Pan Kazimierz Bodnar, który był praprzyczyną wczorajszego tekstu na temat „Kaszpirka z krainy siarki” postanowił poinformować o wczorajszych wydarzeniach dyrekcję naszego (?) Szpitala i Przewodniczącego Rady Powiatu – Władysława Stanisławskiego. W dniu dzisiejszym skierował do nich pismo w tej sprawie, które niniejszym – za zgodą pana Kazimierza – publikuję.
"Jestem rodowitym górowianinem, który dotychczas był orędownikiem pomocy szpitalowi w Górze. Tak było do dzisiejszej wizyty w naszym szpitalu, gdzie towarzyszyłem, jako opiekun, swojej mamie mającej skierowanie do tej placówki. Sam namawiałem matkę do pójścia do NASZEGO szpitala.
Pięć minut później wstyd mi było przed mamą i innymi obecnymi tam osobami za moją sympatię i patriotyzm lokalny wobec Szpitala, w którym przyszedłem na świat. Bezczelne zachowanie dr Marka Rodzenia wobec nas, potencjalnych pacjentów tej placówki urągało wszelkim znanym mi normom. Podnoszenie głosu na starszą kobietę wycieńczoną bólem, kpiny z cudzego cierpienia, brak jakiegokolwiek zainteresowania chorobą pacjentki.
Pierwszą moją myślą związaną z zachowaniem tego pana była taka, iż – mam do czynienie z jakimś pomywaczem udającym lekarza, i to w dodatku przygłupim. Po pewnym wywodzie wiedziałem już, że to lekarz –menadżer, który po prostu pokazał nam drzwi.
Długo dochodziłem do siebie NIKT jeszcze nie potraktował mnie ani mojej mamy w tak ordynarny sposób. Ten pan chyba nie zdaje sobie sprawy, że to ja, jak i inni mieszkańcy tego powiatu ze swoich podatków utrzymujemy ten szpital i opłacamy jego, jakże niezasłużenie wysokie, wynagrodzenie. Gdyby któryś z moich pracowników zachował się podobnie w stosunku do moich klientów w tej samej chwili byłby już byłym pracownikiem. Ale cóż to za porównanie? Moi pracownicy są po prostu dobrze wychowani.
Ja nie pragnę przeprosin od tego pana. On mi po prostu jest obojętny niczym zeszłoroczny śnieg. Ja bez jego domniemanej wiedzy medycznej sobie poradzę – jest tyle szpitali, że mam w czym wybierać, bo mnie na to stać. Innych nie stać, a więc co z nimi?
Ale żal mi, że mój szpital pokazał w jakim „poszanowaniu” ma swoich pacjentów. Mnie stać na lepsze miejsce do leczenia mojej mamy, ale co mają zrobić biedni starzy samotni ludzie, którzy zdani są na łaskę takich pseudo - lekarzy, jak pan Marek Rodzeń.
To zachowanie nie obraża mnie. Ten pan kpi z dyrekcji, która go z skądś wynalazła, kpi z Rady Powiatu ochoczo pogrążającej powiat w zadłużeniu, byle dać szpitalowi na wypłatę dla pana Marka B. Kpi z Zarządu Powiatu, który sprawuje nad nim pieczę. Kpi z całego personelu lekarskiego, bo jeżeli oni tolerują takie zachowania, to są tacy sami.
Ale najsmutniejsze jest to, że kpi z nas wszystkich - mieszkańców, którzy ufają w jego zawodowe umiejętności i mają nadzieję, że w krytycznym momencie ich życia mogą liczyć na pomoc.
Kim on jest, że wszystko mu wolno? Ja żałuję - mogłem go kopnąć w…, ale dobre wychowanie mi nie pozwoliło. Wielu mnie pytało i pyta o zdanie w sprawie naszego szpitala – czy ratować tę placówkę, czy też pozwolić na jej likwidację? Zdanie sobie już wyrobiłem i jest ono diametralnie odmienne. Nie chcę od was żadnej odpowiedzi. Jedynie mam pragnienie abyście zastanowili się nad problemem, który poruszyłem.
Wielu przeciwników szpitala straciło wiele czasu próbując mnie ustawić przeciwko naszemu szpitalowi, ale tej rzadkiej sztuki dokonał Rodzeń. Jemu udało się to w 3 minuty".
wtorek, 4 listopada 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz