środa, 18 listopada 2009

Zakochana bez wzajemności

My tu sobie baju, baju a pod bokiem kabaret na schwał! Pamiętają Państwo żałosne starania „Bukietowej” o wstąpienie do Platformy Obywatelskiej? Pomimo zdecydowanego „nie!”, i to mówiąc oględnie wyrażanego przez Powiatowy Zarząd w sposób mało oględny, „Bukietowa” napiera dalej!

Bidulka w każdym calu wykoncypowała sobie, że wbrew Powiatowemu Zarządowi PO i tak do tej partii wstąpi. Wróbelki ćwierkają, iż założono koło PO w gminie Niechlów i tam też pośród potencjalnych kandydatów (w większości farbowanych lisów) skryła ona swoje nazwisko licząc, iż nikt listy do końca nie doczyta. Ten nader inteligentny wybieg maskujący został niestety zdemaskowany. Okazało się bowiem, że w przeciwieństwie do członków pewnej zdechłej patii trudna sztuka czytania platformersom nie jest obca. No i nakryli bidulkę na liście.

Uśmiali się chłopaki po pachy. Trzeba bowiem wiedzieć Państwu, że cudaczne zabiegi „Bukietowej” wzbudzają w nich tylko pusty śmiech, ale równocześnie stanowią znakomitą kanwę do snucia dowcipów. Najnowszy z nich jest taki.

Podczas zebrania POBukietowa” bawiła się metalową kulką od łożyska. Bawiła się, bawiła, bawiła. Po kilkunastu minutach strasznie się rozpłakała.
- Co się stało droga Beatko? – zapytał głęboko poruszony jej łzami członek Zarządu Powiatowego Piotr Iskra, którego małżonkę przyjęła ona do pracy na całkowicie zbędne stanowisko w Starostwie.
- Uuuu! Zepsuła mi się kulka! – zalała się jeszcze większymi łzami „Bukietowa
- Ależ skarbie, nie martw się! – mi się to również często zdarza.

No i tak sobie nasza PO dowcipy opowiada i z uśmiechem na twarzach patrzy na te starania.
Mają chłopaki jednak pewien problem. „Bukietowa” co sposób na dostanie się rurą kanalizacyjną do PO wymyśli, to zaraz listy do Zarządu Wojewódzkiego wysyła i żąda przyjęcia w szeregi. I góra ma problem. Zaczyna się dopytywać: a czemu to ona do nas się zwraca? Czemu problemu sami sami nie rozwiążecie? (Naiwni!, przecież w tym stadium jej życia już nie można przeprowadzać aborcji).
I trwa ten ping - pong. Końca nie widać. A i zabawne to być przestaje, bo po cholerę im „Bukietowa” do szczęścia?!

Dziwę się jednak kolegom z PO (pozwolę sobie na taką poufałość, jako bezpartyjna Kanalia), że jeszcze nie znaleźli wyjścia z sytuacji. A jest ono banalnie proste.

Są jeszcze na terenie naszego powiatu - podobno! - niedobitki spod znaku „zielonej koniczynki”, która jest pewną bardziej cywilizowaną mutacją pewnej zdechłej partii. Wszyscy wiemy, że ta obrotowa partia łasa jest na stołki. Można więc zrobić handel wymienny, tzw, barter, który od wczoraj stał się modny. Może on wyglądać tak.

Oni dostaną stołek a wy w zamian i z wdzięczności, że ją wezmą dacie im „Bukietową”. Stołek oczywiście nie musi mieć czterech nóg. Może mieć trzy (wolni w myśleniu są, to się od razu nie kapną, a jak minie okres gwarancji, to możecie im rzec: reklamacja po terminie).

Jednakowoż towar swój musicie zachwalać i pod niebiosa wynosić. Możecie np. zagwarantować, że jest lekka w prowadzeniu partyjnym, że zna się na wszystkim i niczym równocześnie, że kocha wieś i ekologię ponad wszystko, czemu dała żywy dowód w tak nowatorski sposób wykorzystując środki z funduszu ochrony środowiska, że aż prokurator się tym zachwycił; można też rzec o pewnej zaciętości charakteru, co wyraża się tym, iż do błędów się nie przyznaje; możecie też coś niecoś rzec o pracowitości, gdyż ciągle pochyla się nad tym samym problemem szukając najlepszego z możliwych rozwiązań. Wreszcie, możecie rzec, iż wykazuje duże nowatorstwo kulinarne i potrafi z 5 gatunków sera zrobić bigos – być może nawet hultajski; dalej możecie mówić, iż jest nad wyraz urodziwa, bo w „koniczynce” już dalej jak na 0,5 m nikt nic nie dojrzy, co spowodowane jest wysoką średnią wieku).

Jak więc drodzy upartyjnieni koledzy z PO widzicie znalazłem wam wyjście z tego zaklętego kręgu. Oddać ją PSL – owi, bo do nich ona pasuje akuratnie i wprost idealnie. A jak nie zechcą, to zerwać koalicję na szczeblu krajowym. A co?! „Bukietową” będą gardzić?! Taka ich mać!

Brak komentarzy: