piątek, 15 kwietnia 2011

Tak być nie może!

Wczoraj napisałem Państwu o dyskusji na temat szpitala. Może stać się i tak, że niektórzy z Państwa pomyślą, iż stan szpitala i jego finansów nie jest tak tragiczny, jak malowali to niektórzy z wczorajszych dyskutantów. Przypatrzmy się więc danym finansowym obrazującym stan finansów szpitala w roku ubiegłym.

Szpital wypracował 8,6 mln zł dochodu. Koszty i straty związane z wypracowaniem tego dochodu wyniosły 9,3 mln zł. Widać więc jasno, że strata za rok ubiegły wyniosła 0,7 mln zł.

Obecna dyrektorka SP ZOZ Czesław Młodawska zawsze w bardzo szybkich i ściszonych mocno słowach informuje o stracie, by chwilę później głośno i z błyskiem w oczach dodać, iż szpital osiągnął zysk na działalności operacyjnej. Ukochany zysk operacyjny dyrektor Młodawskiej na działalności operacyjnej wyniósł za ubiegły rok ok. 170 tys. zł. Dyrektorka zawsze przy tym powtarza, że strata na działalności całkowitej jest niczym w porównaniu z tym, że szpital się “bilansuje”(!) bo ma zysk na ukochanej przez panią dyrektor “działalności operacyjnej”.

Zapomina ona jednak przy tym dodać, jak to ongiś ująłem, że szpital żyje na kroplówce. Za kroplówkę od lat robi starostwo powiatowe. W roku ubiegłym zapłaciliśmy za szpital z kasy powiatu 558 tys. zł z tytułu poręczonego przez powiat kredytu, który spłacać będziemy przez 30 lat (no, już tylko 28!).

Aby było jasne, jak cenna jest ta kroplówka, która zabija finanse starostwa, to powiem, że w latach 2007 – 2010 powiat wyasygnował na utrzymanie szpitala, z własnych dochodów, kwotę 2.348.492,50 zł. Na dzień dzisiejszy będzie ona zapewne oscylowała w granicach ok. 3 mln zł.

Pamiętam, jak ongiś zdenerowowany ciągłymi finansowymi żądaniami szpitala ówczesny przewodniczący Rady Powiatu Władysław Stanisławski powiedział: "Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Górze jest samodzielny tylko w wydawaniu pieniędzy”. Jednak wówczas, a był rok 2009, z tych słów absolutnie nikt nie wyciągnął wniosków. Powiem więcej. I nikt wniosków nadal nie wyciąga, ale wszyscy radni klną pod nosem, że tak być nie może, że trzeba to zmienić, że to nas do niczego dobrego nie doprowadzi.
To znaczy jest niewielka zmiana na lepsze. Znalazło się dwóch radnych, którzy już nie szepcą, ale głośno kontestują obecny stan rzeczy w szpitalu.

Pierwszym, który poznał się na menadżerskich zdolnościach obecnej pani dyrektor był starosta Jan Kalinowski. Podczas swojego krótkiego starostowania powziął on decyzję, że dyrektorka Młodawska zakończy karierę szefa szpitala. Jak postanowił, tak i też ruszył do realizacji pomysłu. Wkrótce dyrektorka dostała upomnienie. Następna miała być nagana a potem wiadmo: dyscyplinarka i good bay madam! Ale przyszły wybory i nowa ekipa objęła władzę.

A nowa ekipa nie paliła się - i nadal nie pali! - do jakichkolwiek roszad personalnych. Już na początku zapewniono pracowników, że nie ma co obawiać się zwolnień. Urodzeni idioci wychylili z tej okazji kilka butelek szmpana a wytrawne i zaprawione w symulowaniu pracy nieroby odetchnęły z głęboką ulgą. Wazeliniarze również poczuli wiatr w żagle.

Nowa ekipa sobie administrowała i nie działo się dosłownie, a nie w przenośni, nic. Na dalsze skoki na kasę starostwa dokonywane regularnie przez dyrektorkę Młodawską Zarząd Powiatu przymykał a to lewe, a to prawe oczko.

Podczas sesji Rady Powiatu w marcu bariera milczenia na temat konieczności dokonania zmiany na stanowisku szefa szpitala została po raz pierwszy postawiona publicznie. Przewodniczący Rady Powiatu Zbigniew Józefiak zabrał w czasie przewidzianym na wolne głosy i wnioski głos i powiedział:

“(...) chodzi o sprawę naszego lecznictwa zamkniętego, chodzi o sytuację w jakiej się znajdujemy, chodzi o sprawę związaną z przekształceniem w spółkę. Natrafiamy na pewne petrurbacje, a to z wyłonieniem dyrektora, a to z powołaniem prezesa tej spółki. Jesteśmy małym środowiskiem i jeżeli Premier Rządu Polskiego, jeżeli Prezydent RP w sprawach trudnych potrafi zorganizować debatę czy powołać zespół doradczy do omawiania problemu myślę, że w warunkach naszej Rady Powiatu można wyjść poza krąg prawem określony tzn. poza zebranie wspólników, którym jest Zarząd plus Rada Nadzorcza. Warto zauważyć, że w tym składzie personalnym, nie ujmując nikomu jego predyspozycji i wiedzy fachowej, brakuje lekarzy a szczególnie w mojej ocenie brakuje osób, które na temat górowskiej służby zdrowia wiedzą dużo więcej niż te osoby. Mam prośbę w formie wniosku i w formie prośby, żeby podjąć ten temat zaprosić do rozmowy kilka osób, nie wymieniają teraz nazwisk, które znają temat i są w stanie w sposób kompetentny pomóc nam w rozstrzygnięciu tego problemu. Wydaje mi się, że jak tego nie zrobimy, to zostaniemy w pewnym niedosycie i wydaje mi się, że warto zrobić wszystko żeby nasz Szpital ostał się w formie takiej, w jakiej może w dzisiejszych czasach obsługiwać nasze społeczeństwo. (...) Jeśli ktoś z państwa Radnych chciałby wesprzeć moją prośbę, to bardzo proszę, jeśli nie to będę sam ją podtrzymywał tak długo, jak długo mamy proces wyłaniania obsad w naszym górowskim szpitalu”.

Tu należy dodać, iż efektem wniosku przewodniczącego Rady było wczorajsze spotkanie, które Państwu w miarę wiernie zrelacjonowałem.

Przewodniczący Rady Powiatu nie powiedział wprost, iż Młodawską należy usunąć. Celem wystapienia było raczej wywołanie tego problemu z zaciszu gabinetów, tak, by również opinia publiczna mogła się dowiedzieć, co dzieje się wokół szpiatala.

Powróćmy do sesji. Przewodniczącemu Rady odpowiedział starosta Piotr Wołowicz.

“Ja to powtórzę, co powiedziałem na Komisji Zdrowia; stwierdziłem, że oczywiście spotkać się możemy i porozmawiać, tylko dobrze byłoby abyśmy określili, kto miałby się spotkać, jaki miałby być cel tego spotkania, i co to spotkanie miałoby dać, bo tego radny Szendryk nie uściślił. Natomiast, jeśli to spotkanie miałoby sugerować, proponować rozwiązania kadrowe czy personalne, to chciałbym przypomnieć, że w obecnej chwili sytuacje różnią się o tych, które miały miejsce w SP ZOZ. To już jest spółka a spółka kieruje się kodeksem spółek handlowych, umowa Spółki, która jasno mówi, kto dokonuje różnego rodzaju decyzji personalnych i takie spotkanie, tak myślę, że miałoby na celu ustalenie, zaproponowanie personalnych takich kandydatur, to myślę, że to wywieranie na prawne, ustawowe gremia jakiegoś nacisku byłoby nie wskazane. Jeden z celów, takim, że Spółki zastępują SP ZOZ, wiąże się z tym, żeby to właściwe organy a nie grupy, które decydowały o tym do tej pory, podejmowały decyzje i oczywiście konsekwentnie odpowiadały za te decyzje, bo to się z tym wiąże; z odpowiedzialnością za te decyzje. Problem tego Szpitala polegał na tym, że ciągle się ktoś spotykał, ciągle ktoś ustalał, ciągle ktoś powoływał nie wiadomo, z jakiego klucza osoby, które zarządzały tym szpitalem, czego konsekwencje dzisiaj dopiero możemy obserwować, oczywiście nie jest powiedziane, że w wyniku tych procedur, które Kodeks Handlowy dzisiaj przewiduje, że to będą super kandydaci czy też super decyzje, ale tutaj przynajmniej jest jasno napisane, kto to ma robić i kto bierze za to pełna odpowiedzialność. I tak jak powiedziałem Komisji, że rozumiem jakąś dobrą wolę i o służbie zdrowia generalnie możemy rozmawiać. Jesteśmy na takim etapie, jakim jesteśmy, ale jak byśmy mieli bardziej sprecyzowany cel tego spotkania, czyli, co ono miałoby dać i kto miałby się spotkać ,to wtedy można by coś więcej powiedzieć na ten temat”.

Wyraźnie widać sceptycyzm a nawet niechęć starosty w sprawie dopuszczenia do wysłuchania opinii ludzi spoza wąskiego gremium. Gremium, co należy zaakacentować, mającego dość mgliste pojęcie o funkcjonowaniu służby zdrowia, ale mającego dobry i częsty dostęp do ucha pańskiego.

Przewodniczący Zbigniew Józefiak jednak nie odpuścił:

“Nie znajduję powodu, dla którego miałbym w tej chwili precyzować, kto miałyby personalnie w tym brać udział, nie mniej jednak pozwolę sobie wrócić poza sesją do tego tematu, bo nie jest to inicjatywa mieszcząca się w formule statutowej czy ustawowej. Ja to doskonale rozumię. Natomiast chciałbym abyśmy zrobili wszystko to, co można zrobić w takiej sytuacji, bo to, że mamy rozwiązania prawne Radę Nadzorczą, Walne Zgromadzenie Wspólników i Zarząd, który bierze w tym wszystkim udział, ale w momencie, kiedy się nie powiedzie całą odpowiedzialność nie spadnie na Radę Nadzorczą tylko wszystko spadnie na Radę Powiatu i Rada Powiatu jest tym, odnośnikiem, która bierze na siebie odpowiedzialność i stąd o tym mówię.”

No i przewodniczący nie odpuścił! Spotkanie się odbyło. Wynik dyskusji znamy – szykuje się zagłada szpitala.

Trzeba jednak dzisiaj dopowiedzieć “b” skoro rzekło się “a”.
Sprawy idą w złym kierunku. Teoretycznie starosta miał rację mówiąc, iż to określone prawem organy decydują o obsadzie personalnej spółki. Starosta jednak, jako członek Platformy Obywatelskiej, nie powinien tego mówić. Jest bowiem członkiem partii. A nasze wkurwiające mnie niestannie partie mają to do siebie, że jak dorywają się do koryta, to żłopią z niego bez umiaru i zasad. Taką gadkę, to starosta, mógłby wygłosić na seminarium partyjnym obradującym nad zagadnieniem: “Wieprze a partie. Wykazanie podobieństw w zachowaniu i obyczajach przy korycie”.

Starosta zapomniał o kilku ważnych sprawach, o których pamiętał przewodniczący Zbigniew Józefiak. W przypadku plajty spółki, to nie 7 członków Zgromadzenia Wspólników najbardziej ten fakt odczuje. Upadek szpitala dotknie kilka tysięcy pacjentów, którzy tu się leczą. I to jest najaważniejszy powód, iż nie można problemów szpitala pozostawiać w rękach absolutnych amatorów. Dopowiem więcej. Ja na własne oczy nigdy nie widziałem członków Rady Nadzorczej podczas obrad Komisji Zdrowia. Ja nie widziałem ich podczas sesji, gdy mówiono o problemach szpitala. To ja bym chciał wiedzieć, jaką mamy gwarancję, że oni na serio, a nie dla diet, będą poświęcali maksimum wolnego czasu dla rozwiązywania problemów naszego szpitala. Ja powiem tekstem otwartym. Ja uważam Radę Nadzorczą spółki za organ w najwyższym stopniu niekompetentny. Mamy tam np. członka pewnej zdechłej partii.

Starosta zapomniał też o innej sprawie. Ten szpital jest własnością wszystkich mieszkańców powiatu. Ja np. mam do niego stosunek sentymentalny. Tam się urodziłem ja i dwaj moi bracia. W tym szpitalu przyszła na świat liczna gromadka moich kuzynów i kuzynek. Tam umarła moja mama i babcia. I pewnie ja również tam zamknę oczy. Państwo macie zapewne podobne doświadczenia. I niech nam starosta nie mówi, że kompletni laicy mają spowodować to, że będziemy ostatnie tchnienie wydawali w obcych murach i pod innym niż naszym najpiekniejszym na świecie górowskim niebem.

A niechęć starosty do otwartej dyskusji z fachowcami i zdawanie się na przypadkowych amatorów, może spowodować, że będziemy umierali w oddaleniu od bliskich. A do tego dopuścic nie można!

I dlatego po stokroć ma rację przewodniczący Zbigniew Józefiak żądając otwartej dyskusji nad przyszłością szpitalnej spółki. I wciąż nie zapominajmy, że będzie to spółka w 100% samorządu powiatowego, a więc nasza. Bo samorząd, to nie tylko Rada Powiatu i Rada Nadzorcza, ale przede wszystkim mieszkańcy tego powiatu.

Wszyscy mamy dość anonimowych lekarzy, którzy traktują nasz szpital, jak krowę dojną a pacjentów, jako uciążliwy dodatek do szpitala. Obleźli nas przyjezdni, jak wszy mundury żołnierzy w ziemiankach. Szuka się dyrektora, prezesa we Wrocławiu. Na spadochroniarzach zawsze wychodzilismy źle. Ale nowa władza udaje – a może nie udaje – że tego nie wie. Nie łudźmy się. Każdy z zewnątrz będzie z partyjengo namaszczenia. W naszym przypadku z PO. Już była podjęta taka próba. Gość, nomen omen, nazywał się Stypa. Do tego dopuścić nie można. Państwo słyszą i widzą polityków z tzw. I linii. Ilu z nich mówi poprawnie? Ilu z nich na czymś się zna? Wszystko, co rozumne zagospodarowano. Pozostali przeciętniacy, idioci, debile, ale członkowie tej czy innej partii. Ale im trzeba dać żreć! No i się kombinuje!

A jest fucha w Górze. A nasi tam rządzą. To co? Posyłamy towarzysza partyjnego? A w Górze, to co on ma robić? Dyrektorem albo prezesem szpitala zostać. A gdzie on pracował? W wielu miejscach. Sprawdził się? A co to ma za znaczenie, nasz ci on jest!

I tego należy za wszelką cenę uniknąć. Mamy przykład. Starosta skarżył się wczoraj, że Izba Przyjęć źle funkcjonuje. Sytuacja kuriozalna! Starosta skarży się, że w podległej mu placówce żle funkcjonuje jeden z działów ludziom, z którymi wcze śniej miał wątpliwości czy rozmawiać?!

I jeszcze mówi, że dzieje się tak od dłuższego czasu. Wtopa na całego! A czemu nic nie zrobiono, by to zmienić?

Ale ja Państwu powiem dlaczego się tak dzieje. Mówił o tym wczoraj doktor Andrzej Parzonka. Bo zarówno dyrekcja, jak i przygniatająca wiekszość personelu leakrskiego nie jest z Góry. Nie tu robia zakupy, nie tu do szkoły chodzą ich dzieci a do fryzjerów żony. I oni czują się i będą czuli bezkarni! I nic tu nie pomoże dyscyplinowanie i inne sranie w banie! Trzeba stworzyć ekipę związaną z Górą. I wówczas sprawy będą się miały zgoła odmiennie. Taką, by odpowiedzialny za placówkę dyrektor nie był zawstydzany na ulicy informacją, że jeden z jego pracowników 3 godziny schodził do pacjenta. Nawiasem mówiąć czy ten gad jeszcze pracuje w naszym szpitalu?

Wiedziałem, że nowa władza problemu szpitala nie udźwignie. Ale sądziłem, że może chociaż spróbują się z nim zmierzyć. Zawiodłem się. I to sobie Państwo zapamiętajacie. Jeżeli spółka padnie, to pełną i całkowią odpowiedzialność za to poniesie górowska Platforma Obywatelska. A to będzie niewybaczalne.

Brak komentarzy: