Wczorajsza nadzwyczajna sesja Rady Gminy nikogo nie zaskoczyła swoim przebiegiem. Zgodnie z przewidywaniami opozycja zjednoczona wokół kandydatki na burmistrza Ireny Krzyszkiewicz dała odpór niecnym knowaniom burmistrza Tadeusza Wrotkowskiego wobec Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Nie będzie więc przekształcenia tej jednostki w dwie odrębne spółki - "Komunalnik" i "Administracja Lokali Mieszkalnych". Pierwsza z tych spółek miała zajmować się oczyszczaniem miasta, odpadami komunalnymi, prowadzeniem targowiska miejskiego, administrowaniem cmentarzem miejskim. Druga: administrowanie zasobami lokalowymi bedącymi własnością gminy. Proponowane przez burmistrza zmiany nie były jego kaprysem. Stanowią one odpowiedź na unijne przepisy, do których jesteśmy zobowiązani się dostosować. Rozpuszczano też pogłoski jakoby burmistrz Góry chciał w ten sposób zapewnić sobie miękkie lądowanie po ewentualnej utracie pełnionej funkcji. Zapisy w statutach obu proponowanych spółek zadają kłam tym plotkom. Ale, czego się nie mówi, by pogrążyć wroga? Opozycja zaproponowała, by datą utworzenia obu spółek stał się dzień 30 czerwca 2008 r. Spodziewano się zaciekłego oporu. Nastąpiła jednak niespodzianka. Zarządzono przerwę, po której burmistrz zaproponował likwidację ZGKiM... od 1 stycznia 2009 r! Uzasadnienie było logiczne i jednocześnie wskazało na pewną ograniczoność horyzontów myślowych części opozycji. Burmistrz stwierdził po prostu, że takie zmiany wymagają dopasowania do nich budżetu, a trudno to robić w trakcie trwania roku budżetowego. Oniemiała opozycja przyjęła wniosek burmistrza. W ten sposób burmistrz w sposób elegancki i finezyjny upiekł opozycję w cieście, które sama sporządziła. Francja elegancja - jak mówino w ubiegłym wieku na moim podwórku. Speszoną tą nieoczekiwaną propozycją burmistrza opozycji zabito następnie dość potężnego ćwieka. Ze olimpijskim spokojem burmistrz poinformował radnych, że z dniem 1 stycznia 2008 r., pogrzebami na cmentarzu komunalnym będzie zajmował się ... ZGKiM, bowiem umowa z dotychczasowym użytkownikiem został wypowiedziana z powodu planowanych przekształceń. Opozycyjune wróble strojące się w pióra orłów a przynajmnie jastrzębi, przyjęły tę wypowiedź z najgłębszym zrozumieniem i aprobatą. Nikt nie zadał burmistrzowi czy też szefowi ZGKiM pytania: czy ZGKiM jest przygotowany na ten nieoczekiwany dar, jaki zesłała mu postawa opozycji? Zresztą, to zrozumiałe. Opozycja jest nie po to, by się martwić o tak prozaiczne sprawy. Opozycja jest od krytyki, rzucania kłód pod nogi i budowy toru przeszkód. Tego dnia opozycja była jednak dość przygaszona. Doszła ją już informacja, iż obcięcie burmistrzowi pensji zostało oddalone przez nadzór prawny wojewody, z powodu wady prawnej uchwały zgłoszonej przez opozycję. Tyle było radości z tego powodu, a teraz taki cios! Widać było, że zabolalo. Decyzja wojewody to przyczynek do poznania mentalności lidera/liderów opozycji. Szybko, byle jak, pokazać władzę, odkuć się na burmistrzu, przyłożyć i dokopać, tak żeby wiedział kto już tu rządzi. Nic twórczego. Po prostu odwet! Żadnego perspektywicznego spojrzenia. Zero konstruktynych propozycji uchwał, które przy posiadanej przez opozycję większości w Radzie Gminy można bez problemy przegłosować. To źle rokuje na przyszłość dla nas mieszkańców tej gminy. Świadczy to bowiem o braku, u potencjalnych rządzących, pomysłu na rządzenie. Mają oni niepowtarzalną szansę na pokazanie górowianom, że czegoś chcą, iż mają wizję i szerszą perspektywę. A pokazują? Małość aż do śmieszności, nieumiejętność skonstruowania pozbawionej wad prawnych uchwały i kompletny brak wyobraźni. To jest niewybaczalne. Dobrze się jednak stało, że liderka opozycji - Irena Krzyszkiewicz - odkrywa tak starannie skrywaną dotąd część swojego ego. Okazuje się bowiem, że za uprzejmym uśmiechem, ogólnikowymi deklaracjami, pustosłowiem kryje się pustka programowa! Nie ma nic! Mamy sytuację jak w teatrze. Są rekwizyty, jest scena i niezła scenografia. Zasiadamy czekając na spektakl i okazuje się, że oglądamy aktorów - amatorów. Wówczas nawet dramat zamienia się w farsę. I odwrotnie.
środa, 7 listopada 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz