poniedziałek, 16 marca 2009

Tak żle i tak niedobrze!

Zaczyna się sprawdzać stare przysłowie, które mówi: „ludziom nigdy nie dogodzisz”. Sprawy związane z budową mostu nabrały przyśpieszenia i już słychać chór niezadowolonych, którzy utyskują na brak obwodnicy w naszym mieście. Na most czekaliśmy cztery dziesięciolecia. W końcu będziemy go mieli. Dzisiaj w wielu internetowych komentarzach słuchać utyskiwania, iż „tiry rozjeżdżą Górę”, „zniszczą miasto”, „zabija dzieci”. Wszystko to być może, ale … .
Czy most spadł znienacka, niczym deus ex machina? A może marszałkowie samorządu wojewódzkiego przywieźli tę wieść akurat 13 – tego, by zrobić mieszkańcom naszego powiatu na złość? Czy też nikt nigdy nie słyszał o staraniach, by most powstał, bo te dążenia były prowadzone w najgłębszej konspiracji?
Oczywiście, żadna z powyżej wymienionych opcji w grę nie wchodzi. Wiedziano, że most prędzej czy później będzie, bo jego powstanie wymuszała istniejąca rzeczywistość gospodarcza.
Czytając wypowiedzi na temat mostu i obwodnicy, której na razie nie będzie, można odnieść wrażenie, iż za ten ostatni fakt winę ponosi wyłącznie urzędująca od roku burmistrz Irena Krzyszkiewicz. Przepraszam, ale historia naszego samorządu nie zaczyna się od Ireny Krzyszkiewicz i na niej nie skończy. Prawidłowo postawione pytanie brzmi: co zrobili poprzedni włodarze naszej gminy, by można dzisiaj było przystąpić do budowy obwodnicy. Czy przeprowadzono niezbędne zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego? Czy dokonano wywłaszczeń terenów pod budowę obwodnicy? Czy zrobiono dokumentację techniczną obwodnicy? Na wszystkie te pytania odpowiedź jest przecząca. Więc skąd te żale pod adresem burmistrz Ireny Krzyszkiewicz?
Z głupoty czy złej woli? A może z zawiści, że to podczas jej urzędowania sprawa znalazł szczęśliwy finał? To, co czytam na leszczyńskich portalach, jest po prostu głupotą.
Ideałem byłoby, aby wraz z drogami powstała obwodnica. Tyle że tej obwodnicy nikt nam nie wybuduje. To nasz samorząd musi przygotować tereny i plany a później starać się o pieniądze na realizację tej inwestycji, bo nawet przy koszcie rzędu 100 mln nie jesteśmy w stanie sami sfinansować tej budowy. Wicemarszałek Grzegorz Roman powiedział to wyraźnie i bez owijania w bawełnę: „samorząd wojewódzki nie będzie rozwiązywał waszych problemów za was. My możemy pomóc, ale musimy wiedzieć w czym, i ile to będzie kosztowało”. Powiedziane jasno i bez podlizywania się potencjalnym wyborcom PO. Czasy dobrych wujków minęły bezpowrotnie.
W tym chórze niezadowolonych, którzy swoje pretensje kierują tylko pod adresem urzędującej władzy, jakoś nie słyszę pretensji do radnych, z których nie jeden zasiada w radzie kolejną kadencję. Oni też nie wiedzieli, że most musi powstać? A gdzie byli podczas licznych w poprzednich kadencjach sesji? Dopominali się o wywłaszczenia, skup działek pod obwodnicę, projekt obwodnicy? Siedzieli cichutko jak myszki pod miotłą!
I już oczami wyobraźni swojej wiszę, jak w wyborach 2010 roku obwodnica stanie się przebojem wyborczym. Każdy komitet wyborczy będzie wpisywał hasło budowy obwodnicy na swoje sztandary i dumnie dzierżył ten miraż przed wzrokiem wyborców. Pamięć o tym, że gdy było się radnym nic się w tej sprawie nie zrobiło poddana zostanie procesowi amnezji. Winna będzie obecna władza.
Matki straszone będą widmem swoich pociech rozjechanych na miazgę przez tiry, mieszkańcy Starej Góry – bezsennymi nocami wypełnionymi hałasem pędzących wielotonowych ciężarówek, mieszkańcy ulicy Starogórskiej wizją walnych się budynków. Atmosfera przedwyborczych spotkań będzie podgrzana i przegrzana. Oczywiście zaniepokojeni i ubolewający będą obiecywali, że już po objęciu władzy w mig zbudują obwodnicę, bo od zawsze o nią się upominali, ale władza ich nie słuchała.
Wszystkim bezrefleksyjnym krytykom budowy mostu dedykuję taką oto myśl do rozważenia. Most nie będzie budowany. Powstanie podstrefa specjalnej strefy ekonomicznej. Pytam się: kto, przy zdrowych zmysłach, nią się zainteresuje jeżeli nie będzie mostu, który daje nam okno na szeroki świat?

Brak komentarzy: