piątek, 29 kwietnia 2011

Sesyjne pęknięcie

Wczorajszą sesję Rady Powiatu poprzedziło posiedzenie Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej. Członkowie komisji mieli do zatwierdzenie sprawozdanie finansowe naszego szpitala w likwidacji.

Przewodniczący komisji Edward Szendryk zabierając głos, jako pierwszy stwierdził, że radni otrzymali szereg liczb, z których niewiele wynika. „Od 7 lat nakłaniałem władze, by wykonać w szpitalu audyt, który przeprowadzi firma z zewnątrz. Taki audyt wykonany przez fachowców byłby neutralny a więc i wiarygodny. Poznalibyśmy wówczas prawdę o brakach w funkcjonowaniu szpitala. Widzielibyśmy, co trzeba zmienić i udoskonalić” – stwierdził Edward Szendryk.

Radni ze zdziwieniem przyjęli nieobecność dyrektorki szpitala. Uczestniczący w posiedzeniu komisji starosta Piotr Wołowicz stwierdził, że dyrektorka będzie uczestniczyła w sesji i wówczas odpowie na wszystkie pytania.

Radny Hołtra w sprawie sprawozdania stwierdził: „Nie odnosiłbym się do sprawozdania. Przyjąć i tyle”.

Radny Jan Kalinowski odpowiedział: „Przyjąć przyjmiemy. Pamiętajmy jednak, że szpital generował i będzie nadal generował długi. W przychody szpitala wpisane jest 700 tys. spłaty przez powiat kredytu. To są absolutnie wirtualne historie. Zakłada się sprzedaż sprzętu szpitalnego dla spółki, chociaż uchwała Rady Powiatu mówi o czym innym”.

Radny Piotr Iskra zadał pytanie: „Jak sprzedaż sprzętu szpitalnego ma się do aportu, którym miał on byc przekazany nowej spółce? W odpowiedzi usłyszał od Jana Kalinowskiego: „Nijak”.
Starosta Wołowicz zgodził się z opinią, iż trzeba zaopiniować pozytywnie uchwałę. Za przyjęciem sprawozdania było 4 radnych a 1 się wstrzymał (Piotr Iskra).

Kilka minut po 14,00 przewodniczący Rady Powiatu Zbigniew Józefiak otworzył sesję.

W punkcie „interpelacje i zapytania” głos zabrał radny Edward Szendryk. Przekazał on radnym głosy mieszkańców domów położonych przy ulicy Wrocławskiej. „Są tam stare, wybudowane jeszcze przed wojną budynki. Ludzie w nocy boja się spać. W nocy jeżdż tam samochody ciężarowe z szybkością 80 km/h pomimo, że znak ogranicza prędkość do 40 km/h. Te 40 km/h to fikcja. Dlaczego nikt nie reaguje?”

W tym punkcie zabrał głos radny Marek „Chwaścik” Zagrobelny, który w sposób chaotyczny zadawał pytanie na tematy związane z gminą Góra. „Chwaścik” chce zabłysnąć za wszelką cenę, nawet za cenę ośmieszania się w oczach publiki. O co mu tam chodziło, to nikt za bardzo nie kojarzył. „Chwaścik” chyba też nie bardzo. Ale on z PiS-u a tam bredzą wszyscy, z prezesem na czele.

Kolejne punkty obrad przebiegały bezkolizyjnie i gładko. W końcu pod obrady trafił punkt mówiący o przyjęciu poprawionego statutu powiatu.

W tym momencie o głos poprosił radny Jan Kalinowski, który powiedział:

„Chcę zgłosić wniosek o zapisanie w paragrafie 53 statutu następującego zdania: W skład Zarządu Powiatu wchodzą: starosta, jako przewodniczący, wicestarosta i 1 członek Zarządu. Swoją propozycję uzasadnię. Nasze starostwo jest małe. Finansowe oszczędności w naszej sytuacji nie są już cnotą, ale obowiązkiem. Może zaoszczędzona suma nie jest znacząca, ale możemy za te pieniądze ufundować np. stypendium dla uczniów Zespołu Szkół i LO. Możemy też wydać je na inne szczytne cele. Ponadto łatwiej sprawuje się władzę w 3 osoby niż 5. Nie ma żadnej korelacji pomiędzy liczbą członków Zarządu a jakością jego pracy”.

Sala zamarła. Do mównicy podszedł radny Marek „Chwaścik” Zagrobelny, który w kuluarach zwany jest – nie bez pewnej złośliwości - „politycznym kelnerem platformy”. Wyjaśniał on cele przyświecające komisji, która dokonywała zmian w statucie (a lud się nudził), cytował zmiany w oderwaniu od kontekstu (a lud ziewał), jąkał się i dukał (a lud się uśmiechał z pobłażaniem). Wiadomo, „Chwaścik” jest z PiS-u, to i poważnie traktować go nie sposób.

W końcowej fazie dukania „Chwaścik” zaproponował, by Zarząd Powiatu liczył 4 członków. Nawet nie zadał sobie trudu umotywowania tego absurdalnego wniosku. A absurd polega na tym, że w razie, gdyby 2 członków Zarządu zbiesiło się i głosowało wszystko na nie Zarząd przestałby funkcjonować. Ale „Chwaścika” takie detale nie interesują, bo jako „polityczny kelner platformy” ma nie myśleć, ale politycznie się PO wysługiwać.

Nastąpiło głosowanie i zebrany lud zobaczył dekompozycję koalicji. Za przyjęciem wniosku Jana Kalinowskiego opowiedziało się 7 radnych (Władysław Stanisławski, Grzegorz Trojanek, Dariusz Wołowicz, Edward Szendryk, Piotr Iskra, Zbigniew Józefiak, Jan Kalinowski).
Za wnioskiem „Chwaścika” było również 7 radnych: sam „Chwaścik”, Marek Biernacki (on to podobno wydaje polityczne dyrektywy „Chwaścikowi”), Paweł Niedźwiedź, Piotr First, Marek Hołtra, Danuta Rzepiela, Jan Bondzior.

Nastąpiła ogólna konsternacja. Takiego wyniku głosowania nie spodziewał się nikt z obecnych na sali. Oto bowiem 3 członków koalicji (Jan Kalinowski, Zbigniew Józefiak, Piotr Iskra) zagłosowało wbrew koalicjantom. Należy tu dodać, iż PiS stanął wiernie u boku PO. Nie ma w tym nic dziwnego, bo jest tylko ubogim petentem tej firmy. A coś znaczyć się chce!

Niesztampowe zachowanie trójki koalicjantów wynikło z najgłębszego przekonania, że zmiana statutu ograniczająca liczbę członków Zarządu do 3 jest w pełni uzasadniona. Czas skończyć z traktowaniem posad z Zarządzie, jako politycznego łupu. Bo jest tak, że miejsca w Zarządzie traktowane są, jako posadki (1200 zł miesięcznie nie podlegające opodatkowaniu), których przydział ma scementować koalicję. I nikt – do wczoraj! – nie uczynił nic, by ten durny i kosztowny obyczaj zmienić.

Za odwagę przeciwstawienia się temu dzikiemu i kosztownemu obyczajowi słowa uznania należą się właśnie tej trójce radnych z koalicji, bo ci, którzy głosowali za Zarządem czteroosobowym pokazali, że polityczna pazerność jest im bliższa niż dobro samorządu powiatowego.

Po głosowaniu sytuacja się skomplikowała, bo trzeba dobrać jednego członka Zarządu. Pat w głosowaniu zadecydował o tym, że w statucie pozostał stary zapis mówiący, iż członków Zarządu ma być 3 plus starosta i wicestarosta. Trzeba będzie dobrać kogoś, kto da rękojmię wierności w zamian za 1200 zł miesięcznie. Czy koalicja znajdzie przekupnego i łasego na mamonkę? Spokojnie proszę Państwa. Taka łachudra zawsze się znajdzie! Pytanie tylko: kto zostanie polityczną łachudrą roku 2011?

Kolejnym punktem obrad było głosowanie nad przyjęciem nowego Regulaminu Organizacyjnego starostwa. Nowy regulamin rodził się w bólach. Nowa władza postanowiła, że dokona zmian. I tak zaproponowała zmniejszenie liczby wydziałów. Wydział Budownictwa władza zapragnęła połączyć z Wydziałem Ochrony Środowiska (co ma piernik do wiatraka?). Wydział tzw. Promocji nowi postanowili zlikwidować, ale bez zwalniania pracowników. Ci znajdą miejsca przy biurkach w innych wydziałach, bo specjaliści z nich pierwszorzędni. Ponadto władza postanowiła, że dotychczasowy Wydział Zarządzania Kryzysowego zostanie zastąpiony Biurem. Szef Biura nie będzie nosił tytułu „dyrektor”, ale „kierownik”. Tu widać wyraźny postęp, bo ten drugi tytuł jest aż o jedna literę dłuższy. Tak, że zmiana jest wyraźnie odczuwalna. Szczególnie w zakresie zużycia tuszu, co napędzi koniunkturę w przemyśle chemicznym.

Zresztą wszyscy dyrektorzy przestaną nosić ten tytuł. Zostaną „naczelnikami”. Ten pomysł sięga do najbardziej patriotycznych kart polskiej historii. Kościuszko, Wawrzecki, Piłsudski… . W ten sposób PO dowodzi, iż zarzucanie jej niewystarczającego patriotyzmu jest czystym nonsensem.

Zlikwidowano też samodzielne stanowisko ds. kontaktów z organizacjami pozarządowymi. Włączono je do Wydziału Organizacyjnego, który śmiało nazwać można superwydziałem. Ma tam pracować ok. 17 osób.

Wszystko to ma na celu usprawnienie pracy urzędu i przynieść jakieś tam oszczędności. Niestety, nikt nie potrafi powiedzieć jak duże.
Za zmianą Regulaminu Organizacyjnego opowiedziało się 8 radnych a 6 było przeciw. I w ten sposób ta wiekopomna reforma, której znaczenia nie można pojąć ludzkim rozumem, wejdzie w życie, zatruwając je wielu nią dotkniętych.

Podczas sesji wystąpiła dyrektorka szpitala Czesława Młodawska. Radni dowiedzieli się, iż termin zakończenia likwidacji szpitala wyznaczony na dzień 31 maja 2011 roku jest nierealny. Nastąpiły bowiem opóźnienia w realizacji harmonogramu likwidacji szpitala. W czerwcu szpital będzie jeszcze prowadził część działalności. Dyrektorka poinformowała Radę, że wystąpiła do Zarządu Powiatu o przedłużenie okresu likwidacji szpitala do 31 lipca, ale nie doczekała się odpowiedzi w tej sprawie. Starosta Piotr Wołowicz stwierdził, iż Zarząd Powiatu nie zaakceptował pozytywnie tego wniosku dyrektorki. Przedłużenie terminu należy bowiem do wyłącznej kompetencji Rady Powiatu. Starosta zapowiedział też, że w maju Zarząd zwróci się z taka prośbą do Rady.

I w tym miejscu muszę pochwalić starostę. Za konsekwencję. Wiadomą rzeczą jest powszechnie, że jak droga pani Czesława coś sobie zaplanuje, to postawi na swoim. Wszelki opór łamany jest przez nią konsekwentnym sabotażem wydawanych jej przez starostów poleceń.

Droga pani Czesława wybrała sobie ostatnio nawet osobę, z którą w starostwie będzie rozmawiała o sprawach szpitala. Zrezygnowała z usług pani sekretarz, bo najwyraźniej w oko wpadł jej nasz drogi wicestarosta Paweł Niedźwiedź. I trzeba powiedzieć, że z wzajemnością. Nasz rozmieniający się na drobne wicestarosta Paweł Niedźwiedź jest teraz zausznikiem uroczej pani Czesławy. Odbywają długie narady, po których wicestarosta – jak mówią w korytarzach – wychodzi zaczerwieniony. I nie wiadomo czy go szlag trafia czy to inne uczucie jest tego powodem.

Zresztą, pani Czesława pokazała wczoraj radnej z Wąsosza - Danucie Rzepieli, że niestraszni jej radni. Kiedy radna spytała dlaczego do sprawozdania finansowego wpisano majątek nieruchomy szpitala będący własnością powiatu, co miejsca mieć nie powinno, dyrektorka szpitala najpierw udawała, że nie rozumie o co radnej chodzi, a po chwili krótko jej rozkazała: „Na piśmie proszę!” I proszę zauważyć, że jej przełożeni (starosta i wicestarosta) uszy po sobie położyli i radnej koalicyjnej nie bronili. Taki lęk przed panią Czesławą odczuwają!

Ja też lubię panią Czesławę. Z tego uczucia narodziłaby się nawet rozkosz, gdybym dusił ja własnymi rękoma. Mógłbym nawet zacząć szczytować!

Dla oddania sprawiedliwości muszę jednak stwierdzić, iż aktualnej pupilce naszego wicestarosty uwagę na niewłaściwe zachowanie zwróciły dwie osoby: przewodniczący Rady i Grzegorz Aleksander Trojanek. Patrzcie Państwo czego to doczekaliśmy się w Radzie. Koalicjanci nie bronią swojaka przed napadami złego humoru Czarnej Smoczycy z Głogowa!

Kursuje też taka pogłoska, że starosta i wicestarosta przed każdą wizytą dobrotliwej Czesławy nakładają… pampersy. Ale sądzę, że to nie musi być prawdą.

Radny „Chwaścik” ponownie „błysnął” podczas sesji. Jako człowiek niedoinformowany, spytał z głupia frant, jakie powiat podejmuje działania związane z linia kolejową nr 372 Góra – Bojanowo. Rozgorzała dyskusja, którą podsumował Zbigniew Józefiak stwierdzając, iż: „Dla Rady jest to temat zamknięty. Rozmawiać można w imię współpracy samorządu powiatowego z gminnym. Nie należy się jednak przerzucać winami można nie przejęcie przez powiat linii. Na to nas nie stać. Z punktu widzenia powiatu ten temat jest zamknięty”.

W dalszej dyskusji głos zabrał radny Władysław Stanisławski. Upomniał się on o muzeum. Przypomniał, iż w styczniu, podczas posiedzenia Komisji Oświaty dyrektor Sławomir Bączewski przedstawił radnym prezentację na ten temat. Wg radnego prezentacja ta pokazywała, jak nieudolnie skonstruowano uchwałę o utworzeniu muzeum. Radny zapytał: „Co zrobiono w tej sprawie, by mankamenty uchwały, której nadzór prawny nie uchylił, zostały usunięte?”
Dalej radny Władysław Stanisławski pytał czy wysłano statut do ministerstwa. Zażądał informacji o tym wszystkim na piśmie.
W końcu radny zwrócił się wprost do starosty: „Czy macie jakąś perspektywę, by zrealizować pomysł utworzenia muzeum? Lokal będzie niszczał. Co zamierzacie zrobić w sprawie muzeum? Postawcie sprawę jasno”.

Starosta stwierdził, iż rozważane są różne warianty, były konsultacje z wójtami, burmistrzami. Zapowiedział dyskusję na ten temat w maju.

Tu pozwolę sobie zauważyć, iż PO w swoim programie wyborczym miała wpisane utworzenie muzeum. Odpowiedź więc jest prosta: muzeum będzie, bo dano taka obietnicę wyborcom. Chyba, że ktoś uważa swoje słowo za gówno.

Z innych interesujących spraw było jeszcze zapytanie radnego Edwarda Szendryka na temat przyczyn zamknięcia ulicy Wierzbowej dla ruchu kołowego. Od pewnego czasu jest tam znak z żabą. Zakaz ruchu po ulicy Wierzbowej utrudnia życie mieszkańcom, którzy mają przy niej posesję. Radnego interesowało na czyje polecenie ten znak postawiono, bo na ten temat nawet policjanci nie umieli nic powiedzieć.

Uczestniczący w sesji dyrektor Wydziału Komunikacji – Andrzej Rogala - w starostwie stwierdził, iż znak ten postawiono za zgodą kierowanego przez niego wydziału. Związane jest to z tym ,że droga przebiega przez obszar chroniony Natura 2000. Traw okres lęgowy żab. Znak zniknie, gdy okres ten dobiegnie końca. Gdybyśmy nie ustawili tego znaku moglibyśmy mieć problem z ekologami. Dyrektor Andrzej Rogala przeprosił też radnego Szendryka za brak informacji na temat długości trwania zakazu i zapowiedział, że w przyszłości wszyscy zainteresowani będą o tym informowani.

I tak – mnie więcej – wyglądała wczorajsza sesja. Miała ona momenty pełne dramaturgii. Wczoraj próbowano też przenieść obrady na godziny przedpołudniowe. Przeprowadzono w tym celu głosowanie (nieoficjalne). W jego wyniku większość radnych opowiedziała się za obradowaniem w dotychczasowych godzinach, czyli o 14,00. Szkoda tylko, że ludzie nie bardzo garną się do udziału w sesjach. Zobaczyliby wówczas prawdziwe oblicze i intelektualną wartość swoich wybrańców.

Brak komentarzy: