poniedziałek, 1 czerwca 2009

Wystrzałowa impreza

II Ogólnopolski Festiwal „GóraRocka” dowiódł niezbicie, iż impreza ta ma duże szanse na wpisanie się na stałe w krajobraz górowskiej kultury. Śmiało można stwierdzić, iż organizatorzy wyciągnęli wnioski z ubiegłorocznych potknięć i zadbali, by w tej edycji je wyeliminować.
Siedem zespołów, które wystąpiły w konkursie, zapewniły zebranym dużo dobrej muzyki.
Na boisko OKF – u przybyli miłośnicy tej muzyki oraz ci, którzy nie mieli sobotniego popołudnia, co z sobą zrobić.

Pierwsi otrzymali to, na co oczekiwali. Drudzy się nie nudzili. Pogoda może nie była najlepsza, ale też za kołnierz nie lało.
Najlepszym okazał się zespół Metanoia z Żywca, który w branży muzycznej działa od 7 lat. Wg jury na wyróżnienie zasłużyły sobie dwie kapele: Good Day (Racibórz) i Mindtwister (Poznań). Jak zawsze w takich wypadkach spory o to czy werdykt był sprawiedliwy czy nie będą trwały przynajmniej do kolejnego festiwalu. Nie w tym jednak rzecz.

Organizatorzy zaserwowali też widzom znany w Poznaniu - i nie tylko - zespół Appleseed, w którym górowskim akcentem jest obecność perkusisty Macieja Hoffmanna. Muzycy z Poznania zrobili na wszystkich ogromne wrażenie, bo i grane przez nich utwory brzmiały znajomo. Każdy, kto kiedykolwiek słuchał rocka rozpoznał z łatwością brzmienie zbliżone do nieśmieretlenych Pink Floyd czy King Crimson. Czterdzieści minut w ich wykonaniu było pokazem muzycznego profesjonalizmu. Występ Appleseed zrobił na słuchaczach duże wrażenie.

Trzeba od razu zastrzec, iż nie wszystko, co grano i śpiewano musiało się wszystkim podobać. Muzyka rockowa to dość pojemne pojęcie, ale jedno jest pewne: ta muzyka do najłatwiejszych nie należy. By jej słuchać i ją kochać trzeba mieć pewną kulturę muzyczna i znajomość jej historii.
Piszę to, bo dziwię się, iż słychać głosy mówiące o nikłej ilości widzów. Czasy masowych spędów minęły bezpowrotnie. Być może tzw. „muzyka discopolowa” przyciągnęłaby więcej widzów, ale organizatorzy kochają rocka i koniec! Miłośnicy „majteczek w kropeczki, u sia , sia sia!”, też mogą zorganizować festiwal. Ktoś broni?!

Warto też pochwalić górowskie zespoły za pracę wykonaną nad sobą od ubiegłego roku. Grały one poza konkursem, ale słychać było wyraźnie, iż jest postęp. By nikogo nie wyróżniać powiedzmy obu zespołom: tak trzymać!

Jest tylko jedne drobny problem. W jednej z naszych kapel ktoś wmówił soliście, iż potrafi śpiewać. Ten okrutny żart wzięty został za dobrą monetę. Męczy się solista i słuchacze. To nie może trwać w nieskończoność! Ktoś może nie wytrzymać!

Festiwal przebiegł miłej atmosferze. Wbrew obiegowej opinii, która zawsze towarzyszy tego typu imprezom, obyło się bez chamstwa i zadymy. Nad co bardziej rozpalonymi głowami czuwała ochrona.

Organizatorom należą się słowa uznania za znalezienie sponsorów na hojne – jak na czasy kryzysu – nagrody oraz trud włożony w organizację festiwalu. Warto nie zapomnieć, iż to Unia Górowian od początku patronuje tej imprezie. Chwała im za to, iż mieli odwagę wyciągnąć rękę do młodzieży, która bardzo chciała tego rodzaju imprezy, ale nie wiedziała jak to ugryźć.


















Brak komentarzy: