Na sesję przybyło 14 radnych. Nie stawił się radny Jan Bondzior, którego usprawiedliwił Przewodniczący Rady - Władysław Stanisławski.
Jak rzekł Przewodniczący radny Jan Bondzior wypoczywa na Mazurach. Nawiasem mówiąc z powodu nieobecności na sesji radny Bondzior ma finansowo w "plecy". Z diety w wysokości 670 zł zostanie mu potrącone całe 10%. Za to, że nie uczestniczył w obradach jego dieta za miesiąc lipiec wyniesie tylko żałosne 603 zł nie podlegające opodatkowaniu. Można rzec: nie ma sprawiedliwości na tym świecie!
Sesję prowadził Przewodniczący Rady Powiatu - Władysław Stanisławski. Rozpoczął od powitania radnych i obecnych na sesji gości. Wszystkich powitał ogólnie i nieco zdawkowo.
Więcej uwagi poświęcił przedstawicielowi kancelarii adwokackiej Aleksandra Matyaszczyka - Marcinie Czwojdzie. Trzeba bowiem Państwu wiedzieć, iż od 12 lipca ta właśnie kancelaria świadczy usługi prawnicze dla Starostwa Powiatowego w Górze. Poprzednicy otrzymali wypowiedzenie z dniem 30 czerwca. Rozstano się z nimi bardzo elegancko. Wymówienie przesłano faxem a podpisała je odskarżona, starościna powiatu górowskiego Beata P. Miesięczne wynagrodzenie kancelarii adwokackiej ustalono na 4000 zł netto (taką samą kwotę otrzymywali poprzednicy).
Przewodniczący rozpoczął sesję od uwagi, iż najpierw musi: "rozwiązać zagadnienia i niedoskonałości zawarte we wniosku o zwołanie sesji nadzwyczajnej".
Wg Przewodniczącego we wniosku o zwołanie sesji winny być najpierw czytelne nazwiska radnych, którzy sesję nadzwyczjną zwołują, a następnie podpisy, które niekoniecznie muszą być czytelne.
Przewodniczący rozpoczął wyczytywanie nazwisk radnych, którzy wniosek złożyli. Głośno zadawał pytania:
- "Czy radny Jan Sowa złożył podpis pod wnioskiem?"
- "Tak", padła odpowiedź radnego Jana Sowy.
- Czy radny Marek Biernacki podpisał wniosek o zwołanie sesji?"
- "Tak, podpisałem" odpowiedział radny Marek Biernacki.
- "Czy radny Tadeusz Podwiński podpisał wniosek?"
- "Tak", potwierdził zapytany radny.
- "Czy radny Marek Hołtra podpisał wniosek?"
- Tak, podpisałem" - odrzekł radny.
"Mogę się tylko domyślać czyj jest piąty podpis. Praca w Komisji Budżetu i Finansów pozwoliła mi na zapamiętanie tego podpisu. Nie ma to jednak znaczenia, gdyż do zwołania sesji nadzywczajnej potrzebne są podpisy 4 radnych. Spytam jednak:
- Czy radny Paweł Niedźwiedź podpisał wniosek?"
- Tak, potwierdzam" - odrzekła szef komisji Budżetu i Finansów.
Na tym Przewodniczący zakończył formalną procedurę potwierdzenia intencji zwołania sesji nadzwyczajnej przez grupę 5 radnych.
Rozpoczął się drugi etap - formalne złożenie wniosku o odwołanie starościny powiatu górowskiego, oskarżonej Beaty P.
Przewodniczący wezwał wnioskodawców do odczytania treści wniosku o odwołanie starościny powiatu górowskiego. W imieniu grupy radnych, którzy chcą tego odwołania, wniosek odczytał radny Marek Hołtra. Brzmiał on tak:
Wniosek
o odwołanie Starosty Górowskiego Beaty Pony
o odwołanie Starosty Górowskiego Beaty Pony
Na podstawie art. 31. p. 1 Ustawy z dnia 15 czerwca 1998 o samorządzie powiatowym, składamy wniosek o odwołanie Starosty Powiatu Górowskiego – Beaty Pony.
W związku z postawieniem Beacie Ponie zarzutów karnych, w których mowa jest o fałszowaniu dokumentów uznajemy, iż Beata Pona nie może nadal pełnić funkcji, która wymaga ogromnego zaufania publicznego.
Postawienie zarzutów Beacie Ponie, i jej dobrowolne poddanie się karze, spowodowały negatywny odbiór całego samorządu powiatowego w opinii wyborców. W tej sytuacji pozostawanie Beaty Pony na stanowisku Starosty Powiatu Górowskiego może być odczytane przez wyborców, jako akceptacja dla popełniania tego typu przestępstw oraz wspieranie postaw moralnie nagannych.
Wobec powyższego składamy wniosek o odwołanie Beaty Pony z zajmowanej przez nią funkcji Starosty Powiatu Górowskiego.
Następnie radny Marek Hołtra odczytał podpisy radnych, którzy chcą odwołania oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Betay P. A pod wnioskiem figurowały podpisy radnych: Tadeusza Bielenia, Marka Biernackiego, Marka Hołtry, Jana Kalinowskiego, Pawła Niedźwiedzia, Tadeusza Podwińskiego, Jana Sowy.
Do odwołania oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Beaty P., konieczne jest uzyskanie w głosowaniu tajnym 9 głosów. Głosowanie, to jednak śpiew przyszłości.
Przewodniczący Rady Powiatu poinformował radnych, iż wniosek o odwołanie oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Beaty P., zostanie skierowany do Komisji Rewizyjnej, gdyż taka jest przewidziana prawem procedura. Komisja wyda opinię na temat zasadności wniosku lub braku podstaw do odwołania oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Beaty P. Sesja, podczas której będzie można przystąpić do głosowania nad odwołaniem oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Beaty P., nie może się odbyć wcześniej niż po upływie 30 dni od złożenia wniosku. Można więc się spodziewać, że głosowanie nad odwołaniem oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Beaty P., odbędzie się nie wcześniej niż po 21 sierpnia.
Na tym zakończono punkt sesji dotyczący złożenia wniosku o odwołania oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Beaty P., z zajmowanej przez nią funkcji.
W punkcie "interpelacje" o głos poprosił radny Paweł Niedźwiedź. Trzy tygodnie wcześniej radny Paweł Niedźwiedź zwrócił się z żądaniem (do czego ma pełne prawo) skserowania mu korespondencji pomiędzy Bankiem Gospodarstwa Krajowego a Starostwem Powiatowym i SP ZOZ na temat przekształcenia szpitala. I - co jest w tym samorządzie tradycyją, która obrosła już wieloma klechdami, tej korespondencji nie otrzymał. A radny chciałby wiedzieć (bo ma taki obowiązek a nie zachciankę). I radny sobie czekał, czekał, czekał (pierwszy naiwny!).
Pytana, oskrżona, starościna powiatu górowskiego Beata P., nie mogła jednak radnemu odpowiedzieć na jego interpelację, gdyż program sesji przewidywał jedynie możliwość interpelowania, natomiast udzielania odpowiedzi na interpelacje już - niestety! - nie. Zresztą, nawet, gdyby przewidywał, to cóż radny mógłby usłyszeć od oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Beaty P.? A to co usłyszał w kuluarach: "Przygotowujemy materiały". O boska tradycjo!
Czy są szanse na odowłanie oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Beaty P.?
A tego nie wiadomo tak jasno do końca.
Mówi się, iż sesja nadzwyczajna ma odbyć się 8 września, czyli dzień po rozprawie przed obliczem głogowskiej Temidy. Wówczas to wyrok, który zapadnie, ma uwiarygodnić w oczach niektórych radnych (Szendryk, Sibilakowa, Mrówka, Stanisławski) zasadność odwołania oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Beaty P. Przypominam, iż fakt dobrowolnego przyznania się oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Beaty P., do fałszowania podpisów nie przemawia do wyobraźni tych radnych.
Przyglądałem się ostatnio oskarżonej, starościnie powiatu górowskiego Beacie P., i jakoś nie zauważyłem śladów tortur na jej ciele. Paznokcie na miejscu, łysa też nie jest (ruda wciąż), z dużą nadwagą, co widać po fałdach obficie wylewających się spod zbyt obcisłych, mało gustownych ciuszków. Okaz zdrowia! I jakież można mieć wątpliwości?!
A co będzie, jak 7 września sprawa w Głogowie się z różnych powodów nie odbędzie (chroba sędziego, choroba oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Beaty P., niedyspozycja prokuratora)? Sprawa przeciągnie się w czasie.
Trzeba też pamiętać o tym, iż 7 września wyrok będzie jeszcze nieprawomocny. Jego uprawomocnienie nastąpi po 7 dniach. A jak wymieniona wyżej grupa radnych dalej będzie miała wątpliwości?
Jasno trzeba rzec, iż wyrok jaki otrzymała oskarżona, starościna powiatu górowskiego Beata P., jest jakiś nieprzyzwoicie niski. Bo, 6 miesięcy w zawiasach na 2 lata dostają rowerzyści po 2 piwach. A tu taki przekręt! Dziesiątki sfałszowanych podpisów, a wyrok jak za 2 piwa plus rower (no, niech będzie, że jechał po ciemku bez lampy). Niezbadane są wyroki Temidy!
A co będzie jeżeli oskarżona, starościna powiatu górowskiego Beata P., zmieni przed obliczem Wysokiego Sądu zdanie i zechce pełnego procesu, bo nie godzi się na wyrok? Sprawa potrwa latami! I wówczas jej wierni poplecznicy w Radzie Powiatu zakrzykną: nie przesądzajcie winy, poczekajcie na wyrok! Tak, takie jaja też należy brać pod uwagę.
Z punktu widzenia prawa sytuacja wygląda tak.
W chwili uprawomocnienia się wyroku oskarżona, starościna powiatu górowskiego Beata P., zgodnie z "Ordynacją wyborczą do rad gmin, rad powiatów, i sejmików województw" traci prawo wybieralności (art. 190, p. 3). Z chwilą bowiem uprawomocnienia się wyroku oskarżona, starościna powiatu górowskiego Beata P., traci prawo wybieralności, gdyż jest karana za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego. Dotyczy to również osób, wobec których wydano prawomocny wyrok warunkowo umarzający postępowanie karne w sprawie popełnienia przestępstwa umyślnego ściganego z oskarżenia publicznego.
W tej sytuacji prawnej nie jest już - pozornie - istotne czy oskarżona, starościna powiatu górowskiego Beata P., jest starościną czy tylko radną. Traci manadat, a co za tym idzie i zajmowane stanowisko. Tak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Pamiętajmy jednak o słowie: "pozornie".
W ubiegłym roku skazano w Zgorzelcu tamtejszego starostę za jazdę po pijanemu. Rada Powiatu pozbawiła go funkcji radnego, ale "zapomniała" odwołać ze stanowiska starosty. I tak chłopina bujał się przez 7 miesięcy - pomimo wyroku skazującego - a Rada udzielała wykrętnych odpowiedzie wojewodzie dolnośląskiemu, gdy ten nalegał na odwołanie starosty. Dopiero po 7 miesiącach, od uprawomocnienia się wyroku, wojewodzie puściły nerwy i zagroził "zapominalskim" zarządem komisarycznym. Postawieni pod ścianą radni "przypomnieli"sobie o konieczności odwołania starosty i go odwołali. Po 7 miesiącach!
Czy u nas może dojść do takiej sytuacji? Jak znam życie i część radnych, to nie wykluczałbym takiej sytuacji.
"Ordynacja" pozostawia oskarżonej, starościnie powiatu górowskiego Beacie P., możliwość odwołania się od uchwały Rady Powiatu, w której treści zawarte będzie stwierdzenie o utracie "prawa wybieralności". Może ona odwołać się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w terminie 7 dni od jej doręczenia.
WSA musi rozpatrzeć skargę w ciagu 14 dni od dnia jej wniesienia. W razie orzeczenia przez WSA niekorzystnego dla oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Beaty P., może ona wnieść o kasację tegoż orzeczenia. Ma na to 14 dni. Po oddaleniu kasacji traci mandat radnej. Nie mnie zyskuje ok. 1,5 miesiąca.
Należy pamietać, iż wciąż może zostać nie odwołana z pełnionej funkcji. Czym innym jest wygaszenie manadatu a całkiem odrębną sprawą jest pełnienie funkcji starościny. By ją odwołać z tej funkcji nadal niezbędnych jest 9 głosów.
I tak to wygląda w wielkim skrócie. Wiem, że ma to wymowę pesymistyczną, ale ten pesymizm wynika ze znajomosci mechanizmów, jakie funkcjonują w tej, w dużej części, słabiutkiej Radzie Powiatu. I aż czasami się zastanwaiam czy zmiana przyniesie poprawę na lepsze, bo jak przyglądam się radnym, to też widzę taką wszechogarniająca ich niemoc twórczą.
Być może bierze sie to stąd, że "ryba gnije od głowy". A proces gnicia tej głowy rozpoczął się w pewnien listopadowy dzień 2006 roku, gdy Wielki Kadrowy Powiatu - Wacław Berus, ręka w rękę z Przewodniczącym Władysławem Stanisławskim, z błogosławieństwem Platformy Obywatelskiej oraz pomniejszych, ale za to równie śmiesznych oraganizacji kanapowych, wymyślili sobie, że oskarżona, starościna powiatu górowskiego Beata P., cokolwiek potrafi. I powołali ją w przypływie intelektualnego amoku na funkcję, do pełnienia której miała niezbędny poziom niekompetencji. Ten okrótny żart zaciążył nam wszystkim. To najbardziej ponura kpina, na jaką mogliśmy zostać wystawieni.
I patrzcie Państwo - nie ma kurwa winnych! Nikt nie poczuwa się do obowiązku przeprosin. A morał z tego taki: "Nie śpieszmy się kochać przekrętów, oni tak szybko nie odchodzą".
1 komentarz:
Projekt chwalebny ale czy nie mogą powstać z tych pieniędzy inne kierunki po których każdy z absolewntów będzie mógł znaleźć pracę? Technik mechanik jeszcze pracę znajdzie ale po co kolejni technicy handlowcy ????Kolejni 100 % bezrobotni?W ogóle projekt nie ma się do tego jakie są wymagania i przyszłe oczekiwania lokalnego rynku pracy.
Prześlij komentarz