sobota, 16 lutego 2008

Nie dupa jest dla papieru toaletowego, ale ...


Dzisiaj garść najnowszych wydarzeń, których opisać Państwu nie mogłem z braku czasu. Tydzień przebiegł jak zwykle, czyli mało ciekawie. Nuda, po prostu nuda.
12 lutego odbyło się posiedzenie Komisji Rolnictwa, Leśnictwa i Gospodarki Nieruchomościami Rady Powiatu. Zwołał je Jan "Milczek" Bondzior, który nie tak dawno został z łapanki wzięty na szefa Komisji Rewizyjnej. Po rozpoczęciu obrad okazało się ,że "Milczek" nie miał prawa zwoływania posiedzenia, ponieważ z chwilą objęcia funkcji przewodniczącego Komisji Rewizyjnej musiał zrezygnować z przewodniczenia Komisji Rolnictwa itd. Zarządzono 10-sekundową przerwę i posiedzenie zwołał ponownie wiceprzewodniczący tej komisji Jan Sowa, który w swoich rodzinnych, niechlowskich stronach, zwany jest "Drwalem" bądź "Mądrą Sową". W porządku obrad znalazła się między innymi sprawa utworzenia Powiatowego Muzeum Ziemi Górowskiej. To, że rządząca koalicja: "Czas na zmiany" (szefowa - Irena Krzyszkiewicz), Regionalne Centrum Niezależnych (szef - Władysław Stanisławski) oraz nie dobite jeszcze resztki SLD żadnego muzeum nie chcą, było jasne od początku. By jednak nie narażać się opinii publicznej należało coś wymyśleć, czymś zamknąć buźki oponentom. I wymyślono! W celu zagmatwania sprawy na posiedzenie komisji przybył nieodzowny w takich sytuacjach wicestarosta Tadeusz "Urodzony Dyrektor" Birecki. Zabrał głos i mówił, mówił, mówił, mówił... . A mowa jego była równie zrozumiała i interesująca jak przemówienie Władysława Gomułki. Jedyne co zrozumiałem to fakt, iż Zarząd Powiatu jest za muzeum, ale bez wskazywania jego siedziby. Obecny na sali radny powiatowy Marek Hołtra starał się wytłumaczyć członkom Zarządu, iż wskazanie na budynek po Powiatowym Urzędzie Pracy nie jest jednoznaczne z uruchomieniem w nim muzeum. Marek Hołtra wskazywał, iż nie należy niweczyć energii ludzi, którzy chcą włączyć się do tworzenie muzeum, zbierania eksponatów, szukania funduszy. Kandydat na burmistrza mówił o potrzebie posiadania przez grupę inicjującą powstanie muzeum pomieszczeń, gdzie będą oni mogli inwentaryzować zbiory, spotykać się i równocześnie sformalizować swoją działalność, by starać się o fundusze na tworzenie tego muzeum. Ale gdzie tam! Członkowie komisji wyszli z założenia, iż są za utworzeniem muzeum, ale bez wskazania miejsca jego lokalizacji. Jan "Drwal" Sowa zaproponował, aby odkupić od osoby prywatnej obiekt i tam utworzyć muzeum. Jeden członek wspólnoty samorządowej - obecny na sali - zwrócił "Drwalowi" uwagę, iż Starostwo Powiatowe jest już właściwie bankrutem, więc nie ma pieniędzy na taki zakup. Jan "Drwal" Sowa pominął tę uwagę głuchym, nieomal puszczańskim milczeniem. Radna Teresa Sibilak zaproponowała, by zamiast muzeum włączyć się do prac jakiejś grupy służącej pisaniu przeróżnych strategii i od tego pisania muzeum samo powstanie. A przecież nie idzie tu o "Muzeum Wypisanych Wkładów i Odcisków Od Siedzenie na Dupie", lecz o nasze muzeum - Powiatowe Muzeum Ziemi Górowskiej.
Można rzec tak: obecni na posiedzeniu komisji radni wykazali wielkie zrozumienie dla społecznej inicjatywy. Jak Państwo widzą, oni nas rozumieją, popierają i też chcą coś zrobić. Problem tkwi w tym, że nie wiedzą: jak? Zafundowali nam - łaskawcy - wirtualne muzeum, czyli takie, które nie ma siedziby, nie ma eksponatów, ale ma uchwałę o jego powołaniu. I to jest szczyt ich możliwości! I głupoty zarazem. Dostaliśmy do ręki mgłę i z niej to mamy tworzyć muzeum. Z tej mgły budować mury i wystawiać w nich eksponaty. To jest tak, jakby dostać stanowisko wicestarosty bez wskazania, gdzie się nim będzie.
I jeszcze słów kilka do wiadomości Jana "Drwala" Sowy. Naucz się pan ustawy o samorządzie. Pańska przygłupawa uwaga o tym, iż ja mam pana informować o chęci przybycia na posiedzenia komisji stanowi Himalaje niewiedzy o samorządzie i roli, jaką pan masz obowiązek wypełniać wobec mnie - członka wspólnoty samorządowej. To pan masz obowiązek informowania nas wszystkich - członków wspólnoty samorządowej - o zamiarze odbycia posiedzenia komisji. I masz pan z radością i dziką rozkoszą cieszyć się, kiedy ktoś z nas przyjdzie na posiedzenie komisji, której pan tak nieudolnie przewodniczysz. I niech pan sobie zapamięta: nie dupa jest dla papieru toaletowego, ale na odwrót.

Brak komentarzy: