środa, 19 listopada 2008

Bob Budowniczy

Są takie sesje, które mają nieciekawy program obrad, ale życie wnosi do nich korektę. Sesja, która odbyła się dzisiaj, też zapowiadała się mało atrakcyjnie. Okazało się jednak, że niektórzy z naszych radnych przebudzili się z dwuletniego letargu i zaczynają się pytać. Nie dotyczy to oczywiście członków Zarządu, których przeznaczeniem jest dożywotni letarg i lunatyzm. O tym jednak później.
Na dzisiejszej sesji objawił nam swoje nowe wcielenie nasz Najdroższy i Wielce Czcigodny Ojciec Powiatu i Koalicji – Władysław Stanisławski. Narodzin jego nowej osobowości i umiejętności poszukiwać należy już w ubiegłym tygodniu. Wówczas to podczas posiedzenia Komisji Budżetu i Finansów objawił się radnym i gościom jako specjalista od budownictwa ze szczególnym uwzględnieniem budynków przeznaczonych dla strażaków. I nie idzie tu o jakieś Ochotnicze Straże Pożarne, bo Przewodniczący nie zamierza rywalizować z Waldkiem Pawlakiem, który jak powszechnie wiadomo jest Pierwszym Strażakiem spod Strzech. Na to, by mu nie pozwolił jego oddany koalicjant Edward Szendryk, o którym za chwilę. Jak Państwo widzą, patelnię do smażenia mam dzisiaj dość dużą, ale też i surowca po sesji nie brakuje.
Podczas posiedzenia Komisji Budżetu radny Marek Biernacki zadał swojemu minionemu idolowi pytanie dotyczące poprawek w konstrukcji strażnicy, którą wznosimy za pieniądze wojewody. Przewodniczący z nieskrywaną dumą w głosie wygłosił dłuższą mowę dotyczącą swoich racjonalizatorskich pomysłów w kupionym za 134 tys. zł projekcie budowy strażnicy. Okazało się, że boska interwencja Dobrodzieja Powiatu doprowadziła do istotnych zmian w konstrukcji budynku. I tak jego Złocistość zasugerował zmianę materiałów, z który ma być wykonany strop, udoskonalenie kanalizacji, zmianę materiałów, z których wykonana ma być elewacja budynku. Te trzy fundamentalne pomysły Ojca Mentora Koalicji pozwalają nadać mu kolejny przydomek: Bob Budowniczy.
Na dzisiejszej sesji radny Marek Biernacki powtórzył swoje pytania. I otrzymaliśmy taką samą odpowiedź. Bob Budowniczy przedstawił pokrótce swoje nowatorskie pomysły, a wszystkim gęby pootwierały się ze zdziwienia. Widzicie Państwo, jak ciężko ma Przewodniczący Bob Budowniczy. Mamy fachowców w wydziale budownictwa, ale ci nie zauważyli niedociągnięć. To Bob Budowniczy je dojrzał, skorygował, nakłonił do przyjęcia poprawek. Za co więc biorą pieniądze ludzie w wydziale budownictwa? Sądzę, iż powinni oddać część swojego wynagrodzenia dla Boba Budowniczego, bo konsultant z niego wyborny.
Nikt w ferworze dyskusji i tłumaczeń nie zauważył, iż Władysław Stanisławski przekroczył swoje uprawnienia, które nadała mu ustawa o samorządzie powiatowym. Art. 14. ustawy określa uprawnienia. W punkcie 3 czytamy: „Zadaniem przewodniczącego jest wyłącznie organizowanie pracy rady oraz prowadzenie obrad rady”. Jak więc Państwo widzą, do kompetencji Przewodniczącego absolutnie nie należy wnoszenie poprawek konstrukcyjnych. Zresztą, nie tylko to. Przewodniczący często uczestniczy w spotkaniach i rozmowach, w których – z mocy prawa – nie ma prawa uczestniczyć. I nie przejmuje się absolutnie przepisami prawa. Przepisy prawa dobre dla Przewodniczącego są wówczas, gdy pozwalają zamknąć buzię jego oponentom.
Nasz domorosły i nowo objawiony Bob Budowniczy ma również inna dziwną manierę. Radny chce np. zapytać o coś członka Zarządu Powiatu. Wówczas do akcji wkracza Papa Koalicji, który odpowiada za członka Zarządu, jakby ci byli niemowami albo idiotami. A przecież tak nie jest. O tym wie – nawet!- jeszcze nienarodzone w powiecie górowskim dziecko. Każdy uczęszczający na sesje widzi, że członków Zarządu traktuje nasz domorosły Bob Budowniczy niczym małe kociątka, które jeszcze są ślepe i na dodatek poszukują drogi we mgle.
Przykład z dnia dzisiejszego. Radny Kazimierz Bogucki pyta o harmonogram restrukturyzacji Szpitala, o który przyjęto na posiedzeniu Zarządu. Okazuje się, że niczego nie przyjmowano. W protokole z posiedzenia Zarządu wkradło się niepostrzeżenie nieporozumienie, bo tylko o nim mówiono. „Bukietowa” „wyjaśnia”, że harmonogram restrukturyzacji jest jeszcze niekompletny i „nieadekwatny” do obecnej sytuacji. Dzielnie przytakuje jej Bob Budowniczy. Wszyscy robią dobrą minę do gry znaczonymi kartami. W duchu każdy wie, że znowu bito pianę i uzgadnianie jest czystą lipą na użytek ludzi ubogich na rozumie pod warunkiem, że ich ubóstwo będzie większe niż Zarządu. A o to trudno, to jest praktycznie nieosiągalne. Wszystko, co „wartościowe” już jest w Zarządzie. Bob Budowniczy wynalazł i zaangażował, by świecić blaskiem o najwyższym natężeniu luksów. Oczy już bolą od tego błyszczenia naszego Boba Budowniczego. Jutro idę do okulisty, by zobaczyć te postępy, o których zawsze tak chętnie plecie. Zresztą Bob Budowniczy plecie zawsze trzy po trzy i absolutnie nic z tego nie wynika. Zaspokaja w ten sposób swoją miłość własną i narcystyczne ciągotki, które połączone są z egocentryzmem i przeświadczeniem, że jest najmądrzejszym, najbystrzejszym i najbardziej właściwym człowiekiem w polityce. Ale tak jest zawsze w przyrodzie kiedy trutniowi wyda się, że jest pszczołą – królową.

Brak komentarzy: