czwartek, 21 lutego 2008

Debata na niby


Dzisiejsza radiowa debata pretendentów do fotela burmistrza Góry, którą transmitowała "Elka", pozostawiła niedosyt. Trwała zbyt krótko a zadawane kandydatom pytania miały charakter standardowy. Irena Krzyszkiewicz w sposób płynny i wyuczony nieomal na pamięć posługiwała się ogólnikami, które z równym powodzeniem można stosować podczas debaty wyborczej startując np. na funkcję radnego, i to obojętnie jakiego organu samorządowego. Wypowiedzi Ireny Krzyszkiewicz nacechowane były pewnym dydaktyzmem.
Marek Hołtra miał zbyt aksamitny i cichy głos, jak na człowieka aspirującego do sprawowania najważniejszej funkcji w gminie. Mówił mniej niż jego szanowna kontrkandydatka, ale w znacznie większym stopniu operował konkretami. O ile Irena Krzyszkiewicz w odpowiedzi na pytanie o motywy skłaniające ją do ubiegania się o stanowisko burmistrza zalała słuchaczy swoistą odmianą nowomowy, o tyle jej konkurent krótko i precyzyjnie wymienił pięć punktów swojego programu. Szkoda, ze nie rozwinął swoich myśli i nie poświęcił więcej czasu na chociażby skrótowe omówienie każdego punktu. Kandydaci mieli prawo zadać sobie po jednym pytaniu. Irena Krzyszkiewicz spytała swojego rywala o jego ocenę budżetu gminy, który został przyjęty, i porównanie go z budżetem proponowanym przez byłego burmistrza Tadeusza Wrotkowskiego. W odpowiedzi usłyszała, iż przecież tak naprawdę budżet zwany umownie "budżetem Wrotkowskiego" był budżetem Rady Miejskiej, gdyż Tadeusz Wrotkowski dawno utracił większość w Radzie. Z kolei Marek Hołtra spytał Irenę Krzyszkiewicz o motywy odmowy odbycia debaty w Górze. Tłumaczyła się napiętymi terminami oraz tym, iż debatę taką odbyła w 2006 r. Co pozostanie w pamięci z tej debaty? Myślę, że ten moment, kiedy Irena Krzyszkiewicz dość cierpko stwierdziła, iż podczas wyborów w 2006 r Marek Hołtra ją popierał a obecnie... . W odpowiedzi usłyszała, iż nie dotrzymała wówczas umowy. Czyżby sprawdzały się słowa piosenki: "Nie wierz nigdy... .
Dla jasności sytuacji mogę już dzisiaj powiedzieć, to o czym wie niewielu. Irena Krzyszkiewicz mogła być jedynym kandydatem na fotel burmistrza. Marek Hołtra był gotów zrezygnować z kandydowania pod warunkiem, iż Irena Krzyszkiewicz wycofa swoich ludzi z koalicji, która udaje, że umie rządzić powiatem. Dla jasności sytuacji dodam, iż Marek Hołtra nie aspirował wówczas do funkcji starosty czy też wicestarosty. Propozycja została odrzucona przez Irenę Krzyszkiewicz, która najwyraźniej gra o wszystko. Rodzi się tylko pytanie: czy zdoła to przetrawić? Czy też ani ona ani jej ludzie w grze va banque zamiast kasy otrzymają od wyborców śliczny egzotyczny owoc - figę. Gorzkie plony tej koalicji przyjdzie zbierać nam, mieszkańcom powiatu, przez wiele lat.
Oceniając debatę powiem tak: była zbyt krótka, niewiele wniosła do posiadanej przez nas wiedzy na temat zasadności aspiracji obu kandydatów. Marek Hołtra swój chrzest bojowy przejdzie w najbliższy piątek podczas spotkania z wyborcami w górowskim Domu Kultury. Spotkania górowian z Ireną Krzyszkiewicz nie będzie. Szkoda, że Irena Krzyszkiewicz, kobieta medialna i otrzaskana w spotkaniach publicznych, nie zmierzy się ze swoim rywalem. To jest dla górowian gorzkie i niesprawiedliwe. Od kandydatów na burmistrza wymagajmy szacunku dla siebie - wyborców i jednocześnie mieszkańców tego miasta. (x)

Brak komentarzy: