czwartek, 18 grudnia 2008

PO odpytana

13 grudnia do naszego miasta zawitała grupa parlamentarzystów z Platformy Obywatelskiej. Spotkanie, które pierwotnie miało odbyć 10 grudnia z powodów niezależnych od organizatorów przełożone zostało o kilka dni. Spotkanie odbyło się przy dość słabej frekwencji.

Tradycyjnie nie pojawili się zbyt licznie radni powiatowi – 5/15. Nie odnotowałem obecności radnych miejskich. Gminę reprezentował wiceburmistrz Piotr Wołowicz, który jest jednocześnie szefem powiatowych struktur górowskiej PO.

Dla przypomnienia – obecny na sali radny powiatowy Marek Biernacki – jest szefem struktur gminnych. Odnotowałem również obecność członka zarządu naszej PO – Piotra Iskry.

Goście pojawili się w następującym składzie: posłowie - Sławomir Piechota i Marek Skorupa oraz dwóch senatorów Jarosław Duda i Władysław Sidorowicz.



Od lewej: Marek Skorupa, Sławomir Piechota, Jarosław Duda, Władysław Sidorowicz, wiceburmistrz - Piotr Wołowicz

Każdy z parlamentarzystów pokrótce przedstawił problemy, którymi zajmował się rząd Tuska przez ostatnie 2 lata ze szczególnym uwzględnieniem własnego udziału w pracach komisji sejmowych i senackich. Słuchając wystąpień gości stwierdziłem, że pod względem pijarowskim są bardzo sprawni.

Wreszcie nastał czas zadawania pytań. Pytano o „pomostówki” i społeczne oraz wyborcze skutki tej niepopularnej dla wielu decyzji rządu. Bardzo spodobała mi się wypowiedź Jarosława Dudy, który stwierdził, iż rządzenie nie polega na unikaniu podejmowania niepopularnych decyzji. Do władzy – mówił poseł – PO poszła po to, by dokonać niezbędnych zmian i zreformować to, co zostało przez poprzednie ekipy odłożone na półkę ze względu na bark odwagi w podejmowaniu niepopularnych decyzji. Przykładem takiego nierozwiązanego problemu są właśnie emerytury pomostowe, które – jak zakładano wcześniej – miału już dawno zniknąć.

Wypowiedź posła Dudy poparł poseł Sławomir Piechota. Jak sam powiedział, poszedł do polityki, bo wierzy, że można coś pożytecznego zrobić. Z wykształcenia jest radcą prawnym i zarabiał w swoim fachu znacznie więcej niż jako poseł. Nie żałuje jednak swojej decyzji, bo ma wiarę i przekonanie, iż jego polityczna działalność pomaga ludziom – szczególnie niepełnosprawnym – żyć lepiej i godniej.

Nieprzekonywujący byli goście w obronie atakowanego przez obecnych KRUS – u. Dopytywano się o datę zreformowania tej instytucji. Większość obecnych wyrażała swoją dezaprobatę dla niskich składek rolników, do których rent i emerytur dopłacają podatnicy. Goście ripostowali, iż jeszcze więcej dopłaca się do ZUS.

Nie ukrywali jednak, iż natrafili w tej sprawie na opór koalicjanta – PSL. Stwierdziłem wówczas, ze powinni rozmontować PSL, tak jak PiS rozbroiło LPR i „SamąBronkę” czym przyczynią się do dobra Polski. Goście nie kryli rozbawienia a w ich oczach widać było marzenie, by moje słowa: „ciałem się stały”.
Mirosław Żłobiński dość uporczywie dopytywał się o reformę oświaty, którą epatuje opinię publiczna minister Katarzyna Hall.

Wg niego są to działania pozorne, które nastawione są bardziej pod „publikę” niż zmierzają do rzeczywistych zmian. Goście raczyli się z mówcą nie zgodzić i przekonywali go, że minister zna się na oświacie a zmiany są rzeczywiste. Pytającemu szło o organizację małych szkół i przedszkoli na obszarach wiejskich. Słusznie zauważył, że za deklaracjami minister Hall nie idą czyny. Brak jest rozporządzeń i pieniędzy na realizację zapowiadanych reform. W efekcie goście nie przekonali Żłobińskiego a on gości. Ważne jednak, ze się nie pobili.

Ja dociekałem przyszłości jaka rysuje się przed naszym Szpitalem w obliczu prezydenckiego veta ustaw zdrowotnych. Senator Władysław Sidorowicz wziął na swoje barki wyjaśnienie zagadnień, które mnie interesowały. Spytałem alternatywę dla veta prezydenta. Senator poinformował mnie, iż jest powołany zespół, który nad tym pracuje. Na moje pytanie o efekty tych prac wyjaśnił, że prace Ida w kierunku oddłużenia Szpitali, ale przez – jak to nazwał – bardzo trudną dla samorządów likwidację zadłużonej placówki i powołanie nowej. Dopytywałem się również o ewentualne oddłużenie.

Spytałem wprost: czy będzie automatyzm w oddłużaniu szpitali? W odpowiedzi usłyszałem, że nie. Automatyzmu nie będzie. Każdemu zadłużonemu szpitalowi fachowcy będą przyglądali się z osobna. Analizowana będzie struktura długu, jego powstanie i sposób zagospodarowywania środków finansowych. Dla placówek zadłużonych planuje się opracowanie programów restrukturyzacji. Kiedy nastąpi oddłużenie? Senator Sidorowicz nie potrafił podać choćby przybliżonej daty. Pytałem tez senatora czy wg jego wiedzy powinniśmy trwać nic nie zmieniając czy też należy nic nie zmieniając czekać na oddłużenie. „Robić!” – odrzekł senator.
Bardzo zastanawiająca była w tym kontekście wypowiedź senatora na temat opłacalności naszego Szpitala. Poinformował on zebranych, iż istniej poważna analiza, która pozwala stwierdzić, że żaden szpital, który swoim zasięgiem obejmuje mniej niż 70 tysięcy mieszkańców nie jest w stanie prawidłowo funkcjonować ze względów ekonomicznych. Zawsze koszta będą przewyższały zyski, bo ochrona zdrowia staje się coraz droższa. Na naszą bolączkę poradzono nam szukanie możliwości połączenia naszego Szpitala z innym, tak by obie placówki miały 70 tysięcy potencjalnych pacjentów. Jeżeli zestawimy tę informację z faktem, iż nie będzie automatyzmu oddłużenia, to …. . Wnioski do wyciagnięcia pozostawiam Państwu.

Mowa była również o bezrobociu w naszym powiecie (Sławomir Piechota był dobrze zorientowany w tej tematyce), które jest wciąż wysokie (17,2%). Rozmawiano o konieczności sięgania po środki unijne, które pozwalają samorządom się rozwijać. Mówiono o moście w Ciechanowie jako fakcie dokonanym. Tu na swój sposób błysnął Bob Budowniczy dopominając się o pieniądze na drogi prowadzące do mostu, bo jeżeli ich nie będzie wówczas: „most będzie zabytkiem architektonicznym”. W tym miejscu pozwoliłem sobie poinformować Boba Budowniczego, że pieniądze na drogi są. Wywołałem tą informację jego najwyższe zdumienie. Glos wydała tez z siebie „Bukietowa”. Prosiła ona o pomoc, bo nie może sama dać sobie rady. Wyczytała, że księgi wieczyste chcą przenosić z Góry (posłowie pomóżcie!). Prosiła też o pomoc w sprawie urządzenie w nowych pomieszczeniach Powiatowego Urzędu Pracy, bo ona nie potrafi pieniędzy znaleźć na ten cel. Użyła też słowa „lobby”, gdy zaapelowała do obecnych posłów i senatorów o pomoc. Zapomniała dodać, że jeszcze niedawno jej „lobby” z „SamejBronki” zasiadało (niestety!) w Sejmie i wówczas jakoś nic dla Góry nie zrobiło. Dwa lata temu te „lobby” szlag trafił (Panu niech będą dzięki!). Ona gości zapomniała o tym poinformować, ale ja nie zapomniałem. Wcale się nie zdziwili, bo stwierdzili: „ostrzeżono nas”. Tu spadł mi kamień z serca.

Spotkanie przebiegało w miłej i sympatycznej atmosferze pomimo wyraźnych różnic w poglądach. Pytania zadawali również członkowie górowskiego Pis, którzy przyszli na spotkanie, bo na tym polega prawdziwa polityka a nie gówniarzeria – polityką na wyrost zwana. Szkoda tylko, że goście mieli czas na jedynie dwugodzinne spotkanie z tymi górowianami, którzy jeszcze czymkolwiek się interesują. Miejmy też nadzieję, że parlamentarzyści będą częściej obecni w Górze i znajdą więcej czasu na spotkania z wyborcami. A organizatorów upraszałbym gorąco o bardziej dogodne godziny spotkania, bo 14 w sobotę jest tak samo dobra na tego typu spotkanie jak pierwszy dzień Bożego Narodzenia.

Brak komentarzy: