środa, 20 lutego 2008

Akcesoria budowlane


Od pewnego czasu po Górze krążyły pogłoski dotyczące możliwości przejęcia przez znanego leszczyńskiego lekarza szpitala w Górze. Wieści tych nie traktowałem poważnie, gdyż wszyscy wiedzieli, iż przygotowywana jest oferta emisji akcji SP ZOZ w Górze, która ma oddłużyć szpital. Wczoraj wieczorem okazało się jednak, iż to, co brałem za pogłoskę, jest realne. Ryszard Baranowski - znany lekarz z Leszna - złożył ofertę wobec naszego szpitala. Bardzo dziwne jest to, iż Starostwo Powiatowe w Górze nie ogłaszało konkursu ofert w stosunku do naszego szpitala a oferta wpłynęła. Nie zrobiła tego również dyrekcja SP ZOZ. Dzisiaj radni Rady Powiatu, Kazimierz Bogucki oraz Marek Hołtra, próbowali dowiedzieć się czegoś bliższego na ten temat. W tym celu udali się do Starostwa, by wiedzy i oświecenia zaczerpnąć ze źródła mądrości wszelakiej - starościny Beaty "Bukietowej" Pony. Naiwnie sądzili, iż jako radnym przysługuje im pełen dostęp do informacji i dokumentów. I tu się Panowie pomylili! Starościna odmówiła im dostępu do dokumentów. I miała rację! Nie będzie byle radny powiatowy wścibiał nosa w różne sprawy! Żądać dokumentów, które widział Zarząd (organ wykonawczy Rady Powiatu) i jeszcze nie zajął w tej sprawie światłego stanowiska, to bezgraniczna bezczelność! Kazimierz Bogucki i Marek Hołtra nie rozumieją, że ich misją ma być posłuszne podnoszenie ręki za każdą decyzją Zarządu a nie zadawanie pytań. Niech ci szaleńcy biorą przykład z radnych np. Marka Biernackiego, Pawła Niedźwiedzia, Jana "Milczka" Bondziora, którzy nigdy o nic nie pytają. A oni - niedowiarki - nie ufają zbiorowej mądrości Zarządu, który w akcie twórczej kreacji wydumał Jego Ekscelencja Władysław Stanisławski.
Ponieważ krynica wiedzy wszelakiej - starościna Beata Pona - nie zrosiła radnych powiatowych rosą wiedzy, udali się oni z niczym do swoich "świątyń dumania".
O faktach tych zostałem poinformowany przez dźwięki tam - tamów oraz indiańskie znaki dymne. W celu zasięgnięcia informacji na ten temat ośmieliłem się zadzwonić do Najpromienniejszego Przewodniczącego Rady Powiatu. Z wielką nieśmiałością i obawą, cichym i słabowitym głosem, zapytałem Jego Słoneczność o tę sprawę. W odpowiedzi usłyszałem, iż sprawę zna on tylko ze słyszenia. Wówczas ogarnęła mnie zgroza! Ktoś knuje za plecami Najjaśniejszego - pomyślałem ze wzrastającym przerażeniem i włos stanął mi dęba na głowie! Biada nieszczęsnym! Kres ich jest bliski! I oczami wyobraźni swojej widziałem, jak Boski Przewodniczący wykorzystując ostatni lot "mądrej sowy", siedząc na jej grzbiecie, razi - niczym Zeus Gromowładny - mrówkowszczyznę, bireckowszczyznę i ponowszczyznę. Gniew Boskiego Promienistego jest bowiem straszliwy i każdy kto się nań narazi padnie niczym zboża łan pod sierpem (byli towarzysze Stefan Mrówka i Tadeusz Birecki dodaliby z lubością i emfazą w głosie "i młotem!"). Podczas pierwszej rozmowy z Najwyższym Autorytetem nie dowiedziałem się niczego istotnego. Toteż drżącym głosem i z ogromną nieśmiałością zaproponowałem Najbardziej Oświeconemu Spośród Oświeconych, iż nawiążę z Nim ponowny kontakt za 60. minut, które On poświęci rozwikłaniu tej dziwnej sprawy.
Po godzinie drżącymi z emocji i nieśmiałości palcami ponownie (po ósmym podejściu!)odważyłem się (ile mnie to kosztowało?)nawiązać łączność telefoniczną z Boskim Przewodniczącym. I już po pierwszych Jego słowach wpadłem w osłupienie. O bogowie na wysokim Olimpie! Wy, którzy dzierżycie losy tego świata w dłoniach swoich - niegodni tego jesteście! Blaskomiotny Przewodniczący poinformował mnie (aż strach pisać!), że Beata Pona - starościna (niestety!) - naszego powiatu odmówiła Jego Ogromności dostępu do dokumentów! Zgroza! Skandal! Bogowie?! Wy nie grzmicie?! Jak można tak spostponować Wielkiego Kreatora, któremu chleb i omastę do niego zawdzięczają członkowie Zarządu?! To On nadał im, mizernym postaciom, drugi wymiar - mieli długość a dostali od Grande Kraetore jeszcze szerokość, wyrażoną w dostępie do powiatowego korytka.
Kiedy to usłyszałem, omal że nie oddałem ducha. Zgubieni jesteśmy! - pomyślałem. Dotąd Jego Światłość panowała nad sytuacją, ale teraz to już najlepszym wyjściem byłby potop. Niewdzięcznicy zbuntowali się przeciw Jego Doskonałości! Doskonałości, która ich powołała do życia pomimo ich mniej niż przeciętności. Toteż poradziłem Boskiemu Przewodniczącemu, by gonił ich na cztery wiatry oraz wspomniałem coś o gadzinie wyhodowanej na własnej piersi. Emanacja Doskonałości spokojnym głosem oświadczył mi, iż on podchodzi do sprawy spokojnie. Każdy ma prawo złożyć ofertę, nawet o to nieproszony. Jego Wielkość mówił też dość długo o naturze ludzkiej, co przełożyłem na mowę prostą i zrozumiałą dla ogółu: są ludzie i parapety, ale żeby urodzić się klamką?
Grupa radnych, którzy pomimo konstruowania przez Zarząd biegu wzwyż z przeszkodami, chce znać prawdę, szykuje wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej poświęconej ofercie złożonej przez Ryszarda Baranowskiego. Idealiści! W tym sezonie siedzi się cicho, bo rządzi Platforma Obywatelska, a jak wiadomo od czasów niejakiej Sawickiej: "przy służbie zdrowia też się będzie kręcić lody". Patrzcie Państwo: jeszcze zimno i chłodno a już są u nas amatorzy na te lody. (x)

Brak komentarzy: