Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu radni otrzymali dokument o nazwie: „Analiza sytuacji ekonomiczno – organizacyjnej SP ZOZ w Górze, kierunki działania i szanse na zbilansowanie przychodów z kosztami placówki oraz spłaty zobowiązań”. Wspomniałem już wcześniej o tym dokumencie, który miał przedstawiać aktualną sytuację naszego Szpitala. Okazało się jednak, iż analiza ta odnosi się do roku 2007. Jest to więc czas przeszły dokonany. Radni natomiast chcieli dowiedzieć się jak wygląda obecna sytuacja Szpitala i oczekiwali na analizę I kwartału 2008 roku. Któż sporządził tę analizę? Według słów starościny autorem tego opracowania jest jakaś firma, która związana jest ze Związkiem Powiatów Polskich i ma – wg starościny – duże3 doświadczenie w wykonywaniu tego typu opracowań. Rzecz jasna nie zrobiła go ona za darmo. Analiza i program restrukturyzacji naszego Szpitala będą nas kosztowały ok. 12 tysięcy zł.
Pomijając drobny fakt kompletnej nieprzydatności opracowania, które niczego nowego ani odkrywczego do naszej wiedzy o Szpitalu nie wnosi, należy zakwestionować niektóre ustalenia autorów owego opracowania.
I tak:
1. Autorzy opracowania szacują liczbę potencjalnych pacjentów naszego Szpitala na 40 tysięcy osób. Według Narodowego Funduszu Zdrowia we Wrocławiu potencjalnych - aktywnych - pacjentów jest 34.856 i to na podstawie tej liczby ustalana jest wysokość kontraktu, który otrzymuje Szpital. Istnieje tzw. stawka kapitacyjna, która przysługuje na 1 aktywnego pacjenta. W chwili obecnej wynosi ona 94 gr/osobę. Szpital otrzymuje ją na Podstawową Opiekę Zdrowotną i Dział Pomocy Doraźnej (pogotowie). Fundusz wysokość k0ontraktu ustala w przeliczeniu na 10 tysięcy mieszkańców. Ilość łózek szpitalnych nie ma żadnego znaczenia. Z aktywnymi pacjentami ongiś były niezłe jaja. Kilka lat temu okazało się, że wielki patriota lokalny Edward Szendryk zapisał swoich pacjentów z terenu powiatu górowskiego do Szpitala w Lesznie i to tam pobierano za nich kasę. Dopiero ówczesna dyrekcja Szpitala - W. Grzebieluch i M. Hołtra - odbili naszych ludzi z tamtej placówki. A mało ich nie było - ok. 1500.
Najwyraźniej autorzy pozostają pod wpływem słynnej powieści Gogola „Martwe dusze” i stąd zawyżona liczba. Co jednak dopuszczalne jest w powieściach nie może być przenoszone do analizy, jeżeli ma ona uchodzić za rzetelną.
2. W analizie wytknięto, iż poziom zatrudnia jest zbyt wysoki w stosunku do liczby łóżek w naszym Szpitalu. Szpital nasz posiada 145 łóżek i zatrudniał 235 osób (z tego 40 osób na kontraktach – głównie lekarzy) w roku 2007. Autorzy opracowania twierdzą, iż w naszym Szpitalu „wskaźnik zatrudnienia (na umowę o pracę) na 1 łóżko szpitalne wynosi 1,35, jednak przy odniesieniu do rzeczywistego wskaźnika wykorzystania łóżek (0,45) wzrasta on do wartości pomiędzy 2,5 do 3,0, gdzie pożądany wskaźnik zatrudnienia winien wynosić 1,1 przy optymalnym wykorzystaniu łóżek na poziomie 0,8”. Te liczby mogą przerażać i sugerować, iż w Szpitalu jest ogromny przerost zatrudnienia. Tak jednak nie jest. W analizie doliczono lekką ręką do pracowników obsługujących w Szpitalu pacjentów Dział Pomocy Doraźnej, czyli po ludzku pogotowie. Pracują tam 42 osoby i to poprzez ich wliczenie do personelu Szpitala dostaliśmy takie straszne – i zarazem fałszywe – wskaźniki. Najwyraźniej osoby opracowujące tę analizę mają dość mętne pojęcie o niuansach w działalności Szpitala. Dla przykładu: oddział wewnętrzny ma 41 łóżek. Pracuje tam razem 20 osób, czyli na 1 łóżko przypada niecałe 0,5 pracownika. Oddział chirurgiczny ma 38 łóżek i 21 pracowników. Wskaźnik – poniżej 0,6. Na oddziale dziecięcym, który ma tylko 20 łóżek pracuje 18 osób i wskaźnik wynosi tu 0,8.
3. Historyczność tego dokumentu wyziera również z zestawienia płac za rok 2007. Nie chcę tu Państwa epatować cyframi, bo wielu może się rozczarować. Lekarze zatrudnieni na podstawie umowy o pracę zarabiali średnio 7857, 62 zł brutto. Salowe – 1418,75 zł, sanitariusze – ratownicy – 2418,44 zł., a pielęgniarki i położne – 1491,64 zł. I pamiętać proszę, ze to brutto. Istnieje jednak spora grupa pracowników Szpitala, którzy pracowali w 2007 roku (i pracują do dzisiaj) na tzw. kontraktach. Dotyczy to przede wszystkim lekarzy. W roku 2007 lekarze na kontraktach pobierali wynagrodzenie w wysokości 3121,79 zł (brutto). Ma to znaczenie jedynie statystyczne na chwilę obecną. Każdy wie, że roku 2008 kontrakty te poszybowały w górę. Nie jest to winą dyrekcji SP ZOZ, ale problemem ze znalezieniem kadry medycznej. W naszej nieciekawej sytuacji, to potrzebny nam lekarz stawia warunki a my możemy je przyjąć lub nie. Nasz Szpital musi przyjmować warunki nawet bardzo wygórowane, gdyż od pozyskania lekarza zależy być albo nie być placówki. Ponieważ jednak rzekoma analiza ukazuje rok 2007 nie mogę przytoczyć najświeższych danych.
4. Tzw. analiza zapowiada do końca czerwca sporządzenie programu naprawczego dla naszego Szpitala. We wnioskach końcowych napisano tak: „SP ZOZ w Górze to placówka, która poprzez nieudolność i zaniedbanie poprzednich władz utraciła już dawno płynność finansowa”. Odkryciem to stwierdzenie nie jest. To wiedzą wszyscy za wyjątkiem starościny. Ta bowiem z uporem godnym członka „SamejBronki” lansuje tezę, iż największym winowajcą jest Marek Hołtra. O tym zresztą już pisałem. Więc mieli starościna jęzorkiem te swoje banialuki – chyba bez zbytniej wiary, że ktoś jej uwierzy, bo żadnego pomysłu na Szpital nie ma. Pomysł z analizą – śmieszny i chybiony – bo proszę mi powiedzieć: jak na podstawie nieaktualnych i nieprawdziwych danych można cokolwiek sensownego zaplanować?
We wnioskach końcowych nie ma konkretów. Są ogólniki, odniesienia do przeszłości i propozycje. Jeżeli idzie o te ostatnie, to są jakby żywcem przepisane z pisma byłego dyrektora SP ZOZ Wacława Grzebielucha ( pismo to omówiłem w poprzednim wpisie).
Pomysł ze sporządzeniem programu restrukturyzacji przez zewnętrzną firmę nigdy nie miał najmniejszego sensu. Zawsze powala mnie ta naiwna wiara naszych pseudodecydentów, iż gdzieś w świecie są od nas mądrzejsi. I szukamy tych „mądrzejszych”, którzy najczęściej okazują się tylko „mądralińskimi”. Z tej analizy „chleba nie będzie”, bo to zakalec, tyle że kosztowny – 12 tysięcy. Ale jak nas stać na utrzymywanie nic nie robiącej Pony, to i na wywalenie tej kasy też. A co?! Poszła krowa, niech idzie łańcuch!
niedziela, 1 czerwca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz