poniedziałek, 1 czerwca 2009

Wina i kara

W ubiegłym tygodniu przedstawiłem Państwu zapytanie, które skierowali posłowie Platformy Obywatelskiej w sprawie likwidacji wydziału ksiąg wieczystych w Górze. Posłom na zapytanie odpowiedział w imieniu ministra sprawiedliwości podsekretarz stanu - Łukasz Rędziniak.

W piśmie podsekretarza stanu można przeczytać: „Trzeba bowiem zauważyć, że pomieszczenia, w których działają omawiane wydziały, są wynajmowane od starostwa powiatowego, co wiąże się ze znacznymi nakładami finansowymi.
W 2007 r. wydatki te wyniosły ponad 135 tys. zł. Podana kwota nie obejmuje bieżących napraw usterek budynku oraz kosztów eksploatacji sprzętu biurowego i komputerowego.”

Proszę zwrócić uwagę na zdanie, które zaznaczyłem kursywą. Niezorientowany Czytelnik może sądzić, iż Starostwo Powiatowe pobiera od sądu czynsz za „wynajmowane od starostwa” pomieszczenia. Nic bardziej błędnego!

Umowa z 1 lipca 2003 roku, która została zawarta przez Starostwo z sądem mówi, iż pomieszczenia te udostępnione są wydziałowi ksiąg wieczystych nieodpłatnie. W lipcu 2003 roku powierzchnia zajmowana nieodpłatnie przez wydział ksiąg wieczystych wynosiła 235 m kw.

Kiedy w 2004 roku znalazł się i nas również Zamiejscowy Wydział Grodzki z siedzibą w Górze otrzymał on od władz powiatu pomieszczenia o łącznej powierzchni 345 m kw. Również nieodpłatnie!

Razem od 2004 roku instytucje te zajmują w budynku należącym do starostwa 581 m kw., z których korzystają nieodpłatnie. Płacą jedynie za media, to wg rzeczywistych kosztów.

Proszę zauważyć, iż w informacji na temat likwidacji wydziału ksiąg wieczystych, która umieszczona została na stronach starostwa, nie znajdziecie Państwo informacji na ten temat.
Nikt także nie zadał sobie trudu uściślenia nieprecyzyjnej informacji, którą poczęstował posłów Sławomira Piechotę i Stanisław Huskowskiego poczęstował podsekretarz stanu.
A szkoda, bo sądzę, iż jest to jeden z ważnych argumentów na rzecz utrzymania w naszym mieście tej jakże koniecznej instytucji. Widać, iż władze samorządu powiatowego bardzo cieńko przygotowały się do wizyty w Warszawie, podczas której miały nadzieję odwojować sąd w Górze.

Chwalimy się tym, iż ekipa na, czele której stał Sławomir Rutecki, włożyła w przygotowanie budynku ok. 700 tys. zł, (i słusznie!) ale nic nie wspominamy tym, iż od samego początku partycypujemy w kosztach funkcjonowania tej placówki. Weźmy i pomnóżmy 580 m kw. razy 7 zł (średnia stawka z 1 m kw. w naszym mieście) i okaże się, iż nasz powiatowy samorząd przekazał na funkcjonowanie sądu ok. 240 tys zł, w ciągu pięciu lat. To kawał grosza, a przecież nie należymy do powiatów zamożnych.

Wciąż bez odpowiedzi pozostaje pytanie: dlaczego nieprecyzyjnych sformułowań podsekretarza nikt nie prostował? (znając jednak inercję panująca w tej instytucji za rządów obecnej koalicji bardzo zdziwiłbym się, że ktoś z włodarzy to czytał!).

Trzeba tu oddać sprawiedliwość Władysławowi Stanisławskiemu, którego aktywność przy tworzeniu sądu jest niepodważalna. To on wykorzystując swoje znajomości w kręgach sądowniczych i pomógł przepchnąć ten projekt ówczesnym włodarzom powiatu – Ruteckiemu i Mielczarkowi. Jego pomoc była wprost bezcenna.

A dzisiaj, gdy Władysław Stanisławski sprawuje niczym nieograniczoną władzę w powiecie, bierze udział w zagładzie czegoś, czego był współtwórcą. W sytuacji możemy mówić o drwiącym rechocie historii. Tyle, że na ten rechot Przewodniczący sobie w pełni zasłużył. Ale czy zasłużyli mieszkańcy powiatu?

Brak komentarzy: