czwartek, 13 listopada 2008

Ich dwoje


Podczas „XV Biegu Niepodległości” na scenie pojawiła się starościna „Bukietowa”. Towarzyszyła ona – niestety – naszej burmistrz Irenie Krzyszkiewicz. Prosty lud trochę w osłupieniu – graniczącym z niedowierzaniem – spozierał na „Bukietową”. Szczególne rozbawienie wywoływała „gustowna” torebka, która dynadała na jej ramieniu. Tak na oko można w niej było pomieścić ok. 50 kg ziemniaków, 20 kg marchwi zimowej, 15 kg pietruszki (z nacią!) 120 główek czosnku i 25 główek sałaty. Kapusty nie liczę, bo ta wieńczy korpus naszej „Bukietowej”.

Podobne rozbawienie wywołało futerko, w które w ten ciepły piękny dzień wdziała na siebie „Bukietowa”. Lud zgadywał z jakiegoż to zwierza są skórki. Przeważył pogląd, że z kotów rasy śmietnikowo – użytkowej. Odmiana ta zwana jest też „polskim dachowcem”.
Lud jednak nie ma racji robiąc sobie chichy i chachy z „Bukietowej”. Brutalna prawda jest taka, że w cokolwiek ubierze się „Bukietowa” zawsze będzie wyglądała fatalnie. Dobry Bóg poskąpił jej urody, elegancji, gracji, sylwetki i wszystkiego tego, co nazywamy sexapilem.
Inna sprawa z naszą burmistrz. O! Tu widać, że natura nie poskąpiła niczego. Francja – elegancja! Szyk, wdzięk, gadane i te oczy! A jak kobita się porusza! Nie tak, jak „Bukietowa”, która wciąż chodzi, jakby na plecach miała 50 kg worek z paszą, a na nogach gumofilce – sztucznie, pociągając nogami. Szczególna tragedia jest wówczas, gdy „Bukietowa” nałoży szpilki. Widać, że nie ma daru do chodzenia w tego typu obuwiu, bo chodzi jak na szczudłach. Do szpilek, to trzeba mieć proste a nie krzywe nóżki, zgrabne, a nie „golonki”.
Tyle, że proszę Państwa to, że „Bukietowa” wygląda tak tragicznie absolutnie nie jest jej winą. To wina Ireny Krzyszkiewicz. Tak! Przecież wiadomo, że nasza burmistrz gasi „Bukietową” w każdym calu. Przy niej „Bukietowa” zaistnieć nie może. A nasza burmistrz zaprasza „Bukietową” na różne imprezy, staje koło niej i ta przestaje istnieć. Mimo woli nasuwają się porównania.I co? I zawsze „Bukietowa” ponosi klęskę. Ja nie wiem czy jest to świadome postępowanie naszej burmistrz, czy też chce ona wypromować w ten sposób „Bukietową”. A przecież o żadnej promocji mowy być tu nie może. Ten towar jest niechodliwy. To tylko Boski Przewodniczący – Władysław Stanisławski – zauroczył się i zadurzył w pozbawionej wszelkich zalet „Bukietowej”. Ale cóż, to starszy mężczyzna, a jak wiadomo: „głowa siwieje – coś tam szaleje”.
Na zakończenie prosiłbym panią Ireną Krzyszkiewicz, by nie robiła takich numerów „Bukietowej”. Przecież można sprawę załatwić tak: pani Irena jest na scenie – „Bukietowej” nie ma, i odwrotnie. Kobieta – kobiecie takich rzeczy nie powinna robić! Zgodzą się Państwo ze mną?

Brak komentarzy: