poniedziałek, 6 grudnia 2010

Spółdzielcom biada!

W piątek, 26 listopada, odbyło się posiedzenie Radny Nadzorczej spółdzielni Mieszkaniowej „Wspólny Dom” w Górze. Podczas tej nasiadówki odwołano prezesa SM Marka Downara. Na 9 członków RN za odwołaniem prezesa Marka Downara głosowało 8 osób a 1 była przeciw.

Informowałem Państwa również o próbie zwołania nadzwyczajnego walnego w spółdzielni przez grupę niezadowolonych z działań obecnego Zarządu i Rady Nadzorczej członków spółdzielni. Złożono co prawda listy zawierające 130 podpisów członków spółdzielni, ale obecne władze spółdzielni zakwestionowały ilość podpisów i stwierdziły, że listy nie zawierają wymaganych 10% członków spółdzielni. Obecni włodarze odrzucili 3 listy, bo nie miały nagłówka. A wiadomo, że bez nagłówka lista być nie może pomimo, że na listach widniały nazwiska członków spółdzielni. Oczywiście, że to błahy i prostacki chwyt, który miał uniemożliwić zwołanie nadzwyczajnego walnego. Wszak pamiętać należy o tym, że tzw. przewodniczący RN spółdzielni stołek radnego przerżnął w wyborach, a tu mu drugi chcą spod dwóch szynek tylnych zlikwidować.

A władza jak narkotyk. Mówią, że czym głupszy jej zasmakuje, tym bardziej do niej tęskni i jej pożąda. Oczywiście, proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie uważam, że obdarzony nieufnością wyborców A. Patronowski jest jakiś głupi. Co to, to nie! Ja uważam, i w mojej ocenie jest to człowiek niezwykle inteligentny. Tyle, że ma on inteligencję głęboko utajoną i nie uzewnętrznioną. Jest ona ukryta nawet przed nim samym. Ale przyjdzie czas na jej rozkwit. Może za 100, a może za 1000 lat. Państwo widzą, jakie postępy czyni medycyna. I w niej cała nadzieja dla A. Patronowskiego. Innej nadziei nie widzę.

Powróćmy do przebiegu posiedzenia RN spółdzielni. Wiadomo powszechnie, że jak się kogoś spuszcza ze stanowiska, to jakieś powody trzeba podać. W tym przypadku też jakieś podano. Jednym z nadważkich był ten, iż prezes Marek Downar wykazywał lekceważący stosunek do członków RN a przede wszystkim do przewodniczącego tegoż ciała czyli A. Patronowskiego. Na czym polegał ten „lekceważący stosunek” nie powiedziano. Przeglądając statut spółdzielni nie zauważyłem w jego zapisach rozdziału zatytułowanego: „Zasady etykiety w stosunku do członków Rady Nadzorczej”.

Wygląda więc na to, że zarzut postawiono na tzw. „wyczucie”. Mógł np. ten i ów członek RN boleśnie odczuwać swój brak profesjonalizmu i wiedzy wobec doświadczenia i wiedzy prezesa. Bywa bowiem tak, że ludzie są zazdrośni, o to, że ktoś wie więcej od nich, albo że jest bystrzejszy. Cwany prezes „całowałby rączki” i „padał do nóżek” zapewniając członka RN o „głębi jego myśli i genialności pomysłu”. I taki członek RN dumnie wypinając pierś klepałby prezesa po ramieniu mówiąc: „wita, rozumita, ja tam wiem najlepiej, że po dniu jasnym noc ciemna wschodzi”. I prezes w takim przypadku zachwycać się powinien geniuszem znawcy pór doby.

Ale najzwyczajniej na świecie prezes tym się mało zachwycał. I podpadł.

Z przewodniczącym A. Patronowskim, to już szczególne stosunki musiałby nawiązać, by przetrwać. Ja nie wiem czy czasami ten „lekceważący stosunek” do przewodniczącego nie polegał na tym, iż prezes nie śpiewał mu kołysanek do snu, nie otulał kołderką, nie stał kiedy przewodniczący Patronowski siedział. Być może powinien całować każdego dnia przewodniczącego w dłoń? Przemiennie oczywiście. W dni parzyste w lewą a w nieparzyste też w lewą (wieść gminna niesie, iż przewodniczący innych nie ma).
Nie mniej zarzut postawiono i niech prezes się z niego tłumaczy.

Inny zarzut jest już poważniejszy. Prezesowi zarzucono, że będąc naczelnikiem wydziału gospodarki komunalnej w UMiG nie spowodował wydzielenia dróg gminy z terenów spółdzielni. To, że to jeszcze prezes Żywicki zawalił sprawę przy przyjmowaniu planu zagospodarowania przestrzennego naszego miasta w 2005 roku nie ma najmniejszego znaczenia. RN i jej przewodniczący z nierozpoznaną jeszcze inteligencja mają za złe prezesowi Downarowi, że nie działał on na szkodę gminy, której był pracownikiem. Wesołe towarzystwo, nieprawdaż?

Ale, że za rządów prezesa Downara podjęto działania w tym kierunku ani słówka. Po co ludziom mieszać w głowach?

Prezesowi Dowanrowi zarzuca się również brak umowy na remont drogi wewnątrzosiedlowej. Zapomina się jednak dodać, że to Zarząd spółdzielni podejmował decyzję o jej remoncie. Nie pamięta się tez o tym, że to A. Patronowski bardzo nalegał na jej remont, bo wybory do samorządu się zbliżały. A punkty u wyborców trzeba łapać. Najlepiej za spółdzielcze pieniądze.
W zarzucie tym zapomniano dodać, że remont Zarząd – nie sam prezes! – postanowił zrobić w 3 etapach. I drogę remontowano zlecając to za każdym razem decyzją Zarządu czyli: prezesa Marka Downara, członków Zarządu – Grzegorza Oberga i Stanisławy Chrobak. Ale o tym „drobiazgu” w tym punkcie tzw. „zarzutów” ani słówka. Bo po co ludziom mącić w głowach?

Na listę „zarzutów” wciągnięto też podzielniki ciepła, a dokładnie sprawę „ukrywania” przez prezesa dokumentów dotyczących nieprawidłowego korzystania z tych urządzeń przez 4 spółdzielców. Dokumenty te odkryto jakoby w ostatnim czasie. Gdzie? W biurku prezesa, który zostawił je otwarte. Te „rewelacje” ujrzały światło dzienne akurat przed posiedzeniem RN. Prezes pierwszy raz o tym słyszy.

Kolejny zarzut dotyczył przyznania refundacji za wymianę stolarki okiennej dla jednego z członków spółdzielni. Owszem, przyznano taką refundację dla osoby, która czekała na nią 3 lata. Decyzje podejmował Zarząd a nie jednoosobowo prezes Downar. Dodać należy, że te pieniądze nie opuściły kasy spółdzielni, gdyż osoba ta była zadłużona. Zostały one w całości przeznaczone na spłatę tego zadłużenia. I raz jeszcze: decyzję w tej porwie podejmował Zarząd spółdzielni.

Kolejny „zarzut” dotyczy nieutworzenie przez prezesa Downara stanowiska pracy w spółdzielni, na którym zatrudniony pracownik miałby rozliczać ciepło pobierane przez spółdzielców. Po pierwsze, w budżecie spółdzielni nie było zabezpieczonych środków na utworzenie tego stanowiska. Po drugie, gdyby powstało byłoby nieuzbrojone w narzędzia pracy. Trzeba stworzyć program komputerowy, który pozwoliłby rozliczyć ciepło pobrane z ponad 5000 grzejników.

Należy też wspomnieć o tym, iż rozmawiano o stworzeniu takiego programu z górowskim przedsiębiorcą X. Prezes jednak sprzeciwił się temu pomysłowi z bardzo prozaicznego powodu – nie był ogłoszony przetarg na stworzenie takiego programu. Powiedzmy, że chciano tę fuchę dać pod stołem. Podobne numery w spółdzielni robiło się niegdyś i ci, którzy je robili zostali odwołani. Ale jak Państwo widzą, gdy następuje zmiana pozycji, to i inny jest poziom satysfakcji.

Firma rozliczająca podzielniki ciepła dzięki negocjacjom prezesa Downara obniżyła koszty dokonywanego rozliczenia. Ale o tym w „zarzutach” ani słowa. Za to prezes usłyszał od A. Patronowskiego: „Ile pan Downar wziął do kieszeni?” Wziął za obniżkę?! Matko Boska!

„Zarzut” kolejny, to wypłacenie pieniędzy z Funduszu Socjalnego pracownikom spółdzielni. Prezes rozdzielił pieniądze z tego funduszu w porozumieniu i za zgodą załogi. Nic w tym dziwnego, bo to ich pieniądze. I Patronowskiemu, Obergowi nic do tej kasy. Nie oni wypracowują ten fundusz i nie oni będą decydowali, jak ma zostać rozdysponowany. Nie wiadomo z jakiej przyczyny Zarząd i RN wściubiły swoje nosy w tę sprawę i zechciały mieć coś do powiedzenia w tej sprawie. Ta czysta uzurpacja posłużyła jednak za materię (nędzną co prawda) do sformułowania kolejnego niedowarzonego zarzutu.

Szkoda, że prezesowi Downarowi nie postawiono „zarzutu”, iż nie dopuścił do wypłacenia członkom RN spółdzielni diet. A że były niezgodne z prawem? A kto to liczy? Liczą tylko ci, na których konto one wpływają. Ja tam bym na miejscu Patronowskiego rąbnął prezesa do sądu. Żeby prezes nie zgadzał się przyznać diet członkom RN? Toż to skandal! Czy to jego kasa? Spółdzielców! No właśnie! Ale jak można kwiatowi spółdzielców nie dać kasy? To nieludzkie! To barbarzyństwo!

I powraca nam sprawa diet. Latem RN dała sobie diety. Potem wycofano uchwałę, ale diet nie zwrócono (ok. 5500 zł razem).

A teraz wieść budująca. Podniosła się stopa życiowa dla członków Zarządu. Ongiś, w czasach minionych, 2 członków Zarządu miało razem niespełna 900 zł diety. Teraz przyszło nowe, sprawiedliwe, oddane sprawom spółdzielców. I tak po nowemu każdy ma po 1000 zł. No i co, nie jest lepiej?! Jest lepiej członkom Zarządu. A jak jest lepiej członkom Zarządu, to i zwoływać nadzwyczajnego walnego w spółdzielni nie ma po co. Chyba, żeby członkom Zarządu się pogorszyło. A na to zgody nie było, nie ma i nie będzie. „Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy” – woła zza grobu ich duchowy przywódca Władysław Gomułka.

Ja już Państwu spółdzielcom nie będę targał nerwów opowieściami o nagrodach, bo o czym tu mówić? Marne 4000 zł, nie jest w tej sytuacji powodem do dzielenia włosa na czworo. Jakoś to spółdzielnia przeżyje. Spółdzielcy zrozumieją i wysupłają ostatnie grosze dla społecznie działającej czeredy tzw. działaczy.

By być w zgodzie z prawdą trzeba powiedzieć, że odnotowuje się też hamowani niektórych wilczych apetytów. Przykład. Członek Zarządu Grzegorz Oberg zwraca się z prośba o przyznanie mu kilometrówki na prywatny samochód. A wiadomo, że ten członek Zarządu jest super aktywny niczym proszek z reklamy. Prosi o tę kilometrówkę, bo obowiązków ma bez liku. A to na punkt złomu skoczy, by śledztwo przeprowadzić w sprawie złomu. A to znowu musi patrolować teren spółdzielni i czuwać, by pracownicy spółdzielni anten po godzinach pracy ludziom nie zakładali. No, obłożony jest robotą, jak obłożnie chory pacjent lekarzami w górowskim szpitalu w piątkowe popołudnie. I co słyszy członek Zarządu? A takie słowa: „Będziesz chodził na nogach?” Kto te odkrywcze słowa wypowiedział? Tzw. przewodniczący RN A. Patronowski.

I proszę, jak to Patronowski przywraca ład moralny w Zarządzie. I ma rację. Przecież prezes Downar też nie miał kilometrówki, to czemu miałby mieć Oberg? Społeczny członek Zarządu ugania się za dobrami materialnymi?! O tempora, o mores!
I tak można składać i układać wieści ze spółdzielni „Wspólny Dom”. Tam się dzieje! Z mojego punktu widzenia świetnie się dzieje! Dlaczego? No, tego Państwu tłumaczyć nie muszę.

A co to oznacza dla spółdzielców? A z ich punktu widzenia, to raczej dzieje się fatalnie. Bo kto zapłaci za te wszystkie ekscesy? Spółdzielcy!

I tu trochę gorzkich słów pod adresem naszych spółdzielców. Musicie Państwo sobie zapamiętać, że kto macie u władzy ludzi do niej najmniej predysponowanych. Są oni oczywistą pomyłką. I w Państwa interesie leży to, by szybko to zmienić. Ja nie namawiam Państwa do wyboru kogokolwiek na prezesa. To Państwa sprawa. Ja opisuję Państwu rzeczywistość. Tylko, że opisując już po raz kolejny sytuację w spółdzielni coraz mniej mnie te opisy bawią. To już przestaje być zabawne. To nie komedia czy farsa. To zaczyna zakrawać na dramat z tragicznym zakończeniem. A spółdzielnia jest Państwa a nie Zarządu czy Rady Nadzorczej. To Państwo płacą na ich diety. To Państwa za każdym razem – prędzej czy później – dotkną konsekwencje tych absurdalnych żądań finansowych władz spółdzielni.

I chociaż wiem, że Państwo ubawili się czytając ten tekst, to pozwolę sobie zakończyć go cytatem z Gogola, który był niemiłosiernym katem głupoty: „Z czego się śmiejecie! Z siebie samych się smiejecie!”

Brak komentarzy: