piątek, 28 maja 2010

Szpital w likwidacji

Podczas dzisiejszej sesji Rady Powiatu obradowano – ponownie – nad uchwałą dotyczącą likwidacji SP ZOZ w Górze. Sprawa ta budziła wśród części radnych kontrowersje z dwóch powodów.

Pierwszym z nich jest fakt, iż nadal nie ma władz spółki. Pomimo, iż Zgromadzenie Wspólników Powiatowego Centrum Opieki Zdrowotnej w Górze, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, wybrało 16 kwietnia 2010 r., dwóch członków Rady Nadzorczej w osobach: Andrzej Rogala i Waldemar Wiktora, to radni mieli wątpliwości.
Zastanawiano się czy wybrany do Rady Nadzorczej Waldemar Wiktor może zasiadać w tym gremium skoro jest jednocześnie pracownikiem szpitala (lekarzem) na kontrakcie. Radni pytali: w jaki sposób będzie on kontrolował siebie jako pracownika szpitala?
Niektórzy radni głośno kontestowali fakt, iż człowiek całkowicie nie związany z naszym powiatem, mieszkaniec Wołowa, będzie w RN spółki. Wątpliwe jest, by Waldemar Wiktor zrzekł się lukratywnego kontraktu, odszedł z pracy w naszym szpitalu i pracowała za darmo w RN, bo przy tej fatalnej sytuacji szpitala trudno wyobrazić sobie pobieranie jakiegokolwiek wynagrodzenia. To praca dla pasjonatów a nie ludzi, którzy chcą sobie dorobić.

Wątpliwości też dotyczyło osoby Andrzeja Rogali. W jego przypadku radni zastanawiali się czy jako pracownik organu założycielskiego może on zasiadać w RN spółki. Inna wątpliwość dotyczyła jego odporności na czynione ewentualnie przez członków Zarząd, próby nacisku podczas głosowań w RN. Zastanawiano się czy podległość służbowa wynikająca z pracy w Starostwie nie wpłynie na niezależność Andrzeja Rogali, jako członka RN szpitala.

Powróćmy jednak do „władz spółki”. Cudzysłów jest tu całkowicie na miejscu, gdyż jak udowodnił to radny Marek Hołtra: „władz spółki nie ma”. Radny Hołtra powołał się na tekst zawarty w „Umowie spółki”, gdzie jak wół napisano, iż prezesa powołuje się po zasięgnięciu „opinii Rady Nadzorczej spółki”. Radny poprosił o tę opinie, na co odpowiedziało mu wymowne milczenie starościny.

W statucie spółki zapisano, iż RN spółki musi liczyć trzech członków. Jest dwóch i na dodatek z wątpliwościami czy mogą tam być.
Dla prawdy historycznej i porządku rzeczy dodam, iż radni proszą o uzupełnienie składu RN od ok. 2 lat. Jak mówi doktor Jan Kalinowski: „prosić to my sobie możemy, a ich to i tak przerasta”.
I faktycznie przerosło.

W tej sytuacji grupa radnych postanowiła na dzisiejszej sesji odwrócić rolę. Nikt z radnych nie ma wątpliwości, że uchwałę trzeba podjąć, bo przekształcenie szpitala jest niezbędne. Chcieli oni jednak, by wszystko było zgodne z prawem, by nie trzeba było zmieniać zaprzęgu podczas przechodzenia wzburzonej rzeki. A takim zabiegiem jest likwidacja szpitala i zamienienie go w spółkę prawa handlowego. Toteż – jeszcze przed sesją – doszli do wniosku, że należy głosować przeciw. I na sesji to wyraźnie wyartykułowano. Radny Hołtra powiedział: „Prosimy uzupełnić władze RN, wybrać zgodnie z prawem prezesa spółki, podpisać porozumienie w sprawie pakietu socjalnego i wtedy zrobimy sesję nadzwyczajną i zagłosujemy za uchwałą”.
Takie postawienie sprawy było jasne, uczciwe i podyktowane troską o przyszłość spółki i pracowników szpitala.

Doszło do głosowania. Za przyjęciem uchwały o likwidacji szpitala było 5 radnych: Pona, Sibilakowa, Mrówka, Bondzior, Szedryk. Przeciw 4 radnych: Hołtra, Bogucki, Kalinowski, Bieleń. Wstrzymało się od głosu 4 radnych: Niedźwiedź, Biernacki, Sowa, Podwiński.

W ten sposób uchwała przeszła i szpital od dnia 1 czerwca będzie postawiony w stan likwidacji.
I tak grupa radnych wstrzymujących się od głosu zaaprobowała tym samym nieróbstwo i lenistwo Zarządu Powiatu dając mu premię w postaci wolnej ręki w likwidacji szpitala.

Mam pretensję do dwóch radnych. O ile w przypadku wstrzymania się od głosu radnego Biernackiego nie jestem nazbyt zdziwiony, to drugi radny zaskoczył mnie ogromnie.

W przypadku Biernackiego nie stanowiło to dla mnie zaskoczenia, gdyż brak zdania jest jego znakiem firmowym. Gdy przychodzi czas jasnego określenia się Biernacki stosuje strusią taktykę. Wiadomo jaka część ciała wówczas wystaje. Na to w nią rąbnijmy. Miałem nadzieję, że chłopina jakoś się ogranie i przyłoży do pracy w samorządzie a nie tylko będzie brał kasę (820 zł miesięcznie nie podlegające obowiązkowi podatkowemu!) za pierdzenie w stołek (próżne nadzieje - dodaj pod swoim adresem stary idioto!). Ale chłoptaś się nie ogarnął! Katalizatory, rozliczne interesy nie pozwalają mu na poświęcenie czasu samorządowi. Bywać, to i owszem bywa na sesjach komisjach. Ale głosu to on z siebie nie daje. Myśli żadnej, pytań pod adresem „rządzących” żadnych. Ot, przyszedł, łyknął dietę i zniknął. Tak więc jego decyzja o niekandydowaniu na kolejną kadencję jest ze wszech miar słuszna i zasługuje na uznanie. Nawet na order. Z buraka cukrowego w pełni kampanii cukrowej).

Z drugą osobą jest problem. Ma potencjał intelektualny a też jakiś leniwy i tolerujący bylejakość. Mowa o Pawle Niedźwiedziu. Z nim jest tak. Wie, że Zarząd jest skuteczny w działaniu niczym dziurawa prezerwatywa w koncepcji, narzeka na to, denerwuje się, złorzeczy. Ale jak przychodzi co do czego, to nasz wielce utalentowany Paweł Niedźwiedź przechodzi dziwną metamorfozę. Znika gdzieś krytyka, gniew, oburzenie. A na to miejsce pojawia się ugodowość, niechęć do krytyki, wytykania błędów, nie ma pytań drążących dojście do sedna sprawy.
Owszem, owszem, bywało, że radny Niedźwiedź przyznawał się do błędów i mówił: „A mogłem zagłosować inaczej”. Co z tego? Ten stan żalu (?) trwa do kolejnego głosowania. Jakże blado wygląda radny z Wąsosza Paweł Niedźwiedź na tle swojego kolegi, radnego ubiegłej kadencji – Edwarda Kowalczuka. Aż żal, że to on, a nie Edward zasada na krześle w radzie.

Żal, że w Radzie zasiada inny przedstawiciel Wąsosza – Stefan Mrówka. No, chluby to on Wąsoszowi nie przynosi. Ale chociaż dorobi sobie do emeryturki. Robota łatwa, lekka i dla niemyślących. Jakby skrojona na miarę Stefana Mrówki. Szkoda tylko, że Paweł Niedźwiedź zaczyna tak żywo przypominać naszego drogiego Stefana Mrówkę (czyżby dla Pawła Stefan M. był mistrzem i nauczycielem w konspiracji?). Gdyby policzyć ile razy się jeden i drugi odezwał podczas sesji myślę, że wynik byłby jednocyfrowy (w okresie 3,5 lat) i wyszłoby ponadto na remis.

Brak komentarzy: