niedziela, 6 stycznia 2008

Ja się nie poddaję - cz. 2

- Porozmawiajmy o cmentarzu. Dlaczego zdecydował się pan na wypowiedzenie umowy z Alfredem Bieleckim, wieloletnim dzierżawcą cmentarza komunalnego?
- Ta sprawa ma kilka wymiarów, ale w niej - jak w soczewce - zobaczyć można interesy różnych grup nacisku istniejących w Radzie Miejskiej. Kiedy powstał projekt uchwały, który miał na celu przekształcenie Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, rozpoczęły się różnego rodzaju podchody, których celem miało być utrzymanie dotychczasowego stanu szczególnie w sprawie cmentarza. Dotychczasowy dzierżawca - Alfred Bielecki - zwracał się do mnie wielokrotnie o umorzenie opłaty za użytkowanie cmentarza. Podania swoje uzasadniał tym, iż musi dokładać do prowadzenia działalności. W tej sytuacji postanowiłem pomóc panu Bieleckiemu i uwolnić go od ciężaru jakim - wg niego - stał się cmentarz komunalny. Została wypowiedziana umowa i od dnia 1 stycznia 2008 roku cmentarz miał stać się częścią spółki "Komunalnik". I wtedy się zaczęło. "Rządząca opozycja" - jak pan trafnie określa obecną większość w Radzie Miejskiej - przystąpiła do działań jawnych i zakulisowych, które zmierzały do utrzymania cmentarza w rękach pana Bieleckiego.
- Przykłady proszę?
- "Rządząca opozycja" podczas posiedzeń różnych komisji stwierdzała, iż pozostawienie cmentarza w rękach pana Bieleckiego do końca 2008 roku pozwoli mu dotrwać do emerytury. Odebranie cmentarza spowoduje, iż nie będzie miał z czego żyć. Radni zapomnieli jednak, iż podstawą działalności pana Bieleckiego są "usługi pogrzebowe" a nie dzierżawa cmentarza. Po wypowiedzenie umowy dzierżawy cmentarza pan Bielecki mógł dalej kontynuować działalność gospodarczą. Taka postawa radnych wzbudzała moje ogromne zdziwienie, gdyż zapomnieli oni o tym, iż były liczne skargi na działalność pana Bieleckiego, na wysokość pobieranych opłat. I radni o tym dobrze wiedzieli. Niektórzy z radnych przychodzili do mnie i naciskali w interesie pana Bieleckiego.
- Kto?
- A możemy o tym później?
- Możemy. Byleśmy nie zapomnieli.
- Ja nie zapomnę. Wracajmy do cmentarza. Kompletnie nie rozumiem postępowania radnych w tej sprawie. Z jednej strony pan Bielecki dokłada do cmentarza i ja, jako burmistrz, postanawiam wyjść mu naprzeciw i uwolnić od tego bolesnego ciężaru. Radni natomiast chcą najwyraźniej zrobić z pana Bieleckiego bankruta. I już sam nie wiem o co w tym wszystkim chodzi.
- Teraz to już pan przesadził!
- Jak nie wiadomo o co chodzi, to na pewno idzie o pieniądze.
- Zostawmy cmentarz i porozmawiajmy o odrzuceniu przez Radę Miejską uchwał dotyczących przekształcenia Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w dwie spółki. Dlaczego opozycja nie chciała dopuścić do przekształceń?
- Nie było najmniejszych podstaw do nieprzyjęcia uchwał o utworzeniu spółek. W postaci w jakiej ZGKiM istnieje powoduje on duże obciążenia dla budżetu gminy. Będąc dwoma spółkami ZGKiM stanie się dwoma odrębnymi zakładami, które będą na własnym rozrachunku. Jasne staną się koszty funkcjonowania każdego z nich. Można będzie zracjonalizować wydatki i zarządzanie. "Komunalnik" miał przejąć również targowisko. Ze Stowarzyszeniem Kupców, które skupia ludzi działających na targu, uzgodniono, że wpływy z placowego będą dzielone po 50%. I te 50%, przekazane Stowarzyszeniu Kupców, miało służyć podniesieniu standardów pracy na targowisku, jego wyglądu estetycznego i rozbudowę. Opozycja jednak utrąciła obie uchwały i zrobiła to celowo. Zadecydowały o tym interesy prywatne. Powiem tak: gdyby nie zmieniano statusu cmentarza, uchwały te zostałyby przyjęte.
- Obawiam się, że nie dostrzega pan wpływu wyborów na oddalenie tych uchwał w czasie.
- Obawiam się, że ma pan - niestety - rację. W zbliżających się wyborach będę robił za "czarny charakter". Nowa władza zwali na Wrotkowskiego wszystko! Swoje błędy przypisze Wrotkowskiemu a sukcesy - czyli to co zacząłem a nowi skończą - sobie. Zobaczy pan, jak szybko okaże się, że np. podatek rolny jest za niski i trzeba go podnieść, bo nie ma pieniędzy. Tak samo będzie z przekształceniem ZGKiM. Tu nie idzie o to, że to są złe decyzje. Rozpoczęło się liczenie głosów w przyszłych wyborach, zaspokojenie oczekiwań różnych grup reprezentujących prywatne interesy, które poczuły się zagrożone zmianami. To jest taka nasza gminna "pajęczynka", która powiązana nitkami niewidocznych gołym okiem interesów jest zainteresowana zachowaniem dotychczasowego stanu rzeczy. "Rządząca opozycja" - widać to gołym okiem - zgodziła się na te reguły, bo komuś zależy na objęciu stanowiska burmistrza za każdą cenę, nawet za cenę oszukania wyborców.
- Jak głosi wieść gminna potwornie zadłużył pan gminę. Jaki jest poziom długu i czy jest prawdą, że teraz będziemy spłacać długi, bo nie mamy pieniędzy na inwestycje.

Trzecia - ostatnia część wywiadu już za kilka dni.

Brak komentarzy: