środa, 9 grudnia 2009

Bezradność i niedpowiedzenia

Podczas posiedzenia Zarządu Powiatu 25 listopada zajęto się sytuacją w internacie, o którym to zrobiło się nie tak dawno temu bardzo głośno. W protokole czytamy: „W pierwszej części posiedzenia Zarządu uczestniczyła dyrektor LO w Górze oraz dyrektor Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu oraz Przewodniczący Komisji Rewizyjnej. Dyrektor LO poinformowała, iż w dniu 13.11.2009 r., telefonicznie została poinformowana o prawdopodobnym posiedzeniu Komisji Finansów, Budżetu i Gospodarki na terenie internatu ok. godz. 14. Dyrektor z uwagi na zaplanowane swoje obowiązki nie mogła uczestniczyć w tym spotkaniu. O spotkaniu poinformowała jednak kierownika internatu. Dyrektor wyjaśniła, iż za obecność mediów podczas spotkania nie odpowiadają pracownicy (takie oświadczenia złożyli pracownicy). "

Ach, te cholerne, wścibskie media! Polazły gdzie nikt ich się nie spodziewał i masz – afera wybucha. Kto też je zaprosił? Media zaprosili członkowie w/w komisji z jej przewodniczącym Pawłem Niedźwiedziem na czele. Po co zaraz zbierać oświadczenia od pracowników? Po raz kolejny przypominam: „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji” (art. 54 Konstytucji RP).
Więc po co wygłupy z oświadczeniami? Kto to zbierał i po co? Na miejscu tego, co to robił bardzo bym uważał. Za to można „beknąć” przed prokuratorem. I to nieźle.

W protokole czytamy: „Dyrektor LO poinformowała, iż zarzuty podane w prasie nie mają pokrycia i tak:
- pomieszczenia dla ZNP; pomieszczenia te zostały użyczone przez poprzednią dyrektor LO w oparciu o pisemną prośbę złożoną przez Związek, a dzisiejszy stan rzeczy jest kontynuacją poprzednich decyzji. Dyrektor Wydziału wyjaśnił, iż z jednej strony nie można utrudniać działalności związkowej poprzez odmowę udzielenia lokalu na taką działalność, ale powinna być umowa najmu lokalu, która określa zasady korzystania z niego i warunki opłat, jeżeli miałoby być zwolnienie z opłaty, to musiałby podjąć tą decyzję organ, który ustala stawki opłat za lokale użytkowe
”.

Tu należy wyjaśnić, iż takim organem jest Rada Powiatu. Zgodę na bezpłatne użytkowanie lokalu przez ZNP wydała ówczesna dyrektorka LO – Irena Krzyszkiewicz. Pismo w tej sprawie skierowało do Starostwa ZNP. Dostało się ono w ręce wicestarosty Tadeusz Bireckiego, który napisał na nim: na nim: „rozważyć możliwość” i odesłał do Ireny Krzyszkiewicz. Ta wyraziła zgodę.

Gdyby wicestarosta lepiej znał zasady działania samorządu powiatowego wiedziałby, iż ani w jego, ani też Ireny Krzyszkiewicz gestii nie było udzielanie takiej zgody. Może to uczynić jedynie Rada Powiatu i nikt więcej. Od kogo, jak od kogo – ale od wicestarosty powinniśmy wymagać znajomości ustawy o samorządzie powiatowym, bo za to bierze pieniądze. I on to, swoją nieznajomością przepisów prawa, stał się przyczyną zamieszania wokół tej sprawy.

W dalszej części protokołu omawiana jest sprawa wynajmu internatu. I tak:
- Gwardia Wrocław; młodzież przyjeżdża na treningi w hali i korzysta z noclegów w internacie. Jest to grupa zorganizowana i zgodnie z uchwałą Rady Powiatu zastosowano obniżkę cen”.

I proszę! Tu wszystko gra. Jest odpowiednia uchwała i nikt się nie czepia. Kolejny fragment z protokołu:
- Pan M. Lewandowski; korzystał wielokrotnie z noclegów w internacie. Nie były to noclegi zlecane przez Starostwo. Zainteresowany samo dokonywał rezerwacji i sam uzgadniał pobyt w internacie. Formą zapłaty były dobra w materiale przekazywane przez wynajmującego pokój. Były to: węgiel (1,5 tony), drukarka, biurko, mięso, pieczarki, kalendarze, wyjazd młodzieży na basen do Leszna”. I później dopisek: „Sprawdzić czy z panem Lewandowskim zawarta była umowa najmu pokoju”.

Ten zapis jest mocno enigmatyczny. Naświetlmy nieco sprawę, bo protokół tego nie mówi. Pan M. Lewandowski jest z Bydgoszczy. Np., w roku 2008 zrobił na zamówienie tej instytucji folder z okazji 10 lat istnienia powiatu górowskiego. Trudno przypuszczać, że M. Lewandowski sam trafił do internatu a kierowniczka udzieliła mu gościny. Wszak M. Lewandowski był jej nieznany. Kto skierował M. Lewandowskiego do internatu? Nie wiemy. Dlaczego od wybuchu afery w internacie – 13 listopada – do 25 listopada nikt nie sprawdził czy umowa z tym panem była zawarta? Skąd pewność, że to nie ze Starostwa wyszła dyspozycja? Na odpowiedzi na te pytania musimy poczekać do sesji.

Kolejno zajęto się w protokole:
- korzystanie z pomieszczeń przez brydżystów; uczestniczący w turnieju sami rezerwowali pomieszczenia na nocleg i sami dokonywali wypłaty za wynajem (wszystkie opłaty zostały uregulowane),
- zaznaczyć należy, że o dobrych sprawach prowadzonych przez internat nie było wzmianki w artykułach
”.

Zabawny jest ten ostatni zapis z protokołu. A kto z Zarządu Powiatu poinformował prasę o tych „dobrych sprawach”? Minęło trzy tygodnie (z hakiem) od pojawienia się bulwersujących opinię publiczną wydarzeń i jakoś nikt nie stworzył peanu na cześć „dobrych spraw” w internacie. Zresztą, w protokole z posiedzenia Zarządu też ich nie widać. Znowu ta cholerna prasa!

Podczas posiedzenia Zarządu dyrektor powiatowej oświaty wyjaśniał sprawę przekształcenia internatu w bursę. Czytamy:
wyjaśnił, iż w miesiącu wrześniu odbyło się spotkanie z dyrektor LO i z pracownikami internatu, podczas którego przedstawiono możliwość zmian w dalszym funkcjonowaniu internatu. Podana została informacja o możliwości likwidacji internatu z dniem 31.08.2010 r., na wniosek dyrektora LO. Poinformowano m.in. o możliwości przekształcenia internatu w bursę i włączenia go do CKUiP, i ta propozycja uzyskała akceptację pracowników. Dyrektor przypomniał, iż do utrzymania z budżetu powiatu dodaje się 150 tys. zł rocznie. Jest to trudne do zrozumienia dla pracowników internatu. Pracownicy starają się, wydaje się ok. 130 obiadów dziennie przy dwuosobowej obsadzie w kuchni. Kucharka zatrudniona w internacie nie posiada kwalifikacji pozwalających na prowadzenie praktyczne nauki zawodu w zawodzie kucharz.
Dyrektor szkoły złożyła pismo podpisane przez kierownika internatu i pracowników internatu skierowane do Zarządu Powiatu w sprawie odroczenia decyzji o likwidacji internatu. Pismo to winne być skierowane do dyrektora szkoły, stąd wg właściwości przekazane zostanie do LO Góra
”.

W sprawie obiadów dla policjantów i 22 osobowej wycieczki sprawa – wg Zarządu – wygląda tak:
„- 22 obiady: obiady te były zamówione przez dyrektora Wydziału Oświaty na polecenie starosty górowskiego dla uczestniczek spotkania, które przyjechały z Wrocławia w ramach współpracy z Uniwersytetem III Wieku w Górze. Kierownik internatu była informowana o sposobie zapłaty przez Starostwo Powiatowe. Kwota do zapłaty wynosiła 143 zł i po wystawieniu faktury przez internat została uregulowana.
- korzystanie z pomieszczeń i wyżywienia przez policjantów: o sposobie zapłaty przez Starostwo poinformowana została kierownik internatu przez funkcjonariusza policji w Górze
”.

Kuriozum absolutne! Policjant informuje kierowniczkę, że płatnikiem będzie Starostwo! A czemu kierowniczka internatu ma słuchać policjanta?! A ze Starostwa nikt nie mógł zadzwonić?! Przepracowane biedaki? I dlaczego, jeżeli Starostwo o tym wiedziało, jakoś nie zażądało faktury od kierowniczki, by pokryć należność?

Zajęto się też sprawą dachu na budynku internatu. Dyrektor LO - Małgorzata Patrzykątowa – poinformowała: „dach nie został naprawiony. Dyrektor Wydziału Oświaty przypomniał, iż była decyzja Zarządu Powiatu o cząstkowym naprawieniu dachu pozwalającym na prawidłowe zabezpieczenie przed opadami”.

Protokół nie przynosi wyjaśnienia dlaczego dachu nie naprawiono. Naprawimy więc te niedopatrzenie.
Dyrektor LO zwróciła się wiosną do Zarządu Powiatu o przyznanie środków na remont dachu. Zrobiono kosztorys na ok. 15 tys. zł. Takimi pieniędzmi budżet Starostwa nie dysponował. Mając jednak na uwadze, iż dach przeciekał postanowiono go naprawić, ale w mniejszej, niezbędnej skali. Powiatowi budowlańcy wycenili taką naprawę na kwotę 5 tys. zł. I Zarząd podjął decyzję, iż może przeznaczyć na ten cel 5 tys. zł. Poinformował o tym dyrektorkę szkoły. Było to w czerwcu.
Zapadła cisza aż do końca sierpnia. Dyrektorka LO nic w tym czasie w sprawie dachu nie zrobiła. Nie zwróciła się do Zarządu o środki na remont, które zostały jej przyznane w kwocie 5 tys. zł. I w ten to sposób dachu nie naprawiono.

Państwo wiedzą, że nic nie sprawia mi większej przyjemności niż dożynanie Zarządu? Wiecie. Ale jeżeli z dokumentów wynika, że Zarząd za coś nie odpowiada i dożynanie go może narazić na śmieszność, to ja muszę napisać tak jak było (a serce krwawi!).

Studiując protokoły Zarządu widać wyraźnie chaos. Nikt nad niczym nie panuje i nikt z decydentów nic nie wie. Absolutna bezradność. Ale kasa leci, i to jest dla nich najważniejsze.

Brak komentarzy: