urzędzie marszałkowskim Agnieszka Frąckiewicz stwierdziła, iż: „rok temu nie dostaliśmy żadnej waszej (powiatu) imprezy, by wpisać ją do kalendarza imprez organizowanych na terenie województwa dolnośląskiego”. W tym momencie na sali powiało smutkiem. Musiała to być jednak prawda, bo nikt z naszych włodarzy nie zaprotestował. To jest taki mały przyczynek do naszych niepowodzeń w promowaniu powiatu. Dyrektorka poinformowała również, iż są pieniądze na znakowanie szlaków turystycznych, do końca lutego odbywa się nabór wniosków na odnowę zabytków oraz możliwe jest skorzystanie z darmowych szkoleń na temat organizacji gospodarstw agroturystycznych.

W końcu do głosu dorwała się „Bukietowa”, której najwyraźniej pomyliły się komisje. Zaczęła od braku środków na aktywizację bezrobotnych pragnących podjąć działalność gospodarczą na własny rachunek. Później już „Bukietowej” nie słuchałem, bo lekarz powiedział mi ostatnio, że w sposób znaczący wpływa to negatywnie na moje zdrowie psychiczne, apetyt, potencję seksualną i pragnienie, czego efektem jest apatia i pożądanie posiadania niedużej bombki atomowej.
W końcu do dyskusji włączyła się burmistrz Góry Irena Krzyszkiewicz. I walnęła z grubej rury! Zarzuciła radnym sejmiku, że godzą się i tolerują „zmianę reguł podczas gry”. Burmistrzyni przytoczyła przykład problemów, jakie wynikły z naszym „Lokalnym Programem Rewitalizacji na lata 2009 – 11.” W chwili obecnej okazało się, że na skutek zmian reguł musimy opracowywać praktycznie na nowo dokumentację i to w pospiechu, bo termin składania wniosków upływa w czerwcu. Poprzednio żądano od nas dokumentacji na inwestycje przewidziane na 1 rok realizacji. Obecnie zażądano na wszystkie lata. Takie nieoczekiwane zmiany powodują zaburzenia w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym, który „powinien być sztywny” – stwierdziła Irena Krzyszkiewicz - „Nie może być tak” – kontynuowała – „że kilka miesięcy przed naborem wniosków mówi się nam, że dokumenty mają być na cały okres rewitalizacji”. Zakończyła mocnym akcentem stwierdzając: „doprowadza nas to do szału!”
W między czasie na salę obrad przybył wicemarszałek Piotr Borys. Jego obecność pozwoliła na rozwianie wątpliwości dotyczących budowy mostu i dróg dojazdowych do niego. Piotr Borys potwierdził, że są pieniądze zarówno na most jak i na drogi. Ponadto poinformował, że trzy dni temu w „Gazecie Wyborczej” ukazało się ogłoszenie o wystąpieniu o pozwolenie na budowę mostu w Ciechanowie.



























Według obliczeń wicemarszałka Piotra Borysa „wbicie łopaty” pod budowę mostu będzie miało miejsce w czerwcu 2009 roku. Jeżeli chodzi o pieniądze na drogi, to w budżecie naszego województwa na drogi na terenie naszego powiatu przeznaczono 40 mln zł. Pytania o most i drogi wbiły mnie nieco w zdumienie. „Bukietowa” i Bob Budowniczy byli obecni na spotkaniu z posłami i senatorami Platformy Obywatelskiej w grudniu 2008 roku, podczas którego mówiono o tych sprawach jako zdecydowanych i wpisanych do Wieloletniego Program Inwestycyjnego Dolnego Śląska na lata 2009 – 12”. Okazuje się jednak, że pamięć już nie ta. A wystarczyło tylko zajrzeć na internetowe strony województwa a nie wyjść na niedoinformowanych prowincjuszy.
Piotr Borys poinformował też, że dotąd WPI dla naszego województwa był: „koncertem pobożnych życzeń, który nie miał nic wspólnego z możliwościami finansowymi naszego samorządu województwa”. Nowa ekipa urealniła go i dostosowała do realiów. Warto przypomnieć, że w poprzedniej ekipie rządzącej naszym samorządem wojewódzkim dużą rolę dekoracyjną piastował Wacław Berus – Wielki Niemowa Sejmiku Dolnośląskiego – który z zarzutami Borysa nawet nie polemizował. Nie odezwał się nawet wówczas, gdy ten stwierdził: „poprzedni plan budowy mostu nie przewidywał dróg dojazdowych do niego”. Tu muszę dodać, że Wielki Niemowa Sejmiku był dzisiaj obecny na sali obrad, ale żadnej roli nie odegrał. Stanowił tło (dość marne) i głosu nie zabrał. Raz próbował zmienić porządek obrad, ale przewodnicząca Elżbieta Zakrzewska przycięła go niczym knot w świeczce albo lichym ogarku. Wszyscy natomiast uśmiechali się widząc jego niezdarne umizgi do włodarzy samorządu wojewódzkiego. A to poklepał tego, a to spoufalił się z innym. Chciał pokazać, jaki jest znany i szanowany oraz jak się z nim liczą. Budziło to nieco zażenowania, ale jak wiadomo on jest z „SamejBronki” a tam nie takie numery odchodziły.
Wracając do naszych dróg, Irena Krzyszkiewicz zwróciła uwagę, iż skierowanie ruchu z mostu przez nasze miasto spowoduje „jego rozjechanie”. Zaapelowała, by samorząd wojewódzki wziął to pod uwagę przy przydziale środków na inwestycje drogowe.
Innym punktem dyskusji było drugostronne zasilanie naszego miasta w energię elektryczną. O zainteresowanie tą sprawą apelowała zarówno Irena Krzyszkiewicz jak i Władysław Stanisławski. Piotr Borys nie udzielił jasnej odpowiedzi w tej kwestii, bo najwyraźniej na dyskusję na ten temat nie był przygotowany. Podobało mi się, iż przyznał się do tego szczerze a nie pieprzył od rzeczy. Stwierdził on: „ten temat to jest do dyskusji dla jakiejś komisji specjalistów”. Obiecał jednak, że przyjrzy się sprawie. Powiedział też, iż: „problem zasilania musi być rozwiązany na poziomie regionalnym a Zarząd Województwa do problemu powróci”.
W sumie obrady komisji wypadły fajnie. Szkoda jednak, że nie zaproszono na nie np. przedstawicieli klubów sportowych z terenu naszego powiatu, przedstawicieli Szkolnych Klubów Sportowych czy PTTK. Ta komisja to akurat dobre forum dla nich. Tam mogą pytać i uzyskiwać odpowiedzi, np. na temat źródeł i zasad pozyskiwania środków na swoją działalność. U nas jednak tradycyjnie „solą” ziemi są radni. Czasami tej soli tyle, że aż w gębie piecze!

1 komentarz:

Nelka pisze...

Ech, dziwnie zakompleksiona ta Góra.