piątek, 16 lipca 2010

Ofiara na ołtarzu

Fragment z protokołu posiedzenia Zarządu Powiatu 30 czerwca 21010 r.
Obecni:
-Pani Beata Pona
-Pan Tadeusz Birecki
-Pani Teresa Sibilak
-Pan Stefan Mrówka
-Pan Jan Sowa
Ponadto w posiedzeniu Zarządu uczestniczyli:
-Pan Wiesław Pospiech-Skarbnik Powiatu
-Pani Elżbieta Kwiatkowska-Sekretarz Powiatu

W punkcie 7: „sprawy różne” głos zabiera członki Zarządu Teres Sibilak. Czytamy:

„Pani T. Sibilak zwróciła się z prośbą o zmianę uchwały Zarządu Powiatu w sprawie powołania likwidatora SPZOZ w Górze w części dotyczącej osoby sprawującej nadzór nad przebiegiem likwidacji.
Na tym zakończono posiedzenie Zarządu.”

No i tyle (aż tyle!) dowiedzieliśmy się w sprawie rezygnacji radnej Teresy Sibilak z funkcji osoby sprawującej nadzór nad likwidacją SP ZOZ. I nie wiadomo, czy radna Sibilak nadal ten nadzór sprawuje, czy też ulżono jej ciężkiej doli, uznano ja za chodzącą niekompetencję i przychylono się skracając niewymowne męczarnie.

Ze źródeł niepublikowanych (bo jak Państwo widzą publikowane, oficjalne dokumenty produkowane przez Zarząd są tyle samo warte, co podpisy fałszowane przez oskarżoną, starościnę powiatu górowskiego Beatę P.) udało mi się dowiedzieć, iż:

1. członkowie Zarządu bardzo prosili radną Sibilakową, by ta nie opuszczała odpowiedzialnej placówki i trwała na posterunku aż do końca. Nie wyjaśniono jednak, jak ten koniec będzie wyglądał i ile jest do tego końca.

2. Radny Mrówka – podobno – powiedział: „proszę Was, nie ma co ustępować. Wszyscy jedziemy na jednym wózku, bierzemy po równo i to w kupie trzymajmy, bo kupy nikt nie ruszy. Pamiętajcie, proszę Was, że bez diety członka Zarządu nie będzie, proszę Was, na kapustę i kwas Was stać”.

3. Oskarżona, starościna powiatu górowskiego Beta P., zaapelował – podobno – do radnej Sibilakowej mówiąc: „Pisklęta swoje chroń kochana i chromol opinię publiczną. Ja drugiego prokuratora mogę mieć na karku a gwiżdżę na wszystko wesoło. I jeszcze za to, że gwiżdżę frajerzy mi płacą”.

Podniesiona na duchu radna Sibilak westchnąwszy głęboko i zmarszczywszy czoło, by sprawić wrażenie, iż jej mózg intensywnie pracuje, odrzekła: „Kładę ja się na ołtarzu mojej małej ojczyzny i zgadzam się pracować dla jej dobra aż po kres sił moich. Tak mi dopomóżcie bogowie Mamony i Zysku. Czy moja dietę przelano już na konto?”

Na tym posiedzenie zakończono. Podobno.

Brak komentarzy: