Zawsze lubię bywać na posiedzeniach Komisji Budżetu, Finansów i Gospodarki, której przewodniczy radny Paweł Niedźwiedź. Tam jest ciekwie, bo mówi się o konkretach i żywo dyskutuje. Podczas ostatniego posiedzenia tej komisji przybył na obrady - chociaż nie musiał – radny Tadeusz Bieleń. Radny przysłuchiwał się dyskusji, po czymj w punkcie “wolne głosy” poprosił Pawła Niedźwiedzia o udzielenie głosu. Przewodniczący komisji zgodził się bez szemrania.
Radny Tadeusz Bieleń zadał pytanie dotyczące diet radnych. Dokładnie chodziło mu o to, iż można być radnym, nie przychodzić na posiedzenia komisji, nie uczestniczyć w sesjach i ... brać niezłą kasę. Tak bowiem skonstruowany jest regulamin.
Wynika z niego, iż za nieobecność usprawiedliwioną na posiedzeniu komisji z diety w wysokości 670 zł (nie podlega opodatkowaniu!) potrąca się radnemu 10%. Wynika więc z tego, że radny nie przychodząc na komisję otrzymuje pomimo tego 603 zł (nie podlegające opodatkowaniu!). Jeżeli radny nie zjawia się na sesji potrąca się mu 20% z kwoty 670 zł, czyli otrzymuje on – 536 zł (nie podlegające opodatkowaniu!).
Tak więc jak Państwo widzą nawet nie przychodząc na sesję czy komisję można otrzymywać pieniądze, którymi trudno gardzić, bo są za ... darmo!
Ale to jeszcze nie koniec. Radny będący przewodniczącym komisji lub wiceprzewodniczącym Rady Powiatu otrzymuje dodatek w wysokości 150 zł. Jego dieta wynosi więc 820 zł. I od tej wysokości potrąca się 10 lub 20 procent.
Radny Tadeusz Bieleń wyraził podczas posiedzenia komisji swoje najgłębsze niezadowolenie z tej patologicznej sytuacji. Wskazał też na przypadek radnej, która będąc wiceprzewodniczącą Rady Powiatu otrzymuje 820 zł (nie podlegające obowiązkowi podatkowemu!), a od 3 miesięcy nie bierze udziału w pracach Rady Powiatu. Radna ta nie jest chora. Dorabia sobie u naszych zachodnich sąsiadów prostując banany, które wykrzywiły się niezgodnie unijnymi wytycznymi.
Rady Tadeusz Bieleń nie krył irytacji z powodu płacenia jej przez nasz samorząd za brak obecności podczas posiedzeń komisji i sesji. W głowie mu się to po prostu nie mieściło! Zaproponował, by dokonać niezbędnych zmian w regulaminie, które wykluczyłyby tego typu machinacje.
I w tym miejscu muszą Państwu powiedzieć, że oburzenie radnego Tadeusza Bielenia było szczere. Jest on bowiem radnym od niedawna i nie poznał wszystkich patologicznych zapisów regulaminu Rady Powiatu, który jakieś dwa lata temu grupa radnych próbowała zmienić, ale owa próba zakończyła się fiaskiem z powodu radnego Jana Bondziora, który najpierw był za zmianami, ale później, w głosowaniu, mu się zdanie odmieniło.
Poczęto więc radzić co zrobić z tym fantem. Przewodniczący Rady Powiatu – Władysław Stanisławski – który po półrocznej chorobie znowu bierze udział w pracach Rady Powiatu, poinformował radnych o pewnym pismie. Wiceprzewodnicząca Rady Powiatu – Anna Berus – wystosowała w czasie pozostwania przez Przewodniczącego na L4, iż proponuje, by potwierdzone przez lekarza chorobowe nie powodowało skutków finansowych dla radnego. Jak powidział Przewodniczący Władysław Stanisławski, pismo to postawiło go w sytuacji bardzo niezręcznej. Nie odpowiedział on na propozycję radnej Anny Berus.
Trzeba też zdradzić Państwu nazwisko radnej, o którą szło radnemu Tadeuszowi Bieleniowi. Tak, to oczywiście radna Anna Berus. Od ok. 3 miesięcy nie uczestniczy ona w pracach Rady Powiatu i pomimo tego pobiera dietę. Policzmy, ile wzięła za nic? Trzy razy 870 zł daje 2610 zł. Odliczmy od tego 30% i otrzymamy – 1827 zł, wypłacone z kasy samorządu za nieobecność i brak zangażowania. Daje to miesięcznie 609 zł (nie podlegające opodatkowaniu!).
Nawiasem mówiąć w roku ubiegłym radna Berus również była na saksach. Wówczas podobno pracowała w charakterze naganiacza przy polowaniach na stonkę.
Zaprawdę, powiadam Państwu, bycie radnym jest złotym interesem dla niektórych. Z siebie nie dają nic, ale szmal garną, że aż niemilo patrzeć!
Ja ze swojej strony zaproponowałem, by za milczenie podczas posiedzeń komisji i sesji wcale nie płacić! A co?! Jak się radnym chciało być, to trzeba dać coś z siebie, a nie tylko rękę po kasę wyciagać. Z naszymi samorządami jest tak, że wiekszość radnych nawet nie wie “co jest podczas obrad grane”. I to zarówno w samorządzie powiatowym, jak i gminnym. Zero pytań, bo i o co pytać, jak lekcja nie odrobiona?!
Powróćmy jednak do obrad komisji. Zaczęto się zastanawiać co robić, by tę oczywistą patologię zlikwidować. Dumano krótko. Przewodniczący Stanisławski zaproponował, by tym problemem zajęła się już nowa Rada Powiatu. Radny Bieleń proponował, by powołać komisję regulaminową i zmienić ten zapis sprzyjający pazerności. Zgodził się znim radny Niedźwiedź, Hołtra, Bogucki, Podwiński, a tradycyjnie milczał radny Biernacki.
Komisję do zmiany tego durnego punktu może powołać tylko Rada Powiatu. Moim skromnym zdaniem należy takiej zmiany dokonać, bo patrzenie na zło i przyzwolenie na jego praktykowanie, źle będzie świadczyło o radnych. Więcej, nie zmieniając zapisu dotyczącego diet, tak naprawdę staną oni po stronie radnej Anny Berus. A to im chluby nie przyniesie.
wtorek, 6 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz