Dwadzieścia wieków temu żył sobie w Imperium Romanum koń. Koń ten nosił nie pasujące do swojego pochodzenia imię Porcellus, które w przekładzie oznacza Prosiaczek. Historia pewnie zapomniałaby jego imię, gdyby nie kaprys władcy imperium - Kaliguli. Cezar ów miał charakter nieco oszołomski, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli. Pragnąc ukazać ogrom swojej władzy mianował on Prosiaczka senatorem cesarstwa. Ponieważ w ławach senackich nie mógł zasiadać ktoś o tak prozaicznym imieniu zmienił koniowi imię na Incitatus. Senator Incitatus, czyli Chyży, wraz z wejściem w świat wielkiej polityki zaczął cieszyć się dobrobytem, który przecież jest przynależny elitom politycznym. Żłób kamienny zastąpiony został żłobem z kości słoniowej, gmach biura poselskiego (stajni) wykonany został z marmuru. Senator Chyży lubował się w biżuterii (zegarków wówczas nie znano), której miał bez liku. Siedziba senatora wyposażona została w meble, liczną rzeszę niewolników (asystentów) czuwających nad niezakłóconym niczym posłowaniem senatora Chyżego. W swoim marmurowym biurze poselskim senator przyjmował zaproszonych kolegów senatorów na uczty i polityczne dyskursy. Miał też senator Chyży żonę - kobyłę Penelopę. Historia niestety nie przekazała nam mów senatora Chyżego. Można więc założyć, iż senator Chyży był Wielkim Niemową Senatu Cesarstwa Rzymskiego.
Dwa tysiące lat później żyje sobie skromny rolnik z Grabowna - Wacław Berus. Nie mieszał się do polityki, siał, orał, doił wszystko, co dało się wydoić, dopuszczał knury do macior, buhaje do krów. I żyłby tak w znoju i gnoju, gdyby nie poczuł przemożnej chęci wejścia w świat elit. Zmusili go do tego siepacze Balcerowicza, którzy w nachalny sposób domagali się zwrotu kredytów zaciągniętych w bankach. Żywiciele naszej ojczyzny protestowali, blokowali drogi drobną i cięższą biżuterią rolną, wysypywali ziarno, cudze, na drogi, chłostali odszczepieńców. A ponieważ w podobnej sytuacji znalzało się wielu spośród tych, co według klechd ludowych "żywią i bronią", toteż wkrótce znalazł się Wacław Berus u wrót upragnionej władzy.
Wacław Berus został radnym Sejmiku Dolnośląskiego. Tam przeszedł do Historii z dwóch powodów. Raz, ale bardzo nieopatrznie, powierzono mu prowadzenie obrad tegoż sejmiku, co skończyło się skandalem, który rozwiązywać musiały największe wojewódzkie tuzy prawnicze. Dwa: radny Wacław Berus miał w zwyczaju nigdy nie zabierać głosu podczas obrad. W ten oto sposób został ogłoszony Wielkim Niemową Sejmiku Dolnośląskiego.
Wiadomość o kandydowaniu Wacława Berusa do senatu Rzeczpospolitej wywołała falę negatywnych komentarzy. Absolutnie niepotrzebnie! "Historia jest nauczycielką życia".
wtorek, 18 września 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz