czwartek, 19 marca 2009

Jawne i niespecjalnie tajne

O dwóch sprawach musza Państwo wiedzieć, które miały miejsce podczas wczorajszej sesji Rady Powiatu. Mowa była o kondycji finansowej Szpitala. Podczas omawiania zagadnień z tym związanych dyrekcję placówki reprezentował główna księgowa – Agnieszka Świt. Poinformowała ona radnych, iż od stycznia 2009 roku płacone są składki na ZUS i podatek dochodowy od osób fizycznych. Podatek PIT - 4, z którego zapłatą Szpital zalega został zawieszony w egzekucji komorniczej i jest spłacany w formie rat.
Wysokość zadłużenia Szpitala wynosi obecnie 41,8 mln zł. W tej kwocie mieści się kredyt długoterminowy (12,2 mln) i zobowiązania krótkoterminowe – 29,6 mln zł. Na te ostatnie składają się: zobowiązania publiczno – prawne w wysokości 23,1 mln, które mają zostać pokryte dotacją, na podstawie założeń „planu B”. Ogromne są koszta egzekucji komorniczych – 2,3 mln. Utworzona została rezerwa na ich spłatę w kwocie 1,4 mln zł.
Wysokość kontraktu z NFZ na pierwszy kwartał wynosi 6,014 mln. W przypadku kontraktu na ratownictwo medyczne umowa zawarta jest na okres I kwartał i wynosi 0,55 mln zł. Dyrekcja Szpitala zakłada, iż w II półroczu wysokość kontraktu z NFZ nie będzie niższa i razem będzie ona miała wartość 13,31 mln zł.
Skończyło się płacenie przez NFZ za tzw: „nadlimity” czyli usługi medyczne wykonywane ponad wielkość umowy z NFZ. Oddziały: wewnętrzny, chirurgiczny, dziecięcy przekroczyły wartość zawartych kontraktów, ale z tego tytuły nie otrzymamy pieniędzy. Słabo wykorzystuje kontrakt oddział ginekologiczno – położniczy (82%). Z tego powodu przez styczeń i luty nie zarobiliśmy ok. 80 tys.
To tyle o sytuacji Szpitala. Był jeszcze jeden punkt, ale rozpatrywano go przy drzwiach zamkniętych, bo Przewodniczący Rady ogłosił tajność obrad. Omawiano kulisy wypadku z 10 lutego 2009 roku, w sprawie którego postępowanie wyjaśniające wszczęła prokuratura w Głogowie. Okoliczności tego tragicznego w skutkach zajścia referował radnym dyrektor Szpitala ds. medycznych – Zygmunt Iciek. Użycie słowa „referował” jest przesadą. Wyjaśnił on radnym, iż nie chce komentować sprawy aż do czasu zbadania ją przez prokuraturę. I w ten sposób radni – i opinia publiczna – pozbawieni zostali możliwości zapoznania się ze sprawą, która ciąży na reputacji naszego Szpitala. A szkoda. Być może jakieś logiczne i spójne wyjaśnienia rozwiałyby – chociaż w części – krążące o tej sprawie opinie i całkowicie różniące się od siebie wersje wypadku. Gęsta atmosfera wokół Szpitala nie jest nam potrzebna. Takie postawienie sprawy powoduje, że ponownie zaczną rodzić się domysły, które zaufania do tej placówki nie przyniosą. Stało się źle.

Brak komentarzy: