czwartek, 10 lutego 2011

W imię transparentności

8 lutego odbyło się pierwsze posiedzenie Komisji Statutowej Rady Powiatu. Komisja powołana została z inicjatywy przewodniczącego Rady Powiatu – Zbigniewa Józefiaka jeszcze w grudniu ubiegłego roku. Przewodniczący przygotowując się do pełnienia powierzonej mu funkcji zadał sobie trud przestudiowania obowiązującego statutu i doszedł do słusznego wniosku, że jego treść nie przystaje do obecnie obowiązujących przepisów prawa. Jak bardzo nie przystaje udowodniła wczorajsza dyskusja nad częścią zapisów statutu.

Do pracy w komisji zgłosili się radni: Marek Zagrobelny, Zbigniew Józefiak, Marek Biernacki i Piotr Iskra. Na przewodniczącego komisji wybrano radnego Marka Zagrobelnego.
Obowiązujący statut pochodzi z 1999 roku. Przez 12 lat dokonano w nim tylko dwóch zmian, które wynikły z ingerencji nadzoru prawnego wojewody.
Samodzielna próbę dostosowania statutu do nowych przepisów prawnych podjęto w roku 2008. Skończyła się ona fiaskiem na skutek oporu przed zmianami ówczesnej koalicji.

Przewodniczący komisji zaproponował, by najpierw przeglądnąć statut paragraf po paragrafie i zorientować się czy brzmienie paragrafów jest zgodne z obecnie obowiązującym prawem. Sugestię tą członkowi komisji zaaprobowali jednomyślnie.

Statut powiatu liczy 20 stron (bez załączników). Podczas wczorajszego posiedzenia członkowie komisji doszli do połowy strony 7 (§ 30). Posiedzenie komisji trwało 1,5 godziny.

Już w pierwszym zdaniu dokumentu: "Statut Powiatu Góra” pojawiły się – i słusznie wątpliwości – dotyczące rzeczownika „Góra”. Widoczny gołym okiem potworek językowy zamieniono na przymiotnik: „górowskiego”. W §2 do zdania: Siedzibą władz powiatu jest Góra” dopisano: „miasto Góra”.

W §4 wykreślono słowo: „może”. Paragraf ten brzmiał: „Powiat może posiadać własny herb i flagę ustanowioną przez radę powiatu w drodze uchwały”. W ten sposób członkowie komisji proponują Radzie Powiatu, by nie „może”, ale na pewno był herb i flaga. To może być mocny znak promocyjny powiatu. Dotychczas obowiązujący herb nie wzbudza nadmiernego entuzjazmu w nikim.

W § 5 dokonano zmiany poprzez połączenie p. 1 z 2, bo w znacznej mirze nakładały się one na siebie. Rzecz dotyczyła funkcjonowania kierowników powiatowych służb, inspekcji i straży.

Dużo emocji wzbudziło brzmienie § 8, który jest bardzo bliski mojemu sercu. Rzecz oczywiście idzie o dostęp do informacji publicznej. Zapisy w statucie były nieostre i ponadto zawierały katalog dokumentów, do których osoba zainteresowana ma prawo mieć dostęp. Tu należy dodać, że zapis ten powstał w okresie, gdy nie było jeszcze ustawy o dostępie do informacji publicznej, która weszła w życie 6 września 2001 roku.

Przewodniczący Rady - Zbigniew Józefiak, stanął na gruncie zapisanej w art. 1 tej ustawy definicji: „Każda informacja o sprawach publicznych stanowi informację publiczną w rozumieniu ustawy i podlega udostępnianiu i w trybie określonych w niniejszej ustawie”. Jak stwierdził Zbigniew Józefiak: „zapis ten jest zgodny z art. 61 Konstytucji i jest żywcam przeniesiony do ustawy”.
Wątpliwości niektórych członków komisji wzbudziła ogólnikowość zapisu ustawowego. Wówczas przytoczyłem treść wyroku NSA w Bydgoszczy (z 6 lutego 2008 r, sygn. akt. II SAB/Bd 31/07, który brzmi: „Wykonywanie zadania publicznego nie może polegać na realizacji sprawy prywatnej i stąd pod pojęciem informacji o sprawie publicznej należy rozumieć również każdą czynność i każde działanie organu władzy publicznej w sferze prawa administracyjnego, ale też np. w sferze prawa cywilnego”.

Z uzasadnienia wyroku sądu wynika, że praktycznie każda wytworzona w starostwie informacja podlega jawności.
Są oczywiście informacje „wrażliwe”, ale ten problem reguluje ustawa o ochronie danych osobowych, w której zawarty jest katalog spraw podlegających ochronie prawnej (np. w art. 27).
Radny Marek Biernacki optował za wprowadzeniem opłat za kserowanie dokumentów czy też ich nagrywanie na płycie CD, gdyby petent tego zażądał. Zbigniew Józefiak stanął na stanowisku, iż nie ma podstaw prawnych do wprowadzenia takich opłat.
Radny Marek Biernacki użył dość dziwnego argumentu na wsparcie swojej dość wątpliwej tezy o pobieraniu opłat. Chodziło mu o to, co by było, gdyby petent chciał dostać od starostwa USB z nagranymi dokumentami. Ja myślałem, że zemdleję z wrażenia, bo z takim wybujałym sposobem myślenia nie na co dzień mam do czynienia. Zbigniew Józefiak roześmiał się w sposób dość bezradny, bo co poradzić na tego typu kosmiczne nieomal jaja?
A sprawa odpłatności wygląda dość zawile pod względem prawnym. W orzecznictwie dotyczącym tego problemu najczęściej spotyka się taki oto pogląd: „nie można uzależniać dostępu do informacji od poniesienia opłaty. Art. 61 Konstytucji stanowi, że dostęp można ograniczyć jedynie ustawami, i to ze względu na określone wartości”.

Jest jednak wyjątek od tej konstytucyjnej reguły. Zawarty jest on w art. 15 ustawy o dostępie do informacji publicznej, w którym instytucja udzielająca informacji MOŻE (podkreślenie moje) zażądać dokonania od wnioskującego opłaty. Taka sytuacja może mieć miejsce wówczas, kiedy należy ponieść dodatkowe koszty związane ze wskazanym we wniosku sposobem i formą udzielenia informacji. Może to dotyczyć np., sytuacji, w której petent zażąda informacji w wielu skserowanych egzemplarzach. Mowa tu oczywiście o sytuacji skrajnej.

Jaki bowiem ma być sens na pobierania opłat za 1 czy 2 kserokopie? Tym bardziej, że ustawa nie pozwala na tym zarobić, bo trzeba je sprzedać po kosztach ich wykonania? Po co więc męczyć petentów i ganiać ich do kasy, b y wpłacili ok. 25 groszy za kasero?! Kompletna paranoja!

Trzymajmy się więc Konstytucji RP i nie kombinujmy, jak konie pod górkę.
W § 9 poprawiono liczbę radnych zasiadających w Radzie Powiatu z 20 na 15. Tu należy dodać, że statut zamieszczony na stronie internetowej starostwa zawiera właśnie taką liczbę radnych, która nie obowiązuje już od 9 lat. Szmat czasu był na poprawkę! Nieprawdaż?!

W tymże samym paragrafie, ale innym jego punkcie, radny Marek Zagrobelny wskazał na zły zapis dotyczący odesłania do ordynacji wyborczej do rad powiatów.

W § 12 radni dokonali kolejnej zmiany, która wynikła z nowych przepisów prawa samorządowego a dotyczących sytuacji, gdy Zarząd Powiatu nie otrzymuje absolutorium. Zmiana zapisu polegała na wprowadzeniu do projektu nowego statutu brzmienia odpowiedniego artykułu ustawy regulującego tę kwestię.

Zapał członków komisji nie wygasł też przy § 13. W punkcie 1 tego paragrafu zapisano, iż Rada wybiera ze swojego grona dwóch wiceprzewodniczącyh. W reformatorskim zapale ostał się jeden.

W § 14 na wniosek szefa komisji poprawiono oczywistą pomyłkę i słowo: „zbiorowych” zastąpiono słowem „zbiorczych”. Chodzi oczywiście o wybory do samorządu i ich wynik ogłaszany przez Państwową Komisję Wyborczą.

W § 18 wykreślono punkt 1, który mówił, iż: „Przed każdą sesją przewodniczący Rady Powiatu zasięga opinii starosty, ustala listę gości zaproszonych na sesję”. Zapis ten był absurdalny, bo mieszał kompetencje. Starosta jest organem wykonawczym Rady Powiatu a Rada uchwałodawczym. Wszelka symbioza jest więc wysoce niepożądana. To jest tak, jakby zapisać w statucie, że starosta przed każdym Zarządem ustala jego program z przewodniczącym Rady. Albo, żeby było bardziej obrazowo przypominało to sytuację, gdyby sąsiadka mówiła sąsiadce kiedy ta ma dać (wiadomo powszechnie co) jej własnemu mężowi.

Pod nóż poszedł § 20, gdzie w punkcie 5 brzmiącym: „Rada może uchwalić bezwzględną większością głosów ustawowego składu rady, w trakcie obrad, uzupełnienie lub zmianę porządku obrad wyłącznie z ważnych powodów, na wniosek przewodniczącego rady, komisji lub zarządu”. Wykreślono wszystko, co zapisane było po słowie: „obrad”. Przewodniczący Zbigniew Józefiak zgłaszając ten wniosek uzasadnił go słusznie, że jest to zachwianie równowagi pomiędzy zasadą, iż radni są sobie równi. I słusznie, bo w myśl zasady: „jeden radny – jeden glos” ukatrupiona część zdania nie miała najmniejszego sensu. Każdy radny może zgłosić wniosek o zmianę porządku obrad. A czy taki wniosek przejdzie, to już zupełnie inna historia.

Słowo „może” wyleciało z szybkością błyskawicy z § 22, punkt 4, który dotąd brzmiał: „Przewodniczący rady może udzielić głosu osobom zaproszonym na sesję rady”. Zapis był chory i dawał szefowi Rady duże możliwości do uznaniowości. A jak szef Rady nie lubi bp. Blondynek i rudych, to „może” im głosu nie udzielić. Chromolić taki zapis! Obojętnie kto jest Przewodniczącym Rady! Każdy kto nim będzie ma obowiązek udzielić głosu każdej osobie, która sobie tego zażyczy! Tak stanowi prawo.

Walce z Kanaliami został poświęcony § 23, do którego dopisano punkt 2 o treści: „Jeżeli treść lub sposób wystąpienia zakłóca porządek obrad przewodniczący może osobie zabierającej głos go odebrać a nawet wyprosić z obrad”.
Tu mam pewne wątpliwości, co do tego zapisu. Załóżmy taka oto sytuację. Radny wygaduje głupoty. I to głupoty tak straszne, że każdy normalny człowiek czerwienieje aż do trąbki Eustachiusza. To ja mam taką wątpliwość: czy ten radny zakłóca porządek podczas sesji czy go nie zakłóca? Bo dla mnie opowiadanie głupot jest gorsze niż bycie na szlachetnej bani.

Po pomoc prawnika postanowiono sięgnąć przy § 26, który dotyczy opiniowania i podejmowania uchwał.

Paragraf 28 doprecyzował problem nieobecności przewodniczącego Rady podczas obrad. W ubiegłej – na szczęście! – kadencji był dwóch wicków. Pierwszym wickiem był radny Edward Szendryk i to on prowadził obrady pod nieobecność przewodniczącego. To uregulowanie nie miało statutowego umocowania prawnego. Członkowie komisji na podstawie ustawy o samorządzie powiatowym dookreślili ten zapis. W przypadku nieobecności szefa rady obrady prowadzi wiceprzewodniczący, który legitymuje się upoważnieniem podpisanym przez szefa rady do prowadzenia sesji.

Słowo „internet” dodano do punktu 1 w § 30, który omawia sposób upowszechniania powiatowych przepisów porządkowych. Wszystko ma być na stronie internetowej, i to niezwłocznie – cierpliwie tłumaczył szef Rady Zbigniew Józefiak.

I na tym paragrafie zakończono posiedzenie komisji, która zbierze się ponownie 15 lutego.

Jak Państwo widzą, zmiany dokonywane w statucie powiatu maja na celu dostosowanie jego treści do obecnie obowiązujących przepisów prawa. To pierwszy cel zmian. Drugi – nie mniej ważny – to uczynienie naszego samorządu powiatowego i jego działań możliwie najbardziej transparentnymi. Idzie o to, by każdy mieszkaniec naszego powiatu wiedział wszystko o tym, co dzieje się w samorządzie. Wszystkie działania mają odbywać się przy maksymalnie odsłoniętej kurtynie, by publiczność mogła bez cienia wątpliwości wydać werdykt: kręcą, kombinują czy też są uczciwi.

Samorząd bowiem nie jest dla radnych, ale dla wszystkich członków wspólnoty samorządowej. To prawie jak w teatrze. Po dobrej grze aktorów publika bije brawa a po złej gwiżdże i tupie. A bywa też, że rzuca czym popadło. Statut jest jak tekst sztuki. Jeżeli jest kiepski nic nie uratuje przedstawienia.

Brak komentarzy: