Wtorkowy poranek na ulicy Kościuszki i Żeromskiego pełen był ruchu i niecodziennych dźwięków. Nasze służby miejskie przystąpiły tego poranka do przycinania drzew rosnących przy tych ulicach. Drzewa same w sobie niczemu winne nie były. Zawinili raczej ich mieszkańcy – wrony, które uwiły na nich swoje gniazda. Gniazda jak gniazda a ptak też istota i gdzieś mieszkać musi. Kiedyś ptaki te zamieszkiwały w dolinach rzek, na pogórzach i nad jeziorami. Ale ponieważ wszystko się zmienia wrony postanowiły również ewoluować i poczęły zamieszkiwać w miastach. Lubią założyć sobie kolonie w miejskim parku bądź na skwerach z dużą ilością drzew. Obejmują swój rewir i lustrują go przez cały dzień. A że są to już wrony zurbanizowane toteż przestają się lękać człowieka. Ich adaptacja jest tak dosłowna i wielowymiarowa, że zamieszkały przez siebie rewir traktują jako wyłączną własność. I tu zaczyna się problem naturalnych mieszkańców miast. Każdy wie, że taka wrona nie liczy się ani z wiekiem, pozycją społeczną, zasługami, tytułami, odznaczeniami, ale wali jak popadnie. Trafia się wronia niespodzianka każdemu, kto przechodzi wokół ich siedzib. Służby miejskie już kilkakrotnie wydawały wroną bezpardonowa walkę, ale te atakami na swoje siedziby się nie przejmowały i nadal je odbudowywały w pocie dzioba i skrzydeł. Tym bardziej, że wrony też uprawiają seks a z tego jak wiadomo bywają dzieci (głupsze albo mądrzejsze). Wronie połogi odbywają się w połowie kwietnia i rodzinka chatę mieć musi. A bywa tam od 4 do 6 pociech. Kupa gęb do wyżywienia i wychowania a metraż takiego gniazda nieduży!
Celem ataku służb miejskich było przycięcie gałęzi drzew, aby w ten sposób zmniejszyć ilość działek budowlanych dla wron. Czy to coś da? Na pewno skrzyżowanie Kościuszki z Żeromskiego będzie mniej zielone. Z całą pewnością będzie mniej wronich domków. Ale ochrypłe „kree!” i „bomby niespodzianki” nie zniknie. Ale na tym polega urok życia. Bez wron i bez idiotów świat byłby mniej barwny.
środa, 11 lutego 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz