Smutny jakiś dzień dzisiaj mamy. Kabaret na Wiejskiej zamykają. Chłodno, dżdżyście, pochmurno. Pogoda wywołująca nastroje nostalgiczne za dniami bezpowrotnie minionymi. A wczoraj np. tak pięknie było, radośnie i nastrojowo. W Starostwie Powiatowym "Dzień Wazeliny" się odbył. Pięknie było! Pani starościna imieniny miała, a że imię jej z łaciny się wywodzi od "Beatus", co oznacza uszczęśliwiony, wzbogacony, bogaty a nawet błogi, toteż i nastrój wczorajszy w placówce powierzonej jej pieczy był podobny. Przybywali dostojni goście, wyfrakowani, wylizani, wyczesani, zlani wodą kolońską dźwigając w rękach bukiety kwiecia przeróżnego. W budynku unosił się miły zapach kawy zbożowej (bezkofeinowej), kaszanki na gorąco, cukrowej waty, tu i ówdzie dojrzeć można było na posadzce skwarki ze smalcu, plasterki ogórka kiszonego a nad wszystkim tym dominował zapach czosnku. Goście z widocznym wzruszeniem wkraczali do starostwa i na drżących nogach udawali się w celu złożenia homagium. Szczególnie wzruszający był moment składania życzeń jaśnie panującej Beatus I a mojej Dulcynei. Pracownicy podlegli jej panowaniu byli w o tyle lepszej sytuacji, iż genetycznie zaprogramowani są na automatyczne puszczanie wiązadeł kolanowych. Robią to gładko i nie odnosząc obrażeń. Inni z nijakim trudem czynili pokłon przy czym tu rwała kolka, tego i owego dopadał ischias, a starszych osobników - podagra.
Tego historycznego dnia, "Dnia Wazeliny" zanotowano na terenie powiatu górowskiego rekordowe obroty w sklepach drogeryjnych i aptekach. Wzmożony ruch wskutek czego już koło 13 wazelinę sprzedawano tylko po znajomości i dla wybranych.
Każdemu kto zawitał tego pięknego dnia w progi Starostwa Powiatowego porażał swym wyglądem Jan Bernard K., który ubrany był prosto od Coco Chanell. Wytworna, celowo wypłowiała pod pachami różowa koszula, z ozdobną nitką koloru czarnego na prawym rękawie oraz dwoma pochodzącymi z innych kolekcji guzikami.
Spodni na kantach wykrochmalone, mankiet prawidłowej wysokości - do kolan. Buty koloru czarnego, na "słoninie". Szkło okulara zaopatrzone w przeciwdeszczowe wycieraczki, które miały do spełnienia szalenie ważna rolę, gdyż to Jan Bernard K. odgrywał tego dnia rolę majordomusa, witając przybywających gości u progu. Służył mu do tego czerwony lizak. Po pewnym czasie z pod farby ukazał sie napis O R M O. Niektórzy z gości pamiętając stare dobre czasy wyciągnęli z onuc książeczki o takim samym napisie i serdecznie przywitali się z Janem Bernardem K.
Święto przebiegło w nastroju uroczystym i podniosłym. W zasadzie wszyscy się podnieśli o własnych siłach z wyjątkiem Tadeusza B., który jak zwykle pracowicie wypełniał zaległe formularze o przyznanie dotacji unijnej w roku 2001.
Ogólnie, kochani czytelnicy, jestem za przyjęciem na najbliższej Radzie Powiatu uchwały, która wprowadzi "Dzień Wazeliny" na stałe do kalendarza lokalnych świąt. Oczywiście będzie to wówczas wolny dzień od pracy i zamiast świętować tego typu imprezy w urzędzie, przeniesie się ją na parkiet w Arkadii. Oczywiście imprezy te są jak najbardziej bezalkoholowe!
piątek, 7 września 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz