środa, 8 grudnia 2010

Przed zmianami czy już po zmianach?

Ułożyła się nowa koalicja. Może jeszcze nie w pełni, bo brak jednego wiceprzewodniczącego, ale główny zarys wieży władzy mamy zarysowany wyraźnie.

Platforma uważa, że wygrała wybory samorządowe w powiecie. Trudno jednak brać takie twierdzenie poważnie, bo jej lista zdobyła 5 mandatów w skali powiatu na 15 możliwych do zdobycia. Dodajmy do tego, że na te 5 zdobytych mandatów 1 zdobyła Unia Górowian (Zbigniew Józefiak) a drugi bezpartyjny starosta Jan Kalinowski. I teraz mamy właściwy wymiar „zwycięstwa” PO w wyborach do Rady Powiatu.

W trakcie rozmów o zawiązaniu koalicji padały różne nazwiska kandydatów na starostę. Nieraz dość zaskakujące. Trzeba też dodać, że rozmowy były długotrwałe, bo tak naprawdę PO nie ma ludzi do obsadzenia stanowisk. Partyjna ławka jest krótka i uboga i nie znajdziemy na niej ludzi z jakimś znaczącym dorobkiem w pracy zawodowej czy społecznej.

Platforma podczas wielodniowych i wielogodzinnych negocjacji przyjęła taktykę „zmęczenia przeciwnika”. Od początku mieli jednego kandydata, a był nim zastępca burmistrza Piotr Wołowicz. Kandydatura ta napotkała jednak opór potencjalnych koalicjantów. Zastrzeżenia miały charakter czysto merytoryczny. W praktyce wyglądało to tak, że podczas wewnętrznego głosowania kandydatury Piotra Wołowicza na funkcję starosty spośród 5 radnych wybranych z listy PO aż dwóch opowiedziało się przeciw tej kandydaturze. Radni ci wiedzieli w roli starosty Jana Kalinowskiego. Jen Kalinowski w roli wicestarosty widział Pawła Niedźwiedzia. Taka konstrukcja władz powiatu – wg opinii tych dwóch radnych – dawała nadzieję na reformy, których powiat tak bardzo potrzebuje.

Wygrał jednak interes partyjny PO. Platforma postawiła na swoim i podda jutro pod głosowanie kandydaturę Piotra Wołowicza. Dla tej kandydatury słyszę od członków Platformy dziwiące mnie często uzasadnienia. Słyszę np. że kandydat zna marszałka województwa. Tu należałoby się spytać: no i co z tego? Na nasze najbardziej dolegliwe bolączki marszałek województwa nie pomoże.

Nie leży bowiem w jego kompetencjach nasz szpital a to problem nr 1. Marszałek też nie zwiększy nam subwencji oświatowej, dochodów własnych, nie da pieniędzy na naprawę c.o w LO, nie zapłaci raty kredytu za szpital. No, marszałek może dać więcej pieniędzy na drogi wojewódzkie. I co najwyżej może też zjeść obiad w mniej lub bardziej wytwornym lokalu, i w bardziej lub mniej wytwornym towarzystwie. Dla zrozumienia powagi sytuacji dodam tylko, że 1 grudnia dyrekcja SP ZOZ raczyła w swojej łaskawości poinformować starostwo, że znowu nie będzie w stanie zapłacić kolejnej raty kredytu poręczonego przez powiat w wysokości 46.630,68 zł, które trzeba wpłacić do dnia 20 grudnia. Tu należy dodać, że Samodzielny Zespół Opieki Zdrowotnej jest bardzo samodzielny, ale w beztroskim wydatkowaniu niebotycznych kwot za dyżury i na kontrakty lekarzami. O 250.000 zł kredytu zaciągniętego ze starostwa nawet nie raczyła się zająknąć.

Powróćmy do argumentacji PO dla ich kandydata. „Trzeba dać szansę”, „Stawiajmy na młodych”, „Zobaczymy jak działa a jak się nie sprawdzi, to go odwołamy”. Wiem, że brzmi to dziwnie, ale tak to wyglądało w rzeczywistości. Jakoś cicho natomiast było osiągnięciach kandydata podczas wice burmistrzowania.

W powiecie o nieomal wszystkim decyduje Zarząd Powiatu. W nim PO będzie miało przewagę, bo dysponowało będzie 3 głosami. Może się okazać, że zmiany, jakie chce przeprowadzić wicestarosta Paweł Niedźwiedź zostaną zablokowane.

Nadzieją dla powiatu jest osoba wicestarosty Pawła Niedźwiedzia. Aż żal, że to nie on został starostą. Wiedza, kompetencje, brak uzależnienia od partii politycznej, zdolności organizacyjne, dynamizm w działaniu i znajomość zagadnień w administracji samorządowej wprost go predysponują do objęcia funkcji starosty. Wygrał jednak interes Platformy, który niekoniecznie musi być zbieżny (i najczęściej nie jest) z interesem mieszkańców powiatu. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze- burmistrz Wąsosza oddaje nam swojego najlepszego człowieka a on otrzymuje mniej niż by mu się należało z powodów, które podałem powyżej.

Trzeba się jednak zastanowić co nas czeka pod rządami PO. Bo to jest pytanie zasadnicze. Teraz jest tak. Dyrektorka LO nie zadbało o to, by młodzież w szkole miała zajęcia w salach, w których panuje znośna temperatura. Oczywistym wydawałoby się, że za to powinna beknąć. Pieczę nad oświatą ma wicestarosta Marek Biernacki (PO), który – jakby mogło się wydawać – powinien ukarać dyrektorkę LO za to karygodne zaniechanie.

Ale wicestarosta Marek Biernacki nie ukarze dyrektorki LO. Z powodu jej bezmyślności uczniowie marzną w szkole. I to uczniowie ponoszą konsekwencje nieudolności dyrektorki LO. Zresztą, nie pierwszy to przykład nieudolności. Dyrektorka Małgorzata Patrzykąt przegrała z pracownikami proces, bo niezgodnie z kodeksem pracy zmieniała im umowy. A to pociągnęło za sobą określone wydatki. Następnie dyrektorka Małgorzata Patrzykąt zwróciła się do Zarządu Powiatu z prośbą, by Zarząd Powiatu pokrył wydane na przegraną sprawę pieniądze, które poszły z konta LO, bo im zabraknie na płace. Ja tu czegoś nie rozumiem, albo jestem ciężkim idiotą.

Dyrektorka bierze kasę za pełnienie funkcji, przegrywa sprawę na własne życzenie a płacić mają wszyscy! A może tak zapłaciłaby dyrektorka skoro to z jej winy proces przegrano?

No, ale przy takim postawieniu sprawy słupki popularności może szlag trafić! A słupki, to dla Platformy rzecz święta!

Więc jakże ja mam wierzyć, że coś zmieni się na lepsze jeżeli wicestarosta Marek Biernacki, który jest z PO, i teraz będzie w Zarządzie Powiatu nie potrafi mając władzę wyciągnąć stosownych konsekwencji wobec osoby nieudolnej? Chyba, że wicestarosta Marek Biernacki uważa, że dobro pani dyrektor LO jest ważniejsze od zdrowia młodzieży? To niech to powie młodzieży z LO i ich rodzicom.

I to jest ten zły znak, który napawa mnie najgłębszym niepokojem. Zobaczymy co z tym fantem zrobi nowy Zarząd, bo to będzie miarą jego determinacji w dążeniu do realizowania zmian.

Jakich zmian? A tego, to ja nie wiem. Wiem, że mają być. Jutro pewnie z ust nowego starosty usłyszymy jakie one będą. Oczywiście, że to tylko słowa. Ale chodzi też o precyzję słów a nie gładkie i nic nie mówiące ogólniki.

Ja patrzę na przyszłość powiatu z najgłębszą obawą. Tu pozwolę sobie zacytować jeszcze obecnego starostę Jana Kalinowskiego, który rzekł do mnie tak: „Co ty mi tu mówisz o honorze w tym budynku. Ja tu szukałem honoru, zaglądałem nawet za nim
po kątach. I go nie znalazłem!”
Czy nastanie czas honoru, prawdy i pracy?

Brak komentarzy: