piątek, 12 grudnia 2008

Schody intelektu

Dzień dzisiaj taki jakiś ponury, szary i pozbawiony blasku. Tylko humor i śmiech może ten dzień jeszcze choć odrobinę uratować i odmienić. Co by tu opisać? Ciężko coś w taki dzień skonstruować, bo skupić się trudno. Tak więc – nie rozglądając się zbyt długo – przywołajmy temat dyżurny: działalność najczcigodniejszego Zarządu naszego powiatu.
Na ostatnim posiedzeniu Komisji Budżetu, Finansów i Gospodarki radny Marek Hołtra poruszył problem schodów w siedzibie Powiatowego Urzędu Pracy. Schody te – jak Państwo widzą – chluby nam raczej nie przynoszą.


Radny Hołtra zaproponował, by przeprowadzić remont schodów. Komisja Budżetu, Finansów i Gospodarki pod przewodnictwem Pawła Niedźwiedzia przychyliła się do tej propozycji. Postanowiono zobowiązać dyrektorkę PUP – Barbarę Murlik – by ta złożyła stosowne pismo w tej sprawie na ręce czcigodnych członków Zarządu. Proszono przy tym o pospiech, bo remont schodów miał być zakończony jeszcze w tym roku. Znaleziono wykonawcę, który przybył do siedziby PUP, schody obejrzał i stwierdził, że jeżeli do 5 grudnia otrzyma zlecenie, to bez problemów nowe schody wykona do końca roku. Drewniane barierki miały być opalone z tej wulgarnej farby i cieszyć oko naturalną strukturą i barwą drewna. Koszt remontu – ok. 17 tys. zł. Dyrektor POP pismo napisała, wysłał i czekała.
Do akcji przystąpił zacny Zarząd. Członkowie Zarządu udali się do siedziby PUP, by na własne oczy zobaczyć czy stan schodów jest tak opłakany, jak odmalował to radny Hołtra. Mają prawo nie uwierzyć, bo sami tam nie chodzą. Ich rodziny też nie, bo przecież „dzieci radnych muszą gdzieś pracować” (najlepiej w starostwie). Elita powiatowych mędrców przybyła na miejsce. Rozpoczęły się oględziny, którym towarzyszyło marszczenie czoła, kiwanie głowami (wiem, że tu przesadziłem!), posapywania, dotykanie przedmiotu zainteresowania, cmokanie, skazane z góry na niepowodzenie próby myślenia, zafrasowanie, głębokie zastanawianie się co też kobieta na obiad dzisiaj zrobi. Jednym słowem – areopag mędrców powiatowych w akcji!
Nie po to jest jednak Zarząd, żeby mu tam jakaś komisja czy szeregowy radny coś kazał. Zarząd rządzi się własnymi prawami, które w tym sezonie dyktuje Bob Budowniczy. Zaczęto więc kombinować. Temat prosty – jak nie zrobić remontu schodów, jednocześnie sprawiając wrażenie, że się je jednak remontowało. Dumano, myślano, łapano się za głowę (znów przesadziłem!), sapano, pojękiwano. I tak to leciało, aż wymyślono!
Teraz klękajcie narody! Wydumano, że owszem schody trzeba remontować. Aby jednak zmniejszyć koszta wpadnięto na pomysł w swojej prostocie genialny. Wydumano, by nabić na stare deski … nowe! Państwo doceniacie bezsprzeczną rewolucyjność tego zbiorowego wytworu myśli ã rebours?! Jakaż prostota! Jakież nieskomplikowane a przy tym nowoczesne, tak w formie jak i treści. Tak, tak. Tak to się robiło za młodych lat towarzysza Mrówki. Jak dziura w ścianie a pochód 1 – majowy miał koło dziury zaiwaniać, to wieszało się transparent: „Dobrobyt towarzysza I sekretarza – dobrobytem całego narodu!” i sprawa załatwiona. Na amen.
Proszę też zauważyć, że Zarząd pozazdrościł Bobowi Budowniczemu jego niewątpliwych zdolności konstrukcyjnych. Oni też pokazali, że sroce spod ogona nie wylecieli i „pomysła” mają! W końcu wymyślili konstrukcję niespotykaną nigdzie indziej. Musicie Państwo docenić ten ogrom pracy jakiegoś tam ich organu – bo mózgu do tego nie mieszajmy!
Ja nawet Państwu powiem, że mi się ten pomysł podoba. Ale pod jednym warunkiem. Te nowe deski to ja sam na ochotnika – darmowo! – przybiję. Gwoździe nawet kupię! Przybijać jednak sobie życzę tę skamienieliną, która to wydumała. I powiem, że mogę nawet walić po dwieście, pięćset, tysiąc gwoździ w jedna deskę! A co mi tam?! Skamienielinie nic złego się stać nie może! To już jej nie zaszkodzi! Wręcz przeciwnie – może mieć charakter terapeutyczny.
Jeżeli chodzi o Zarząd powołany przez Boba Budowniczego, to mnie „one” już niczym nie zaskoczą. Nawet pomysłem na prostowanie drewnianych gwoździ.

Brak komentarzy: