środa, 19 maja 2010

Twarze górowskiej bezpieki - cz. II

Józef Mitas, s. Jana urodził się 19 marca 1920 roku. Biogram zamieszczony w książce nie podaje miejsca urodzenia. 17 kwietnia 1945 roku Józef Mitas był młodszym referentem Sekcji II Wydziału I Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie. Wydział ten zajmował się kontrwywiadem. Już w kwietniu 1945 roku Józef Mitas znalazł się na ternie Dolnego Śląska będąc funkcjonariuszem Grupy Operacyjnej, którą minister Bezpieczeństwa Publicznego gen. Stanisław Radkiewicz rozkazem z dnia 4 kwietnia 1945 roku powołał do życia. Był on z tzw. „zaciągu krakowsko – kieleckiego”, który w sile 60 osób przybyła na teren naszego województwa, by organizować tu struktury bezpieczeństwa.

1 lipca 1945 roku w Górze powstaje oficjalnie Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Pełniącym obowiązki kierownika PUBP w Górze zostaje w tym dniu Józef Mitas, który ma wówczas 25 lat. Stanowisko to pełnił do 15 sierpnia 1946 roku. Najprawdopodobniej został odwołany przez szefa WUBP we Wrocławiu, gdyż w aktach zachowała się notka, iż został on „oddany do dyspozycji szefa WUBP”. 30 kwietnia 1947roku Józef Mitas został zwolniony ze służby w organach bezpieczeństwa. Powodów nie znamy. 22 lipca 1946 roku Józef Mitas awansowany został na podporucznika.

Z pierwszym szefem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Górze wiąże się pewna tragiczna sprawa, która nigdy nie została wyjaśniona. W 1946 roku z Komitetu Powiatowego Polskiej Partii Robotniczej wychodzi pismo do Komitetu Wojewódzkiego PPR we Wrocławiu, w którym znajduje się informacja, iż pracownik (brak nazwiska) wszedł do mieszkania szewca Gołąbka w Górze i go zastrzelił. Sprawa stała się bardzo głośna.

Jest jeszcze inna historia z tego okresu, która co prawda nie ma potwierdzenia w źródłach, ale przekazywana jest od wielu lat z ust do ust. Mówi się, że w tym samym okresie pracownik bezpieczeństwa w Górze zastrzelił, w biały dzień mężczyznę. Nie znamy żadnych szczegółów tego wydarzenia z wyjątkiem miejsca. Miało to wydarzyć się w rynku, przy zbiegu dzisiejszej ulicy Żeromskiego z Piłsudskiego (okolica Banku spółdzielczego ze Wschowy).
Być może z tymi dramatami należy wiązać odwołanie pierwszego szefa Urzędu Bezpieczeństwa w Górze.

Brak komentarzy: