poniedziałek, 15 czerwca 2009

Spotkanie z legendą

Występ „Walcmanów” podczas tegorocznych „Dni Góry” był dla wielu górowian swoistą podróżą sentymentalną w czasie, szczególnie dla ludzi czterdziestolatków i osób starszych. „Walcamani” są legendą naszego miasta, która jest wciąż żywa w pamięci górowian. Z opowieści rodziców znają tę kapelę podwórkową również ludzie młodzi.

Pomysł, by wystąpili oni po 30 latach przed górowska publicznością należy uznać za przysłowiowy „strzał w dziesiątkę”. Należy tu oddać sprawiedliwość Jerzemu Jakuczunowi, który ten występ wymyślił i doprowadził do jego realizacji.

Historyczny występ „Walcmanów” spowodował przybycie na stadion licznych rzesz ich wielbicieli. Już od godziny 15 stadion zaczął wypełniać się mieszkańcami miasta. Przeważali ludzie dojrzali – naoczni świadkowie ich występów sprzed ponad 30 lat.
Przybyli wiedzeni ciekawością i pragnieniem powrotu do czasów młodości. O godzinie 16,30 na scenie pojawiła się żywa legenda Góry – „Walcamani”. Tego dnia wystąpili w składzie: Tadeusz Zieliński – śpiew i konferansjerka, Jerzy Kozakiewicz – gitara akustyczna, Jan Kubiak – tuba B, ale w wykonaniu elektronicznym, Aleksander Minta – kultowy bęben z nazwą zespołu oraz dwa talerze, Ludwik Skoczylas – akordeon, Jerzy Jakuczun – banjo, Ryszard Lesiecki – grzechotka.

Tadeusz Zieliński w w ciepły, humorystyczny sposób przywitał górowian. Zapowiedział występ kapeli – po 30 latach - i podziękował za zaproszenie. Przypomniał członków kapeli, których niestety nie ma wśród nas – Tadeusza Kłaka, Witolda Symonowicza i Tadeusza Hirsza, którzy jak powiedział: „na pewno już kapele w niebiosach założyli”.

A później widzowie otrzymali to, na co oczekiwali. Rozległy się znajome i przywołujące piękne wspomnienia słowa hitów „Walcmanów”. Wszyscy mogli raz jeszcze usłyszeć niezapomniane: „Cyk Walenty”, „Krówki”, „Balladę o Adamie”, „Skrwawnięte serce” czy „kultowe: „Czterech łysych”.

Widowni przypomniano również monolog o „przytomnie umierającym” w wykonaniu Tadeusz Zielińskiego praz inne nieśmiertelne dowcipy i anegdoty wygłaszane przez tegoż naczelnego showmana kapeli wykonywane w przerwie pomiędzy kolejnymi utworami.
Każdy utwór widownia kwitowała rzęsistymi brawami. Dało się zauważyć, wśród starszych osób, pewne wzruszenie i zadumę, która towarzyszyła popisom kapeli. Wiele osób przyjmowało występ w głębokiej zadumie. Widać było też wyraźne wzruszenie i nastrój nostalgii wywołane przypomnieniem wzruszeń lat dawno i bezpowrotnie minionych. Wzruszeni byli nie tylko widzowie. Widać było, iż członkowie kapeli mocno przeżywają ten występ po wielu latach i w głębi serca jest im przyjemnie, iż nie zapomniano o nich.

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz na ręce Tadeusza Zielińskiego złożyła podziękowania za występ. Szczerość tych podziękowań podkreślał piękny bukiet, który wręczyła założycielowi „Walcmanów”. Członkowie kapeli szarmancko odwdzięczyli się szefowej gminy całując ją w dłoń i policzki. Był to wzruszający ostatni akord ich występu.

Warto było w niedzielę być na górowskim stadionie. Warto było przeżyć to raz jeszcze. Warto było cofnąć się myślami w przeszłość i zobaczyć jeden z jej cudownych złocistych okruchów na scenie. Dziękujemy „Walcmani” i do zobaczenia i usłyszenia. Wszyscy wierzymy, że znowu zaśpiewacie nam, górowianom.




Tadeusz Zieliński

Jerzy Kozakiewicz

Jan Kubiak

Ludwik Skoczylas

Aleksander Minta

Jerzy Jakuczun

Ryszard Lesiecki












Bardzo krótka historia "Walcmanów"


Z tej okazji należy przypomnieć – szczególnie młodszym czytelnikom – historię naszej eksportowej kapeli podwórkowej.

Wszystko zaczęło się od wieczoru „Andrzejkowego” w roku 1970, który odbywał się w górowskim Domu Kultury, kiedy to dali oni pierwszy publiczny koncert. Uczestnikom „Andrzejek” występ się spodobał a zachęceni sukcesem członkowie „Walcmanów” postanowili wypłynąć na szersze wody.

Wkrótce mieszkańcy Góry mogli zobaczyć „Walcmanów” na żywo. Z dzieciństwa zapamiętałem wóz drabiniasty z napędem konnym a na nim kilu ubranych bardzo dziwnie mężczyzn. Podróżowali oni tym wozem po ulicach naszego miasta i śpiewali bardzo śmieszne piosenki. Grali 3 - 4 utwory i przemieszczali się w inne miejsce. A za nimi my, kilkuletnie dzieciaki i nie o starsze „wyrostki”,, jak to wówczas mówiono. W ten nowatorski, jak na owe czasy, sposób „Walcmani” się reklamowali. Kapela występowała wówczas w składzie: Tadeusz Zieliński, który wymyślił „Walcmanów” i był ich szefem, konferansjerem i pierwszym solistą w jednej osobie, Władysław Kłak – mistrz gry na skrzypcach, Tadeusz Hirsz grał na akordeonie, Jerzy Jakuczun przygrywał na banjo, Jerzy Kozakiewicz wymuszał dźwięki z gitary akustycznej a Jan Kubiak dął w wielki blaszany instrument zwany fachowo tubą B. Bębny i talerze obsługiwał Aleksander Minta.

W owych zamierzchłych czasach z „Walcmanami” występował zespół taneczny, którym kierowała Maria Butkiewicz. Śliczne dziewczyny występowały w składzie: Lidia Poniecka, Barbara Malinowska. Ich partnerami do tańca byli: Jerzy Zdrzewielski, Henryk Leśniewski, Adam Baczyński.

Wielka popularność „Walcmanów” rozpoczęła się w roku 1971. Wystąpili wówczas na IV Ogólnopolskim Festiwalu Spotkań Folklorystycznych w Mielcu, gdzie otrzymali wyróżnienie. W następnym roku kapela występowała w Sobótce, Lubaniu Śląskim, Bydgoszczy. Wielkim wyróżnieniem było zaproszenie „Walcmanów” do występów towarzyszących Festiwalowi Piosenki Polskiej w Opolu. W tym samym roku otrzymali oni zaproszenie do Czechosłowacji (obecnie Republika Czeska). Występowali wówczas w miejscowości Hradec Kralowe reprezentując Dolny Śląsk w zorganizowanych w ówczesnej Czechosłowacji „Dolnośląskich Dniach Kultury”. W 1973 roku kapela ponownie występowała w Czechosłowacji występując u boku ówczesnej megagwiazdy czechosłowackiej estrady – Heleny Vondraczkowej. W tym samym roku ujrzała „Walcmanów” cała Polska na ekranach odbiorników telewizyjnych. Kapela wystąpiła w programie „Mikrofon dla wszystkich”, która to impreza stanowiła część Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Wykonany tam utwór „Skrwawnięte serce” stał się hitem.

Dzięki tym występom kapela stała się na tyle znana, iż zaproszono ją do programu, który towarzyszył otwarciu sławnej restauracji „Adria” w Warszawie w 1973. W programie tym „Walcmani” wystąpili obok takich ówczesny sław polskiej estrady: Barbary Rylskiej, Bohdana Łazuki, Anity Dymszówny, Mieczysława Święcickiego i Jerzego Duszyńskiego.

Występy w TV i liczne koncert sprawiły, iż „Walcmani” stali się znani, rozpoznawalni i zapraszani na liczne występy.

Poznano ich również za granicą. Występowali w Wiedniu (1974), Leningradzie, Moskwie, Mińsku (1976), Suhl (NRD – 1980).

Wielkim wyróżnieniem i potwierdzeniem popularności było zaproszenie „Walcmanów” do udziału w programie telewizyjnym: „Karnawałowe noce”, który nagrywano w Warszawie. Kapela wystąpiła tam obok bardzo wówczas popularnych zespołów: „Homo Homini”, „Mortale” i zespołu tanecznego Małgorzaty Potockiej : „Sabat”. Miliony telewidzów przed telewizorami oglądnęło w sylwestrową noc 1974/75 „Walcmanów” z Góry Śląskiej.

Trzeba dodać, że wraz z upływem czasu zmieniali się również członkowie kapeli. Tadeusza Hirsza zastąpił Witold Symonowicz, którego po rezygnacji w połowie lat 70 – ych zastąpił Ludwik Skoczylas. Do zespołu dołączył Franciszek Bułyszko (gitara) oraz Jerzy Zdrzewielski (banjo).

Nieoczekiwanie dla wszystkich w roku 1980 członkowie kapeli postanowili, po 10 latach bardzo udanej działalności, zaprzestać występów. Ta decyzja podyktowana była zmęczeniem wyjazdami, które powodowały długie okresy pobytu poza domem. Każdy z członków kapeli miał bliskich – żonę, dzieci, narzeczoną. Długie pobytu poza domem nie służyły ich życiu rodzinnemu i uczuciowemu.

„Walcmani” przeszli do legendy i historii naszego miasta, która ich przetrwa i będzie przekazywana z pokolenia na pokolenie.



Brak komentarzy: