wtorek, 16 czerwca 2009

Sesja w oparach absurdu

Od dawna tak się nie nudziłam podczas sesji Rady Powiatu, która odbyła się dzisiaj. Tematyka obrad była ciekawa, ale jak Państwo wiedzą, aby można było mówić o dyskusji trzeba polemistów. A cóż to za dyskusja, gdy dwóch radnych merytorycznie przywala rządzącemu Zarządowi w każdej chwili i bez wielkiego wysiłku. Powiadam Państwu, że aż żal było na to patrzeć i słuchać!

Zaczęło się od punktu mówiącego o wygaszeniu mandatu radnej Grażyny Zygan – Zeid. Radny Hołtra zauważył, iż na liście radnych nie ma nazwiska radnej, pomimo iż w dniu dzisiejszym radni maja podjąć decyzję o wygaszeniu jej mandatu. Ze strony radnego padło pytanie – co to ma oznaczać? Radnemu Hołtrze próbował odpowiedzieć radca prawny, który autorytatywnie stwierdził, iż: „mandat radnej wygasł z mocy prawa”. W sukurs radnemu Hołtrze przybył radny Bogucki stwierdzając, iż: „nie ma tabliczki z nazwiskiem radnej. Już raz tak było z radnym Kalinowskim i okazało się, iż jest on nadal radnym”.

Ponieważ argumenty świadczące, iż radna Grażyna Zygan – Zeid były mało przekonywujące radny Bogucki postawił wniosek o skreślenie tego punktu z porządku obrad. Głosowanie wykazało, iż 7 radnych nie podziela opinii sformułowanej przez radcę prawnego, 5 je podziela a 2 radnych nie ma zdania zdjęto tę sprawę z porządku obrad.

Tu muszę dodać, iż w dniu dzisiejszym obrady prowadził wiceprzewodniczący Edward Szendryk. Ojciec koalicji i Największe Dobro Powiatu – Władysław Stanisławski był nieobecny z powodu choroby. Nawiasem mówiąc zdrowie ludzkie jest kruche. Jeszcze podczas Dni Góry nasz Boski Przewodniczący poruszał się po stadionie, by nagle zaniemóc i pogrążyć się w boleści. Życzyć wypada powrotu do zdrowia, bo bez Ojca chrzestnego „Bukietowej” i całego Zarządu są oni niczym ślepe kocięta we mgle. A jak sesję prowadzi ich Stwórca, Mentor i Pasterz, to zawsze nieszczęściu zapobiegnie. A to głos odbierze, a to dyskusję w maliny wpuści, a to znowu swoimi zasługami śmignie po oczach. A dzisiaj nic! Lipa, po prostu lipa!

Powróćmy jednak do sesji. W chwili, kiedy zakończono głosowanie wiceprzewodniczący Edward Szendryk odebrał dzwoniącą komórkę nie przerywając przy tym obrad. Duża sztuka! Ręce same na ten widok składały się do oklasków.

W kolejnym punkcie „Bukietowa” składa sprawozdanie z tego, jak Zarząd powiatu zabijał czas podczas swoich posiedzeń. Dużo tego nie było, bo i skąd miało się wziąć?! Ktoś powie: „z głowy!” A ja odpowiem, że w tym przypadku oznacza to, iż z niczego.

Biedulka z braku jakichkolwiek dowodów pracy i wysiłku – za który Zarząd bierze kasę – wdepta w "krowi placek". Wspomniała, dość nieopatrznie, o likwidacji ksiąg wieczystych. Pochwaliła się, że była w stolicy i rozmawiała z jakimś tam podsekretarzem, który: „wysłuchał argumentacji”. Z błyskiem w oku stwierdziła również, iż: „czeka na umówienie się na spotkanie” z kimś tam jeszcze.

Do parcelacji „Bukietowej” przystąpił radny Bogucki. Zadał nieszczęsnej prostej kobiecie, wyniesionej na stołek dzięki Władysławowi Stanisławskiemu, pytanie: „dlaczego Rada Powiatu przez okres ośmiu miesięcy nigdy nie zajęła się tą sprawą?” „Bukietowa” z wielką pewnością siebie odpowiedziała: „przecież Pan o tym wiedział od 13 grudnia 2008 roku”. Udzieliwszy wyczerpującej odpowiedzi na temat uśmiechnęła się tryumfalnie, potoczyła swoimi wypukłymi oczami po sali i przystąpiła do konsumpcji 15 słonego paluszka, którego pożarła w mgnieniu oka.
Radny Hołtra zwrócił radnemu Boguckiemu uwagę, że niepotrzebnie się on denerwuje, bo: „pani starosta jest w trakcie umawiania się z podsekretarzem stanu w tej sprawie”. Szkoda tylko, że radny Hołtra nie spytał „Bukietowej”, kiedy ona, i tenże podsekretarz, w końcu się zejdą. Oczywiście, nie chodzi mi tu o jakieś zejście się ich dwojga, bo nie przypuszczam, by podsekretarz stanu był amatorem kwaśnych jabłek.

Radny Hołtra z niezmąconym spokojem dalej zadawał pytania „Bukietowej”, jakby licząc na jakiś cud, że usłyszy odpowiedź. I tak dopytywał się o autora wpisu w uchwale podjętej przez Radę Powiatu, na podstawie której zwiększono stawkę za jeden punkt. Tu należy się Państwu wyjaśnienie, iż grupa zaszeregowania części pracowników starostwa powiązana jest z punktami. Do 1 stycznia br. najniższa wartość punktu wynosiła 3,70 zł. Jeżeli ktoś miał grupę zaszeregowania o wartości np. 250 punktów, to pomnożywszy tę ilość punktów przez 3,70 zł wyliczymy podstawową płacę. W marcu jednak sytuacja uległa zmianie. I tak podjęto uchwałę, że wartość 1 punktu będzie wynosiła 9 zł. Oznacza to w praktyce znaczne podwyżki. Tak się wydawało radnym Hołtrze i Niedźwiedziowi, którzy na posiedzeniu Komisji Budżetu, Finansów i Gospodarki pytali skarbnika o finansowe skutki przyjęcia uchwały. W odpowiedzi usłyszeli, iż będą one minimalne. W chwili obecnej te „minimalne” skutki szacowane są na ok. 800 tysięcy złotych rocznie.

Radny Hołtra już podczas wczorajszego posiedzenia Komisji Budżetu, Finansów i Gospodarki gorliwie szukał autora owego zapisu. Nie przyznawał się nikt! Dzisiaj uparcie kontynuował swoje poszukiwania, ale jego pytaniom o autorstwo towarzyszyło wzniosłe milczenie.
Rzec można, że sprawa siarką pachnie, albo dywersją. Bo tak – ktoś uchwałę przygotował, ktoś ją skierował do komisji, ktoś ją skierował z komisji do głosowania na forum Rady Powiatu. Ale kto? – można zadać sobie dramatyczne pytanie. „Bukietowa” nie kwapiła się do odpowiedzi, gdyż usta miała wciąż pełne pośpiesznie pożeranymi słonymi paluszkami (właśnie konsumowała 159 paluszka, gdy padało to dramatyczne pytanie).

Radny Hołtra napierał dalej: „pracownicy są po konsultacjach z radcą prawnym, chcą iść do sądu pracy, by otrzymać te pieniądze, które pomimo uchwały, wciąż nie są im wypłacane. Powiadamiają o tym Państwową Inspekcję Pracy”. Radny Bogucki wspierał kolegę i również domagał się wyjaśnień w tej sprawie. Nikt nie przyznawał się do autorstwa. Ze strony rządzących nie padło ani jedno słowo. W końcu po godzinie głos zabrała „Bukietowa”. Okazało się, że tę zmiana uchwały podyktowana była: „ideą, by ludzie więcej zarabiali”. Niestety, jak wynikało ze słów byłej aktywistki „SamejBronki” dyrektorzy jednostek nie wskazali jeszcze skutków, dyrektorzy opracowują nowe regulaminy wynagradzania”.

Dla jasności trzeba wyjaśnić, iż to Zarząd Powiatu przygotowuje projekty uchwał. Następnie bada je radca prawny. Potem podpisuje je Przewodniczący Rady. Następnie zajmuje się takim projektem uchwały komisja (w naszej rzeczywistości częściej się nie zajmuje), a następnie wędruje on pod obrady Rady Powiatu.

Pytania o autora zapisu zmieniającego wartość 1 punktu na 9 zł i milczenie w tej sprawie członków Zarządu, którzy są autorami tegoż zapisu najlepiej świadczy o degrengoladzie rządzącej ekipy. Brak odwagi cywilnej i głupota! Członkami Zarządu są: „Bukietowa”, Tadeusz Birecki, Jan Sowa, Stefan Mrówka, Teresa Sibilak. Pięć dorosłych osób i zero odpowiedzialności! Żadnej przyzwoitości i odpowiedzialności!

Radny Hołtra zadał kolejny cios całkowicie skonsternowanej i pałaszującej 280 słonego paluszka „Bukietowej”: „Bierze pani udział w szkoleniu rolników z naszego terenu. Widziałem plakaty z pani podpisem – starosta górowski. Chciałbym wiedzieć co to są za szkolenia i kto za nie płaci?”
Zwrócił również uwagę „Bukietowej”, iż nie wypada jeść paluszka i w tym samym czasie z nim rozmawiać („Bukietowa” w całości właśnie pożerała 2 paluszki razem w piecu piekarniczym zrośnięte, czyli paluszka nr 309 i 310; miała baba spust!).
„Bukietowa” odwiecznym zwyczajem rodem z „SamejBronki” odpowiedziała, że: „nie musi odpowiadać już na to pytanie i odpowie na piśmie”.

W tym momencie radny Hołtra poprosił o 15 minut przerwy w obradach. Jako ostatni na sali obrad pojawił się radny Hołtra. Zbliżył się on do radnego Biernackiego i położył przed nim kartkę papieru. Marek Biernacki zerknął na nią i coś tam napisał. Wznowiono obrady. Wiceprzewodniczący Edward Szendryk stwierdził, że wpłynęło do niego pismo, które odczyta. Głośno i wyraźnie odczytał tekst. Był to wniosek o odwołanie „Bukietowej”. Na sali zapadła cisza. "Bukietowa" nie spożyła paluszka nr 399. Rekord nie zostani9e odnotowany w Księdze Rekordów Guinnessa.

Brak komentarzy: