poniedziałek, 2 lutego 2009

Szlag mnie trafi!

Uwaga: osoby o słabych nerwach czytają poniższy post na własną odpowiedzialność!

W pierwszym tegorocznym numerze „Przeglądu Górowskiego” ukazał się artykuł zatytułowany: „Kiedy muzeum?”. Nie jest moim zamiarem mawianie treści tego artykułu. Należy jednak wiedzieć, iż rzecz dotyczy organizacji Muzeum Ziemi Górowskiej. Pytajnik zawarty w tytule nie jest przypadkowy, gdyż tak naprawdę nikt nie jest – w chwili obecnej – władny podać datę zmaterializowania się tego pięknego pomysłu. Istnieje co prawda uchwała Rady Powiatu, która określa datę powstania muzeum na dzień 1 stycznia 2009 roku. Muzeum jest w chwili obecnej „w organizacji”.
Nie o tym jednak jest ten post. W tekście wspomnianego artykułu zawarte jest następujące zdanie: „Wszystko wskazuje na to, że tym razem, nie zostaną powtórzone błędy z przeszłości i chociaż droga do finału jest długa i skomplikowana, to determinacja aktualnego przewodniczącego Rady Powiatu Władysława Stanisławskiego i wicestarosty Tadeusza Bireckiego dają gwarancję powodzenia”.
Część tego zdania – jego ostatni fragment – jest najczystszą fantazją autorki artykułu Zofii Hanulakowej. „Urodzony Dyrektor” wraz z członkami Zarządu robili wszystko, by uchwała o utworzeniu muzeum nigdy się nie narodziła. Trzeba Państwu wiedzieć, iż projekt uchwały został napisany nie przez Zarząd, ale przez osoby, którym powstanie muzeum leży na sercu. Kiedy już projekt się narodził, członkowie Zarządu próbowali go zmienić. Proponowano np., by nie określać docelowej siedziby muzeum (budynek, w którym mieści się Powiatowy Urząd Pracy). Kiedy i ta tandetna machlojka nie przeszła, próbowano z projektu uchwały wyrzucić datę powstania muzeum. W każdym z tych przypadków niecne knowania członków Zarządu zostały ukręcone niczym łeb hydrze. Tu trzeba oddać sprawiedliwość części radnych tworzących wówczas koalicję, którzy wsparli projekt i nie dopuścili do zmian, których wprowadzenie spowodowałoby, iż uchwała byłaby warta mniej niż papier, na którym została spisana.
Jeszcze podczas sesji, na której głosowano projekt uchwały, działy się rzeczy arcyzabawne. Próbowano wmówić radnym, iż przyjęcie uchwały w proponowanym przez pomysłodawców kształcie spowoduje, iż od 1 stycznia 2009 roku PUP znajdzie się na bruku. Kolejny raz chwycono się sztuczki z datą. Wszystkie te „pomysła” nie mogły jednak wówczas przejść. Dysponowaliśmy 9 głosami na 15 radnych. Widząc, że bitwa jest przegrana, wszyscy radni w jawnym głosowaniu opowiedzieli się za uchwałą w kształcie proponowanym przez inicjatorów powstania muzeum. Było przezabawnie, gdy cisi, ale zagorzali wrogowie muzeum podnieśli grzecznie rączki „za”. Można powiedzieć, że mieliśmy do czynienia z gremialnym nawróceniem się niedowiarków. Cud! – po prostu cud.
Powróćmy do artykułu. Informowałem Państwa ostatnio o żagielku, jaki urządził wicestaroście „Urodzonemu Dyrektorowi” radny Marek Biernacki. Pytał on tę oczywistą pomyłkę na stanowisku o termin przekazania pomieszczeń pod tymczasową siedzibę muzeum, w których można będzie gromadzić eksponaty. „Urodzony Dyrektor” wił się niczym dżdżownica, by nie podać konkretnej daty. I nie podał! Wiadomo przecież, że przekazania dwóch pomieszczeń w budynku Sanepidu jest niewyobrażalnie trudnym zadaniem zarówno pod względem logistycznym jak prawnym i każdym innym. To wyzwanie na miarę XXII wieku, a my mamy jeszcze XXI.
Śmiało mogę stwierdzić, iż osoba „Urodzonego Dyrektora w żadnym wypadku nie daje najmniejszych gwarancji na powstanie muzeum. Pozostawanie „Urodzonego Dyrektora” na dotychczasowym stanowisku wraz z „Bukietową”, Sową, Mrówką daje rękojmię gwarancję, iż muzeum nie powstanie. Wynika to z ich indolencji i braku jakichkolwiek umiejętności. Od roku np. jest im wiadomo, iż PUP nie może mieścić się w dotychczasowym budynku, bo nie spełnia on norm, których wymaga Ministerstwo Pracy. I co? I nic! Palcem nie ruszono w tej sprawie. Męczą się pracownicy PUP, męczą się interesanci, których ostatnio przybywa. A i my się męczymy z tym Zarządem niepomiernie. Czkawką to on się nam będzie odbijał przez najbliższe 30 lat.
Jak więc Państwo widzą „Urodzony Dyrektor” przedstawiany jest jako „gwarant”. Moim najskromniejszym zdaniem jako gwarant jest on wart mniej więcej tyle, ile chiński budzik ze sklepu „wszystko po 5 zł”. A może i mniej.

1 komentarz:

Nelka pisze...

Opieszałość w realizowaniu tego zadania, jakim jest stworzenie muzeum, jest zdumiewająca! Jak tak dalej będzie, to 10 pokolenie go nie zobaczy - co mnie napawa wielkim smutkiem. Pozostaje tylko życzyć zdrowia tym, którzy się z tą kwestią szczerze zmagają.