Któż nie pamięta optymizmu z jakim Zarząd Powiatu z „Bukietową” na czele oczekiwał na „plan B”, który miał (ma?) uratować nasz Szpital, wyciągnąć go z długów, uzdrowić i postawić na nogi. „Plan B” wszedł w życie, ale u nas jakoś cicho na temat działań zmierzających do przystąpienia do tego cudu ekonomicznego. Z głęboką troską, jako członek wspólnoty samorządowej, pochyliłem się nad tym zagadnieniem. Chciałem dociec jak daleko jesteśmy zaawansowani w pracach zmierzających do objęcia „planem B” naszego Szpitala.
Oczywiście, by problem wyjaśnić nie dzwoniłem do ministra czy też jego zastępców. To strata czasu, bo wiadomo, że stanowiska te są czystymi synekurami politycznymi, do których objęcia żadne umiejętności nie są potrzebne. Wystarczą zasługi dla rządzącej partii i opinia, że delikwent jest „BMW” (Bierny, mierny, ale wierny).
Z pytaniem o potwierdzenie faktu zgłoszenia naszego akcesu do „planu B” zwróciłem się więc do osób kompetentnych, co z góry wykluczało członków Zarządu Powiatu, z „Bukietową” oczywiście na czele.
Wobec tych smutnych faktów musiałem się więc zadłużyć i wykonać telefon zamiejscowy wyciskając na klawiaturze kierunkowy 071 oraz siedem kolejnych cyfr. W ten sposób połączyłem się z Wydziałem Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu. W wydziale tym znajduje się jednostka organizacyjna o nazwie – Oddział Zdrowia. To właśnie do tej komórki organizacyjnej przesyła się wniosek o przyjęcie do „planu B”.
Bardzo miła i sympatyczna pani poinformowała mnie, iż ona i jej koleżanka, zajmują się tymi sprawami. Ucieszony wielce zadałem więc pytanie: czy został złożony wniosek o pragnieniu przystąpienia do „planu B” przez górowski samorząd powiatowy, który jest organem prowadzącym dla SP ZOZ w Górze? W odpowiedzi usłyszałem, iż nie ma takiego wniosku z naszego ukochanego samorządu powiatowego obradującego pod wodzą Przewodniczącego Władysława Stanisławskiego.
Smutek ogarnął mnie wielki, bo sądziłem, iż dla naszego samorządu najważniejszą sprawą jest oddłużenie Szpitala. Pomyślałem sobie, że może wniosek, który należy złożyć jest dokumentem bardzo skomplikowanym, a jego wypełnienie jest praco i czasochłonne. O czym pomyślałem, to i o to spytałem. Bardzo przyjemna pani wyjaśniła mi, iż określenie „wniosek” jest nieco mylące. Nie jest to żaden druk – kontynuowała swoje przemiłe wywody – ale pismo, w którym jednostka samorządu terytorialnego deklaruje chęć przystąpienia do „planu B”.
W tym momencie moje zdumienie sięgnęło zenitu, i już miałem zakląć niczym furman na konia, który cichcem opróżnił woźnicy flaszkę, kiedy przemiła Pani dodała, iż do tegoż pisma dołączyć trzeba jeszcze pewne dokumenty.
Dokument pierwszy, to uchwała Rady Powiatu o likwidacji Szpitala w dotychczasowej postaci. Dokument drugi, to również uchwała. W tej drugiej, wymaganej przepisami „planu B” uchwale nasza Rada Powiatu ma …. przejąć długi likwidowanego SP ZOZ w Górze. Wszystkie długi! Caluśkie 42,500.000 zł.
No to jesteśmy na katafalku! – pomyślałem w skrytości ducha. Do długu zaciągniętego przez Starostwo Powiatowe, by ratować Szpital – 13.000.000. zł doliczmy … . Podliczyłem i przed oczami moimi stała się ciemność. Wyszło, że zadłużenie naszego powiatu będzie wynosiło (lekko licząc!) ponad 60.000.000 zł.
A ustawa o finansach publicznych wyraźnie stwierdza, iż nie może ono być wyższe niż 60% budżetu. A budżet nasz, to niespełna 40 mln zł. Alleluja i do tyłu!
Dla jasności dodać należy, iż to nie wojewoda będzie decydował o tym, czy dany Szpital otrzyma pomoc w ramach „planu B”, czy też figę z makiem i pasternakiem. O tym decydowali będą bankowcy. A widział ktoś bankiera z sercem i wrażliwością na problemy społeczne?!
Polecam Państwu lekturę dokumentów dotyczących „planu B”, które zawarte są na internetowej stronie Ministerstwa Zdrowia. Jest co poczytać i nad czym pomyśleć!
Czarny scenariusz: bierzemy długi Szpitala na Starostwo i bank nie kwalifikuje nas do „planu B”.
Scenariusz optymistyczny:
Zarząd Powiatu przychodzi do banku:
- Przepraszamy, chcielibyśmy podjąć pieniądze.
- Czy mają państwo tutaj konto?
- Nie, mamy nabite rewolwery!
Na koniec dobra wiadomość z naszego Szpitala. W ostatni piątek Zarząd Powiatu rozpatrywał wniosek dyrekcji Szpitala o udzielenie wsparcia w wysokości 150.000 zł., które potrzebne są Szpitalowi na bieżącą działalność. Zarząd przychylił się do prośby.
To bardzo dobra wiadomość z jednego powodu. Przecież mogli prosić o np. 1 milion, a ograniczyli się do 150 tys. zł. Widać, że pod względem ekonomicznym Szpital nieźle stoi.
W Zarządzie Powiatu zasiada też Teresa Sibilak. Nic też dziwnego, że ochoczo zagłosowała „za”. Trzeba pamiętać, iż dwie córki tej pani pracują w Szpitalu. Gdyby była restrukturyzacja jedna z nich straciłaby pracę. A przecież nie o to chodzi, by coś restrukturyzować, ale o to, by córki członkini Zarządu miały pracę. Zresztą, radna Teresa Sibilak też ma mętne pojęcie o samorządzie. I dlatego jest w Zarządzie. 1200 zł (niepodatkowane!) leci!
Z informacjami płynącymi ze Szpitala jest zresztą podobnie, jak z pewną pacjentką:
- „Pani Nowakowa” - mówi ginekolog do swojej pacjentki -Mam dla pani dobrą wiadomość.
- Ja nie nazywam się Nowakowa tylko Nowakówna.
- W takim razie mam dla pani złą wiadomość.
Obyśmy zdrowi byli!
poniedziałek, 20 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz