czwartek, 26 listopada 2009

Nudna jak flaki z olejem

Nudno było na dzisiejszej sesji Rady Powiatu. Punktów było mało i żaden z nich nie był dużego kalibru. Radni dokonali niewielkich korekt w budżecie na łączną kwotę 500.510 zł., zarówno po stronie dochodów jak i wydatków. Rada Powiatu dokonała również nowego podziału środków finansowych z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Zmiany polegały na podziale dodatkowych środków, które otrzymało Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w kwocie 68.733 zł. Dokonano również zmian w niektórych paragrafach. Dokonując tych zmian: „kierowano się potrzebami mieszkańców naszego powiatu w zakresie rehabilitacji zawodowej i społecznej".

Rada uchwaliła również plan pracy Rady Powiatu i Komisji Rewizyjnej na rok przyszły.
Kilka minut przed rozpoczęciem sesji radni otrzymali obszerne materiały dotyczące toczącej się sprawy o odszkodowanie z „Chemeko – System”.
Dokonano również wyboru nowego radnego na wakujący mandat po wygaszeniu przez wojewodę mandaty radnej Grażyny Zygan – Zeid.

Ogólnie sesja była bardzo ospała i bez tempa i polotu. Opozycja najwyraźniej nie przygotowała się do odpytywania koalicji o jej działania. Szkoda, bo jak już wielokrotnie Państwu dowiodłem dla nas wszystkich najbezpieczniejszy jest stan, w którym „Bukietowa” nic nie robi. Wyciągnięcie natomiast informacji o tym, iż zamierza coś robić jest bardzo cenne. Można bowiem wówczas zapobiec lub zneutralizować jej szkodliwe działania. Wciąż trzeba pamiętać, że „Bukietowa” ma dwa mankamenty idące z sobą w parze: brak urody i intelektu. Można powiedzieć, że to papużki nierozłączki.

Dość cherlawo Marek Hołtra dopytywał się o remont dachu w budynku internatu oraz poszukiwał odpowiedzi na pytanie: kto pozwolił bezpłatnie wynajmować pomieszczenie dla Związku Nauczycielstwa Polskiego w internacie?
Tradycyjnie „Bukietowa” udzieli radnemu odpowiedzi na te pytania pisemnie.

Radny Kazimierz Bogucki interesował się sprawą „Chemeko – System” mówiąc, iż radni nie są informowani o jej przebiegu oraz skarżąc się, iż: „wiadomości w tej sprawie czerpiemy od ludzi ulicy”. Brzmiało to dość dziwnie w ustach radnego, bo jak mówi ustawa o samorządzie powiatowym wystarczy 4 radnych, by zwołać sesję nadzwyczajną i omówić na niej interesujący ich problem. Nie przypominam sobie, by któryś z radnych wystąpił z taką inicjatywą.

W sprawie „Chemeko – System” głos zabrała „Bukietowa”, i jak zwykle namieszała.
Zaczęła bidulka od poinformowania radnych, iż w grudniu odbędzie się spotkanie z mecenasem Rojkiem, który reprezentuje nas w postępowaniu przed sądem. W spotkaniu mają uczestniczyć radni. „Mecenas Rojek – perorowała – czeka pod telefonem na wynik dzisiejszej sesji, bo chce poznać termin spotkania”. Dalej lała wodę w tym samym stylu: „Odrzucamy zarzuty w całości”. A chwilę później: „Szukamy pieniędzy na odszkodowanie, bo my ich nie mamy. Musimy ich szukać wyżej”. I to mi się spodobało. Najwyraźniej „Bukietowa” sądzi, że ktoś z góry za nas zapłaci. Obawiam się, że więcej frajerów to ona już nie znajdzie. Znalazła jeden: Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i starczy.

No i tak sobie tam coś bajdurzyła, gadała od rzeczy, mamrotała przeróżne durnoty, jak to ma w zwyczaju, ale już nikt wagi do tego nie przykłada. W kuluarach tylko radni się śmieją z bigosu z pięciu serów i tankowania kolosalnych ilości paliwa do „malucha”.

Okazało się też, że z szumnych zapowiedzi, iż: „przywoła się do sprawy z Chemeko – System gminę Wąsosz” nic nie wyszło, bo gmina Wąsosz … odmówiła udziału w tym przedsięwzięciu.

Radni zatwierdzili też uchwałę o sprzedaży gminie Wąsosz nieruchomości w Rudnej Wielkiej 6A (jedno piętro), gdzie był – i jest – ośrodek zdrowia. Nieruchomość o powierzchni 145,8 m kw. została sprzedana za kwotę 117.558 zł, wg operatu szacunkowego. Wspomnieć tu należy, iż gmina Wąsosz już wcześniej zainwestowała w ten budynek spore pieniądze. Ciekawe jest również i to, iż przez długi okres czasu zarówno gmina Wąsosz, jak i radna Grażyna Zygan – Zeid starali się ją odkupić. Podczas posiedzeń Zarządu sprawę omawiano i odkładano na kolejne posiedzenie, i tak to się ciągnęło. Ale przyszła posucha w finansach powiatu i „Bukietowa” grzeczniutko i pokornie prosiła burmistrza Stuczyka, by ten raczył się nad nią zlitować i kupić ten budynek. I burmistrz Wąsosza zlitował się nad bosą i gołą bidulką (oczywiście zwrot goła i bosa jest umowny; gdyby zobaczył ją gołą mógłby oślepnąć, czego mu nie życzę) i wysupłał drobne z zasobnej kasy Wąsosza. Mówi się, że bidulka na kolanach mu za ten hojny gest i dobre serce dziękowała (ale to wszystko pewnie plotka, bo z nudów ludzie plot, co im ślina na język przyniesie).

Nieco ciekawiej na sesji zrobiło się wówczas, gdy zaczęto omawiać punkt dotyczący realizacji zadań oświatowych w roku szkolnym 2008/09. To nowość wprowadzona poprawkami do ustawy o systemie oświaty. Obszerne sprawozdanie przygotował dyrektor Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu – Sławomir Bączewski. Zostało ono rozesłane do radnych jeszcze w październiku.
I teraz taka oto akcja. Wiceprzewodniczący Edward Szendryk odczytuje kolejny punkt, czyli - oświata. Radni przeglądają swoje sesyjne dokumenty, I co widzą moje oczy? Dokumenty ich cieniutkie, jak umysł „Bukietowej” i ilość członków PSL – u razem wziętych.
Spoglądam na stoły, i co widzę?
A to, że radni tegoż sprawozdania absolutnie przy sobie nie mają. Którzy radni? Prawie wszyscy. Wzięli je na obrady radni: Paweł Niedźwiedź i Marek Biernacki. I nikt więcej!
Oczywiście, mówienie w tej sytuacji o burzliwej dyskusji byłoby – tu pewnie Państwo się ze mną zgodzą – grubą przesadą.

I to już był koniec sesji. Prowadzący obrady, pod nieobecność Przewodniczącego Władysława Stanisławskiego, wiceprzewodniczący Edward Szendryk nie był tego dnia najlepiej dysponowany. Przyznał to krytycznie po sesji, ale obiecał, że będzie się starał. Pokora i mocne postanowienie poprawy złożone wobec radnego Marka Biernackiego zmuszają mnie do zaniechania znęcania się nad wiceprzewodniczącym. Zobaczymy czy będzie lepiej.
I tak w po godzinie i 5 minutach sesja się zakończyła.

Podczas obrad nad salą obrad unosił się odczuwalny dla wszystkich duch oczekiwania. Wyraźnie czuło się atmosferę niepewności, doraźności, tymczasowości. Atmosfera ta spowodowana jest wiadomą wszystkim sprawą „Bukietowej”. W kuluarach żartowano nawet nad wysokością wyroku, który otrzyma „Bukietowa”. Dla wszystkich jest jasne, że kanty były. I być może to zadecydowało o bezbarwności sesji. Jak mówiono: „wstyd z nią polemizować i rozmawiać”. O dziwo „Bukietowa” to szybko pojęła, bo zmyła się nieomal niezauważalnie tuż po zakończeniu obrad. Oby z widowni dziejów zmyła ją jak najszybciej nasza Temida.

Brak komentarzy: