Pomińmy – na razie – rozważania na temat tego czy „Bukietowa” jest czy też nie jest członkiem PO. Wiadomo, że każdy bezpartyjny burmistrz, starosta, prezydent miasta, jest dla każdej partii łakomym kąskiem w obliczu zbliżających się wielkimi krokami wyborów samorządowych. Trzeba przyznać, że i „Bukietowa” dysponuje swoimi atutami. Trzy głosy poparcia w Radzie Powiatu, tabuny potencjalnych wyborców wywodzących się spod znaku pewnej zdechłej partii, no i oczywiście poparcie w Internecie na jednym z leszczyńskich blogów.
To właśnie na blogu Macieja Papieża ukazała się owa informacja, która tak zaszkodziła górowskiej Platformie i wywołała niemałe zamieszanie. Trzeba tu dodać, że na blogu Macieja Papieża(też cz bardzo ciepło pisze on o naszym powiecie. Spłaca on w ten sposób dług wdzięczności za bezprawne pobieranie pieniędzy z kasy Starostwa Powiatowego na nielegalnie wydawany „Biuletyn Regionalny”. Nie zraził go nawet wyrok, jaki zapadł w tej sprawie przed Temidą w Głogowie, który był dla niego wysoce niekorzystny. Maciej Papież kontynuuje swoją misję, jaką jest pisanie o powiecie górowskim bez odwiedzania tegoż powiatu za co mu serdecznie dziękuję.

Powróćmy jednak do tematu, czyli artykułu w „PL”. Znajdziemy w nim wyznania dwóch czołowych działaczy PO, których wspólnym mianownikiem jest najgłębsza niechęć do przyjęcia „Bukietowej” w swoje szeregi.
Piotr Wołowicz – szef powiatowych struktur PO – mówi: „Jakiś czas temu rozmawialiśmy na temat jej wstąpienia w szeregi PO i zaznaczyłem, że jest to niemożliwe.”
W tyle nie pozostaje też szef struktur gminnych PO – Marek Biernacki: „Nie zgadzamy się z większością decyzji, które podjęła jako starosta. Poza tym skompromitowała się swoim zachowaniem, bo jak inaczej nazwać to, że próbowała za naszymi plecami załatwić sobie członkostwo w partii.”
Spiralę niechęci do „Bukietowej” dalej nakręca Piotr Wołowicz: „Chciałbym też zauważyć, że Beata Pona do niedawna była jeszcze w Samoobronie ( a fuu!!! – mój własny odruch), co więcej nie jako szeregowy członek tej partii, ale szefowa jednego z kół.” (a co się stało z tym kołem panie Piotrze? Bacz Pan pilnie, by nie wślizgnęło się do PO).
W dalszym ciągu artykułu Piotr Wołowicz stwierdza: „Pozytywna opinia zarządu wojewódzkiego PO nie jest dla nas wiążąca.”
Kropkę nad i stawia Marek Biernacki, który na temat ewentualnego członkostwa „Bukietowej” w górowskim PO tak mówi: „Nie wyrażamy na to zgody”.
Anna Machowska, by artykuł był pełny, informuje Czytelników, iż: „Pikanterii sprawie dodaje fakt, że o przyjęcie w szeregi PO stara się także inna szefowa górowskiego samorządu – burmistrz Góry Irena Krzyszkiewicz.”
Naprawdę trzeba wielkiej i chorej wyobraźni, by widzieć „Bukietową” i burmistrza w jednej partii. Partia, która przyjmie „Bukietową” otrzyma od niej w wianie kiss of death. A przecież trudno sądzić, iż dolnośląscy szefowie PO chcą złożyć swoją żywicielkę do trumny.
I proszę popatrzeć, jak to ludzie zmieniają poglądy. Jeszcze niedawno „Bukietowa” była w partii, której szef członków PO wyzywał od złodziei, aferałów, platfusów i „Bukietowa” temu ochoczo przyklaskiwała. Była sekretarzem wojewódzkim tej partii (jakiż zaszczyt!), fotografowała się z wodzami tej partii i była najdumniejsza pod słońcem, że oczy jej widziały wodza najgłówniejszego (a gdzież to wodzunio się podziewa?). Teraz jej serca zapłonęło bezgraniczną miłością do Platformy. A miłość ta jest świeża: „jak pierwsze kochanie”. I drży cała w podniecie nieziemskiej a wszystkie jej zmysły przeniknięte są rozkoszą na myśl o chwili, gdy będzie mogła się zwrócić takimi oto słowami: „kolego Donaldzie, kolego Piotrze, koleżanko Ireno, kolego Marku”. Jakaż rozkoszna wizja. Nieprawdaż? (na wszeli wypadek będę nosił z sobą pampersa).