Poniżej w trudzie i znoju uporaliśmy się ze sprawozdaniem burmistrz Ireny Krzyszkiewicz z jej działalności w okresie pomiędzy sesjami. Trzeba jedna powiedzieć jedno – Irena Krzyszkiewicz całkowicie zdominowała obrady sesji i to od momentu objęcia przez nią funkcji burmistrza. Tyle władzy ile intelektu.
Większość radnych podczas obrad sesji zachowuje się biernie. Do rzadkości należy zabieranie przez nich głosu podczas dyskusji. Zaszczytny wyjątek czyni tu trójka radnych: Lucyna Wilkiewicz, Maria Muszyńska, Jan Kanicki.
Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej burmistrz Irena Krzyszkiewicz radnych wbiła w konfuzje a mnie w zdziwienie.
W pewnym momencie sesji nawiązała do zmian w planie przestrzennym zagospodarowania naszego miasta i gminy. I z wyraźną nutą żalu i pretensji w głosie powiedziała: „Zorganizowaliśmy debatę publiczną, ale radni na nią nie przyszli. Żaden z radnych nie znalazł czasu a przecież to bardzo ważne sprawy”.
Chodzi tutaj o przebieg obwodnicy w związku z budową mostu w Ciechanowie. Burmistrz podziękowała szefowi Unii Górowian – Zbigniewowi Józefiakowi oraz sołtysowi Starej Góry Waldemarowi Bartkowiakowi za przybycie na konsultacje i zainteresowanie się problemem.
Radni pochylili swoje zaangażowane głowy i w milczeniu wysłuchali reprymendy burmistrzyni. Ta poinformowała radnych, iż po 20 września zorganizowana zostanie bardzo szeroka debata publiczna nad problemem przebiegu obwodnicy Góry i poprosiła radnych, by znaleźli oni czas i wzięli udział w dyskusji. Sprawa przebiegu obwodnicy - zapewniła Irena Krzyszkiewicz – będzie starannie rozważona a uchwała w tej sprawie zostanie podjęta pod koniec października.
Trochę dziwi mnie wiara naszej burmistrzyni w zaangażowanie radnych w ten problem. Na sesjach jest bowiem tak. Sprawozdanie burmistrzyni zabiera ok. 40 – 45 minut. Później radni głosują uchwały. Ostatnio dali sobie radę z 13 uchwałami w 21 minut. Nie było pytań, nie było wątpliwości. Zresztą, radnych też niewielu było. Na 21 przyszło 13.
Z drugiej strony trzeba też przyznać, że prowadzenie sesji uległo znacznej poprawie. Po wyborze Teresy Frączkiewicz na funkcję przewodniczącej już spokojnie można słuchać prowadzenia obrad. Andrzej Patronowski, który przez krótki czas je prowadził, był najoczywistszą pomyłką w tej roli. Zła dykcja, źle akcentowane wyrazy, ignorowanie znaków interpunkcyjnych i fatalna wymowa – nadawały prowadzonym przez niego sesjom wymiar komiczny. Największy ubaw mieli sołtysi, którzy co chwila chichotali w kułak wyłapując oczywiste lapsusy, których nie ma prawa popełniać uczeń gimnazjum. Andrzej Patronowski w roli przewodniczącego to byłby dobry w na początku II połowy ubiegłego wieku. Ale dzisiaj?!
No, ale koszmar się skończył i teraz mamy „Francję – elegancję”. Nowa przewodnicząca ma wszystko, co trzeba mieć, by z szykiem pełnić tę funkcję i nie być „obciachową”. Słucha się jej z prawdziwą przyjemnością.
Martwi mnie tylko fakt, że nie ma godnego tej roli zastępcy, bo nim wciąż jest Andrzej Patronowski. Nie daj Boże, by na wypadek choroby miał ja zastępować. Można tego koszmaru raz jeszcze nie przeżyć. Może radni wybraliby kogoś kto poprawnie mówić potrafi?
Tak prawdę mówiąc, to solą sesji jest wystąpienie burmistrzyni, która zawsze ma coś ciekawego i zaskakującego do powiedzenia. Obserwuję też pilnie radnych. A to z jednego powodu. Czekam na chwilę, kiedy któryś z nich zaśnie podczas obrad i łupnie na podłogę. Może jakiś obojczyk trzaśnie, Albo podstawa czaszki… . A Szpital nasz potrzebuje pacjentów, jak niemowlę piersi matki. NFZ płaci tyle samo, co za normalnych pacjentów, tak że straty nie będzie.
czwartek, 3 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz