W sobotnie popołudnie nad brzegiem Baryczy w Ryczeniu zrobiło się gwarnie i kolorowo. Z inicjatywy Unii Górowian oraz Grupy Inicjatywy Turystycznej SEZESKO zorganizowano spływ kajakowy z Ryczenia do Osetna.
Oba stowarzyszenia żyją z sobą w ścisłej symbiozie. Szef SEZESKA – Grzegorz Krzyżanowski jest również członkiem UG i wchodzi w skład Zarządu tego ze wszech miar pożytecznego stowarzyszenia.
By być w zgodzie z prawdą losem opuszczonego obecnie i pogrążonego w cichym smutku ośrodka wypoczynkowego zainteresował się szef UG – Zbigniew Józefiak. Wielu z Państwa pamięta lata świetności ośrodka w Ryczeniu. Moja pamięć sięga lat 70, gdy miejsce to tętniło życiem i było masowo odwiedzane w krótsze niż obecnie weekendy. Niestety, stało się tak, jak się stało i dzisiaj po ośrodku wypoczynkowym w Ryczeniu łza się jeno w oku kręci a wspomnienia wyciskają łezkę z oka.
Dobrze się wiec stało, że wokół tego miejsca zrobił się pożyteczny szum. Ale najważniejsze jest w tym szumie to, iż wywołali go ludzie będący członkami stowarzyszeń. To bardzo cenne inicjatywa oddolna, która moim zdaniem ma pełne szanse na szczęśliwy finał. O zaangażowaniu tych „szaleńców Bożych” niech świadczy fakt, iż społecznie uporządkowali oni teren nad rzeką, by w sobotnie popołudnie można było tam miło spędzić czas. W sumie przepracowali wraz z rodzinami ok. 250 godzin, by teren nadawał się do odbycia spływu i spełnił miejsce mogące odgrywać rolę „punktu obsługi turystycznej”.
Kilka minut po godzinie 15,00 uczestnicy spławu zaczęli wsiadać do kajaków. W tym miejscu należy podziękować burmistrzowi Wąsosza – Zbigniewowi Stuczykowi za bezpłatne użyczenie 9 kajaków dla uczestników spływu. Oprócz kajaków będących własnością gminy Wąsosz na rzece pojawiły się kajaki należące do stowarzyszenia SEZESKO.
Trzeba powiedzieć, że w tym momencie łza zakręciła się mi w oku, bo przypomniałem sobie, że minęły trzy dziesięciolecia z okładem od czasu, gdy pływałem z kolegami pontonem po Baryczy. Pogoda była śliczna, bo jak stwierdził szef UG „załatwił on to ze Stwórcą”. Płynąc niespiesznie uczestnicy spławu podziwiali uroki przyrody nad rzeką. Jest się czym zachwycać, bo jest w brzegach naszej Baryczy jakaś taka dzikość. Widać, że nie ma tu zbyt wielkiej ingerencji człowieka w przyrodę. Pod ogromnym wrażeniem uroku Baryczy znalazł się dyrektor Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu – Sławomir Bączewski, który na co dzień mieszka w Głogowie.
Zauroczeni chyba byli wszyscy uczestnicy kajakowego spływu. Tak właśnie rodzi się miłość do kajaków i pragnienie przebywania pośród przyrody. Dodajmy do tego śpiew ptaków, szum lasów i szmer nurtu rzeki. Słów brakuje, by opisać wrażenia. Wicestarosta Paweł Niedźwiedź również kocha kajaki. Okazało się, że płynął już z Wąsosza do Ryczenia. Zajęło mu to ok. 4 godzin. Podczas sobotniego spływu płynął samotnie rozkoszując się ciszą i spokojem.
Po ok. 50 minutach dotarliśmy do Osetna. Wyciągnęliśmy kajaki na brzeg i oczekiwaliśmy na transport. Najpierw odjechały od nas kajaki, co wzbudziło nostalgie i smutek, a później przyjechał bus, który bezpłatnie użyczyła uczestnikom spływu burmistrz Irena Krzyszkiewicz.
Po powrocie do Ryczenia wszyscy uczestnicy spływu zostali poczęstowani pyszną grochówką oraz pieczenią. Apetyty dopisywały, bo towarzystwo już kilka godzin spędziło na świeżym powietrzu. Posiłek przygotowała restauracja „Rosette”, która również – obok UG – go sfinansowała.
Nad brzegiem rzeki zrobiło się rojno. Przybywały kolejne grupy ludzi pragnących ożywienia dawnego ośrodka. Pojawili się miłośnicy Nordic Walking (kochają chodzenie o kijkach) z Tomkiem Wybierałą na czele, który jest wielkim propagatorem i miłośnikiem tego sportu.
Wielkie zainteresowanie wzbudziło pojawienie się bryczki i trzech stylowo ubranych dżentelmenów z Grupy Jeździeckiej „CWAŁ”. Panowie Ryszard Hołownia i Wiesław Lisowski wyrazili również zainteresowanie współdziałaniem ich grupy w dziele przywracania ośrodkowi w Ryczeniu dawnej wielkości. Jeszcze w tym tygodniu odbędzie się spotkanie w tej sprawie. Można rzec, że sprawy ruszyły z „kopyta”.
Bardzo cieszyła obecność sołtysów naszych nadbaryckich miejscowości. W spotkaniu wzięły udział: sołtys Ryczenia – Katarzyna Bursztyńska i szefowa Osetna – Anna Dymkowicz.
Nie zabrakło przedstawicieli Nadleśnictwa Góra Śląska, którzy również są zainteresowani turystycznym wykorzystaniem naszych przepięknych lasów. Wyrazem dobrej woli leśników było dostarczenie drewna na ognisko.
Sobotni spływ kajakowy miał jeden podstawowy cel: zgromadzić razem ludzi, którym zależy na tym, by wokół naszej rzeki coś zaczęło się dziać. I to się w pełni udało. Siły społeczne nie zawiodły.
Gorzej jednak z samorządami. Przedstawiciele samorządu powiatowego byli w silnym składzie, obecna na spotkaniu była burmistrz Irena Krzyszkiewicz i przewodniczący Rady Miejskiej – Andrzej Rogala. Natomiast kompletnie zawiedli wójtowie Jemielna i Niechlowa oraz burmistrz Stuczyk. Ten ostatni ma osiągnięcia w turystycznym wykorzystaniu rzeki i szkoda, że nie przybył, bo chętnie wszyscy wysłuchaliby jego uwag na temat funkcjonowania szlaku kajakowego na terenie gminy Wąsosz.
Spotkanie miało też doprowadzić do narodzin partnerstwa lokalnego, dzięki któremu będzie można sięgnąć po fundusze unijne. W takim programie muszą uczestniczyć organizacje pozarządowe (te już się zadeklarowały), przedsiębiorcy (na razie jest Rosette) oraz samorządy (górowski się zadeklarował).
Wszystko więc wydaje się układać jak najpomyślniej z widokami na reaktywację funkcjonowania ośrodka w Ryczeniu. Czy to się uda? Wydaje się, że jest ogromna szansa na sukces. Zbyt wiele osób zaangażowało się to szlachetne przedsięwzięcie, by mogło ono upaść na skutek czyjegoś widzimisię.
Do Góry powróciłem korzystając z uprzejmości członków „Grupy Jeździeckiej CWAŁ. Bryczka powożona pewną ręką przez Wiesława Lisowskiego mknęła leśnymi drogami. To była piękna jazda! Konie znały na pamięć drogę do domu. Jak stwierdził Ryszard Hołownia „mają one swoje końskie GPS – y”. Trzeba to przeżyć, by opisać, jak czymś cudownym jest jazda po lesie, gdy zachodzi słońce i w lesie panuje półmrok. Można odnieść wrażenie, iż za chwilę zmaterializuje się bajka o Czerwonym Kapturku a w leśnej gęstwinie zapocona wilcze oczy.
poniedziałek, 16 maja 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz