Kolejne spotkanie radnych powiatowych w sprawie naszego Szpitala, które odbyło się 27 maja zgromadziło 7 spośród 15 radnych. Obecni byli: Przewodniczący Rady Powiatu – Władysław Stanisławski, Beata Pona, Kazimierz Bogucki, Tadeusz Podwiński, Stefan Mrówka, Teresa Sibilak, Jan Bondzior. Ci, którzy nie przybyli, stracili już dawno wiarę w sens tego typu spotkań. Przykład spotkania z 15 maja, na którym postanowiono głosować za uchwałą o postawieniu Szpitala w stan likwidacji, a którego to projektu nie doczekali się radni, może stanowić najlepszą ilustrację dla faktu tak licznej absencji. Jest tak, że starościna bardzo dużo mówi na temat Szpitala, ale z tej gadaniny absolutnie nic nie wynika.
Spotkanie rozpoczęło się od wręczenia przez starościnę materiałów dotyczących kondycji finansowej Szpitala. Radnych czekała niespodzianka. Wszyscy oczekiwali na analizę przeprowadzoną przez pracowników wydziału finansowego Starostwa, co obiecywano jeszcze w kwietniu. Okazało się jednak, iż analizę przeprowadził ...? No właśnie – kto? Tego nie dowiedzieliśmy się do końca spotkania. Przedstawiona analiza ma dużą wartość historyczną. Dotyczy bowiem roku 2007. Jeżeli dobrze liczę właśnie kończy się 5 miesiąc roku 2008. Ale musimy podziękować starościnie i za to, bo jak dotąd nie było tak, by radni otrzymywali cokolwiek innego niż obietnice. Nikt Państwu tyle nie da, co ta koalicja naobiecuje.
Przez kilka minut radni pogrążeni byli w lekturze przedstawionego im materiału. Dużo tego nie było do studiowania: 11 jednostronnie zadrukowanych kartek formatu A4 i 9 linijek na stronie 12. Wszystko to dotyczyło roku 2007, co warto raz jeszcze przypomnieć. Nie będę Państwa zanudzał historycznymi danymi – przynajmniej nie teraz.
Radny Kazimierz Bogucki przerwał niezręczne milczenie pytając: „Na co czekaliśmy? Były ustalenia, których nie dotrzymano”. Radny przypomniał, że wszyscy oczekiwali na czytelne i aktualne dane i informacje, których w dalszym ciągu jest brak. „Brak trafnej diagnozy i zaufania spowoduje, iż problemów Szpitala nigdy nie rozwiążemy” – stwierdził. „Jesteśmy nieprzygotowani do likwidacji, do przeprowadzenia jakichkolwiek zmian” – kontynuował swoje wystąpienie radny Bogucki. „Kto jest autorem tego opracowania, bo nie widzę tu żadnego podpisu” – pytał dalej. I wtedy się porobiło! Starościna zaczęła zachowywać się jakby wciąż uczyła w zerówce. Głos podniosła o trzy oktawy wyżej i zarzuciła radnemu Boguckiemu, że ten chodzi do prokuratury. Krzyku radny znieść nie mógł więc wyszedł z sali obrad.. O ile ja wiem, to radny Bogucki nie chodził do prokuratury, ale jeździł tam samochodem. Trudno iść na piechotę do Lubina, bo to tamtejsza prokuratura wezwała go na przesłuchanie w sprawie nielegalnego finansowania nielegalnych czasopism. A nie musiałby jeździć gdyby starościna nie pozwoliła finansować tych czasopism. I jest jak w przysłowiu: „Cygan zawinił – kowala powiesili”.
W trakcie rachitycznej dyskusji, która się wywiązała niczego nowego i odkrywczego nie powiedziano. Starościna dalej liczy na cud, czyli oddłużenie przez państwo w tempie ekspresowym. Głośnio też zastanawiała się na dzierżawą Szpitala. W tej sytuacji oczywiście dług spada na powiat.
Radny Tadeusz Podwiński nawiązując do absencji ponad połowy radnych stwierdził: „Jeżeli się umawiamy, że coś zrobimy a tego nie robimy, to ja się nie dziwię, że radni nie przychodzą, bo z takich spotkań nic nie wynika”.
Dyrektor Szpitala Czesława Młodawska stwierdziła, że w jej ocenie udało jej się przez rok zarządzania placówką sporo zrobić. Najważniejsze w jej wystąpienie było stwierdzenie, iż: Szpital funkcjonujący w dotychczasowej formie prawnej nie ma racji bytu. Publiczny ZOZ musi przestrzegać wskaźników zatrudnienia. To nie pozwala dokonać znaczącej redukcji zatrudnienia i obniżyć wydatków na wynagrodzenia, które w naszym Szpitalu stanowią ponad 70% kosztów. Podała przykład bloku operacyjnego, na którym wykonuje się średnio dwa zabiegi dziennie, co powoduje iż jest on nieopłacalny. Ponadto zwolnienia w publicznym szpitalu powodują konieczność wypłaty odpraw. Według jej obliczeń jest to kwota ok. 1 mln zł. Nasz Szpital ma problem z „tanimi” lekarzami, bo nikt nie chce wiązać się z potencjalnym bankrutem. „Co robić ze Szpitalem w tej chwili” - zadała pytanie. Ta decyzja jest w gestii Rady Powiatu. Dość smutnie dyrektor Czesława Młodawska stwierdziła, że „w tym Szpitalu zdana jestem sama na siebie, bo nikt mi nie pomaga”. Jednocześnie – ku zaskoczeniu wszystkich wypowiedziała następujące zdanie: „Jeżeli nie spełniłam oczekiwań mogę podać się do dymisji”.
Przewodniczący Władysław Stanisławski bronił zasadności zaciągnięcia kredytu, który – wg niego – uratował Szpital przed upadkiem. „Interesują mnie przede wszystkim rozwiązania na przyszłość” – stwierdził. Ustosunkował się do „pomysłu” starościny na temat dzierżawy: „Nie będę optował za dzierżawą czy sprzedażą Szpitala”. Wyraźnie nawiązując do wyjścia z sali radnego Boguckiego powiedział: „Sytuacja Szpitala jest bardzo trudna i nie dziwię się, że niektórym puszczają nerwy”.
Na zakończenie starościna zapewniła – tradycyjnie – iż będzie dalej działała dla dobra Szpitala. Będą szykowane dokumenty w celu uruchomienia spółki oraz postawienia Szpitala w stan likwidacji. Okazało się też, że jest szykowany program restrukturyzacji, który będzie przedstawiony pod koniec czerwca. Tak sobie policzyłem ile ich już było i wyszło mi, że nie mniej jak 5. Skromnie licząc. Żadne inne daty - na szczęście - nie padły z ust starościny (ktoś już mógłby nie zdzierżyć robienia go w wała).
Spotkanie niczego nie dało, bo dać nie mogło. Gdy czytam materiały z dyskusji na temat Szpitala, które odbyły się w latach 1999 - 2008 (a jest tego kilka kilogramów!), to odnoszę nieodparte wrażenie, że wszystko to już przerabialiśmy, i to wielokrotnie. Tyle tylko, że nikt nigdy nie wyciągnął z tego wniosków. Rządząca ekipa ze starościną na czele też ich nie wyciągnie, bo to nie są ludzie do pracy koncepcyjnej. To są ludzie do zasiadania a nie do pracy intelektualnej. I głowy nie te, za słabe do myślenia. A i Przewodniczący jakoś tak oklapł przy nich, zwapniał i nijaki się zrobił.
Powiem teraz coś czego jestem zupełnie pewien: nasz Szpital tej koalicji nie przetrzyma. Jeżeli Szpital przetrzyma trzy miesiące, to będzie to cud wart mszy. Obym się kurwa mać mylił! (x)
środa, 28 maja 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz