wtorek, 10 listopada 2009

Krąży, krąży złoty pieniądz

Nieznany mi osobiście Czytelnik nadesłał manuskrypt, który odnalazł w bibliotece w Niechlowie. Po przeglądnieciu jego zawartości doszedłam do wniosku, iz rzecz warta jest puhblikacji. Jednak zły stan rękopisu, liczne uszkodzenia, naieczytelne miejsca w treści powodują, iż odczytanie go wymagało będzie iście bendyktyńskiej pracy.
W miarę opdzyskiwania tekstu będę Paaństwu jego fragmenty zamieszcał na blogu.


Przed tablicą informacyjną w holu starostwa stał podejrzany jegomość. Włosy mu sterczały na wszystkie strony. Nos wskazywał na niedawną konsumpcję alkoholu. Z lewej kieszeni wystawały wymiętolone kawałki papieru. Pilnie studiował ogłoszenia, zwłaszcza jego uwagę przykuł afisz zapowiadający sesję Rady Powiatu. Naglę sięgnął ręką naznaczoną nikotyna do kieszeni, potem do drugiej … Wypadła niewielka moneta, ale jej nie zauważył i wyszedł z budynku.
Moneta z brzękiem spadła na posadzkę, zatoczyła koło, zawirowała i upadła …
Na pierwszym piętrze starościna Petronela P. (nazwisko znane redakcji) nastawiła ucho niczym jamnik, gdy poczuje lisa w norze:
- Pieniądze, pieniążki … ukochane moje.
Zgrabnym krokiem zbiegła na dół. Na parterze zobaczyła panią Bożenkę, sprzątaczkę, która z wózkiem pełnym utensyliów przydatnych w sprzątaniu. Właśnie pracowała szczotką, która nieopatrznie zbliżała się do miejsca, gdzie upadła moneta …
- Do roboty! – warknęła Petronela P. …. i szczotka szybko się oddaliła, a za nią pani Bożenka. Skryła się w męskiej toalecie. Wiedziała, że tam starościna nie wejdzie.
Z góry właśnie schodził szef promocji starostwa. Zbliżała się godzina czternasta, o tej porze zwykle doglądał swego interesu w postaci sklepu z cześćmi samochodowymi importowanymi z niemieckich śmietników. Widząc starościnę przypomniał sobie, że ma pilną sprawę do załatwienia w swoim gabinecie i szybko się oddalił.
Petronela P. (nazwisko znane redakcji) padła na kolana, wczołgała się pod tablicę i wyciągnęła rękę po monetę. Po chwili na jej rączce spoczęła pięćdziesięciogroszówka.
- Szczęśliwy dzień! – pomyślała.
Niegdyś kometa przelatująca na nieboskłonie zapowiadała jakoweś wiekopomne wydarzenia albo chmara szarańczy nadlatująca z pustyni, tym razem uczyniła to zwykła, najzwyklejsza niklowa pięćdziesięciogroszówka, która wypadła z kieszenie, coś zapowiadała.
Ale co?

Brak komentarzy: