poniedziałek, 30 listopada 2009

Podmianka

Po wygaszeniu przez wojewodę dolnośląskiego mandatu radnej Grażyny Zygan – Zeid, w Radzie Powiatu pozostał do obsadzenia jeden mandat. Mandat ten należał się Komitetowi Wyborczemu „Nasz Szpital”.

26 listopada podczas sesji Rady Powiatu na radnego zaprzysiężony został Tadeusz Bieleń.
Radny Tadeusz Bieleń urodził się w 1961 roku w Lubielu. Mieszka w Pobielu, gdzie od trzech lat pełni funkcję sołtysa. W tym czasie mieszkańcy Pobiela odremontowali świetlicę, zorganizowali plac zabaw przy szkole, przed świetlicą ułożyli kostkę, a w tym roku przystąpili do przykrywania rowów.

Nowy radny interesuje się historią. Lubi ksiązki i filmy o tej tematyce. Prywatnie Tadeusz Bieleń jest żonaty. Małżonka Maria zatrudniona jest w Starostwie Powiatowym na stanowisku kasjerki. Ma troje dzieci – dwie córki i jednego syna.
Córka Katarzyna ma 22 lata i jest studentką drugiego roku zarządzania i marketingu we Wrocławiu (Wyższa Szkoła Bankowości). Piętnastoletnia Magdalena jest uczennicą III klasy Gimnazjum w Wąsoszu.
Najstarsze dziecko, syn Grzegorz, ma 25 lat. Absolwent 2 – letniego Studium Geodezji i Kartografii, obecnie studiuje ochronę środowiska na Uniwersytecie Wrcławskim.

W wyborach do samorządu powiatowego Tadeusz Bieleń startował z okręgu wyborczego Wąsosz. Zdobył zaufanie 38 wyborców.
Radnemu Tadeuszowi Bieleniowi życzymy zadowolenia z pracy w Radzie Powiatu, które niech się przełoży na zadowolenie jego wyborców.

W świecie fikcji

Coś zaczęło się dziać podczas posiedzeń Zarządu Powiatu. Nie, żeby jakaś rewolucja i nagły zwrot w kierunku myślenia nastąpił, ale jakieś tam ruchy robaczkowe dają się zauważyć. To i tak dużo, bo po ponad trzech latach brania kasy za darmo dostojny Zarząd postanowił coś zmienić.

I tak 10 listopada Zarząd obradował nad propozycją nowej siedziby dla duszącego się od nadmiaru interesantów Powiatowego Urzędu Pracy. W posiedzeniu Zarządu uczestniczyła dyrektorka PUPBarbara Murlik, która poinformowała członków Zarządu, iż: „propozycja nowej siedziby PUP w Górze, przy ulicy Poznańskiej 4 bardzo odpowiada dla jednostki. Poprawiona zostanie sytuacja lokalowa, lepszy będzie komfort pracy dla pracowników i lepsza obsługa interesantów. Zaznaczyć trzeba, że nie będą to w 100% warunki komfortowe, bowiem nie będzie sytuacji że każdy pracownik będzie zajmować osobny pokój do pracy, nie mniej jednak nie ma porównania w stosunku do obecnie zajmowanych pomieszczeń. Od 1 stycznia w strukturach PUP musi zostać wyodrębnione Centrum Aktywizacji Zawodowej. Na utworzenie tego Centrum można pozyskać środki z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej przy proporcji – 20% wkład własny a 80% ministerstwa. W związku z tym przygotowany będzie wniosek o pozyskanie środków na remont i wyposażenie Centrum”.
Zarząd uchwałę przyjął i wyznaczył termin rozpoczęcia funkcjonowania PUP przy ulicy Poznańskiej na dzień 1 lipca 2010 roku.

Inne ważne wydarzenie tego posiedzenia Zarządu, to wystąpienie skarbnikaWiesława Pospiecha. W związku z pracami nad budżetem na rok 2010 poinformował ona przezacne grono, że: „Z wstępnego projektu wynika, iż do zbilansowania budżetu brakująca kwota wynosi 840 tys. zł. Jest to projekt, który nie uwzględnia żadnych inwestycji. Główny brak środków występuje w jednostkach oświatowych, a przede wszystkim w Zespole Szkół w Górze. Trudno podać powód dla tak znaczącego wzrostu wydatków.

W związku z tak tragiczną sytuacją członkowie powiatowego konsylium poprosili na swoje posiedzenia dyrektora powiatowej oświaty, który napełnił, by im makówki jakąś wiedzą (bez gwarancji, że ją pojmą).
Przybył dyrektor Sławomir Bączewski i tak rzecz całą wyłuszczył: „Opracowywane są kryteria prac dla pracowników obsługi. Oszczędności mogą być na kadrze nauczycieli, bowiem zmniejsza się liczba oddziałów w szkołach. Do podjęcia pozostaje decyzja w sprawie internatu. Do wyjaśnienia jest również liczba wicedyrektorów w Zespole Szkół. W przyszłym roku sytuacja finansowa szkół będzie analizowana poprzez miesięczne harmonogramy wydatków.

A później wybuchła bomba. Głos zabrał członek Zarządu Jan Sowa, który: „złożył wniosek, by planować połączenie naszych placówek, tj. Zespołu Szkół i LO w jedną jednostkę". A co na to Zarząd?
"Zarząd Powiatu upoważnił służby finansowe Starostwa do dokonania analizy w planach jednostek i cięć w planach.”

16 listopada odbyło się kolejne posiedzenie Zarządu Powiatu. Obrady rozpoczęto od wysłuchania p.o. dyrektora Powiatowego Zarządu Dróg o sytuacji na naszych drogach (nazwa cokolwiek na wyrost). Andrzej Łaszewski złożył członkom Zarządu taką oto informację, na temat wniosków złożonych do Powiatowego Zarządu Dróg w sprawie remontów:
„ – przebudowa przepustu drogowego w ciągu drogi powiatowej nr 1073D Czernina Chróścina na Śląskim Rowie w km 25 + 500 .Wg PZD istniejący obiekt spełnia swoją rolę a jego stan nie zagraża bezpieczeństwu ruchu;
- opracowanie projektu budowlanego na przebudowę odcinka drogi powiatowej nr 1068D Witaszyce – Wioska – Siciny, odcinek w miejscowości witaszyce. Rada Sołecka Witaszyc wystąpiła z wnioskiem o takie opracowanie. Koszt opracowania na odcinek 2 km, to kwota 200 tys. zł. Droga w miejscowości Wioska jest mocno zniszczona przez samochody wożące piasek i żwir ze żwirowni w Sicinach. Ustalono, by na najbliższe posiedzenie Zarządu zaprosić właściciela żwirowni w celu wspólnego podjęcia działań mających na celu poprawę stanu dróg;
- budowa chodnika przy drodze powiatowej w miejscowości Wioska. Gmina Niechlów występuje z wnioskiem o współfinansowanie budowy chodnika, przewidywany koszt wynosi 180 tys. zł..;
Budowa parkingu przed starostwem na ulicy Mickiewicza (koszt wykonania parkingu przez firmę zewnętrzną to 103 tys. zł, koszt materiałów przy wykonaniu przez PZD to około 57 tys. zł).
W budżecie powiatu brak jest środków na inwestycje i remonty drogowe. Z uwagi jednak na prowadzone postępowanie przygotowawcze z gminą Góra, w celu wybudowania parkingu i chodnika przed Starostwem, Zarząd Powiatu podjął decyzję o zabezpieczeniu środków w przyszłorocznym budżecie w wysokości 110 tys. zł na realizację tego zadania”
.
Ta propozycja uzyskała 5 głosów za.

Jak więc Państwo widzą „dyskutowano” obficie. Tyle, że „przelewano z pustego w próżne”, bo jak stwierdzono: „W budżecie powiatu brak jest środków na inwestycje i remonty drogowe”. Tak więc tradycji stało się zadość i na gadulstwie się skończyło. Oni to kochają!
Swoją drogą trzeba mieć charakter, by siedzieć i dyskutować nad czymś, czego żadną miarą wykonać się nie da. W życiu są jednak przeróżne zboczenia.

W kolejnym punkcie obrad poruszono sprawę reorganizacji Starostwa. I tak czytamy: „Zmiana polega na likwidacji Wydziału Pozyskiwania Funduszy i Promocji, który zostanie włączony do Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu. Wydział ten jednak zmieni nazwę na Wydział Edukacji i Rozwoju Społecznego. Do tego wydziału włączone też zostanie samodzielne stanowisko ds. współpracy z organizacjami samorządowymi. Zmieni się również nazwa Wydziału Organizacyjnego i Polityki Społecznej na Wydział Organizacyjny”.
Za tymi zmianami opowiedziało się 4 członków Zarządu, a 1 wstrzymał.

Duża niespodzianka! Wydział Pozyskiwania Funduszy i Promocji stanowi tylko pustą nazwę. Ani promocji, ani funduszy. Za to mamy: dyrektora wydziału (sztuk 1) i pracownika wydziału (sztuk 1). Ileż to jobów za nieswoje grzechy i nieróbstwo otrzymał ode mnie Boski Przewodniczący?! Tylko on to zliczy, ja nie zdołam. Co to za wydział, który nie potrafi zrobić porządnej strony internetowej? Co to za wydział, który nie potrafi poinformować o sesji i napisać o jej przebiegu 20 – 30 zdań? To promocja?! A gdzie są te fundusze?!
Bukietowa” zatrudniając jak opętana nowych pracowników powiązanych z paltformersami zapewniała, że „będziemy szeroko sięgali po fundusze unijne”. Ona akurat sięgnęła, i to pełną garścią na „bigos”, „żurek”, benzynę.

Co to za stanowisko „ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi”? Też stworzone dla małżonki członka PO, w zamian za poparcie rządzącej koalicji w powiecie na stołkach. A spytajcie szefów tych stowarzyszeń i organizacji: ile razy ta pani była na ich zebraniach i jak się interesuje potrzebami tych stowarzyszeń i organizacji?! Czas skończyć z tym dziadostwem. I chwała „Bukietowej” że kończy (ciągną się szczęki po podłodze?).

W kolejnym punkcie posiedzenia Zarządu głos zabrał skarbnik. Poinformował on, że: „prognozowane dochody budżetu powiatu wynoszą (na rok 2010 – przyp. moje) 31.485.068 zł, a wydatki 31.185.068 zł. Planowaną nadwyżkę budżetu w wysokości 300.000 zł przeznacza się na spłatę kredytu długoterminowego”.

Też wpadłem w podziw dla naszego skarbnika! Jeszcze sześć dni wcześniej do zbilansowania budżetu brakowało 840 tys. zł. A teraz – nadwyżka! Zdolny człowiek. W ciągu 6 dni z deficytu 840 tys. przejść do nadwyżki – 300. 000 zł, to naprawdę duża sztuka! Czarodziej finansów. Ciekaw jestem, komu i ile ucięto. Bo dołożyć raczej nie dołożono. I czy cięto z głowy czy z kapelusza, jak w ubiegłym roku?

Coś mi mój lewe jądro prawemu podpowiada, że zbywali będziemy majątek powiatu, by załatać deficyt. Czas pokaże, co wypitraszono w kuchni powiatowej.
No i to tyle w dziale przegląd protokołów z posiedzeń Zarządu. Dyskusji jak tam nie było, tak nie ma. Ale skąd może być, skoro z arytmetyki wiadomo, że suma zer nigdy nie da żadnej przyzwoitej cyfry. Nawet ubogiej jedynki.

czwartek, 26 listopada 2009

Nudna jak flaki z olejem

Nudno było na dzisiejszej sesji Rady Powiatu. Punktów było mało i żaden z nich nie był dużego kalibru. Radni dokonali niewielkich korekt w budżecie na łączną kwotę 500.510 zł., zarówno po stronie dochodów jak i wydatków. Rada Powiatu dokonała również nowego podziału środków finansowych z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Zmiany polegały na podziale dodatkowych środków, które otrzymało Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w kwocie 68.733 zł. Dokonano również zmian w niektórych paragrafach. Dokonując tych zmian: „kierowano się potrzebami mieszkańców naszego powiatu w zakresie rehabilitacji zawodowej i społecznej".

Rada uchwaliła również plan pracy Rady Powiatu i Komisji Rewizyjnej na rok przyszły.
Kilka minut przed rozpoczęciem sesji radni otrzymali obszerne materiały dotyczące toczącej się sprawy o odszkodowanie z „Chemeko – System”.
Dokonano również wyboru nowego radnego na wakujący mandat po wygaszeniu przez wojewodę mandaty radnej Grażyny Zygan – Zeid.

Ogólnie sesja była bardzo ospała i bez tempa i polotu. Opozycja najwyraźniej nie przygotowała się do odpytywania koalicji o jej działania. Szkoda, bo jak już wielokrotnie Państwu dowiodłem dla nas wszystkich najbezpieczniejszy jest stan, w którym „Bukietowa” nic nie robi. Wyciągnięcie natomiast informacji o tym, iż zamierza coś robić jest bardzo cenne. Można bowiem wówczas zapobiec lub zneutralizować jej szkodliwe działania. Wciąż trzeba pamiętać, że „Bukietowa” ma dwa mankamenty idące z sobą w parze: brak urody i intelektu. Można powiedzieć, że to papużki nierozłączki.

Dość cherlawo Marek Hołtra dopytywał się o remont dachu w budynku internatu oraz poszukiwał odpowiedzi na pytanie: kto pozwolił bezpłatnie wynajmować pomieszczenie dla Związku Nauczycielstwa Polskiego w internacie?
Tradycyjnie „Bukietowa” udzieli radnemu odpowiedzi na te pytania pisemnie.

Radny Kazimierz Bogucki interesował się sprawą „Chemeko – System” mówiąc, iż radni nie są informowani o jej przebiegu oraz skarżąc się, iż: „wiadomości w tej sprawie czerpiemy od ludzi ulicy”. Brzmiało to dość dziwnie w ustach radnego, bo jak mówi ustawa o samorządzie powiatowym wystarczy 4 radnych, by zwołać sesję nadzwyczajną i omówić na niej interesujący ich problem. Nie przypominam sobie, by któryś z radnych wystąpił z taką inicjatywą.

W sprawie „Chemeko – System” głos zabrała „Bukietowa”, i jak zwykle namieszała.
Zaczęła bidulka od poinformowania radnych, iż w grudniu odbędzie się spotkanie z mecenasem Rojkiem, który reprezentuje nas w postępowaniu przed sądem. W spotkaniu mają uczestniczyć radni. „Mecenas Rojek – perorowała – czeka pod telefonem na wynik dzisiejszej sesji, bo chce poznać termin spotkania”. Dalej lała wodę w tym samym stylu: „Odrzucamy zarzuty w całości”. A chwilę później: „Szukamy pieniędzy na odszkodowanie, bo my ich nie mamy. Musimy ich szukać wyżej”. I to mi się spodobało. Najwyraźniej „Bukietowa” sądzi, że ktoś z góry za nas zapłaci. Obawiam się, że więcej frajerów to ona już nie znajdzie. Znalazła jeden: Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i starczy.

No i tak sobie tam coś bajdurzyła, gadała od rzeczy, mamrotała przeróżne durnoty, jak to ma w zwyczaju, ale już nikt wagi do tego nie przykłada. W kuluarach tylko radni się śmieją z bigosu z pięciu serów i tankowania kolosalnych ilości paliwa do „malucha”.

Okazało się też, że z szumnych zapowiedzi, iż: „przywoła się do sprawy z Chemeko – System gminę Wąsosz” nic nie wyszło, bo gmina Wąsosz … odmówiła udziału w tym przedsięwzięciu.

Radni zatwierdzili też uchwałę o sprzedaży gminie Wąsosz nieruchomości w Rudnej Wielkiej 6A (jedno piętro), gdzie był – i jest – ośrodek zdrowia. Nieruchomość o powierzchni 145,8 m kw. została sprzedana za kwotę 117.558 zł, wg operatu szacunkowego. Wspomnieć tu należy, iż gmina Wąsosz już wcześniej zainwestowała w ten budynek spore pieniądze. Ciekawe jest również i to, iż przez długi okres czasu zarówno gmina Wąsosz, jak i radna Grażyna Zygan – Zeid starali się ją odkupić. Podczas posiedzeń Zarządu sprawę omawiano i odkładano na kolejne posiedzenie, i tak to się ciągnęło. Ale przyszła posucha w finansach powiatu i „Bukietowa” grzeczniutko i pokornie prosiła burmistrza Stuczyka, by ten raczył się nad nią zlitować i kupić ten budynek. I burmistrz Wąsosza zlitował się nad bosą i gołą bidulką (oczywiście zwrot goła i bosa jest umowny; gdyby zobaczył ją gołą mógłby oślepnąć, czego mu nie życzę) i wysupłał drobne z zasobnej kasy Wąsosza. Mówi się, że bidulka na kolanach mu za ten hojny gest i dobre serce dziękowała (ale to wszystko pewnie plotka, bo z nudów ludzie plot, co im ślina na język przyniesie).

Nieco ciekawiej na sesji zrobiło się wówczas, gdy zaczęto omawiać punkt dotyczący realizacji zadań oświatowych w roku szkolnym 2008/09. To nowość wprowadzona poprawkami do ustawy o systemie oświaty. Obszerne sprawozdanie przygotował dyrektor Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu – Sławomir Bączewski. Zostało ono rozesłane do radnych jeszcze w październiku.
I teraz taka oto akcja. Wiceprzewodniczący Edward Szendryk odczytuje kolejny punkt, czyli - oświata. Radni przeglądają swoje sesyjne dokumenty, I co widzą moje oczy? Dokumenty ich cieniutkie, jak umysł „Bukietowej” i ilość członków PSL – u razem wziętych.
Spoglądam na stoły, i co widzę?
A to, że radni tegoż sprawozdania absolutnie przy sobie nie mają. Którzy radni? Prawie wszyscy. Wzięli je na obrady radni: Paweł Niedźwiedź i Marek Biernacki. I nikt więcej!
Oczywiście, mówienie w tej sytuacji o burzliwej dyskusji byłoby – tu pewnie Państwo się ze mną zgodzą – grubą przesadą.

I to już był koniec sesji. Prowadzący obrady, pod nieobecność Przewodniczącego Władysława Stanisławskiego, wiceprzewodniczący Edward Szendryk nie był tego dnia najlepiej dysponowany. Przyznał to krytycznie po sesji, ale obiecał, że będzie się starał. Pokora i mocne postanowienie poprawy złożone wobec radnego Marka Biernackiego zmuszają mnie do zaniechania znęcania się nad wiceprzewodniczącym. Zobaczymy czy będzie lepiej.
I tak w po godzinie i 5 minutach sesja się zakończyła.

Podczas obrad nad salą obrad unosił się odczuwalny dla wszystkich duch oczekiwania. Wyraźnie czuło się atmosferę niepewności, doraźności, tymczasowości. Atmosfera ta spowodowana jest wiadomą wszystkim sprawą „Bukietowej”. W kuluarach żartowano nawet nad wysokością wyroku, który otrzyma „Bukietowa”. Dla wszystkich jest jasne, że kanty były. I być może to zadecydowało o bezbarwności sesji. Jak mówiono: „wstyd z nią polemizować i rozmawiać”. O dziwo „Bukietowa” to szybko pojęła, bo zmyła się nieomal niezauważalnie tuż po zakończeniu obrad. Oby z widowni dziejów zmyła ją jak najszybciej nasza Temida.

środa, 25 listopada 2009

Synoptyk kontra Stara Józefowa

Biuro Prognoz Meteorologicznych

Dyżurny synoptyk przewiduje dla naszego województwa pogodę na okres od 25 listopada - godziny 19,30 do 26 listopada – godziny 19,30.

Sytuacja baryczna:
Województwo dolnośląskie będzie w ciepłym wycinku niżu z centrum nad Morzem Norweskim. Od zachodu przemieszczać się będzie chłodny front atmosferyczny. Napływać będzie ciepłe powietrze polarno morskie.

Prognoza pogody:
W pierwszej połowie nocy pogodnie, później od zachodu regionu wzrost zachmurzenia do dużego, aż do wystąpienia miejscami słabych przelotnych opadów deszczu. Temperatura minimalna od 5 do 7°. Wiatr słaby i umiarkowany, południowo zachodni. W dzień początkowo zachmurzenie duże, później większe przejaśnienia a po południu miejscami rozpogodzenia. Rano możliwe przelotne opady deszczu. Temperatura maksymalna od 11 do 13°. Wiatr na ogół umiarkowany, południowo - zachodni.


Stara Józefowa wieści

Wszystko to głupoty a nie prognoza. Sytuacja baryczna niekorzystna, bo bary czynne tylko do 22,00. A wieczorem zaiwaniaj na CPN, gdzie drogo i wybór niewielki. Nocą zimno i strach spać na rowie, bo może pokrzywić nie tylko nogi, ale i gębę i łykaj wtedy przez rurkę.
W kwestii prognozy pogody synoptyk też się myli. Tam gdzie „Bukietowa” i RCN dobrej pogody nie ma, nie było i nie będzie. Cięgiem tylko woda, woda, woda, a z tego Panie tylko bagno. Z bagna malaria, a z malarii Panie, jeszcze nikt nigdy nic nie napędził. Dla mnie, Panie, bieda!

W partyjnym tygielku

Życie górowskich partii politycznych owiane jest nieprzeniknioną mgłą tajemnicy. Nikt nie zna ilości kanap potrzebnych, by wszyscy partyjni towarzysze mieli gdzie usiąść podczas partyjnych spotkań, gdzie w pocie i znoju wykuwają oni wizję naszej lepszej przyszłości. Opinia publiczna nawet niezbyt dobrze się orientuje, kto i gdzie z widywanych podczas uroczystości oficjeli należy. Życie partyjne biegnie w konspiracji porównywalnej do życia kreta.

Faktem jest, że górowskie partie polityczne nawet nie mają swoich stron internetowych, ale to mało ważne, bo każda wobec wyborców – w swoim czasie – będzie ględziła, że jest za nowoczesnością, jawnością życia politycznego i w ogóle za wszystkim, co jest naj, naj, naj… a może partyjnym niebożętom przynieść upragnione i ukochane głosy.

Widać wyraźnie, iż na naszym lokalnym rynku bardzo szybko rozwija się tylko jedna partia – Platforma Obywatelska. Zwiększa ona liczbę swoich członków, w czym nic dziwnego nie ma, bo przykład starań „Bukietowej” o przynależność do tej partii wskazuje wyraźnie, iż często są to spady owocowe z wyciętego już sadu, które zwęszywszy szansę na dalsze – bezużyteczne i szkodliwe! – żywienie się z polityki za wszelką siłę chcą się zapisać do aktualnie przewodniej siły narodu.

Spokojnie proszę Państwa! „Bukietowej” nie zapisali do PO! To jej nie grozi. Ale za to nasza PO wzbogaciła swoje szeregi o bardzo prominentnego członka. 7 września br. tutejszy zarząd przyjął burmistrz Irenę Krzyszkiewicz w poczet swoich członków. Wykonano wówczas pierwszy krok w stronę jej członkostwa. W platformerskiej rodzince jest taki obyczaj, że gdy przyjmuje się kogoś ze świecznika do rodzinki, ostateczny głos ma Zarząd Wojewódzki. Ten nie znalazł podstaw, by bujnąć się na fąchu i zgodził się na członkostwo naszej burmistrzyni.
I w ten sposób burmistrz Irena Krzyszkiewicz po raz pierwszy w życiu stała się kobietą partyjną.

Decyzja Ireny Krzyszkiewicz nie powinna nikogo dziwić. Przypomnę, iż podczas wyborów na fotel burmistrza była popierana przez tę partię. Trzeba też sobie szczerze powiedzieć, że na jej przynależności do PO nasza gmina może tylko skorzystać.

W Polsce niestety tak jest, że o dostępie do środków w bardzo dużym stopniu decydują układy partyjne. Jak w nich jesteś, to partycypujesz w interesie, a jak nie, to kończysz karierę, bo wyborcy krzywią się, że środków spoza budżetu nie ściągasz. Mnie to oburza, ale co ja mogę? Mogę się tylko cieszyć, że to nie ja musiałem wstąpić do rodziny.

Dobrze się stało, że Irena Krzyszkiewicz do PO wstąpiła a nie na przykład do "koniczynki”, bo to dość obciachowa partia. I bez perspektyw na przyszłość. Mój boże! – aż strach pomyśleć gdyby tak wstąpiła do …! (tu każdy wpisze swoją ulubioną pozycję, partyjną oczywiście).

Wstąpienie Ireny Krzyszkiewicz do PO spowoduje – w niedalekiej przyszłości – iż zrobi się bardzo ciekawie. Partia ta ma taki zwyczaj, że w wyborach parlamentarnych sięga po sprawdzonych samorządowców. Przykładem takiego awansu jest poseł Marek Aleksander Skorupa. Przez 4 kadencje był burmistrzem Brzegu Dolnego. Również czterokrotnie kandydował do sejmu nim ta sztuka się mu udała. To przykład jeden z wielu, które można mnożyć (Cezary Chlebowski). Widać więc wyraźnie, iż przed Ireną Krzyszkiewicz wyraźnie rysują się szerokie horyzonty polityczne. I nie ma w tym nic złego, bo w jej przypadku będzie to godne zwieńczenie życiowej drogi. Czy na nią wstąpi? To pokaże czas.

Wraz z Ireną Krzyszkiewicz do PO przyjęty został również tego samego dnia Andrzej Rogala (dyrektor wydziału komunikacji w Starostwie Powiatowym). Tu rzecz ma nieco dziwny smaczek. Andrzej Rogala jest radnym gminnym i szefem klubu radnych PO. Cały czas sądziłem, iżż od dawna jest on członkiem platformerskiej rodziny. A tu masz babo placek! Dopiero wstąpił! Na mój gust to jakieś kuriozum. Bezpartyjny szef partyjnego klubu!? Nie ma co nad tym myśleć, bo są rzeczy na niebie i ziemi … itd.

Jak więc Państwo widzą szeregi PO rosną. A wiem ze swoich informacyjnych źródełek, że tych przyjęć do PO jest znacznie, znacznie więcej. PO szykuje się twardo do boju w wyborach samorządowych i parlamentarnych. Reszta partii drzemie. Tam wciąż obowiązuje zasada pospolitego ruszenia.

U jednych przyjmują a u innych wywalają. Po odwołaniu 13 listopada przewodniczącej Teresy Frączkiewicz, która mandat uzyskała z listy Regionalnego Centrum Niezależnych, w organizacji tej przystąpiono do likwidacji niedyspozycyjnych członków. Wyrok skazujący padł na radnego Jana Gawła. Radny Gaweł wybrany również z listy RCN – u, podpisał się pod wnioskiem o odwołanie przewodniczącej.

Na taką niesubordynacją Władysław Stanisławski – ojciec i twórca RCN – odpowiedział natychmiastową ripostą i wyrzucił Jana Gawła z przywileju zasiadania na organizacyjnej kanapie dla pięciu swobodnie siedzących osób. Nie wiemy, jak radny Jan Gaweł zniósł ten bolesny cios. Być może płakał, być może popadł w spleen, być może próbował pozbawić się życia piłując żyły szarym mydłem. Sądzę jednak, że radny jakoś ten cios przeżyje, bo ja kurwa zawsze będę pamiętał, że RCN, i jej szef Władysław Stanisławski, popierali i popierają „Bukietową”. Takich obelg się nie zapomina!

Głos Czytelnika

Jednego z Czytelników mojego bloga zainspirował tekst dotyczący niepośledniej myśli ekonomicznej charakteryzującej członków Zarządu Powiatu, co opisałem w poście „Nasze powiatowe kloce”.
Czytelnik ten przesłał mi garść swoich przemyśleń w „temacie drzewno – drogowym", które poniżej przedstawiam Państwu, gdyż poczynione obserwacje są bardzo interesujące. Autorowi dziękuję za wysiłek i trud włożony w napisanie e- maila do mnie.

"A co do artykułu. W ciągu około dwóch tygodni temu na odcinku drogi wojewódzkiej z Góry do Leszna była wykonywana ścinka gałęzi z drzew położonych przy tej drodze. Panowie drogowcy pościnali gałęzie i złożyli wielkie sterty owych gałęzi w przydrożnym rowie, a dokładniej mówiąc na obszarze pomiędzy drogą a rowem.

Dziś wieczorem (24 listopada) wracałem z Leszna w kierunku Góry, i takie kupki od Laskowej aż do Glinki irytowały mnie. Część gałęzi znajduje się przy drodze stwarzając niebezpieczeństwo, ponieważ jak nam kierowca tira nie będzie uprzejmy zjechać do swojej prawej krawędzi jezdni, to możemy mieć nieźle porysowany bok samochodu (niektóre konary mają ok 8 cm średnicy). Pewna mniejsza część jest przez wiatr wwiewana na drogę.

Ktoś tą drogą przecież zarządza i powinna być utrzymana w należytym porządku, żeby nie dochodziło tam do żadnych kolizji czy wypadków. Nie należy zwalać wszystkiego na nieśmiertelny zapis "niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze".

Na poparcie mojej myśli mam taki oto zapis.
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI
z dnia 21 kwietnia 2006 r. w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków,
innych obiektów budowlanych i terenów (Dz. U. Nr 80, poz. 563)
Paragraf 35 pkt 1.
"W odległości mniejszej niż 30 m od skraju toru kolejowego lub drogi publicznej pozostawianie gałęzi, chrustu, nieokrzesanych ściętych drzew i odpadów poeksploatacyjnych jest zabronione"
.

wtorek, 24 listopada 2009

Uzdrowiciel w Czerninie

W ramach zacieśniania stosunków z bratnim PSL – em na teren gminy Góra przyjeżdża poseł PO – Marek Aleksander Skorupa. Wrocławscy platformersi wiedząc, iż „zielona koniczynka” na terenie naszej gminy jest w stanie szczątkowym, postanowiła wyciągnąć bratnią i pomocną dłoń, by ratować z osieroconego elektoratu, co tylko można.

Wiadomo jest powszechnie, że PSL stanowi garść aktywistów, którzy nie są znani opinii publicznej. Nie znane są nazwiska prezesów, wiceprezesów oraz żadne działania podejmowane przez tę partię na rzecz lokalnej społeczności. Partia ta – wiem, że ta górnolotna nazwa brzmi bardzo śmiesznie – działa w głębokiej konspiracji i ujawnia się jedynie w okresie każdych wyborów pod hasłem: „Chcemy dobrze – szwagrowi, zięciowi, teściowi i wam drodzy wyborcy a ciężcy frajerzy”.

PSL słynie ponadto z bardzo gumowego kręgosłupa, który pozwala im na zawierania koalicji (oczywiście programowych) z każdym. Koalicje te zawierana są w imię dobra wspólnego członków tej partii i ich rodzin. I tak obserwujemy szopki we wszelkich agencjach (szczególnie powiązanych z rolnictwem), które z reguły padają łupem pazerności tej partii.

Ponadto, partia ta ma taki swój urok (na psa, tfu!), że nie mając własnych osiągnięć lubi „jazdę na gapę”. Daje się to zauważyć również u nas. Trwa bowiem doklejanie się do niewątpliwych osiągnięć rządzącej gminą ekipy, od czego ta się nie dystansuje, co konstatuję ze smutkiem i zdziwieniem. Ja rozumiem, że można być litościwym, ale uczucie to nie musi zaraz przechodzić w wyższy stan otumanienia.

Powróćmy jednak do przybycie posła na sejm – Marka Aleksandra Skorupy. Przybywa on, by wyrwać elektorat koalicjantowi. Jest to akcja ogólnopolska, która przebiega pod hasłem: „Odchudzić PSL”. Nazwa akcji jest szalenie myląca, bo to „odchudzanie” zakończyć się może szybko postępującą anoreksją zakończoną zejściem w polityczne zaświaty (jakaż radość rozpiera moją duszę!).

Pierwszy seans „odchudzania” PSL odbędzie się 26 listopada, godzina 17,00 w Czerninie. Poseł Marek Aleksander Skorupa spotka się z mieszkańcami Czerniny w sali tamtejszego ratusza.

poniedziałek, 23 listopada 2009

Ostrzeżenie meteorologiczne

Biuro Prognoz Meteorologicznych we Wrocławiu ostrzega, że dzisiejszej nocy może wiać silny wiatr. W związku z tym może wystąpić 1 stopień zagrożenia na terenie naszego województwa. Przewidywana prędkość spodziewanego przez meteorologów wiatru ma wahać się w przedziale 30 – 50 km/h. W porywach wietrzyk może napierać z prędkością od 75 – 85 km/h. Kierunek podmuchów: południowo – zachodni i zachodni. Ta siła wiatru może spowodować: uszkodzenia budynków, dachów; szkody w drzewostanie, łamanie gałęzi i drzew; utrudnienia komunikacyjne.

To prognoza oficjalna. Stara Józefowa z natomiast twierdzi, że wszystko się pochrzaniło na tym świecie i przewiduje noc spokojną, dobrą do pędzenia bimbru i innych nalewek. Zaleca jeszcze chodzenie po porannej rosie i słuchanie śpiewu słowików (z magnetofonu). Stara Józefowa mówi też, że baca Józuś z Poronina (występuje w TV) tak zna się na pogodzie, jak nasz Zarząd na ekonomii (w tym miejscy szpetnie się wyraziła). Pytana o najbliższą prognozę stwierdziła: "słońce, wietrzyk i onanizm - tego pragnie nasz organizm". Hej!

Nasze powiatowe kloce

Nigdy bym się nie spodziewał, że tak wysoko postawiona jest myśl ekonomiczna podczas posiedzeń Zarządu Powiatu. W protokole z 32/09 z dnia 30 października br. czytamy:

Dyrektor Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu złożył wniosek o wyrażenie zgody na nieodpłatne przekazywanie drewna opałowego pochodzącego ze ścinek drzew przydrożnych na potrzeby placówek oświatowych. W budżecie powiatu zakłada się uzyskanie określonych dochodów z tytułu sprzedaży drewna, stąd decyzja o nieodpłatnym przekazaniu drewna jest negatywna. W przypadku posiadania drewna nie podlegającego sprzedaży zostanie ono przekazane wg potrzeb do szkół tak jak to było czynione w poprzednich latach”.

Po przeczytaniu tegoż fragmentu „dyskusji”, w której tradycyjnie nie wiadomo kto i co z członków Zarządu mówił, oniemiałem.

A powód tegoż stanu, w którym się znalazłem jest prosty i nieskomplikowany jak Zarząd. Jak Państwa informowałem w poście „Znowu mamy w plecy” (3 listopada), Powiatowy Zarząd Dróg otrzymał z Urzędu Marszałkowskiego 100.000 zł na wycinkę 224 przydrożnych drzew. Możemy więc założyć w ciemno, iż wycięte drzewa, po zamianie ich na drewno opałowe, otrzymamy za darmo, bo płaci samorząd wojewódzki.

Dyrektor Wydziału Oświaty prosił Zarząd o drewno opałowe dla trzech jednostek, które posiadają kotłownie: PCDNiPPP w Górze, Internatu oraz Państwowego Ośrodka Szkolno – Wychowawczy w Wąsoszu. Spotkał się z odmową.

Drewno z wycinki mamy w opisanym przypadku za darmo. Zarząd nie zgadza się jednak na jego nieodpłatne przekazanie, bo trzeba wykonać plan! A plan rzecz święta.
Wykonamy, i pewnie przekroczymy, plan sprzedaży drewna. Pięknie będzie!
A co z jednostkami oświatowymi?

A te kupią sobie drewno opałowe po 60 do 80 zł za metr. My sprzedamy drewno po 40 zł (jest to cena ustalona przez Zarząd). I tym sposobem zrobimy interes dziesięciolecia! Sprzedamy dotowane przez Urząd Marszałkowski drewno poniżej ceny rynkowej. A sami zakupimy je po cenach rynkowych, z marżą i podatkami. Ktoś coś z tego rozumie?!

Nie tak dawno ostrzegałem, że posiedzenia Zarządu do niczego dobrego nie prowadzą. Każda decyzja tego nieodpowiedzialnego gremium niesie w sobie gen destrukcji. Zmiany na lepsze nie będzie, bo to urągałoby boskiemu porządkowi rzeczy: „Co krzywe się zrodziło po skon takim pozostanie.” A z drugiej strony: „Wprost nie do wiary, ile rozumu zużywa się w świecie dla udowodnienia głupstw.”

"Schetynówka" w Ślubowie

W przyszłym roku mieszkańcy Ślubowa doczekają się inwestycji, na którą oczekiwali od wielu lat.
Włodarze naszej gminy postarali się i otrzymali pieniądze na budowę drogi w tej miejscowości. W ramach Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych („schetynówki”) udało się otrzymać 477.100 zł na budowę drogi. Jest to 50% wartości kosztorysowej. Zakłada się, iż koszt całej inwestycji wyniesie 954.200 zł.
Długość drogi, którą budowana będzie w Ślubowie wyniesie 1453 m., a jej jej łączna powierzchnia - 6876 m kw. Droga będzie miała nawierzchnię asfaltową (warstwa wiążąca i ścierna z masy mineralno asfaltowej), podłoże stanowił będzie tłuczeń kamienny sortowany. Szerokość - ok. 4,7 m.
Do końca marca przyszłego roku zakończone zostanie postępowanie przetargowe. Inwestycja musi być wykonana do końca 2010 roku.

Budowa drogi w Ślubowie jest drugą inwestycja realizowaną w ramach „schetynówek” na terenie naszej gminy. W tym roku zbudowano też drogę na ulicy Sosnowej w Górze za kwotę 1.043.590 zł. Z tej kwoty otrzymaliśmy z NPPDL również zwrot poniesionych nakładów w kwocie 517.090 zł. Nawiasem mówiąc, droga na ul. Sosnowej stała się sławna na całe województwo. Do pieniędzy na jej realizację zgłaszali pretensje włodarze Głogowa. Ale w tej rozgrywce oni mieli tylko króla a my asa blond.

środa, 18 listopada 2009

Miliony na wieś

Po wczorajszych danych dotyczących środków przekazywanych na wsie gminy Góra zacząłem się zastanawiać czy trochę nie przeholowałem z cyframi. Materiały, na których oparłem swoje obliczenia miały charakter szkicowy. Zwróciłem się do skarbnika gminy Marka Balowskiego z prośbą o udostępnienie szczegółowych danych.
Skarbnik po godzinie przesłał mi szczegółowe zestawienie, które potwierdziło, iż w moich obliczeniach nie ma błędów. Z zaskoczeniem zauważyłem jednak, że rzeczywiście dużo inwestujemy w miejscowości wiejskie. O ile dobrze pamiętam podobna sytuacja miała miejsce jedynie podczas I kadencji Rady Miejskiej.
Nie ma tu potrzeby opisywania i rozwodzenia się nad zagadnieniem, gdyż dane zawarte w tabelach są bardzo wymowne. Trzeba jednak dodać, iż w roku bieżącym do sołectw spłynęły dodatkowe pieniądze, o czym pisałem, ale dla sprawiedliwości i porządku przypominam, w wysokości ok. 240.000 zł.
Warto podkreślić, iż od marca 2008 roku do chwili obecnej miejscowości wiejskie uzyskały z budżetu ok. 4 mln zł.
W roku przyszłym – wg założeń budżetu – na inwestycje i remonty na wsiach - przeznaczone zostanie nie mniej niż 3.922.325 zł. Do tej kwoty trzeba dodać ok. 330.000 z utworzonego Funduszu Sołeckiego. Daje nam to kwotę ok. 4,4 mln zł. Jeżeli kwotę tę zestawimy z wysokością wydatków na inwestycje przewidzianą na rok 20010 – 16.102.588 zł, to okazuje się, iż udział inwestycji na wsiach wynosi ok. 25% ogółu wydatków inwestycyjnych.
Jest to dobra sytuacja dla miejscowości wiejskich, gdyż pozwala im na polepszenie swoich warunków życia. Cieszą remonty świetlic wiejskich, a hbędzie ich więcej, bo są to miejsca, w których ludzie się integrują. Bardzo dobrze, że wsie się kanalizuje, chociaż tempo może nie zadawalać. Radość sprawiają wiejskie place zabaw i odnowione elewacje szkół.
I trzeba też szczerze powiedzieć, iż sami mieszkańcy wsi z dużym zaangażowaniem dbają o estetykę swoich miejscowości. Wzięli sprawy w swoje ręce i dlatego musimy im pomóc. W pełni na to zasługują.

Zakochana bez wzajemności

My tu sobie baju, baju a pod bokiem kabaret na schwał! Pamiętają Państwo żałosne starania „Bukietowej” o wstąpienie do Platformy Obywatelskiej? Pomimo zdecydowanego „nie!”, i to mówiąc oględnie wyrażanego przez Powiatowy Zarząd w sposób mało oględny, „Bukietowa” napiera dalej!

Bidulka w każdym calu wykoncypowała sobie, że wbrew Powiatowemu Zarządowi PO i tak do tej partii wstąpi. Wróbelki ćwierkają, iż założono koło PO w gminie Niechlów i tam też pośród potencjalnych kandydatów (w większości farbowanych lisów) skryła ona swoje nazwisko licząc, iż nikt listy do końca nie doczyta. Ten nader inteligentny wybieg maskujący został niestety zdemaskowany. Okazało się bowiem, że w przeciwieństwie do członków pewnej zdechłej patii trudna sztuka czytania platformersom nie jest obca. No i nakryli bidulkę na liście.

Uśmiali się chłopaki po pachy. Trzeba bowiem wiedzieć Państwu, że cudaczne zabiegi „Bukietowej” wzbudzają w nich tylko pusty śmiech, ale równocześnie stanowią znakomitą kanwę do snucia dowcipów. Najnowszy z nich jest taki.

Podczas zebrania POBukietowa” bawiła się metalową kulką od łożyska. Bawiła się, bawiła, bawiła. Po kilkunastu minutach strasznie się rozpłakała.
- Co się stało droga Beatko? – zapytał głęboko poruszony jej łzami członek Zarządu Powiatowego Piotr Iskra, którego małżonkę przyjęła ona do pracy na całkowicie zbędne stanowisko w Starostwie.
- Uuuu! Zepsuła mi się kulka! – zalała się jeszcze większymi łzami „Bukietowa
- Ależ skarbie, nie martw się! – mi się to również często zdarza.

No i tak sobie nasza PO dowcipy opowiada i z uśmiechem na twarzach patrzy na te starania.
Mają chłopaki jednak pewien problem. „Bukietowa” co sposób na dostanie się rurą kanalizacyjną do PO wymyśli, to zaraz listy do Zarządu Wojewódzkiego wysyła i żąda przyjęcia w szeregi. I góra ma problem. Zaczyna się dopytywać: a czemu to ona do nas się zwraca? Czemu problemu sami sami nie rozwiążecie? (Naiwni!, przecież w tym stadium jej życia już nie można przeprowadzać aborcji).
I trwa ten ping - pong. Końca nie widać. A i zabawne to być przestaje, bo po cholerę im „Bukietowa” do szczęścia?!

Dziwę się jednak kolegom z PO (pozwolę sobie na taką poufałość, jako bezpartyjna Kanalia), że jeszcze nie znaleźli wyjścia z sytuacji. A jest ono banalnie proste.

Są jeszcze na terenie naszego powiatu - podobno! - niedobitki spod znaku „zielonej koniczynki”, która jest pewną bardziej cywilizowaną mutacją pewnej zdechłej partii. Wszyscy wiemy, że ta obrotowa partia łasa jest na stołki. Można więc zrobić handel wymienny, tzw, barter, który od wczoraj stał się modny. Może on wyglądać tak.

Oni dostaną stołek a wy w zamian i z wdzięczności, że ją wezmą dacie im „Bukietową”. Stołek oczywiście nie musi mieć czterech nóg. Może mieć trzy (wolni w myśleniu są, to się od razu nie kapną, a jak minie okres gwarancji, to możecie im rzec: reklamacja po terminie).

Jednakowoż towar swój musicie zachwalać i pod niebiosa wynosić. Możecie np. zagwarantować, że jest lekka w prowadzeniu partyjnym, że zna się na wszystkim i niczym równocześnie, że kocha wieś i ekologię ponad wszystko, czemu dała żywy dowód w tak nowatorski sposób wykorzystując środki z funduszu ochrony środowiska, że aż prokurator się tym zachwycił; można też rzec o pewnej zaciętości charakteru, co wyraża się tym, iż do błędów się nie przyznaje; możecie też coś niecoś rzec o pracowitości, gdyż ciągle pochyla się nad tym samym problemem szukając najlepszego z możliwych rozwiązań. Wreszcie, możecie rzec, iż wykazuje duże nowatorstwo kulinarne i potrafi z 5 gatunków sera zrobić bigos – być może nawet hultajski; dalej możecie mówić, iż jest nad wyraz urodziwa, bo w „koniczynce” już dalej jak na 0,5 m nikt nic nie dojrzy, co spowodowane jest wysoką średnią wieku).

Jak więc drodzy upartyjnieni koledzy z PO widzicie znalazłem wam wyjście z tego zaklętego kręgu. Oddać ją PSL – owi, bo do nich ona pasuje akuratnie i wprost idealnie. A jak nie zechcą, to zerwać koalicję na szczeblu krajowym. A co?! „Bukietową” będą gardzić?! Taka ich mać!

wtorek, 17 listopada 2009

Żywa tarcza czyli kamikadze

W sprawie internatu nastąpił kontratak Starostwa. Na żołnierza pierwszego uderzenia wyznaczono dyrektora wydziału oświaty Sławomira Bączewskiego.
Przyznać trzeba, że wybór był trafny, bo gdyby do kontruderzenia wzięła się „Bukietowa” świat umarłby ze śmiechu. Wyznaczono więc osobę o odpowiedniej inteligencji, o co w Starostwie bardzo trudno.

W wywiadzie dla „elki” dyrektor Bączewski zastosował klasyczny manewr zwany w wojskowości pod nazwą „dupy dały tyły” a marszałkowie są w porządku.

I tak czytamy tam sobie: „Gdyby pani kierownik internatu, mając problemy z uzyskaniem informacji, na kogo ma wystawić fakturę, zadzwoniła do mnie, w ogóle nie byłoby sprawy. Informowałem ją wcześniej, że dzwonię w imieniu pani starosty i płatnikiem będzie starostwo. W starostwie wszystko było uzgodnione i czekamy na fakturę, której do dzisiaj nie dostarczono - mówi Bączewski”.

Trzeba sobie zadać pytanie: kto zamawiał obiady? Pani kierowniczka?! Nie, Starostwo, co szanowny pan dyrektor przyznaje. A kto zamawia ten sam powinien upomnieć się o fakturę i dążyć do jej uregulowania. Takie są reguły gry. Chociaż nie. W starostwie panuje reguła minimalizmu połączonego z maksymalizmem (robić nic, zgoła mało i zwijać maksymalną kasę). „Bukietowa” świeci tu przykładem wciąż pochylając się nad problemami (od tego ciągłego pochylania, to oprócz wyraźnych braków w urodzie, garb jej jeszcze biedaczce może wyrosnąć).
Załóżmy jednak, że swoim zwyczajem Starostwo czekało, co i dziwne nie jest, bo tam wciąż się czeka. A cudów jak nie było tak nie ma.

Wg dyrektora Bączewskiego zawinił zły przepływ informacji. „Jeżeli przepływ informacji, sposób komunikowania się będzie szybszy i wynikał będzie z lepszej woli, to tego typu problemów w ogóle nie będzie, bo uważam jest to sztuczny problem. Uregulowanie pewnych zobowiązań to tylko kwestia czasu” – stwierdza dyrektor powiatowej oświaty.

I tu w pełni się zgadzam z panem dyrektorem. Przepływ informacji w Starostwie jest pod psem. I to pomimo istnienia kosztownego wydziału promocji, który zwać się powinien Wydziałem Wymownego Milczenia. Szkoda tylko, że pan dyrektor nie mówi z czyjej dobrej woli ma być ten szybszy przepływ informacji. Jeżeli nikt nie chciał poinformować kierowniczki internatu, że ma fakturą za pobyt wycieczkowiczów obciążyć Starostwo, to nietrudno się kapnąć, kto dał ciała.

Ale najciekawsze jest na końcu wywiadu. „Bączewski przyznaje, że jedyna sytuacja, w której nie było zapłaty za pobyt w internacie dotyczył osoby, która wykonywała zlecenia dla powiatu górowskiego. - Ta osoba płaciła za swój pobyt w barterze, ale to było indywidualne porozumienie z kierownikiem internatu, na co nie mieliśmy wpływu i to nie może być zarzut w stronę starostwa, a wręcz przeciwnie."

Aż mnie zatkało! Kiedy wczoraj rano byłem w gabinecie pani sekretarz powiatu i w obecności wicestarosty Tadeusza Bireckiego spytałem kto wydał takie pozwolenie usłyszałem, że „to chyba Ludwik, ale dzisiaj go nie ma” (Ludwik Skoczylas – dyrektor wydziału tzw. promocji).

I patrzcie Państwo, co się okazuje dzisiaj! To nie on! To kierowniczka internatu dba o promocję tegoż powiatu, podpisuje umowę barterową z panem z Bydgoszczy. Niech mnie ktoś uszczypnie! Jeszcze chwila a okaże się, że to nie wydział promocji zamawiał kalendarze, foldery, ale kierowniczka internatu. Aj, aj, aj! I sama na siebie doniosła radnym?! Masochistka jakaś!
A tak przy okazji, to gorąco polecam radnym zbadanie umowy barterowej, bo wg przepisów prawa trzeba od niej odprowadzić podatek VAT. Trzeba byłoby też sprawdzić, szanowni radni, czy Starostwo nie płaciło za te foldery, kalendarze, bo jak barter to barter.

Ja, na ten przykład w barterze gotów jestem oddać „Bukietową” i cały ten zarząd. Ale kto to to weźmie kochani?! Kto?!

„Elka” zamieszcza też taką informację: „Sytuacja w internacie LO będzie dyskutowana na najbliższym posiedzeniu Zarządu Powiatu Górowskiego”.
Klękajcie narody! „Bukietowa” będzie coś omawiać! „Proszę ja wasStefan Mrówka też pochyli się nad problemem. I radna Teresa Sibilak też zawiśnie w tej pozycji. Ludu mój! Z tego nie może wyniknąć nic dobrego!

Ale powróćmy do dyrektora Sławomira Bączewskiego. Wystawiono go na pierwszą linię frontu, bo tylko on jest jeszcze wiarygodny. To dobrze. Szkoda tylko, że tę swoją wiarygodnością zasłania chaos i sobiepaństwo panujące w Starostwie. Żal, że kładzie głowę pod fałszywą ewangelię.

I stąd mój apel do pana dyrektora. Nie rób pan tego! Oni za chwilę przeminą niczym sen wariata śniony po pijanemu. Jeszcze troszkę i odetchniemy od tej żałosnej ekipy. Lojalność to nie wszystko. Jest jeszcze honor i niech pan go nie traci w złej sprawie.
Kiedy zadałem w internacie pytanie czy wiedział pan o tych żałosnych przypadkach, pracownicy odpowiedzieli, że nie. Słyszeli to wszyscy radni. I z tego tytułu nikt do pana żalu nie ma. Ale żeby bronić „Bukietowej”? Fe, dyrektorze, to po prostu niesmaczne.

Podatek w dół - wydatki w górę

Podatki są zawsze tematem gorącym. Tak też było podczas sesji Rady Miejskiej 13 listopada, gdy omawiano propozycję zmian wysokości stawek podatku rolnego.
Radni debatowali, przepraszam – debatował jeden, nad propozycją podatku rolnego na rok 2010. Projekt uchwały zakładał, iż podatek rolny na przyszły rok zostanie obniżony o 5 zł od 1 ha przeliczeniowego (hektar przeliczeniowy - umowna jednostka powierzchni gruntu, która równa się 1 ha klasy gruntów przyjętej za podstawę do przeliczania powierzchni innych klas gruntów. Za 1 hektar przeliczeniowy przyjęto 1 ha gruntów klasy IV, biorąc za podstawę plon zbóż z 1 ha gleby IV klasy).

W roku 2009 wysokość podatku rolnego wynosiła 90 zł za 1 ha przeliczeniowy. Władze gminy postanowiły obniżyć jego wysokość do 85 zł. Wg Ministerstwa Finansów maksymalna stawka podatku rolnego w roku 2010 może wynosić 85,25 zł za 1 ha przeliczeniowy.

Z odmienną propozycją wystąpił radny Jerzy Kucharski, który zaproponował, by zamiast proponowanej stawki 85 zł za 1 ha przeliczeniowy wprowadzić stawkę 80 zł. Jerzy Kucharski swoją propozycję uzasadniła tym, iż dwa lata wcześniej wysokość podatku rolnego wzrosła bardzo wysoko. Wówczas – mówił radny Kucharski – podatek podniesiono o 20 zł za 1 ha przeliczeniowy. Akcentował, iż dwa lata wstecz ceny pszenicy wahały się w granicach 900 – 1000 zł za tonę. W bieżącym roku cena jednej tony pszenicy wynosi od 600 – 620 zł a żyta ok. 450 zł. W dodatku trudno jest rolnikom znaleźć nabywców na zboża.

Z radnym Jerzym Kucharskim polemizowała burmistrz Irena Krzyszkiewcz. Przypomniała ona, że do roku 2008 każde sołectwo otrzymywało 1000 zł rocznie na swoje potrzeby. Sołectw mamy 35, więc budżet gminy wydawał na ten cel 35.000 zł rocznie.

Od 2008 roku sytuacja ta uległa radykalnej zmianie. Nowe kierownictwo urzędu postanowiło, iż transfer środków finansowych do sołectw będzie radykalnie zwiększony. W roku 2009 sołectwa otrzymały na wydatki własne w formie dotacji ok. 200.000 zł. Do kwoty tej należy dodać opłaty za energię elektryczną, wodę, gaz, które regulowane są z budżetu gminy. Rocznie jest to kwota ok. 40.000 zł.

Trzeba tu przypomnieć słowa burmistrz Ireny Krzyszkiewicz, iż każda złotówka pozyskana przez sołectwo spotka się z wsparciem ze strony gminy w postaci dodatkowych pięciu złotych. I tak też się dzieje. Nigdy sołectwa nie spotykały się z tak wielką pomocą i realnym finansowym wsparciem, jak obecnie. Burmistrz Irena Krzyszkiewicz i jej ekipa zrozumiali prostą rzecz, że to sołectwa najlepiej wiedzą, co jest im potrzebne i jak przekazane środki wykorzystać najbardziej optymalnie. Proszę pamiętać, iż to są małe środowiska, gdzie machlojka nie przejdzie.
Wróćmy jednak do uchwalanego podatku rolnego.

Radny Jerzy Kucharski wystąpił w interesie wsi, bo poczuwa się w obowiązku dbać o interesy swoich wyborców. I słusznie. Należy powiedzieć, iż wystąpił jako jedyny, chociaż nie był jedynym radnym, który mieszka na wsi. W obronie rolników nie wystąpili: Bronisław Papmel, Aniela Gągała, Zenon Berus, Jan Gaweł, Henryk Drozdowski, którzy obecni byli na sesji.
Faktem jest, że również radny Jerzy Kucharki nie wykazał się konsekwencją. Nie podtrzymał on swojego wniosku i nie był on głosowany. Stawki proponowane przez władze samorządowe zostały przyjęte 14 za i 4 przeciw, bez głosu wstrzymującego.

Problem wysokości podatku rolnego ma swoje podłoże psychologiczne. Mieszkańcy miejscowości wiejskich uważają, że ich podatek służy „mieszczuchom”. Górowanie sądzą, iż wieś nie partycypuje w sposób dostateczny w obciążeniach podatkowych na rzecz gminy.
Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana.

18 czerwca 2009 roku nasza gmina przystąpiła do realizacji Ustawy o Funduszu Sołeckim. Realizacja tej ustawy nie była obowiązkowa. Więcej, nakładała ona na nas obowiązek przekazywania określonych przepisami ustawy środków do sołectw.
Poniżej mają Państwo tabelkę, w której przedstawiłem wpływy z podatku rolnego w roku 2009 i zakładane w budżecie gminy na rok przyszły.

*opłata za działki wynosi 170 zł za 1 ha przeliczeniowy

Podane w tabeli kwoty nie uwzględniają ulg, których gmina ma obowiązek udzielić w kilku przypadkach (np. nabycie ziemi i idące za tym zwolnienie na pewien okres z płacenia podatku).
W związku z przystąpieniem do Funduszu Sołeckiego wzrośnie w przyszłym roku wysokość dotacji dla sołectw. I tak wg założeń budżetu na rok przyszły budżet sołecki wyniesie 343.199 zł. Rady sołeckie złożyły zapotrzebowanie na kwotę 342.505 zł. Do tej ostatniej kwoty należy doliczyć ok. 40.000 zł na opłaty za media, które dźwiga na sobie nasz budżet gminny (energia elektryczna w świetlicach, woda, gaz).


Zgodnie z przepisami Ustawy o Funduszu Sołeckim możemy otrzymać ok. 30% zwrotu nakładów poniesionych przez gminę na utworzenie funduszu, czyli ok. 105.000 zł. Ponieważ jednak jeszcze nie wiadomo ile otrzymamy trudno mówić o szczegółach – mówi skarbnik gminy Marek Balowski. Pieniądze te również chcemy przeznaczyć na rozwój wsi.


Trzeba tu przypomnieć, iż wieś również korzysta z boomu inwestycyjnego. W tym roku w Osetnie zbudowano drogę dojazdową do gruntów rolnych o wartości 330.000 zł. Po 16 latach oczekiwań zakończono budowę szatni dla klubu sportowego „Korona” Czernina za kwotę 126.600 zł. Rozpoczęto budowę Centrum Kulturalno – Sportowego w Witoszycach za 1.726.000 zł.


Jak więc widać wpływy z podatku rolnego są w całości kierowane na rozwój infrastruktury wiejskiej. Budżet gminy d0opłaca do tego rozwoju nie tylko z podatków zbieranych w mieście, ale też poprzez aktywne i skuteczne pozyskiwanie funduszy spoza budżetu.
Trzeba też pamiętać o tym, że wieś jest zróżnicowana pod względem zamożności jej mieszkańców. Ale również trzeba mieć na uwadze, że tak jest i w Górze.
Każdy więc będzie narzekał na nadmierny fiskalizm a prawda, jak to w życiu bywa – wylegiwała się będzie bezwstydnie pośrodku obu skrajnych poglądów.
Na zakończenie dodam, iż pozostałe daniny składane gminnemu fiskusowi pozostały na poziomie tegorocznym.

poniedziałek, 16 listopada 2009

Ostrzeżenie z bardzo dziwnego ministerstwa

Jeden z moich wiernych Czytelników przesłał mi informację o tzw. świńskiej grypie. Nie wiem na ile rzecz jest wiarygodna, ale strzec się trzeba. Totteż moim najgłębszym patriotycznym obowiązkiem jest umieszczenie tejże informacji na blogu, ku przestrodze. nikt mi noie powie, że Kanalia wiedziała a nie powiedział. Sumienie me czyste będzie!






Apelacja złożona

12 listopada Starostwo Powiatowe wysłało apelację w sprawie nieszczęsnego wyroku Sądu Gospodarczego w Legnicy, który zasądził na rzecz „Chemeko – System” (wysypisko w Rudnej Wielkiej) odszkodowanie w gigantycznej wysokości 8.649.000 zł oraz odsetki w zabójczej wysokości ponad 8 mln. Razem mamy do zapłacenia ok. 17 mln zł. Co oznacza ten wyrok dla egzystencji powiatu nie muszę chyba tłumaczyć.

Podczas posiedzenia Komisji Budżetu, Gospodarki i Finansów wicestarosta Tadeusz Birecki poinformował radnych, iż apelacja została wysłana. Starostwo wpłaciło 100.000 zł tytułem opłaty sądowej z tytułu apelacji i równocześnie zwróciło się do sądu o zwolnienie nas z tej opłaty.

Radni zostali poinformowani, iż w procesie reprezentowały będą nasz interes dwie kancelarie prawne.
Pierwszą z nich jest Kancelaria Prawnicza AMP, Piotr Rojek & Spółka z Legnicy. Drugim reprezentantem naszych interesów będzie prof. Michał Kulesza z Kancelarii Domański, Zakrzewski, Palinka w Warszawie. Prof. Michał Kulesza jest wybitnym specjalistą z zakresu prawa administracyjnego, administracji publicznej i publicznego prawa gospodarczego. Był on współtwórcą reform samorządowych w latach 1990 i 1998. W latach 1997 – 1999 pełnił funkcję sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka i był wówczas odpowiedzialny za wprowadzenie powiatów na mapę administracyjną kraju.
Od 2008 roku pełni funkcję społecznego doradcy ministra spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Donalda Tuska.

Wicestarosta Tadeusz Birecki poinformował radnych, iż naszymi ekspertami w sprawie z „Chemeko – System” są dr Marian Kruk – Olpiński z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu oraz mgr Wanda Szuba, pracownik naukowy na tej uczelni.

Wicestarosta pokrótce omówił naszą sytuację na dzień apelacji. Podkreślił, iż nasi eksperci kwestionują żądania „Chemeko – System” i stwierdził, iż odnosi się wrażenie, iż eksperci powołani przez sąd są bardzo tolerancyjni w swoich opiniach dla tej firmy.
Z kolei nasze siły prawnicze postawiły wniosek, iż żądania „Chcemko – System” są próbą wyłudzenia nienależnych tej firmie pieniędzy publicznych. Sąd – jak stwierdził wicestarosta – przyjął do akt sprawy opinię naszych biegłych, ale nie powołał ich na świadków w sprawie.
W najbliższym czasie – jak zapewnił radnych wicestarosta – otrzymają oni ekspertyzy w celu zapoznania się z ich treścią.

Chleb powszedni

Podczas sesji Rady Miejskiej (13 listopada) burmistrz Irena Krzyszkiewicz przedstawiła radnym sprawozdanie ze swojej działalności w okresie międzysesyjnym. Sprawozdanie dotyczyło okresu od 2 września do 13 listopada.

W okresie tym zostało wydane 80 zarządzeń w sprawach dotyczących administracji publicznej. Na podstawie tych zarządzeń zbywano mienie komunalne, powoływano komisje przetargowe, opracowywano materiały planistyczne niezbędne do sporządzenia budżetu na rok przyszły, powołano komisję celem przeprowadzenia konkursu na dyrektora Administracji Lokali Komunalnych w Górze, gmina nabywała nieruchomości, dokonywano zmian w budżecie gminy na rok bieżący, wyrażano zgodę na dzierżawę mienia komunalnego, dokonywano zmian w instrukcjach wewnętrznych i regulaminach urzędu.

Zamówienia publiczne

Urząd ogłosił i rozstrzygnął zamówienia publiczne, które dotyczyły:
1. Opracowania dokumentacji projektowo – kosztorysowej na: „Modernizację targowiska miejskiego w Górze”; złożono 1 ofertę na wykonanie dokumentacji za kwotę 62.200 zł (Biuro Projektowe Synowie – Juda z Jeleniej Góry). W związku z tym, iż urząd miał przeznaczoną na ten cel kwotę 9200 – postępowanie unieważniono.

2. Rozstrzygnięto przetarg na świadczenie usług inspektora nadzoru dla zadania: „Budowa Centrum Kulturalno – sportowego w Witoszycach”.
Wpłynęły trzy oferty cząstkowe:
- na nadzór nad robotami ogólnobudowlanymi – 11.300 („Nadzór” Wrocław),
- na nadzór nad pracami elektrycznymi – 5000 zł (Zakład Projektowania, Kosztorysowania i Nadzorowania Instalacji Elektrycznych, Leszno),
- za nadzór nad pracami instalacyjnymi – 5978 zł (Zakład Usług Inwestycyjno – Projektowych, Stanisław Kłosiński, Leszno).

3. Zimowe utrzymanie dróg i ulic w 2009 roku.
- złożono 1 ofertę, która opiewa na minimalną kwotę 25.000 zł (prace wykonywało będzie Przedsiębiorstwo Drogowo – Transportowe Andrzej Paradowski do minimalnej kwoty 25.000 zł).

4. Opracowanie programu funkcjonalno – użytkowego dla zadania: „Modernizacja targowiska miejskiego w Górze.
- wpłynęły dwie oferty, których badanie jest w toku. Ofertę na kwotę 9670 zł złożyła firma Biuro Projektowe Synowie – Juda z Jeleniej Góry. Natomiast ofertę na kwotę 9882 zł złożyła firma Biuro Inżynierskie Piotr Mikołajczak z Leszna.

5. Opracowanie programu funkcjonalno – użytkowego dla zadania: „Poprawa jakości komunikacji w obrębie ulicy Piastów w miejscowości Góra”.
- wpłynęły dwie oferty. Za kwotę 29.280 zł chce zadania to wykonać: Biuro Projektowe Synowie – Juda z Jeleniej Góry, a za 14.640 zł Biuro Inżynierskie Piotr Mikołajczak z Leszna. Trawa sprawdzanie obu ofert.

6. Świadczenie usług inspektora nadzoru podczas realizacji zdania: „Budowa integracyjnej strefy aktywnej rekreacji dla dzieci przy ulicy Targowej w Górze”. Inwestycja ta jest częścią planu rewitalizacji naszego miasta.
- złożono 1 ofertę z ceną 5124 zł (wykonawcą zostało Biuro Inżynierskie Piotr Mikołajczyk z Leszna).

W trybie ustawy Prawo zamówień publicznych urząd wszczął następujące postępowania:

1. Bieżący remont i utrzymanie dróg, ulic i chodników na terenie miasta i gminy Góra”.
Wpłynęły 3 oferty. Postępowanie zostało unieważnione, gdyż dwie oferty zawierały błąd w kosztorysie a trzecia zawierała cenę wyższą niż deklarował urząd: 148.936,48 zł.

2. Opracowanie dokumentacji projektowo – kosztorysowej na budowę mieszkań socjalnych przy ulicy Lipowej w Górze.
- wpłynęło 17 ofert, które charakteryzowały się dużą rozpiętością cenową: od 263.520 zł do 42.700 zł. Wykonawcą zostało Biuro Projektowe Kowalewski z Rawicza, które zaproponowało cenę najniższą.

3. Ponownie nie udało się znaleźć wykonawcy, których chciałby zrealizować zadanie: „Adaptacja części strychu na pomieszczenia biurowe w budynku urzędu”. Nie wpłynęła ani jedna oferta (podobno na strychu straszą duchu niespełnionych obietnic przedwyborczych byłych burmistrzów i radnych, również obecnych).

4. Poprawa jakości i bezpieczeństwa komunikacji pieszej w obrębie Szkoły Podstawowej, Gimnazjum i Przedszkola w Czerninie.
- wpłynęły dwie oferty: cena najniższa – 48.953 zł; najwyższa – 50.497,63 zł. Inwestycja będzie realizowana przez Przedsiębiorstwo Drogowo – Transportowe, Andrzej Paradowski Góra.

5. Unieważniono postępowanie na wykonanie zadania: „Opracowanie dokumentacji projektowo – kosztorysowej dla poprawy jakości komunikacji pieszej w obrębie ulicy Piastów W Górze”. Powodów było kilka: od złożenia ofert w sposób niezgodny z oczekiwaniami urzędu po zbyt wysoką cenę, która przekraczała oczekiwania urzędu. Chcieliśmy przeznaczyć na to zadanie 100.000 zł a oferty wykazywały kwoty wielokrotnie wyższe – np. 868.000 zł.

6. Rozstrzygnięto zamówienie na wykonanie tak bardzo oczekiwanego parku dla dzieci przy ulicy Targowej (integracyjna strefa aktywnego wypoczynku).
Złożono dwie oferty. Pierwsza wyceniała prace na kwotę 298.633,44 zł. Oferta druga – złożona przez Przedsiębiorstwo Drogowo – Melioracyjne „Drogomel” – wyceniała koszt robót na 275.934,84 zł.

7. OSP w Starej Górze otrzyma lekki samochód pożarniczy, który zakupiono za 160.000 zł od firmy Frank – Cars w drodze przetargu.

8. Wyłoniono wykonawcę urbanistycznej analizy funkcjonalno – przestrzennej z rozwiązaniami wariantowymi dla układu komunikacyjnego dla miasta i gminy Góra. Spośród dwóch ofert wybrano ofertę najtańszą (23.180 zł (wykonawca: Wrocławskie Biuro Urbanistyki). Oferta droższa opiewała na kwotę – 63.440 zł.

9. Złożono 10 ofert na zadanie: „Modernizacja remizy strażackiej w Czerninie”. Najwyższa cena – 193.951,46 zł a najniższa – 142.303,80 zł. Trwa analiza ofert.

10. Okazało się, iż należy ogłosić dodatkowy przetarg na wykonanie dodatkowych prac związanych z bud0ową Ośrodka Rehabilitacji Dzieci Niepełnosprawnych w Górze. 2 października sporządzono protokół konieczności, w którym wykazano szereg prac niezbędnych do prawidłowego wykonania tej inwestycji, których nie przewidziano w dokumentacji technicznej. Okazało się, że należy podnieść poziom budynku, podkłady i podłoża jak również nawieźć na teren dookoła budynku podsypkę żwirowo – humusową. Zamówienia na wykonanie tych prac udzielono z wolnej ręki. Wykonawcą tych prac będzie Prywatne przedsiębiorstwo Przygotowania i Realizacji Budownictwa „Kontrakt”. Jest to ta sama firma, która buduje obiekt. Koszt dodatkowych prac – 116.407,47 zł.


Umorzenia podatkowe

Od 22 sierpnia do 6 listopada burmistrz umorzyła podatki 4 osobom fizycznym i jednej prawnej SP ZOZ w Górze. Szpital został zwolniony z zapłacenia podatku od nieruchomości na kwotę 7197 zł. Łącznie zwolnienia osób fizycznych z podatku stanowi kwota 2828,20 zł.
W tym samym okresie odroczono i rozłożono na raty zobowiązania podatkowe wobec dwóch jednej osoby fizycznej (kwota – 331 zł) i jednej firmy – ZPH Agros ze Ślubowa – 7720 zł.


Sprzedaż nieruchomości

W tym samym okres8ie gmina zbyła 15 lokali mieszkalnych, które zbyte zostały w formie bezprzetargowej na rzecz ich dotychczasowych najemców. Do kasy gminy z tego tytułu wpłynęła kwota 77. 689,19 zł netto.
Dokonano sprzedaży działki budowlanej w rejonie ulic Leśna – Starogórska o powierzchni 0,106 ha za kwotę 57.380 zł netto (70.003,60 zł brutto).
Sprzedano też jedną nieruchomość niezabudowaną rolną o powierzchni 0,4156 ha za 6.100 zł netto (Osetno).
Ogółem sprzedano nieruchomości o łącznej powierzchni 0,5216 ha. Dochód gminy Góra wyniósł z tego tytułu 141.169,19 zł.


Kadry

Rozstrzygnięto konkurs na stanowisko pracownika ds. przygotowania inwestycji. Do konkursu swoje dokumenty aplikacyjne złożyli:
1. Marta Lankiewicz (Góra),
2. Kamila Leszków (Radosław),
3. Krystian Kurowski (Czernina).
27 października komisja dokonała wyboru. Konkurs wygrała Marta Lankiewicz, z którą zawarto umowę na czas określony (1 listopad 2009 – 30 kwietnia 2010).

Rozstrzygnięto również konkurs na stanowisko dyrektora Administracji Lokali Komunalnych w Górze. Dokumenty złożyli:
1. Marek Hołtra (Szedziec),
2. Aneta Janusz (Góra),
3. Mieczysław Umławski (Szymanowo),
4. Maciej Siekanowicz (Góra),
5. Mariusz Suchanecki (Rawicz),
6. Bartosz Kamiński (Masłowo – dokumenty złożone po terminie).
Do II etapu konkursu komisja zakwalifikowała:
1. Marek Hołtra,
2. Aneta Janusz,
3. Mieczysław Umławski.
Konkurs wygrał Marek Hołtra, który zatrudniony zostanie na okres od 1 grudnia 2009 do 30 listopada 2010 roku.


Straż Miejska

Odnotowała 1 wykroczenie przeciwko bezpieczeństwu osób i mienia, które ukarane zostało mandatem 200 zł.
Aż 132 razy strażnicy zapisali wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji. Udzielili 129 pouczeń a ukarali mandatami 38 osób na kwotę 3900 zł.
Aż 1294 mandaty było efektem działania fotoradaru. Łączna kwota z nałożonych mandatów wyniosła 300.650 zł (do 8 listopada wpłynęło do kasy urzędu 177.300 zł).
Od 1 stycznia 2009 roku Straż Miejska wystawiła 177 mandatów karnych na sumę 20.050 zł. Do dnia 8 listopada do kasy UMiG wpłynęło z tej kwoty: 17.300 zł.
Ogólna suma dochodów uzyskanych przez Straż Miejską od dnia 1 stycznia do 8 listopada wynosi 301.206 zł.


Parkometry


Od chwili zamontowania parkometrów do dnia 8 listopada łączny dochód z ich działalności wyniósł 106.606 zł.

piątek, 13 listopada 2009

Internat czy prywatny folwark?

Dzisiaj odbyło się posiedzenie Komisji Budżetu, Finansów i Gospodarki Rady Powiatu. Miało ono dwie odsłony. O pierwszej napiszę przy innej okazji. Druga była bowiem znacznie ciekawsza i zbulwersowała radnych, którzy w niej uczestniczyli.
Radni: Paweł Niedźwiedź (szef komisji), Kazimierz Bogucki, Marek Hołtra, Marek Biernacki i uczestnicząca w posiedzeniu radna Teresa Sibilak udali się do internatu. Pracownicy tej placówki podległej Starostwu wyrazili pragnienie spotkania z członkami komisji.
Podczas spotkania usłyszeli o rzeczach, od których włos jeży się na głowie.
Okazuje się, że internat stał się czymś w rodzaju przytułku dla wybranych.
W goszczą ludzie, którzy nie płacą za gościnę. I tak:
1. Od 25 września do 25 września w internacie mieszkali policjanci spoza naszego powiatu. Spali, jedli i do dnia dzisiejszego nikt nie zapłacił za ich pobyt. Zakwaterowano ich tam na polecenie Starostwa.
2. W internacie na polecenie „Bukietowej” zakwaterowano i żywiono 22 osobową wycieczkę, za pobyt której również placówce nie zapłacono.
3. W okresie od 21 marca do 21 maja mieszkał w internacie niejaki pan Lewandowski, który również nie uiścił opłaty za nocleg. Przebywał tam na polecenie Starostwa.
4. Zapowiedziano w dniach 18 – 20 listopada pobyt 8 policjantów spoza terenu Góry. Kiedy pracownik internatu przyjmował od policji zgłoszenie tego zakwaterowania spytał o płatnika. W odpowiedzi usłyszał, iż policji to nie interesuje.
5. Stosuje się zniżki, które nie mają żadnego oparcia prawnego. I tak udzielono najłaskawszej bonifikaty dla brydżystów i zawodników „Gwardii” Wrocław. Wszystko to dzieje się za wiedzą Starostwa i „Bukietowej”.
6. Od 4 lat w internacie ma swoje biuro ZNP. Nie płaci czynszu.
Komisja wysłuchała tych informacji i postanowiła przyjrzeć się sprawie bliżej, powiem nawet, że bardzo blisko. Okazuje się bowiem, że teza, iż internat jest nierentowny ma drugie dno.
A tym dnem jest traktowanie internatu jako nieomal prywatnego folwarku przez nieodpowiedzialnych ludzi, którzy są w stanie wszystko rozpierdolić. Czas najwyższy ich wypierdolić.

Koniec i początek?

Dzisiejsza sesja Rady Miejskiej doprowadziła do odwołania przewodniczącej Rady – Teresy Frączkiewicz.
Radna Teresa Frączkiewicz powołana została na przewodniczącą Rady 18 czerwca br. Funkcję pełniła więc przez 148 dni.
Wniosek o jej odwołanie złożył radny Andrzej Rogala. Pod wnioskiem, który wpłynął na ręce przewodniczącej podpisało się 11 radnych (Andrzej Rogala, Jerzy Kubicki, Tomasz Górski, Zygmunt Iciek, Henryk Drozdowski, Bronisław Papmel, Bronisław Barna, Adam Górny, Jan Gaweł, Aniela Gągała, Andrzej Patronowski).
Na sesji obecnych było 18 spośród 21 radnych.
Prowadząca obrady Teresa Frączkiewicz odczytała wniosek o jej odwołanie. W dokumencie tym nie było podanych przyczyn, dla których część Rady chce ją odwołać.
Radny Rogala wprowadzając wniosek pod głosowanie użył tylko lakonicznego sformułowania: „brak współpracy z radnymi”.
Stoczono walkę o zmianę porządku obrad. Radny Rogala chciał głosowania sprawie odwołania w drugim punkcie obrad. Przewodnicząca natomiast widziała miejsce wniosku w końcówce sesji.
Stanowisko przewodniczącej poparł radny Stankiewicz, który na nalegania radnego Rogali, by natychmiast poddać pod głosowanie punkt o odwołaniu wypalił: „pan radny niech tak się nie spieszy. Zdążymy wyrzucić panią przewodniczącą i zostanie pan przewodniczącym.”
Teresa Frączkiewicz w swoim wystąpieniu nie zgodziła się z zarzutem, iż jej współpraca układała się z radnymi źle. Podziękowała radnym, pracownikom urzędu, dyrektorom placówek, sołtysom za współpracę. Z imienia wymieniła wiceburmistrza Piotra Wołowicza, z którym – jak stwierdziła – również dobrze się jej współpracowało. Stwierdziła też, iż: „nie dziękuje pani Burmistrz, bo z nią nie było współpracy”.
Za odwołaniem radnej Teresy Frączkiewicz w tajnym głosowaniu opowiedziało się 14 radnych, 4 było przeciw.
Na tym posiedzeniu Rada nie dokonała wyboru swojego przewodniczącego.
Na „giełdzie nazwisk” branych pod uwagę przy obsadzeniu tej funkcji, przewijają się dwa typy: Andrzeja Rogali oraz Jerzego Kubickiego. Dobrze zorientowani w personalnych rozgrywkach na szczytach władzy twierdzą, iż pierwszy kandydat jest bez szans. Drugi natomiast też części radnych nie zachwyca. Może się więc okazać, iż nowym szefem Rady zostanie inna osoba, będąca wynikiem kompromisu.
Odwołanie przewodniczącej jest ciosem w dotychczasowy sojusz Regionalnego Centrum Niezależnych, któremu przewodzi Władysław Stanisławski. Radna Teresa Frączkiewicz wybrana została do Rady z tego komitetu wyborczego. Należy przypomnieć, iż RCN ze swoim szefem popierali wybór Ireny Krzyszkiewicz na burmistrza. Dzisiejsza decyzja Rady oznacza więc koniec koalicji i nowe otwarcie przed wyborami samorządowymi, które odbędą się za rok. Niektórzy spekulują, iż od dnia dzisiejszego burmistrz Irena Krzyszkiewicz ma kontrkandydata, który stanie w wyborcze szranki.

czwartek, 12 listopada 2009

Uniwersytet zaprasza na wykład

Uniwersytet Trzeciego Wieku zaprasza na spotkanie z profesorem Andrzejem Kolą. Spotkanie odbędzie się w czwartek - 12 listopada - o godzinie 16 w sali widowiskowo - kinowej Domu Kultury. Wstęp wolnyAndrzej Kola - archeolog i profesor z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Prof. Kola w latach 1994–1996 kierował z ramienia Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa ekspedycją archeologiczno-ekshumacyjną na cmentarzu oficerów polskich w Charkowie.
Można przypomnieć, że w latach 1997–1999 kierował podobną ekspedycją na terenie Cmentarza Orląt we Lwowie, a w 2001 r. w Bykowni pod Kijowem, gdzie ostatnio odnaleziono ślady świadczące o wymordowaniu tam, w ramach zbrodni katyńskiej, polskiej inteligencji – oficerów Wojska Polskiego.
Profesor Kola kierował też pracami ekshumacyjnymi w Jedwabnem.
Profesor jest autorem książki: "Archeologia zbrodni”, która poświęcona jest ekspedycji w Charkowie. Autor bardzo szczegółowo opisuje badania prowadzone na terenie IV kwartału parku leśnego. W miejscu tym na polecenie NKWD zakopane zostały ciała zamordowanych oficerów polskich z obozu specjalnego NKWD w Starobielsku. Prof. Kola przypuszcza, że mogą się tam znajdować również szczątki więźniów obozów zachodniej Ukrainy, których nazwiska znajdują się na tzw. ukraińskiej liście katyńskiej.

wtorek, 10 listopada 2009

Krąży, krąży złoty pieniądz

Nieznany mi osobiście Czytelnik nadesłał manuskrypt, który odnalazł w bibliotece w Niechlowie. Po przeglądnieciu jego zawartości doszedłam do wniosku, iz rzecz warta jest puhblikacji. Jednak zły stan rękopisu, liczne uszkodzenia, naieczytelne miejsca w treści powodują, iż odczytanie go wymagało będzie iście bendyktyńskiej pracy.
W miarę opdzyskiwania tekstu będę Paaństwu jego fragmenty zamieszcał na blogu.


Przed tablicą informacyjną w holu starostwa stał podejrzany jegomość. Włosy mu sterczały na wszystkie strony. Nos wskazywał na niedawną konsumpcję alkoholu. Z lewej kieszeni wystawały wymiętolone kawałki papieru. Pilnie studiował ogłoszenia, zwłaszcza jego uwagę przykuł afisz zapowiadający sesję Rady Powiatu. Naglę sięgnął ręką naznaczoną nikotyna do kieszeni, potem do drugiej … Wypadła niewielka moneta, ale jej nie zauważył i wyszedł z budynku.
Moneta z brzękiem spadła na posadzkę, zatoczyła koło, zawirowała i upadła …
Na pierwszym piętrze starościna Petronela P. (nazwisko znane redakcji) nastawiła ucho niczym jamnik, gdy poczuje lisa w norze:
- Pieniądze, pieniążki … ukochane moje.
Zgrabnym krokiem zbiegła na dół. Na parterze zobaczyła panią Bożenkę, sprzątaczkę, która z wózkiem pełnym utensyliów przydatnych w sprzątaniu. Właśnie pracowała szczotką, która nieopatrznie zbliżała się do miejsca, gdzie upadła moneta …
- Do roboty! – warknęła Petronela P. …. i szczotka szybko się oddaliła, a za nią pani Bożenka. Skryła się w męskiej toalecie. Wiedziała, że tam starościna nie wejdzie.
Z góry właśnie schodził szef promocji starostwa. Zbliżała się godzina czternasta, o tej porze zwykle doglądał swego interesu w postaci sklepu z cześćmi samochodowymi importowanymi z niemieckich śmietników. Widząc starościnę przypomniał sobie, że ma pilną sprawę do załatwienia w swoim gabinecie i szybko się oddalił.
Petronela P. (nazwisko znane redakcji) padła na kolana, wczołgała się pod tablicę i wyciągnęła rękę po monetę. Po chwili na jej rączce spoczęła pięćdziesięciogroszówka.
- Szczęśliwy dzień! – pomyślała.
Niegdyś kometa przelatująca na nieboskłonie zapowiadała jakoweś wiekopomne wydarzenia albo chmara szarańczy nadlatująca z pustyni, tym razem uczyniła to zwykła, najzwyklejsza niklowa pięćdziesięciogroszówka, która wypadła z kieszenie, coś zapowiadała.
Ale co?