Starościna „dzień dobry” mi zasuwa a ja grzeczniutko podniósłszy lewy i prawy pośladek jednocześnie dygam, jak na kulturalnego Kanalię przystało. Widzę jednak, że starościna ma jakąś sprawę do pani, która mi makulaturę wzorcowo przygotowała więc opuszczam pomieszczenie i udaję się ku wyjściu z budynku. I już mam wychodzić kiedy naprzeciw mnie wyrasta radny Powiatowy Tadeusz Podwiński. Rozmawiamy sobie o pogodzie, zbliżającym się święcie, prognozach wzrostu gospodarki w skali makroekonomicznej, stopach dyskontowych i kursie jena w stosunku do rubla. O polityce nie rozmawiamy, bo jak wiadomo ja się na niej absolutnie nie znam. Gaworzymy, gaworzymy, gaworzymy … . Aż zebrało mi się na odwagę i walę prosto z mosty:
- Panie Tadeuszu, ale proszę mi tak szczerze powiedzieć, jak czekista czekiście, czy pan należy jeszcze do … (tu trzy razy splunąłem za prawe ramięi dwa razy się przeżegnałem – raz po katolicku a drugi po grecku i z wielkim obrzydzeniem wypowiedziałem) … „SamejBronki”?
- O!, panie Kanalio nie! Już od dawna nie!
Wzruszenie mnie ogarnęło, głos mi się załamał (ze szczęścia) i tak mówię do Tadeusza:
- Pójdź drobiażdżku mój w moje ramiona! Nawróciłeś się! Z drogi grzechu zszedłeś a więc masz szansę na zbawienie. Uściskaliśmy się serdecznie, pół holu łzami serdecznymi zalaliśmy i świat się stał piękniejszy. Duma rozpierała mi serce. Jeszcze jeden błądzący powrócił do rodziny normalnych. Hosanna!
Rozstaliśmy się i kiedy już wychodzić miałem słyszę stuk, stuk, stuk. Patrzę a „:Bukietowa” do limuzyny maszeruje. Myślę sobie – uwiecznię kobiecinę, bo może to jeden z ostatnich jej odjazdów spod tego gmachu. Ludziska coś tam o jej odwołaniu czy też rezygnacji mówią, ale co mi do tego? Ja na polityce się nie znam i mogole tym się nie interesuję. Ale dla udokumentowania istnienia (chociaż wstydliwego) „Bukietowej”, dla historii, która ma być „nauczycielką życia” niech pozostanie jej zdjęcie w archiwach, jako przestroga dla przyszłych pokoleń. I tak też się stało, jak Państwo widzicie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz