czwartek, 19 sierpnia 2010

Głupota czy prowokacja?


Czasami w naszym mieście można popaść w osłupienie. Idąc wczoraj po południu koło Domu Kultury doznałem właśnie takiego uczucia. Zauważyłem, iż montuje się tam bramkę. Młody człowiek pytany o powód zakładania tego ruchomego fragmentu ogrodzenia odpowiedział, iż robi się to, bo na schodkach palą, a tak nie wejdą. Taka jest oficjalna wersja dyrekcji naszego (?) Domu Kultury. Od siebie dodam, iż tam nie tylko palą, ale też przesiadują a dodatkowo nasi parkourowcy skaczą po schodkach.

Proszę Państwa proszę zważyć na nowatorstwo czcigodnej dyrektorki Domu Kultury – Danuty Piwowarskiej – Berus. Wydumała ona sposób na palaczy: zakratować, zamknąć a nałóg zginie.
Dyrektorka Domu Kultury Danuta Piwowarska – Berus przedobrzyła jednak w swoim pacyfikacyjnym zapale. Za pieniądze podatników zafundowała coś, co grozi nie tylko poważnymi obrażeniami, ale też najgorszym. Trzeba być niezwykle oderwanym od życia, by uwierzyć w to, że przed furtką już od teraz miłośnicy dymka palili nie będą, a ci którzy skakali przestaną to robić.

Ile razy w dzieciństwie chodzili Państwo po nie swoje jabłka, na nieswoje ogródki skacząc po nie swoich płotach? I co, że nie raz nie dwa złapali i powiedzieli rodzicom? Swoje się zebrało a obce jabłka dalej były kuszące. Dzieciństwo ma swoje uroki właśnie dzięki tym symbolicznym jabłkom.

W przypadku dyrektorki Domu Kultury mamy do czynienia z myśleniem utrudnić,„życzeniowym” i „nakazowo – zakazowym”. Zakazać, zamknąć, odciąć i wystraszyć. Nie tak dawno dyrektorka Domu Kultury z grupy niezwykle sympatycznych chłopców chciała zrobić chuliganów. Nakazała umieszczenie odpowiednich filmów w Internecie, bez ich zgody i w całkowitej niezgodzie z prawem. Po interwencji burmistrz Ireny Krzyszkiewicz filmiki zniknęły, ale Danuta Piwowarska – Berus ocalała. Niestety!

Od początku trwania wakacji z wielkim zaciekawieniem oglądam zajęcia organizowane w powiatowej hali „Arkadia”. W wakacyjnym programie miały te dzieci uczyć się grillowania. Grill w parku przy „Arkadii” jest jak ta lala, zrozumienie szefa „Arkadii” dla tego typu inicjatyw jest przeogromne. No i była w letnim programie nauka grillowania. Była, ale na papierze. Trudno grillować papier, ale sprawozdanie w wykonaniu dyrektorki Domu Kultury owo „grillowanie” przyjmie i na wieki utrwali.

Na surowiec do grillowania pieniędzy nie było, ale na śmiertelną furteczkę - pułapkę Danuta Piwowarska – Berus kasę znalazła. To wszystko z myślą o młodzieży, chirurgach i – co nie daj Boże! – zakładach pogrzebowych.

Pani dyrektor Domu Kultury przykład śmiertelnego wypadku spowodowanego przez fontannę, która była w parku koło stadionu, jakoś w pamięci nie utkwił. I chce nam zafundować następne nieszczęście. Głupota to czy prowokacja?


Na naszych oczach powstaje piękny dom Kultury. Za czasów burmistrza Tadeusza Wrotkowskigo wyremontowano i oddano do użytku śliczną salę widowiskową. Lada chwila burmistrz Irena Krzyszkiewicz odda do użytku budynek po byłej łaźni, w którym mieścić się będą pracownie. Dom Kultury będzie ja z bajki. Mam tu na myśli budynek. Ale najważniejsze jest to, co w nim się dzieje. Czy w jego murach tętni życie a dzieci i młodzież nie mogą doczekać się chwili, gdy przekroczą jego progi.

Z najwyższym ubolewaniem muszę stwierdzić, że za "panowania" dyrektorki Danuty Piwowarskiej – Berus Dom Kultury nie funkcjonuje tak, jakbymy sobie życzyli. Dyrektorka nie ma pomysłu na tworzenie kultury w naszym mieście. Dlaczego? Bo się po prostu na tym nie zna. Jest fatalną pomyłką na tym stanowisku. Dom Kultury nie pyta potencjalnych użytkowników czego oczekują od Domu Kultury, ale to Dom Kultury decyduje o tym, co tam ma być. A to nie jest tak. Nie młodzież jest dla Domu Kultury, ale Dom Kultury dla młodzieży.

Można mieć nadzieję, że wraz z oddaniem nowego budynku dla potrzeb Domu Kultury nasze władze samorządowe zażądają jasnej i klarownej koncepcji działalności tej placówki. Ale powtarzam: działalności a nie twórczego „grillowania” papieru o smaku a’la Danuta – Piwowarska – Berus.

Obawiam się, że dalsze przebywanie i jałowe trwanie na tym stanowisku tej osoby spowoduje, iż pewnego dnia zobaczymy tę placówkę otoczoną zasiekami z drutu kolczastego (oczywiście w trosce, by młodzież nie zbliżała się do nowiutkich elewacji); być może tezż pojawią się „wilcze doły” (w trosce,, by młodzież nie lazła na trawnik); nie wykluczony jest też „elektryczny pastuszek" na ciągach komunikacyjnych wewnątrz gmachu (i znowu w trosce, by nie dotykać ślicznych lamperii.
A szczytem naszych marzeń może być dyrektorka Domu Kultury - Danuta Piwowarska – Berus czuwająca zza worków z piaskiem, z maximem w dłoniach, by dać odpór „chuliganom”, których rodzice płacą podatki i utrzymują Dom Kultury. I Danutę Piwowarską – Berus przy okazji też. Niestety!
Być może ona o tym nie wie.

Brak komentarzy: