poniedziałek, 3 września 2007

Moja Dulcynea

Ciężko przychodzi mi polemika z kobietami. Być może dlatego, że słabo znam się na gotowaniu, kosmetykach i innych atrybutach z natury rzeczy stanowiących domenę lepszej połowy gatunku Homo sapiens jak to uważają same kobiety a potwierdzają przeróżni uczeni i filozofowie, przeważnie pantoflarze zresztą.
Innego jednak wymiaru nabiera polemika z kobietą pełniącą wysoką funkcję. Z taką sytuacją spotykam się, kiedy dochodzi do dyskusji pomiędzy mną a boską, cudowną i czarującą Beata Poną, moją najukochańszą starościną powiatu.
Proszę mi wierzyć: serce mnie boli, gdy muszę spytać o coś panią starościnę. Bo to jest tak: pytam i drżę każdym milimetrem swojego grzesznego ciała na myśl o tym, iż mogę boginie mojego serca rozgniewać. Wówczas moje platoniczne zamiary legnąć mogą w gruzach a w moim sercu pozostaną tylko dymiące zgliszcza i ruiny.
Pytać jednak muszę, aby osiągnąć zamierzony cel. A celem mym jest wykazanie całemu światu, iż pani starościna Beata Pona jest jak najbardziej godna bycia w tym czasie i miejscu tym kim jest! To jednak osiągnąć mogę tylko przez ukazywanie intelektualnych przewag mojej Dulcynei nade mną - skromnym i niegodnym służyć jej za podnóżek pismakiem.
Pani starościna jest zresztą kobietą na wskroś nowoczesną. Już na początku swojego światłego panowania oświadczyła w wywiadzie, że seksafera w "Samoobronie" nie powoduje u niej dyskomforu (w odróżnieniu od zacofanej Anety K.). To lubię! Ten postmodernizm, liberalizm obyczajowy i zrozumienie roli kobiety w partii pani starościny - "Samoobronie"!
Pani starościna ma również właściwości telepatyczne. 30 sierpnia mówiła na sesji, że wszystkie dane o jakie pytałem, są na stronie www.powiatgora.pl I rzeczywiście były! Tyle że dzień później! Mieliśmy tutaj przykład futurologii stosowanej. Hura!
A jaka urocza jest pani starościna na sesjach! Prawie w ogóle się nie odzywa! Skromna, delikatnie popija kawusię i zagryza paluszkami. Jeżeli idzie o sesję, to żadnych zastrzeżeń - tania w utrzymaniu a i też sesji nie przedłuża, mówiąc o czymś. W końcu pani starościna wie, że prawdziwą politykę robi się podczas posiedzeń Zarządu Powiatu, gdzie postronni nie mają wstępu a i radni nie bardzo garną się do czytania rękopisów z tych posiedzeń.
Kończąc powiem tak: pani starościna Beata Pona, obiekt moich westchnień o charakterze czysto intelektualnym, jest ozdobą naszej Rady Powiatu, ale wraz z pobieraną pensją jednocześnie najdroższą. Piękno musi kosztować!

Brak komentarzy: