czwartek, 31 stycznia 2008

Leśny "Milczek"

W dniu dzisiejszym przewodniczącym Komisji Rewizyjnej został Jan Bondzior z ugrupowania "Czasu na zmiany". Jan Bondzior jest bardzo skromnym radnym. Nie absorbuje swoją osobą radnych i widzów. Jego charakterystyczną cechą jest milczenie. Radny Bondzior milczy na każdej sesji. Wyjątkiem od tej reguły jest moment, kiedy jako przewodniczący Komisji Rolnictwa, Leśnictwa i Nieruchomości wygłasza następującą formułę: "Komisja (tu cedzi jej nazwę) nie wnosi zastrzeżeń do proponowanej uchwały". Słowa te wypowiada z emfazą i wzruszeniem, które towarzyszyło każdemu z nas, gdy będąc młodymi pytaliśmy się naszej lubej: "A kopsniesz ty mi dzisiaj szparki?" Miałem raz niewątpliwy zaszczyt odwiedzić Komisję Rolnictwa, Leśnictwa i Nieruchomości, której przewodniczył Jan "Milczek" Bondzior. Omawiano tam wówczas wysokość czynszu spółki "Temed", jaki płaci ona za wynajem pomieszczeń w "starej przychodni". Wrażenie było piorunujące. Na stole żadnych dokumentów dotyczących umów dzierżawy, żadnych rachunków, pism. Nic! Widać, że radny Jan "Milczek" Bondzior lubi porządek. Wiadomo, że papiery to bałagan. Siedzimy i obradujemy. Znaczy, ja mówię a radni słuchają. Wyłuszczyłem swoje racje, przewodniczący Jan "Milczek" Bondzior podziękował za trud i obywatelskie zaangażowanie i stwierdził, że komisja podejmie odpowiednie decyzje. To było na początku grudnia. Od tego czasu komisja się nie zebrała. Pies jechał komisję, ale kasę tracimy, bo "Temed" - jak obliczyłem - może nas wspomóc o jakieś kilka tysiączków miesięcznie. Chociaż trochę zmniejszyłoby to deficyt powiatu i sprawiło, iż nie dopłacalibyśmy do budynku, a więc i do "Temedu", co obecna władza czyni z taką ochotą. Chodzę więc, dopytuję się o datę obrad komisji i nikt nic nie wie. A radnego ani widu, ani słychu. Już myślałem, że może go wilk zeżarł albo Baba - Jaga porwała w lesie, bo jest on leśnikiem. A dzisiaj patrzę - jest radny! Uśmiechnięty, zadowolony z siebie i taki szczęśliwy. Ja trochę zdenerwowany, bo komisja pod jego cichym i milczącym przewodnictwem harmonogram przyjmowania uchwały w sprawie muzeum mi zawaliła. Zwracam się więc grzecznie i uprzejmie z zapytaniem: a kiedy to pańska komisja się zbierze? W odpowiedzi słyszę, że w przyszłym miesiącu. Więc ja równie grzecznie się pytam: a pieniądze za przewodniczenie komisji (150 zł) za styczeń się wzięło? A robota nie zrobiona! Ponieważ jednak jestem człowiekiem o gołębim sercu i konfliktów nie szukam zaproponowałem kompromis. Powiedziałem, aby poszedł do kasy starostwa i wpłacił niesłusznie pobrane wynagrodzenie. Pokaże mi dowód wpłaty i kwita jesteśmy. Bez szumu, krzyków, szlochów, bo po co to komu? Nie skorzystał. Odrzucił moją sprawiedliwą ofertę. Trudno. Na sesji będę w tej sprawie apelował.
Myślę, że Jan "Milczek" Bondzior jest świetnym kandydatem - z punktu widzenia obecnej koalicji - na szefa Komisji Rewizyjnej. Milczy jak zaklęty a więc nie będzie chlapał na lewo i prawo informacjami o ewentualnych nieprawidłowościach. Ma wstręt do papierów, to też zaleta. I rzecz najważniejsza: jest taki bystry! Same plusy.

Brak komentarzy: