Dla ludzi cokolwiek wtajemniczonych w kulisy górowskiej polityki sprawa jest bardzo jasna. Istnieją dwa ośrodki, w których spoczywa realna i namacalna władza. Pierwszym z tych ośrodków jest Liceum Ogólnokształcące w Górze. Dla nikogo z wtajemniczonych nie jest tajemnicą, iż znajduje się tam jeden z dwóch kluczy do zmian w powiecie. Irena Krzyszkiewicz nie będąc radną powiatową ma wpływa na poczynania Rady Powiatu poprzez radnych, którzy są jej zwolennikami. W piętnastoosobowej Radzie Powiatu ma ona trzech radnych, którzy wykonują ściśle jej polecenia. Celem nadrzędnym Ireny Krzyszkiewicz jest zdobycie fotela burmistrza Góry w wyborach, które jak ma nadzieję, odbędą się w ciągu 2 - 3 miesięcy.
Drugim kluczem dysponuje Władysław Stanisławski, który zasiada w Radzie Powiatu i jest jej przewodniczącym. To on popiera istniejący układ razem z Ireną Krzyszkiewicz, która w zamian oczekuje poparcia Władysława Stanisławskiego w wyborach na burmistrza. Władysław Stanisławski nie ma ambicji zostania burmistrzem, co zbliża go do Ireny Krzyszkiewicz. W zamian Irena Krzyszkiewicz gwarantuje przeżycie koalicji w powiecie, która jest autorskim projektem Władysława Stanisławskiego. W ten sposób żadana ze stron nie jest zainteresowana zmianami w Starostwie Powiatowym. Więcej, każda ze stron chce zachować tam status quo.
Opozycja, która z przeraźliwą jasnością widzi nieefektywność dotychczasowych rządów i ich jałowość rośnie w siłę. Niezadowolonych z dotychczasowego układu i sposobu sprawowania rządów jest wielu. Następuje więc proces dezintegracji obozu rządzącego, ale również próby przyciągnięcia części opozycji na swoją stronę. Wczoraj zaproponowano radnemu Markowi Hołtrze rozważenie możliwości zostania etatowym członkiem Zarządu Powiatu. Ofertę taką złożyła radnemu Kazimierzowi Boguckiemu, nie będąca radną powiatową, Irena Krzyszkiewicz. Radny Marek Hołtra z niej nie skorzystał. Szafowanie etatami opłacanymi z pieniędzy publicznych, a więc nas wszystkich, nie jest niczym nowym. Jest to jednak, jak na razie, skuteczna metoda utrzymnia się u władzy w Starostwie obecnej ekipy. Władza pokazuje, że z opinią publiczną kompletnie się nie liczy.
Mamy więc sytuację, w ktorej ambicje Ireny Krzyszkiewicz (mocno na wyrost moim zdaniem, ale o tym kiedy indziej) oraz niemożność przyznania się do politycznego błędu przez Władysława Stanisławskiego powodują, iż nasz powiat pozostaje w maraźmie gospodarczym. Omija nas wielka fala unijnych funduszy (co jest zbrodnią!), bo rządząca ekipa nie ma żadnych planów rozwoju. Żyjemy na kredyt i wszystko wskazuje, że zadłużenie powiatu będzie się zwiększało. Być może i na naszym podwórku zaświeci słoneczko, tyle że bez udziału dwóch wyżej wymienionych. Ale, aby to zmienić potrzebny jest wytrych i wymiana zamka.
Drugim kluczem dysponuje Władysław Stanisławski, który zasiada w Radzie Powiatu i jest jej przewodniczącym. To on popiera istniejący układ razem z Ireną Krzyszkiewicz, która w zamian oczekuje poparcia Władysława Stanisławskiego w wyborach na burmistrza. Władysław Stanisławski nie ma ambicji zostania burmistrzem, co zbliża go do Ireny Krzyszkiewicz. W zamian Irena Krzyszkiewicz gwarantuje przeżycie koalicji w powiecie, która jest autorskim projektem Władysława Stanisławskiego. W ten sposób żadana ze stron nie jest zainteresowana zmianami w Starostwie Powiatowym. Więcej, każda ze stron chce zachować tam status quo.
Opozycja, która z przeraźliwą jasnością widzi nieefektywność dotychczasowych rządów i ich jałowość rośnie w siłę. Niezadowolonych z dotychczasowego układu i sposobu sprawowania rządów jest wielu. Następuje więc proces dezintegracji obozu rządzącego, ale również próby przyciągnięcia części opozycji na swoją stronę. Wczoraj zaproponowano radnemu Markowi Hołtrze rozważenie możliwości zostania etatowym członkiem Zarządu Powiatu. Ofertę taką złożyła radnemu Kazimierzowi Boguckiemu, nie będąca radną powiatową, Irena Krzyszkiewicz. Radny Marek Hołtra z niej nie skorzystał. Szafowanie etatami opłacanymi z pieniędzy publicznych, a więc nas wszystkich, nie jest niczym nowym. Jest to jednak, jak na razie, skuteczna metoda utrzymnia się u władzy w Starostwie obecnej ekipy. Władza pokazuje, że z opinią publiczną kompletnie się nie liczy.
Mamy więc sytuację, w ktorej ambicje Ireny Krzyszkiewicz (mocno na wyrost moim zdaniem, ale o tym kiedy indziej) oraz niemożność przyznania się do politycznego błędu przez Władysława Stanisławskiego powodują, iż nasz powiat pozostaje w maraźmie gospodarczym. Omija nas wielka fala unijnych funduszy (co jest zbrodnią!), bo rządząca ekipa nie ma żadnych planów rozwoju. Żyjemy na kredyt i wszystko wskazuje, że zadłużenie powiatu będzie się zwiększało. Być może i na naszym podwórku zaświeci słoneczko, tyle że bez udziału dwóch wyżej wymienionych. Ale, aby to zmienić potrzebny jest wytrych i wymiana zamka.